xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxo





********************









Pierwsza strona - Spis stron


********************



a Notatki: Tytuł, wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO

NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO


Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

ab Notatki: 1977 b

Kompleksy i zadufanie

bazgrołek



10 lipca 1977 r.

Rola słów.

Nie doceniamy roli słów, gestów w naszym życiu. Słowa mogą budować i dawać życie, mogą też burzyć i zabijać. Słowami, gestami, czynami przekazujemy swój stosunek do innych. Czy można sobie wyobrazić porozumienie między ludźmi, między społeczeństwami bez słów? Niezbyt szczodrze obdarowujemy się dobrymi słowami na co dzień. Jesteśmy egoistyczni lub ułomni i nie potrafimy obdarowywać nimi bliźnich. Słowa są potrzebne kochankom w zalotach, słowami mozolnie, dzień po dniu możemy budować, utrwalać i pogłębiać więzi, więzi przyjaźni, więzi miłości. Słowami możemy też ranić i niszczyć. Zwracając uwagę innym, uświadamiając im ich przywary, niezbyt pozytywne reakcje, zachowania możemy im pomóc w zauważeniu i w przebudowaniu sposobu myślenia, ale czyńmy to z delikatnością i uważnością, w odpowiednim czasie, miejscu i w odpowiedniej formie, aby nie okazało się to zbyt bolesnym, aby nie wywołać przeciwnych do zamierzonych skutków. Sami otwierajmy się na słowa krytyki, analizujmy je i jeśli uznamy je za uzasadnione starajmy się je wykorzystać w przebudowie naszego „ja”, w przebudowie naszego życia.


14 lipca 1977 r.

Nie bądźmy tacy bardzo zdroworozsądkowi.

Nie bądźmy racjonalni aż do oschłości, sterylnie czyści, bezgrzeszni, bezduszni. Nie bądźmy tacy znormalizowani. Nie wymagajmy od siebie i przede wszystkim od innych by zachowywali się ściśle wg przyjętych norm społecznych, środowiskowych, towarzyskich wg norm ustalonych przez nas samych. Nie oceniajmy zbyt surowo, zbyt kategorycznie czyichś nieporadności, niedoskonałości, ułomności. Bądźmy wyrozumiali, pomagajmy innym podźwignąć się z upadków Pozwólmy sobie i innym na pomyłki. Nie róbmy z nich tragedii. Życie bez błędów byłoby jeszcze bardziej nudne. Dajmy żyć garbatym, nie zabijajmy ich tylko, dlatego, że nie mieszczą się w tworzonych przez większość standardach. Nie ma ludzi idealnych. Przyjrzyjmy się sobie dokładnie. Każdy z nas ma jakiegoś garba.


Wrzesień 1978 r

Kompleksy i zadufanie.

Kompleksy mogą działać pozytywnie lub negatywnie. Tak jak inne stany ducha i emocji możemy je różnie zagospodarowywać. Mogą być źródłem pokory na bazie której możemy budować otwartą, ale też z czasem silną, pełną osobowość, mogą też być powodem destrukcji i niemocy, mogą też prowadzić paradoksalnie do budowania osobowości pełnej pychy i nietolerancji. Trzeba być uważnym, aby kompleksy nie przerodziły się w zadufanie. Pozornie są to stany ducha bardzo od siebie odległe. Jednak przeciwległe bieguny najsilniej się przyciągają. Przeciwieństwa: zadufanie i kompleksy mogą prowadzić do tych samych negatywnych zachowań np. do poniżania innych. Kompleksy i zadufanie często idą w parze. Kompleks często prowadzi do chęci udowodnienia sobie i innym tego, że nie jest się gorszym, a nawet, że jest się lepszym od innych. Nie było by może w tym nic złego, gdyby działo się to wyłącznie poprzez prezentowanie swoich wartości i umiejętności. Niestety często osoby zakompleksione udowadniają coś kosztem innych, poprzez udowadnianie, że ci inni są gorsi. Nie wystarcza im wykazanie, że są w czymś dobrymi, prawie tak dobrymi, równie dobrymi lub lepszymi od innych. Chcą udowodnić, że inni są gorszymi od nich. Licytują się, udowadniają swoją wyższość poprzez udowodnienie w sposób bezwzględny czyjejś małości. Jest to chorobliwe. Jakaż to satysfakcja płynie z tego, że się udowodni komuś, że jest jeszcze gorszy ode mnie, jakąż to jest satysfakcją być lepszym od kogoś, komu „udowodniło się”, że jest „zerem”. Czy nie lepiej mieć satysfakcję z tego, że choć w części dorównuje się komuś, kogo się ceni, kto jest np. w jakiejś dziedzinie autorytetem lub choćby z tego, że jest się zauważonym, zaakceptowanym? Poczucie swojej niższości, nieumiejętności w jakiejś dziedzinie nie stanowi zagrożenia, nie jest destrukcyjne, jeśli się posiada ogólne poczucie swojej wartości. Problem pojawia się przy ogólnym swoim niedowartościowaniu na tle społeczności czy grupy. Wtedy to pojawia się problem wykazania się za wszelką cenę. I jak już wcześniej napisałem często dzieje się to nie poprzez pokazanie rzeczywistej swojej wartości, lecz poprzez wykazywanie czyjejś ułomności. Jestem nisko, niech inni będą jeszcze niżej, zamiast: ktoś jest bardzo dobry, ja chciałbym być też dobrym, może nawet mu dorównać, ale nic się nie stanie jeśli będę od niego trochę gorszy.

Sposób wejścia w dorosłe życie i sposób w nim funkcjonowania w ogromnym stopniu zależy od stopnia zakompleksienia w dzieciństwie. Czasami kompleksy są tak głębokie, że pozbywanie się ich trwa przez całe dorosłe życie. Kompleksy są przyczyną zła i wielu problemów. Niemniej człowiek, który nigdy nie miał choćby niewielkich kompleksów, też wydaje się dziwnym, nazbyt pewnym siebie, zadufanym. Odrobina kompleksów nie jest zła, nikomu nie zaszkodzi, a nawet jak pieprzyk na czole może dodać uroku. Ktoś, kto przeszedł trudną drogę wyzwalania się z kompleksów i któremu się to udało może być człowiekiem bardzo otwartym, wyrozumiałym, wzbudzającym zaufanie.


Lipiec 1977.

Wojownicy i dominatorzy.

To w facetach natura przy pomocy fizycznych chemicznych czynników ulokowała tą gorszą, bardziej agresywną, a w kobietach tą lepszą, łagodniejszą, bardziej spolegliwą część człowieka. Oczywiście zróżnicowanie fizjologiczne i psychiczne mężczyzn i kobiet czemuś służy. Jest potrzebne do prokreacji, trwania i lepszego funkcjonowania ludzkiego gatunku. Nikt nie ma wpływu na to, kim się urodzi i na to czy będzie kobietą czy mężczyzną. To od jednostki zależy, w jaki sposób zagospodaruje otrzymaną naturę, jakim będzie człowiekiem. Jednak to my, faceci jesteśmy bardziej egoistyczni, zadufani, mniej wrażliwi i otwarci na innych. Nasza męska siła służy niestety nie tylko do obrony rodzin, grup, społecznych i narodowych wspólnot, ale często tez do dominacji i zaspakajania własnych, egoistycznych potrzeb. W przeważającej mierze, to my, faceci przemy do władzy, wywołujemy wojny, jesteśmy przestępcami, bezwzględnymi tyranami. Przez wieki ukształtował się patriarchat, męska dominacja. Szczególnie upokorzone są kobiety w społeczeństwach wyznających Islam, ale i u nas w rodzinach, grupach, w społecznościach, to my mężczyźni wykorzystujemy swoją przewagę fizyczną i często podporządkowujemy sobie kobiety. Być może świadczy to nie tylko o naturze mężczyzn, ale w ogóle o naturze ludzkiej. Dziś, gdy do dominacji nie potrzeba siły, coraz częściej dochodzi do tyranizowania, zniewalania zarówno mężczyzn jak i kobiet przez kobiety.

Emancypacja kobiet nabiera, co prawda przyśpieszenia, jednak w dalszym ciągu napotyka duży opór i to o dziwo, opór nie tylko ze strony nas mężczyzn, ale i ze strony dużej części kobiet.


14 lipca 1977 r.

Kłopoty z psychiką.

Pomimo, że tego chcę, to bardzo trudno jest mi się otworzyć na nowe środowiska, nowo poznanych ludzi, nawet, gdy odbieram je /ich/ od razu pozytywnie, czuję ich życzliwość i to że mogę im zaufać. Jest to chorobliwe, wręcz organiczne, zakodowane tak głęboko, że żadne racjonalne argumenty nie mają tu żadnego znaczenia. Cholerne kompleksy, ale i świadomość rzeczywistych ograniczeń takich jak choćby brak elokwencji, umiejętności improwizacji powodują lęki przed otwarciem się, przed zabieraniem głosu. Czy boję się, że nie zostanę zaakceptowany? Tak trudna asymilacja z nowym środowiskiem nie wynika chyba ze zbyt wygórowanego egocentryzmu i narcyzmu, z obawy przed ośmieszeniem się? Przecież od dawna wydaje mi się nie zależy mi zbytnio na opinii innych. A może się mylę, może jestem narcyzem? Jeśli nie to z czego to wynika? W pewnej mierze do takich zachowań przyczyniają się zmęczenie psychiczne i niedyspozycje fizyczne (zakłócenia w spaniu-ciągły niedosyt snu), ale główne przyczyny leżą chyba w barierach psychicznych. W środowiskach znanych mi już od dawna, z osobami, z którymi utrzymuję częste kontakty, czuję się bezpiecznie i dolegliwości te nie stanowią aż takiego problemu. Po prostu wiem, że osoby te znają mnie dokładnie, znają moje pozytywne i negatywne strony, moje możliwości, również moje wpadki i grzeszki? Nie mam przed nimi nic do ukrycia i do odkrycia? Wszystko dzieje się w miarę naturalnie. Nie ma znaczenia to czy akurat milczę czy mówię, czy „drapie się po nosie”. Wiem, że mnie akceptują takiego, jakim jestem.


Lipiec 1977.

Na czym polega onieśmielenie? Z czego wynikają lęki?

Czy naprawdę tak mi zależy na akceptacji przez nowe środowisko? Czy tak bardzo boję się ośmieszyć? Z czego to wynika? Czy wynika to stąd, że jako dziecko byłem może narcystyczny i do tej pory tej cechy do końca się nie pozbyłem? Czy kompleksy, nieśmiałość wynikają z egocentryzmu i narcyzmu, ze zbytniego skupienia się na sobie? W czasie spotkania z grupą nowo poznanych osób dzieje się ze mną coś dziwnego. Im silniejsze postanowienie i nastawienie na to, aby być naturalnym, rozluźnionym, tym większe następuje spięcie i tym większa niemożność, wręcz paraliż. Co robić by nie myśleć o tym by być rozluźnionym, by być swobodnym, zwłaszcza przed i na początku spotkania, by potoczyło się wszystko naturalnie, „bezmyślnie”? Wydaje się to takie proste. A jednak proste nie jest. Na pewno nie zależy mi na tym, by błyszczeć. Nie jest dla mnie niczym strasznym zła o mnie opinia innych. Wiem z doświadczenia, że ważne są moje zachowania w pierwszych chwilach, w pierwszych kontaktach. Po fatalnym początku, trudno stać się rozluźnionym później i przy następnych spotkaniach. Taka metamorfoza byłaby dziwna, a czasami szokująca dla wszystkich, choć na pewno pożądana. Z doświadczeń wiemy, że najlepszym lekarstwem na miarę szybkie pokonywanie barier między ludźmi jest wspólne działanie. Skupienie uwagi na wspólnym działaniu nie rozprasza, nie pozwala na stwarzanie niepotrzebnych, bzdurnych, wydumanych problemów, zbliża nawzajem do siebie, wzmacnia psychicznie i przywraca wiarę w siebie a i otoczenie wydaje się bardziej przyjazne.


O swoich lingwistycznych, emocjonalnych ułomnościach. Hamulce.

Moje zahamowania przyjmują między innymi postać nieracjonalnych, silnych hamulców przed używaniem w czasie mówienia zbyt dużej ilości słów i bogatego, wyszukanego, kwiecistego słownika. Wypowiadając jakieś używane mniej powszednio słowa mam uczucie niestosowności, popisywania się. Utrudnia to wypowiadanie się, gdyż słowa potoczne nie zawsze oddają wiernie, całościowo sens tego, co chce się przekazać. Mniejsze tego typu hamulce występują u mnie przy pisaniu. Używanie wyszukanych, adekwatnych do sensu wypowiedzi słów i zwrotów znakomicie ułatwia wypowiedź. Oczywiście, jeśli jest to nagminne, niepotrzebne, jeśli słówek takich używa się do zakomunikowania prostych myśli, czy myśli, które można oddać zwykłymi słowami to takie praktyki śmieszą. Jednak zbytnia oszczędność utrudnia klarowne wypowiedzi i porozumienie. Czasami wydaje mi się, że moje myślenie jest dość powolne. Odbieram zrazu to, co się dzieje obok mnie bardziej intuicyjnie niż werbalnie. Potrzebuję trochę czasu, by odczucia przyjęły kształt werbalny może, dlatego moje wypowiedzi są niezborne, „ciężkie i kulawe”, choć z drugiej strony chyba nie jestem na bakier z myśleniem logicznym, analitycznym i syntetyzującym, lubię analizować matematyczne i fizyczne zagadnienia, rozwiązywać zadania. To chyba brak odwagi jest przyczyną moich kłopotów. Na ile ten brak odwagi wynika z moich genetycznych uwarunkowań a na ile z ukształtowanie osobowości w dzieciństwie, trudno rozstrzygnąć.

....................Dziwne, ale na alkoholowym rauszu werbalizacja przebiega u mnie zdecydowanie szybciej, a potok słów jest zdecydowanie większy.


Wrzesień 1978 r.

O dwóch charakterystycznych typach ludzi (jednych z wielu), których można spotkać wszędzie.

Typ X

X ma ciągłe pretensje do innych. Uważa, że nikt go nie rozumie, że całe zło, które go spotyka, spotyka go z powodu innych osób. Nie umie dojrzeć przyczyn swojej „niedoli” w sobie. Brak pokory, to ciągłe doszukiwanie się zła, przyczyn jego życiowych porażek, złego stanu ducha poza sobą, u innych jest uciążliwe dla otoczenia. Jest to uciążliwe, jednak nieodpychające. Można go zrozumieć, gdyż te ciągłe pretensje do otoczenia nie są spowodowane chęcią poniżania innych, lecz chęcią usprawiedliwiania się, wytłumaczenia swoich porażek i chandr. Jest on w pewnym stopniu schizofrenikiem. Z jednej strony obarcza innych winą za swoje niepowodzenia, z drugiej strony dąży do nawiązania z tymi samymi osobami bliskich kontaktów i to kontaktów na zasadzie partnerstwa, a nawet służy im pomocą.

Typ Y

Y jest bardzo w sobie zadufany. Ma niezwykle wysokie o sobie mniemanie. Uważa wręcz siebie za geniusza. Nie jest to samo w sobie złe. Jednak w połączeniu z lekceważącym stosunkiem do innych jest nie do zniesienia. Y uważa, że nikt z jego otoczenia nie dorasta mu do pięt, wszyscy są mało inteligentnymi, niekulturalnymi i nie elokwentnymi miernotami. Każdą uwagę skierowaną pod jego adresem traktuje jako zamach na jego osobę. Typ Y obok inteligencji prawdziwej posiada dużo „inteligencji” wydumanej, napuszonej, pustej, chybionej, powierzchownej. Jego postawa jest odpychająca.


Wrzesień 1978r.

Z obserwacji.

Honor, duma, pycha.

Często kogoś, kto na co dzień wydaje się być dumny, drażliwy, cechuje po prostu pycha, a w sprawach istotnych honor nie ma dla niego znaczenia, ustępuje całkowicie przed chęcią odniesienia własnych korzyści.

Zazdrość o osobę.

Czy może jest to żal za utratą swoich przywilejów, dobrej opinii, akceptacji w oczach drugiej osoby, za utratą swego dowartościowania w tej osobie? Jeśli się prawdziwie kogoś kocha (a nie kocha siebie poprzez kogoś) utrata przychylności u drugiej osoby, wzajemności uczuć może nie przerwać uczucia miłości do tej osoby i pozwoli akceptować jej nowe wybory.
Ha, to chyba postawa aniołów, czy może być postawą ludzi?

Charyzma.

Czy ludzie z charyzmą, to tylko ludzie z mocną wiarą w siebie, odważni, stanowczy jednocześnie bezpośredni i otwarci w kontaktach z innymi? Czy przywódcą zostaje ten, kto potrafi jasno wyrazić swoje poglądy, który potrafi do nich przekonać innych, który wie, czego chce, a przynajmniej nie daje poznać innym, że ma jakieś rozterki i niepewności?. Czy to może też ktoś, kto potrafi wyrazić to co nurtuje jego i inne osoby podobnie myślące lecz mniej otwarte?
Osoby charyzmatyczne maja dużą siłę oddziaływania i przekonywania. Charyzma nie narzuca, ale proponuje, działa swoim przykładem, swoją osobowością. To nie osoba która jest charyzmatyczna narzuca innym swoje przekonania, to osoby które mają z nią kontakt same czerpią z niej siłę. Charyzma to dar, ale też budowana jest ona ciężką, mozolną pracą nad sobą.


6 czerwca 1977 r.

O wegetarianizmie.

Czy tylko, dlatego, że zwierzęta nie mają świadomości, nie potrafią myśleć abstrakcyjnie, nie rozróżniają dobra i zła (czy te najbardziej rozwinięte zupełniwe nie rozróżniają?), możemy je lekceważyć i zabijać, aby dostarczały nam energii do podtrzymywania naszego życia? Przecież posiadają one cechy, które i u ludzi traktowane są, jako cechy szlachetne. Przecież nie obce są im odczucia np. tęsknoty, przywiązania, które to odczucia i u ludzi stanowią wartości pozytywne. Czy ich procesy myślenia, odczuwania nie są w pewnej mierze podobne do naszej podświadomości? Jeśli traktować życie roślin, zwierząt, ludzi jedynie, jako formy i ogniwa w trwaniu życia jako takiego, to usprawiedliwić trzeba zabijanie służące zaspokajaniu głodu, odżywianiu? Skoro zwierzęta czują i cierpią to chyba posiadają też ducha? Czy duchowość zwierząt nie jest wartością godną zauważenia, docenienia i ochrony? Czy można ją świętokradczo, dowolnie skracać?

Czy zbytnie analizowanie takich czy innych zachowań ludzi ma sens? To nie człowiek kazał zwierzętom polować na siebie i zżerać się nawzajem. To nie człowiek wymyślił siebie i swoje zachowania? To „Świat” stworzył i ukształtował człowieka?


9 czerwca 1977 r.

Miary urody.

Ludziom pozbawionym urody fizycznej, bardzo brzydkim, których uroda nie mieści się w powszechnych kanonach piękna, innym od ludzi z otoczenia, trudno się żyje i funkcjonuje. Muszą oni włożyć wiele wysiłku w przezwyciężanie swoich kompleksów, w budowanie takich przymiotów, które by rekompensowały w oczach innych brzydotę i pozwoliłyby poczuć się im samym pewnie i dobrze. Najważniejszy jest duch osoby. Jeśli jej dusza, jest dobra, piękna, pogodna to bije od niej ciepło, i widać to na jej obliczu? Twarz „piękna”, ale zimna, zła jest twarzą brzydką. Twarz „brzydka”, ciepła, otwarta, dobra jest twarzą piękną?.


Wysiłek myślowy.

Wysiłek myślowy, nawet jeśli dotyczy wąskiego, specjalistycznego tematu uczy logicznego a także abstrakcyjnego myślenia, wszechstronnego podejścia do zagadnienia, uczy rozsądku, pokory, tolerancji, uświadamia nam ograniczoność naszego umysłu, pomaga w zrozumieniu tego, że świat, zjawiska nie są jednoznaczne, uczy szacunku dla inaczej myślących. Jednocześnie daje radość poznawania, satysfakcję pokonywania trudności, które czasami wydają się być na początku drogi nie do pokonania.


Intelekt a elokwencja.

Elokwencja to sprawność językowa, umiejętność wysławiania się. Elokwencja bardzo pomaga w życiu, w kontaktowaniu się z innymi. Od czego elokwencja zależy? Na pewno od oczytania, od częstego udziału w rozmowach, dyskusjach, ale też od otwarcia się, pozbawiania kompleksów np. z dzieciństwa. Elokwencja idzie w parze z odwagą, z brakiem zahamowań. Nie zawsze elokwencja, odwaga w przekazywaniu swoich myśli, idzie w parze z mądrością, z kolei ludzie mądrzy nie zawsze są elokwentni. Brak odwagi, zahamowania bardzo utrudniają kontakty z innymi. Ludzie nieelokwentni są z reguły odbierani, jako mniej inteligentni niż są w rzeczywistości.


Czerwiec 1977 r.

O reinkarnacji.

Czy ciągłość świadomości jest związana z ciągłością bytów? Czy jeśli pozostanie po człowieku jakiś byt, tak jak to jest głoszone w hinduizmie, zostanie też zachowana ciągłość świadomości, ciągłość pamięci, pamięć bytu o swym źródle? Jeśli nie, to czy ma dla kogoś znaczenie to, że uczestniczy w procesie reinkarnacji? Czy ma dla kogoś znaczenie jego postawa w bieżącym wcieleniu, poza świadomością krótką, że być może będzie źródłem istnienia bytu szczęśliwego lub nieszczęśliwego we wcieleniu następnym? Jaki byłby sens reinkarnacji skoro w kolejnym wcieleniu świadomość nie miałaby powiązania ze świadomością bytu wcześniejszego? Jaki byłby sens życia ludzkiego, jeśli świadomość jego znikłaby wraz z przemianą w inny byt? I analogicznie, jaki byłby sens życia gdyby świadomość zanikała wraz ze śmiercią?


16 czerwca 1977 r

Kiedy Bóg, Natura powołuje do istnienia człowieka?

Kiedy, w którym momencie powstaje człowiek? Są głosy, że potencjałem człowieka jest już same zauroczenie, zafascynowanie, miłość kobiety i mężczyzny, czy ich chęć i postanowienie wzajemnego oddania się i chęć posiadania dziecka, są też takie, że o człowieku można mówić dopiero przy pojawianiu się u dziecka świadomości? Gdzie między tymi skrajnościami można szukać prawdy?

Czy początkiem istoty ludzkiej jest już moment, gdy po akcie seksualnym plemniki wędrują do jajeczka, czy przeniknięcie plemnika do jajeczka? Czy biologicznym, genetycznym początkiem, istnienia człowieka jest połączenie się komórki żeńskiej i komórki męskiej, połączenie gamed matki i ojca. Kiedy kończy się potencjał człowieka, a kiedy powstaje człowiek? Według niektórych przekonań kolejne fazy rozwoju embrionu to już człowiek, według innych to dopiero potencjał na człowieka. A czy potencjał na człowieka nie jest boskim darem godnym już naszej atencji, powagi i poszanowania? Czy o człowieku można mówić dopiero przy pojawianiu się u dziecka świadomości? Ale jakie rodzaj i wielkość świadomości miałyby wyznaczać granicę, od której istota miałaby prawo do nazwy „człowiek”? Czy dziecko, którego świadomość jest niewielka, mniejsza lub podobna jak u zwierząt nie jest już jednak człowiekiem? Przecież ma mózg, ma potencjał myślenia i odczuwania po ludzku. To jest oczywiste, że jest małym człowiekiem i jest kochany przez rodziców (i nie tylko przez nich), dla których jest ono źródłem dumy i radości. Kiedy, w której fazie rozwoju płodu powstaje zalążek mózgu - ten potencjał myślenia?

Myślę, że problem powstawania, rodzenia się istoty ludzkiej jest tak trudny i pewnie dla nas ludzi niepojęty, boski, że nie jesteśmy w stanie go zgłębić i rozstrzygnąć jednoznacznie dylematów. Nie są w stanie go zgłębić najwybitniejsi biolodzy, genetycy, filozofowie, psycholodzy i inni naukowcy i myśliciele. Człowiek jest darem Boga i tak po prostu trzeba go odbierać.

Problem człowieczeństwa, narodzin ludzkiej istoty pomimo swojej ogromnej wagi i doniosłości jest rozstrzygany indywidualnie w sumieniu każdego z nas ludzi,







ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.



Notatki - całość