oooooooooooooooooooooooo




********************









Pierwsza strona - Spis stron

>>>>>>>>>>>>>>

a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści


OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO


Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

ba Notatki: 1994 a

Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?


Bazgrołek 02


Na bezrobociu, styczeń 1994r.

O globalnej wiosce.

Społeczeństwa biedne na całym ziemskim świecie stanęły przed naciąganym dylematem, którego źródłem są modne, i obowiązujące liberalne doktryny: czy rozwijać się szybko, poddać się prądowi gospodarki rynkowej, stosować politykę liberalną w czystej formie, narażając się na wielkie zróżnicowania materialne wywołujące napięcia, czy też kłaść większy nacisk na bardziej równomierne korzystanie z rozwoju przez wszystkich swoich obywateli, bez rażących dysproporcji, a przede wszystkim bez obszarów nędzy. Świat jest zapatrzony w społeczeństwa najbogatsze, najbardziej rozwinięte, zwłaszcza na Amerykę, społeczeństwa próbują gonić, próbują się unowocześniać, korzystać z dorobku współczesnego świata, stosują coraz częściej podobne środki, podobne liberalne podejście do wszystkich sfer życia, również do gospodarki. Być może poprzez liberalny bieg można szybko pokonywać etapy rozwoju, ale cel ostateczny jakim jest wzrost poziomu życia i dobrobytu wszystkich członków wspólnot nie musi być uzyskany szybko. Kraje biedne, zapóźnione bez pomocy świata bogatych, stosując reguły liberalnej gospodarki rynkowej w czystej formie, nie są w stanie ustrzec się dotkliwej, często skrajnej biedy części swoich obywateli i związanych z tym napięć. Globalizacja, wchodzenie kapitału państw rozwiniętych do gospodarek państw biednych, zapóźnionych jest dla tych drugich szansą korzystania z gospodarczego i cywilizacyjnego dorobku świata, jednocześnie wchodzenie obcego kapitału prowadzi do wykorzystywania pracy, zwłaszcza pracy prostej obywateli państw biednych. Dlatego tak ważna jest rozsądna polityka gospodarcza i finansowa w takich biednych państwach, tak by zachęcać obcy kapitał do inwestowania i jednocześnie by nie było nadmiernego wyzyskiwania przez ten kapitał obywateli tych państw, by nie było nadmiernego transferu zysków.

Czy świat (ludzkość) ma się rozwijać jak najszybciej, nie zważając na biedę, poczucie niższości wielu współobywateli naszej Ziemi, czy lepiej, by rozwój był wolniejszy, ale bardziej harmonijny, bez tak drastycznych zróżnicowań Ziemian? Oczywiście, trudno jest okiełznać, uporządkować świat, zdyscyplinować poszczególne gospodarki. Kto miałby to uczynić, jakie międzynarodowe siły, jakie instytucje? Jest to trudne. Zachodzą przecież sprzeczności interesów. W krajach bogatych liberalizm, gospodarka rynkowa w czystej formie nie stanowią śmiertelnego zagrożenia dla jakiejś części obywateli, są dobrodziejstwem, są frapującym wyzwaniem, urzeczywistnianiem wizji szybkiego rozwoju, wizji rewolucji naukowej, technicznej, technologicznej itd. Dla krajów biednych stanowią jednak wielkie zagrożenie zróżnicowania społecznego, powstania wielkich obszarów nędzy i frustracji. Dylemat istnieje w skali ogólnoświatowej i w poszczególnych krajach z osobna. Czy państwa biedne, na dorobku rezygnując z gospodarki rynkowej, w skrajnym, neoliberalnym wydaniu na rzecz bardziej równomiernego rozwoju, na rzecz w miarę sprawiedliwego podziału dóbr między wszystkich swoich obywateli, muszą stać się enklawą odgrodzoną od świata, pozostającą za tym światem daleko w tyle? W obecnej dobie powszechnej informacji takie enklawy „szczęśliwości” i zacofania zarazem są prawie niemożliwe, choć przykłady takich państw jak choćby Korea Północna czy Kuba dowodzą, że prawie całkowite odcięcie swoich obywateli od informacji płynących ze świata zewnętrznego jeszcze się zdarza. Pretensje społeczne za stosowanie zbyt forsownej dla społeczeństw biednych polityki liberalnej kierowane są do zarządzających gospodarkami w tych krajach, do osób wprowadzających zasady wolnorynkowe, szczególnie do rządów i ministrów finansów. A oni przecież tylko wpisują gospodarki swoich krajów w standardy światowe. W krajach odizolowanych, w których się tego nie robi przepaść między tymi krajami a światem rozwiniętym pogłębia się w szybkim tempie. To nie rządy, czy ministrowie finansów bezpośrednio powodują gonitwę ekonomiczną. To świat w całości „zwariował”. Swoją drogą czy tak szybki, ale chaotyczny rozwój nie przyniesie kiedyś jakiegoś ogromnego nieszczęścia dla Ziemian, czy napięcia społeczne nie przekształcą się w wojny? Niepokoją też inne nie tylko społeczne rezultaty takiego rozwoju: manipulacje genetyczne, zmiany klimatu, zmniejszanie się ilości tlenu spowodowane mniejszą jego produkcją przez świat roślin, oraz zwiększeniem jego zużycia spowodowane rozwojem przemysłu chemicznego, energetyki itd. itd. Czy nie udusimy się w przenośni i dosłownie?

Główną przyczyną nieszczęść Polaków (również moich), źle funkcjonującej gospodarki, społecznych patologii są neoliberalne „reformy”. Są lansowane i niestety dość powszechne poglądy, że reformy te były konieczne, że, były narzędziem pozwalającym na przestawienie, przeniesienie naszej gospodarki z bajorka na szerokie wody gospodarki światowej, że po jednoczesnym upadku gospodarek wschodnich, rynków państw byłego bloku komunistycznego, załamała się zupełnie wymiana handlowa z tymi państwami i nie było dla kogo produkować, dlatego gospodarka musiała i musi się nadal przekształcać, zmieniać zasady funkcjonowania, swoją strukturę. I tak podobno dzięki odważnym reformom rządów solidarnościowych, dzięki reformom Balcerowicza, gospodarka nasza obroniła się przed jeszcze większą zapaścią, zdołała się przeorientować na bardziej wymagające rynki zachodnie, zaczął się proces unowocześniania i dostosowywania do gospodarek Zachodu, rozpoczął się proces jej dostosowywania do potrzeb wewnętrznych i zewnętrznych, zmienił się profil inwestycji na bardziej konsumpcyjny, surowce i półprodukty z Zachodu przestały być bardzo drogie i niedostępne, uniezależniamy się od surowców Rosji.

Oczywiście porównując naszą dzisiejszą gospodarkę z gospodarkami rozwiniętymi, wchodząc dziś w „obieg” międzynarodowego handlu, wspólnych inwestycji i gospodarczej współpracy uwidoczniła się przepaść, jaka dzieli naszą gospodarkę od gospodarek rozwiniętych i widać jak słaba była gospodarka komunistyczna i jak śmieszne i zakłamane były hasła głoszone przez komunistów. Oczywistym jest, że komuniści nie oddaliby władzy gdyby nie zrujnowali gospodarki, gdyby nie skończył się okres jej ożywienia dzięki potężnym kredytom z Zachodu, gdyby nie zabrnęli w „ślepy zaułek” gospodarki ekstensywnej, „ręcznie” sterowanej. Ale dzisiejsza neoliberalna polityka gospodarcza burząca wszystko, co do tej pory zostało u nas zbudowane i ograniczająca mocno konsumpcję dużej części społeczeństwa, oprócz tego, że jest źródłem biedy i nieszczęść wielu obywateli, to jest też jest nieefektywna, ekstensywna, hamująca rozwój.

Czy prawdziwą alternatywą jest dylemat liberałów: Czy postawić na szybszy rozwój gospodarki kosztem pomocy socjalnej najuboższym, kosztem nawet społecznej sprawiedliwości, czy udzielać większego wsparcia najuboższym, dbać o w miarę sprawiedliwy podział dóbr, hamując rozwój ekonomiczny kraju? Według naszych neoliberałów pierwsze podejście jest bardziej rozsądne, bo w dłuższej perspektywie w tym wariancie na rozwoju gospodarki korzystają wszyscy, również najubożsi, a w drugim przypadku stagnacja powoduje coraz to większe trudności całego kraju, powiększa ilościowo sfery biedy, pogłębia jeszcze bardziej ubóstwo jednostek.

Takie myślenie jest według mnie błędne, ulegające neoliberalnym doktrynom, nie pogłębione, dyletanckie.

Liczy się empiria i sprawdzanie się głoszonych poglądów i doktryn w otaczającej nas rzeczywistości. Prowadzona przez Leszka Balcerowicza i Radę Polityki Pieniężnej zbyt restrykcyjna, sknerowata polityka monetarna i nad-liberalna przynosi przeciwne do oczekiwanych rezultaty. Spowolnia rozwój, ogranicza koniunkturę, ludzką aktywność, doprowadziło do pauperyzacji i bezrobocia wielkich rzesz ludzkich.

Czy jest możliwe to, by świat z fazy globalizacji rozumianej dzisiaj, jako związywanie się gospodarek różnymi nitkami czy nawet sieciami połączeń, tworzenie się gospodarczych struktur ponad narodowych, ale też, jako wykorzystywanie pracy społeczeństw biednych, czy na dorobku i pogoń biednych za bogatymi, przeszedł kiedyś do fazy globalizacji rozumianej, jako wspólne budowanie ziemskiego rozwoju, jako dźwiganie krajów biednych przez kraje bogate, do zrozumienia i odczucia tego, że wszyscy mieszkańcy Ziemi stanowimy jedną ludzką wspólnotę? Oby faza pierwsza była naturalnym przejściem do fazy drugiej. Wymagać to będzie niezwykłego, altruistycznego (?) otwarcia się społeczeństw bogatych na społeczeństwa biedne. Takie otwarcie już się dokonuje, choć są to dopiero jego początki. W społeczeństwach rozwiniętych jest coraz więcej inicjatyw na rzecz pomocy światu biednemu, coraz więcej współodczuwania i przejmowania się losami innych. Jest nadzieja, że społeczność świata zrozumie, że harmonijny rozwój wszystkich społeczności, żyjących na naszej planecie jest moralnym obowiązkiem istot nazywających siebie dumnie ludźmi, warunkiem przetrwania ludzkości, przetrwania naszego gatunku.

Globalna polityka liberalna przyniosła światu i wielu krajom dużo zła. Wprawdzie w skali świata przyniosła szybki rozwój nie tylko krajom bogatym ale też takim jak Chiny, Indie, Brazylia, ale przyniosła też dużo złego, pauperyzację, wielkie społeczne nierówności, społeczne napięcia w wielu miejscach Świata, również w pokomunistycznych państwach Europy, takich jak Polska.


Na bezrobociu, luty1994.

Metaforycznie o globalizacji i europejskiej integracji.

Dziś gospodarka światowa jest gospodarką wzburzonego oceanu, na którym grasuje pełno piratów, w którym gra gospodarcza upodabnia się do gier hazardowych. Dziś prądy kapitałowe łączą często bardzo odległe kraje. Firmy, nawet trusty, monopole itp. organizacje gospodarcze i finansowe zastąpiły jeszcze potężniejsze i mniej przejrzyste wielkie firmy, korporacje, organizacje i powiązania gospodarcze, niekiedy o majątku porównywanym do majątku średnich państw. Zarówno w kraju jak i w gospodarce światowej dzisiejsze mechanizmy gospodarcze i polityczne różnią się od tych sprzed kilkudziesięciu lat. Nasza polska cherlawa, nieprzygotowana do integracji i współzawodnictwa gospodarka, która niejako od początku została poddana prawom rynkowym, prawom ustroju kapitalistycznego, chce i musi funkcjonować wewnątrz gospodarki światowej, czy między gospodarkami światowymi i chce się z nimi jeszcze bardziej związać. To tak, jakby chcieć kiepską łajbą przepłynąć wzburzony ocean. Aby ziściła się ta wizja ścisłej integracji wioślarze muszą wydobyć z siebie nadludzki wysiłek, aby nie utonąć. Być może przyjdzie kiedyś wielka satysfakcja z tej szalonej wyprawy, z przepłynięcia oceanu i dobrnięcia do upragnionego celu, do którego inni dopływają wygodnymi statkami. Jednak wyprawa zdaje się być nie tylko ogromnie, ale i ogromnie niebezpieczna. O wiele wygodniej i spokojniej byłoby jednak płynąć po stabilnym i odizolowanym od świata jeziorze. Ale może i na ocean można by było się wybrać gdyby się otrzymało pomoc od innych, po zbudowaniu najpierw przy pomocy innych, doświadczonych dokerów własnego statku.

Wydaje się, że antyglobaliści intuicyjnie wyczuwają pewien dysonans między wizjami światowej ekonomicznej integracji a praktycznymi zagrożeniami z integracji, jakie płyną dziś dla społeczeństw zacofanych, o gospodarkach nierozwiniętych. Być może ten dysonans występuje na początku procesów globalnej integracji, później korzyści płynące z globalizacji będą powszechne, a przede wszystkim odnosić je będą państwa zacofane, równając do państw rozwiniętych, korzystając z ich dorobku technologicznego, naukowego itd. Jednak dziś na początku procesów koszty z otwierania się i integrowania z rynkami rozwiniętymi, zwłaszcza koszty społeczne są wielkie. Państwa bogate tylko w niewielkim stopniu pozbywają się swoich egoizmów i w niewielkim stopniu starają się zrozumieć sytuacje krajów biednych i chcą im pomóc Istnieje pewna hipokryzja, państwa bogate, które korzystają z rynków i przede wszystkim z taniej siły roboczej, eksploatujące społeczeństwa państw biednych, nie kwapią się z pomocą długofalową, przynoszącą rozwój państwom biednym. Pomoc charytatywna, doraźna jest na pewno potrzebna, jednak nie rozwiązuje trwale problemów. Bogate państwa europejskie, zapominają, że po II wojnie światowej ich rozwój był możliwy dzięki amerykańskiej pomocy. Bogate państwa europejskie chętnie inwestują u nas w handel, bankowość i transferują zyski do siebie, natomiast bardzo opornie, z niechęcią w przemysł, nie chcą się zbytnio dzielić swoimi technologiami, na czym z kolei nam najbardziej zależy. Handlować potrafi prawie każdy, nie musieliśmy się tego uczyć od innych. Wiedza „tajemna”, przemysłowa, naukowa, technologiczna trafia do nas niezwykle opornie. Jest w tym też dużo „zasług” naszych urzędników i decydentów, którzy odwrotnie niż można się było spodziewać traktują zagraniczne inwestycje handlowe i przemysłowe. Inwestorzy handlowi otrzymywali daleko idące ułatwienia, długoterminowe zwolnienia podatkowe, natomiast inwestującym w przemysł, o dziwo stawia się tak trudne warunki, że rezygnują oni z inwestowania u nas i przenoszą inwestycje do innych krajów. Wprawdzie handel napędza gospodarkę, ale wymaga on przede wszystkim siły nabywczej społeczeństwa a dopiero później zorganizowanych do tego miejsc. Siła nabywcza sama powoduje uruchomienie inicjatyw i powstawanie takich miejsc. Nasi decydenci stosują też mało progresywne, prawie liniowe, niesprawiedliwe i nadmiernie rozwarstwiające społeczeństwo podatki od dochodów i jednocześnie duże stawki podatku WAT, który zawyża ceny produktów i obniża ich konkurencyjność i eksportową atrakcyjność.


Na bezrobociu, styczeń 1994r.

„Świat-Ziemia”

„Świat-Ziemia” rozwija się w różnych kierunkach: pozytywnym, optymistycznym i negatywnym, pesymistycznym. Jest coraz bardziej zatłoczony, zaśmiecony, zanieczyszczony, coraz więcej w nim broni jądrowej, chemicznej, biologicznej itd., coraz więcej w nim egoistycznej gry interesów. Czasami wydaje się też, że coraz większa globalizacja finansów, że ten coraz mniej ograniczony i coraz bardziej zagmatwany, nieprzezroczysty, obejmujący cały nasz świat przepływ kapitału, to gra podobna do gigantycznej ruletki, oparta w dużej mierze na przypadku, wymykająca się jakimkolwiek dotychczasowym prawidłom i kontroli, a nawet teoriom prawdopodobieństwa wielkich liczb. Z drugiej strony coraz więcej w tym świecie myśli naukowej, techniki, coraz większa ludzka samoświadomość, a globalizacja to szansa na rozwój krajów cywilizacyjnie zacofanych, na wyrównywanie poziomów życia. Miejmy nadzieję, że korzyści z totalizacji przewyższą kiedyś jej ujemne strony, że np. zostaną wykorzystane w coraz większym stopniu szanse na globalne rozprzestrzenienie się ustrojów demokratycznych.

Byłoby pięknie gdyby geniusz ludzki i ludzka dobroć i solidarność zapanowały nad ludzkimi: egoizmem, pazernością, ciemnotą, zawiścią i nienawiścią, gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi mogli żyć w godności i zaznawać szczęścia, gdybyśmy wszyscy zaczęli szanować ten pyłek w kosmosie, jakim jest nasz glob.


Na bezrobociu, styczeń 1994 r.

Amway i inne natrętne firmy. O namolnym wciskaniu wszelkiego rodzaju produktów.

Każdy kraj ma różne oblicza, występują w nim różne obszary, różne enklawy ludzkiego myślenia, ludzkich zachowań. Kraje mogą różnić się jednak proporcjami tych obszarów. Ameryka nie jest wyjątkiem. Dzisiejsza Ameryka to kraj przodujący cywilizacyjnie, na który z podziwem i zazdrością skierowane są oczy świata, istnieje Ameryka, liberalna, otwarta, istnieje też Ameryka konserwatywna, purytańska, prawomyślna do bólu, ascetyczna, sterylnie bezgrzeszna. Oprócz niewątpliwie dobrych wpływów Ameryki na świat, są też negatywne strony tych wpływów. To, co było do tej pory postrzegane z odległości za siłę Ameryki zaczyna od jakiegoś czasu przeszkadzać i niepokoić. Dostrzegane są zagrożenia przychodzące z Ameryki w postaci ekspansji komercji we wszystkich dziedzinach życia, natarczywości, nieustępliwości w forsowaniu swoich racji, swoich interesów, stosowania najróżniejszych sposobów zarabiania pieniędzy. Nachalność, firm handlowych, ubezpieczeniowych, sekt, instytucji, która była i jest w ostatnich latach zapożyczana do Europy Wschodniej jest bardzo uciążliwa. Firmy stosują różnego rodzaju chwyty, mamią różnymi konkursami, grami, aby tylko przyciągnąć klientów, zarobić, wyciągnąć z nich ile się da, organizują ludzi w różnego rodzaju handlowe łańcuszki, żerują na naiwności i na nie najlepszych stronach ludzkiej natury np. chciwości. Tworzy się „kultura” komercji i reklamy i staje się ona zwyczajem dla wielu grup, firm działających w różnych sferach życia. Czy to obca, nieprzystająca do europejskich przyzwyczajeń cecha. Czy wymienione zagrożenia zostały zapożyczone z Ameryki, czy może są one naturalnym wynikiem liberalizacji życia, a przede wszystkim liberalizacji gospodarek w tej części Europy?


Na bezrobociu, styczeń 1994r.

Wolność, różnorodność, otwartość na inności na różne idee, samodzielność jednostek i grup wykształcone w trakcie budowania społeczeństwa i państwa amerykańskiego są wielką siłą Ameryki, siłą imponującą światu. W procesach tych wykształciły się jednak również złe cechy, chociażby skomercjalizowanie różnych sfer życia, dążenie do perfekcji, do sukcesu za wszelką cenę. Z jednej strony są to siły napędowe cywilizacyjnego rozwoju, z drugiej są przyczyną wielkich dysproporcji i powodują u wielu wiele frustracji. Takie dysproporcje są szczególnie dotkliwe w krajach biednych, na dorobku, próbujących gonić świat poprzez liberalizowanie gospodarki.


Na bezrobociu, styczeń 1994 r.

Świat pozbywa się wrażliwości i uczuć romantycznych.

Z pokolenia na pokolenie jest tych uczuć coraz mniej. Ludzie chcą być i są coraz bardziej racjonalni. Ta tendencja odzwierciedla się w produktach kultury, zwłaszcza kultury masowej. Każde pokolenie uważa pewnie, że żyło w najciekawszych czasach i że to ono znalazło tę właściwą równowagę między uczuciami sentymentalnymi a racjonalnością. Moje pokolenie uważało, że to jego młodość przypadła na świetny, przełomowy okres, w którym ta równowaga była prawie idealna, że świat szczęsnych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, świat rocka i hippisów był chyba lepszym od tego „przed” i „po”, że był to okres kontestacji, jak się wydaje okres pewnego przełomu między odchodzącym światem wojen, hipokryzji, szowinizmu, rasizmu, utopijnych idei bezwzględnie wcielanych w życie, różnych fobii a nadchodzącym światem racjonalności. Uważaliśmy, że „świat rocka i hippisów” to świat ludzi otwartych, szukających, świat, w którym nie ma żadnych tabu, świat wyzbywania się hipokryzji i jednocześnie świat romantycznych idei braterstwa wśród ludzi, świat z drugoplanową rolą pieniądza i dóbr materialnych.

Może były to idee wyidealizowane, utopijne, ale skierowane ku człowiekowi a nie przeciw niemu, podkreślające to, że skoro żyjemy na tym świecie we wspólnocie, to powinniśmy zadbać, aby każdemu osobnikowi w tej wspólnocie żyło się dobrze, żeby nam razem, wzajemnie było dobrze. Oczywiście hippisi różnili się od komunistów, którzy też przecież chcieli świata sprawiedliwego społecznie. Komuniści narzucali swe idee, dążyli do ich zrealizowania przemocą, dla nich każde środki, które mogły doprowadzić do celu były dobre. Tworzyli świat hierarchiczny, świat polityczny, partyjny. Młodzi ludzie „ery hippisów” nade wszystko cenili wolność, raczej odgradzali się od zewnętrznego, obcego im duchowo świata polityki. Obce im były polityka i hierarchia. Ich świat wartości to świat ducha i wolności, świat poszukiwań, bez ograniczeń i kanonów. Uciekali w świat sztuki. Sztuka tego okresu to sztuka nowatorska, wychodząca z utartych kanonów, ekspansywna, emocjonalna, jednocześnie bardzo romantyczna. Muzyka hałaśliwa, chropawa, zrywająca z uładzonymi schematami, jednocześnie z dużym ładunkiem emocji i uczuć. Dzisiaj świat się skomercjalizował, stechnicyzował. Zbyt dużo ludzi wpisuje się w świat pieniądza, maszyn, automatów, w świat „techno”. Ludzie chcą być i są coraz bardziej racjonalni, ale też coraz bardziej skuteczni. Są egoistyczni, bezwzględni w dochodzeniu do celów. Świat poszedł chyba za daleko w pozbywaniu się uczuć. Ludzie wstydzą się sentymentów, zbyt dużo ludzi dba tylko i wyłącznie o własne interesy i korzyści, nie widząc, że stają się przy tym trybami w machinie, trybami twardymi, solidnymi, mocnymi, jednak też sztywno umocowanymi, bez możliwości tworzenia własnych, indywidualnych światów, pozbawiającymi się uczuć wyższych. Oczywiście dotyczy to tylko części ludzi, dużej części, na szczęście nie wszystkich.


„Błędne koło”.

Pełne przemocy, ociekające krwią filmy, zaspokajające niskie potrzeby widzów, które są przejawem totalnej komercji i które są produkowane praktycznie już na całym świecie, z jednej strony są odzwierciedleniem dzisiejszej rzeczywistości, z drugiej strony stają się wzorcem myślenia i postępowania dla podatnych na nie osób, osób o nieukształtowanych przez swoje rodziny, nie odpornych na te wzorce charakterach. Twórcy filmów i ci, którzy uważają, że filmy nie mają wpływu na ludzi, na dzisiejszą, pełną przemocy rzeczywistość mają stępione sumienia albo zupełnie stępiony zmysł obserwacji.


Na bezrobociu, luty 1994 r.

Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

Dziwi mnie i drażni to, że różnego rodzaju oszuści więksi i mniejsi działają masowo i bezkarnie na naszym rynku, żerując na naiwności swoich klientów. Ani prokuratura, ani policja, ani żadna parlamentarna komisja zajmująca się praworządnością zupełnie się tym zjawiskiem nie interesują. Zwykli, zazwyczaj biedni ludzie nie mają znikąd pomocy, nikt ich nawet nie ostrzega. Bezkarnie zamieszczanych jest w prasie mnóstwo ogłoszeń oszustów, lichwiarzy, firm wysyłkowych, firm oferujących pracę chałupniczą itp. Oferenci pracy za granicą np. na statkach w rejonie Karaibów, matacze obiecujący nagrody i wygrane w konkursach dla osób, które zakupią szmirę, twórcy tzw. finansowych piramid, a co najgorsze handlarze naiwnymi dziewczynami, które zamiast otrzymać pracę trafiają do burdeli, to kryminaliści, którzy zamiast być osądzeni za przestępstwa stają się finansowymi arystokratami. Ta zupełna niemoc i znieczulica władzy i instytucji powołanych do utrzymywania praworządności i do obrony obywateli przed przestępcami jest zatrważająca. Państwo w imię wolnorynkowej ideologii pozwala oszukiwać swoich obywateli. Przedkłada ideologie nad moralność i bezpieczeństwo.

Niektóre firmy dystrybucyjne stosujące sieciową formę sprzedaży bezpośredniej robią to zbyt nachalnie. Stosują one nachalne, natarczywe szkolenia, wydają broszury, w których wyolbrzymiają zalety swoich produktów, angażują „autorytety” naukowe, które jednak swoje kariery finansowe związali z tymi firmami. Firmy te działały pewnie przed laty na rynkach amerykańskim i Europy Zachodniej. Obecnie po uodpornieniu się tamtych społeczeństw na tego typu formy sprzedaży i zdecydowanym spadku obrotów, firmy te wykorzystują nadarzającą się okazję i organizują swoją ekspansję na nowych rynkach. Struktury sprzedaży mają cechy sekt. Są to sekty ekonomiczne, sekty finansowe. Stosowane są w nich przecież podobne metody perswazji, podobne metody działania, podobne zależności do metod stosowanych w sektach religijnych, z tą różnicą, że zamiast w sferze ducha działają w sferze pieniądza.


Wrzesień 2012 r.

Łańcuszkowa i piramidalna rynkowa inicjatywność.

„Mądrość” - cwaniactwo piramid dystrybucyjnych i tym podobnych firm, (nie działających w oparciu o rzetelne analizy strat i zysków) polega na tym, że ich założycielom przybywa kasy dopóty, dopóki przybywa nowych klientów. Przychody uzyskiwane od nowych klientów finansują obsługę klientów złapanych w „firmową” siatkę wcześniej. Ponieważ oferowane warunki pomnażania dochodów są niezwykle korzystne, nowych klientów dających się złapać na haczyki obiecywanych, bajkowych zysków przybywa w szybkim tempie, niekiedy prawie geometrycznym. Gdy pola działania firm obsiane ludzką naiwnością i chęcią szybkich zarobków wypełnią się i przestanie przybywać naiwnych klientów strumienie pieniędzy przestają przyrastać, dopływać do „firm”. Jest to moment, gdy właściciele-cwaniacy razem z „firmą” znikają z wielką kasą z rynku i „zapadają się pod ziemię”. Jednak, niektórzy z „przedsiębiorców”, którzy są tak samo naiwni jak ich klienci (choć uważają się zwykle za ponadprzeciętnie mądrych) i wierzą w piramidowe: dystrybucje i finanse nie znikają. Sami są zaskoczeni szybką zmianą dochodowej sytuacji, tym, że ich wymyślne, bajkowe źródła dochodów zaczynają w szybkim tempie przynosić straty.


Nachalne i bezwzględne biznesy

Również inne działające na naszym rynku, uznane firmy usługowe, miedzy innymi telekomunikacyjne i współpracujące z nimi firmy dystrybucyjne stosują nieuczciwe praktyki. Amoralne, rozbójnicze zachowania dotykają często ludzi w podeszłym wieku, w złej kondycji psycho-fizycznej i z małą odpornością na sugestie i opowieści akwizytorów i firm dystrybucyjnych i bezradnych wobec późniejsze działań firm matek.

Nie tylko spektakularne zdarzenia w państwie mają wpływ na jakość życia obywatelskiej społeczności. Dzisiaj mamy do czynienia z ograniczaniem suwerenności ludzi. Mnóstwo firm narzuca w sposób bardziej lub mniej nachalny i wyrachowany swoje produkty a poprzez nie okresowe od siebie uzależnienie. Zdarzenia drobne dotyczące poszczególnych, prywatnych osób lub grup sumują się i również wpływają niebagatelnie na jakość życia całej populacji.

Obyśmy doczekali się tego, by namolne, amoralne praktyki były eliminowane z biznesu i życia publicznego i by wreszcie minęła epoka dyktatu komercji i osiągania zysków, sukcesów i robienia karier za wszelka cenę.


Na bezrobociu, luty 1994 r.

Formy organizowania się społeczeństw. Państwo.

Ludzie pierwotni zaczęli się organizować w rodziny, grupy, plemiona. Był to proces naturalny, zmierzający do lepszego i wygodniejszego ułożenia życia, do zwiększenia zdolności obronnych itd. Co prawda, życie w coraz większych grupach, społecznościach przynosiło nowe problemy, a walki pojedynczych osób przekształciły się w walki grupowe, plemienne, a później w wojny między społeczeństwami, to korzyści wynikające ze zorganizowania wspólnego życia, z podziału prac i ról przeważyły. Dzisiaj uważa się, że najlepszą formą zorganizowania się społeczeństw jest państwo demokratyczne o ustroju parlamentarnym (przedstawicielskim) i gospodarce wolnorynkowej. Państwa są być może fazą przejściową w postępującym już procesie globalizacji i integracji. Zorganizowanie się społeczeństwa w państwo pociąga za sobą nadawanie praw jego obywatelom, ale też nakładanie na nich obowiązków i ograniczeń. Państwo wspomaga osoby tworząc odpowiednie instytucje, które wyręczają je w takich dziedzinach życia jak: kształcenie dzieci, leczenie, wytwarzanie dóbr, gromadzenie pieniędzy zabezpieczających godne życie na starość i wielu, wielu innych. Działalność państwa daje nam komfort, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie, że mamy wsparcie od współobywateli, a także komfort psychiczny, że w naszym imieniu zajmuje się ono współobywatelami, którzy potrzebują wsparcia. Zorganizowanie w państwo zdecydowanie uefektywnia działania jego obywateli, przynosi rozwój społeczeństwa i jednostek, poszerza paletę możliwości samorealizacji jednostek. Każde zorganizowanie, także zorganizowanie w państwo ma też dla jednostek ujemne, obciążające strony, przynosi dużo różnych ograniczeń i obowiązków, jednostki stają się współodpowiedzialne za poczynania państwa i współobywateli, ogranicza wolność, ogranicza do pewnego stopnia wolny wybór stylu życia. Jednostka musi się podporządkować ogółowi, musi przestrzegać ustanowionego prawa, przyjętych reguł itd. Obywatele i państwo oczekują wzajemnie od siebie lojalności. Oczywiście państwo państwu nierówne. W państwach rozwiniętych, nowoczesnych przywiązuje się dużą wagę do tego, aby ograniczenia jednostek, grup były możliwie najmniejsze, aby korzyści przeważały zdecydowanie nad negatywami. Im dojrzalsze społeczeństwo, tym może być mniej ograniczeń, mniej państwa.

Dziś tworzą się wspólnoty ponad narodowe, są tworzone uniwersalne kodeksy, powstała „Karta Praw Człowieka”. Państwa demokratyczne, wspólnoty międzynarodowe poczuwają się do odpowiedzialności za losy innych społeczeństw, jednostek, za losy świata.


Na bezrobociu, luty 1994 r.

Czy moje poglądy są niezależne?

Dlatego, że moje poglądy różnią się od osób z mojego otoczenia i jestem od niego zupełnie niezależny, zarzuca mi się niekiedy, że nie mam własnego zdania, że znajduję się pod wpływem opinii jakiegoś opiniotwórczego środowiska. Oczywiście, inne osoby, środowiska, media mają wpływ na mnie, na moje myślenie, jednak nie jest to wpływ bezpośredni, automatyczny. Nie ulegam bezmyślnie opiniom innych. Staram się każdy pogląd, każdą informację „przepuścić przez siebie”, przemyśleć i wypracować własny pogląd. Z tego, że moje poglądy zgadzają się z taką a nie inną linią myślenia, że są podobne do poglądów takich, a nie innych środowisk, że czuję się z nimi emocjonalnie i myślowo związany nie świadczy chyba o mojej intelektualnej zależności.


Na bezrobociu, czerwiec 1994 r.

Nie, dla „Nie”.

Zadziwiające, że tak nietolerancyjne, na wskroś tendencyjne pismo, jakim jest wydawany przez Urbana tygodnik „Nie”, redagowany przez grupę najbardziej skorumpowanych, najbardziej zeszmaconych w przeszłości, cynicznych dziennikarzy, zasłużonych w bezwzględnym tępieniu w przeszłości niezależnej myśli, mających na sumieniu ogromne krzywdy ludzi uchodzi w opinii sporej części społeczeństwa za źródło prawdy, że jest odbierany, jako tygodnik broniący tolerancji, jako wiarygodny demaskator zła. Do manipulowania społeczeństwem są w nim używane różne, jak się okazuje skuteczne metody. Wulgarność, bezwzględność redaktorów- gangsterów zbiega się z modą na takie właśnie środki wyrazu. Jeśli stosowanie takich środków wyrazu powiązane jest z uczciwością przekazu, służy do wyrażania jakichś prawd, można to zrozumieć. W „Nie” powiązane jest to z nieuczciwością, z nienawiścią, z chęcią „dokopania” przeciwnikom. Zapewne część podawanych przez „Nie” faktów jest prawdziwa. Redaktorzy czyhają, rzucają się na nie jak głodne hieny na zdobycz. Są one pożywką, niezwykle cenną zdobyczą potrzebną do prowadzenia ich gry. Prawdy, półprawdy są odpowiednio podane, zmieszane z kłamstwami, owinięte obłudą i nienawiścią. Prawdy nie odkrywa się dla samej prawdy. Zarówno prawdy, półprawdy jak i kłamstwa służą temu samemu celowi, zniszczeniu, „dokopaniu” przeciwnikowi. Wolność słowa, publikacji, wyrażania różnorakich poglądów, postaw jest cenną zdobyczą demokracji i służy jawności życia, poszukiwaniom prawdy, jednak ważne są też intencje, które towarzyszą słowom, czy nie są z jednej strony cyniczne i podstępne, z drugiej strony czy nie pochodzą od nieprzejednanych, ortodoksyjnych wyznawców jakichś idei, jakichś poglądów. Słowa mogą być równie niebezpieczne jak czyny, słowami można także wyrządzić wiele zła. Skrajne grupy ideologiczne, polityczne są najbardziej krzykliwe, nieprzejednane. Ich wystąpienia publiczne są napastliwe, nastawione na udowodnienie swoich niewzruszonych „prawd”, każdą polemikę traktują wrogo, jako zamach na ich „jedynie słuszny” system wartości. Również cyniczne, pozbawione moralnych zasad, nieliczące się z nikim i z niczym środowiska są niebezpieczne. Zarówno jedne jak i drugie mają niestety w naszym kraju duży posłuch społeczny. Społeczeństwo zapóźnione cywilizacyjnie, do tego o mentalności kształtowanej przez dziesięciolecia przez ustrój komunistyczny, zagubione w dzisiejszym świecie, przytłoczone problemami transformacji, na które nakładają się problemy związane z zachodzącymi akurat teraz, równolegle przemianami w gospodarkach światowych, jest podatne na płytkie, pobieżne oceny i manipulacje. Polemika z krzykaczami, cwaniakami, z demagogami i cynikami jest bardzo trudna. Osoby kulturalne nie zawsze potrafią przebić się przez ścianę demagogii, ćwierć-prawd, chwytliwych dla niewyrobionego, mało krytycznego słuchacza.

Trudno mi zrozumieć podziwianie przez niektóre osoby Urbana i ocenianie go jako wybitnego intelektualisty, fascynowanie się jego i dużego formatu nowoczesną osobowością. Czy cynizm, ekshibicjonizm, nie liczenie się z innymi ludźmi należy traktować, jako wyznaczniki wybitnej inteligencji i nonkonformizmu?


Politycy a społeczeństwo.

Czujemy niesmak z działań i zachowań naszych niektórych polityków, którzy nie grzeszą fachowością, tolerancją i rozsądkiem, których rozpiera pycha. Ale czy klasa polityczna nie jest odzwierciedleniem nas, całego społeczeństwa. Przecież my zachowujemy się podobnie. Przecież to my, zwykli obywatele nie cenimy polityków rozsądnych, kompetentnych i uczciwych, nie cenimy autorytetów moralnych i naukowych, osób sprawdzonych, osób z chlubną przeszłością. Popieramy siły skrajne, populistyczne, popieramy ludzi zarozumiałych i demagogicznych. Zastanówmy się jacy jesteśmy jako społeczeństwo. Zastanówmy się jak dojrzeć, jak się przekształcić w społeczeństwo myślące rozsądnie. Jak pozbyć się kompleksów zmieszanych z butą? Na pewno nie jest naszą winą to, że żyliśmy w takich a nie innych warunkach historycznych, które sprzyjały powstawaniu z jednej strony kompleksów, z drugiej butnych nietolerancyjnych zachowań i anarchii, ale zróbmy wszystko aby zmienić naszą świadomość i dogonić cywilizacyjnie i mentalnie społeczeństwa Zachodu.


O niedoskonałości formułowanych myśli. Relatywizm ocen.

Raz zasiana myśl zaczyna kiełkować, nabierać własnej dynamiki. Jednocześnie wiesz, że nie doprowadzi cię to do jednoznaczności, do wyjaśnienia sprawy do końca. Formułując jakąś myśl, wypowiadając ją, zapisując ją, już po chwili masz odczucie jej niejednoznaczności, ogólnikowości, wycinkowości, odczucie, że dotyczy ona pewnego kontekstu, że jest ona jednym z wielu możliwych podejść do tematu, jednym z wielu sposobów określania poruszonych spraw. Rozpoczyna się proces dopracowywania, rozszerzania i ciągle masz odczucie niedosytu, nie jesteś w stanie omówić, opisać, zrozumieć poruszonych spraw do końca. Pewne twierdzenia w części nakładają się, potwierdzają się i jednocześnie wykluczają się wzajemnie. Jesteś bezsilny, nie ma jednej, jednoznacznej prawdy, są tylko interpretacje, wszystko jest relatywne. Człowiek jest skazany na niepewność. Czy może być chociaż pewnym tego, co odczute, co np. namacalne lub widoczne, co potwierdzają zmysły?


O sobie i mojej emocjonalnej ułomności.

Niby z założenia nie boję się świata, ludzi, otoczenia, sytuacji, jednak w konkretnych sytuacjach objawiają się u mnie symptomy lękowej nerwicy. Wydaje mi się, że nie tylko są to lęki wynikające z mentalnych odchyleń, ale też z organicznych przyczyn. Zmęczenie bezsennością, skoki ciśnienia, bóle głowy, „piasek w oczach”, kołatanie serca, osłabienie i niepokój z tym związane, zmiany jakości widzenia i inne niedomagania nie pomagają w normalnym funkcjonowaniu i normalnych zachowaniach. Obarczone tymi dolegliwościami moje reakcje mogą być odbierane jako rezultaty moich defektów charakterologicznych. Choć może po części mają i takie źródła, jednak są mocno wzmacniane ułomnościami fizycznymi. Na ile z fobii społecznej, a na ile z fizycznych dolegliwości wynikają lęki w zabieraniu głosu gdy znajdę się wśród grupy obcy osób? Szczególnie silnie objawiają się one w stanie niewyspania.

Wydaje mi się, że przyczyny moich emocjonalnych ułomności są różnorakie. Po części wynikają z mojej charakterologicznej konstrukcji, która z kolei ma źródła po części w genach i po części ukształtowały się w dzieciństwie, ale też wynikają z nabytej i utrwalonej nerwicy i mają charakter wręcz fizjologiczny. Skutki wynikające z tych pierwszych przyczyn można wyeliminować lub złagodzić, wynikające z tych drugich są trudne do ujarzmienia.

W bardzo dużym stopniu moja zdolność do normalnych reakcji i zachowań, moja mobilność intelektualno-kontaktowa, towarzyska jest uzależniona od mojego stanu fizycznego, w zdecydowanie większym stopniu niż to ma miejsce u innych ludzi.


Otwarty i uparty, spolegliwy i nieprzejednany, prowokacyjny.

Duch tolerancji i pokory jest we mnie przemieszany z duchem upartości i przekory? Dlaczego zdarza się niekiedy, że w rozmowach towarzyskich zamiast rozsądku i ważenia słów albo przyjmuję postawę bierną i przyznaję innym rację walkowerem, albo jestem przekorny? Czasami nawet w imię relatywizmu prowokuję i wypowiadam poglądy nie całkiem zgodne z moimi przekonaniami. Z jednej strony przyznaję rozmówcom prawo do innych niż moje poglądów, do innych punktów widzenia, z drugiej strony staram się podważyć ich racje. Jest to balansowanie na cienkiej granicy upartości i otwartości. Czy jestem tolerancyjny wobec osób, a uparty i prowokacyjny wobec ich poglądów? Czy zawsze potrafię rozdzielić mój stosunek do adwersarzy od stosunku do ich poglądów? Moja przekorność objawia się w czasie rozmów na tematy z różnych dziedzin. W rozmowach na tematy polityczne z obrońcami komunizmu jestem radykalnie i bezkompromisowo antykomunistyczny, w dyskusjach z prawicowcami jestem zdecydowanie anty prawicowy. Taka jest zresztą niewygodna pozycja osób o poglądach centrowych i dość liberalnych. Jestem zdecydowanym krytykiem nacjonalizmów, ksenofobi ale też odcinania się od tradycji, od wartości etnicznych, narodowych. Rażą mnie automatyczne, bezkrytyczne, pseudo patriotyczne peany dotyczące Polski i Polaków wypowiadane przez „prawdziwych” Polaków, ale też bolą niepochlebne opinie o Polsce. Patriotyzm jest ze wszech miar czymś pięknym, pożytecznym, godnym uwagi, jeśli tylko nie jest on ciasny, zaściankowy, jeśli nie przeszkadza w przyjmowaniu wartości ogólnoludzkich, jeśli dostrzega się człowieka w każdej osobie, niezależnie od tego, jakiego koloru jest jego skóra, w jakim miejscu kuli ziemskiej żyje itd.

Świętości, „niepodważalne” idee, stereotypy, tradycja krępują, ograniczają swobodę myśli, swobodę przeżywania, swobodę korzystania z dobrodziejstw postępu, nowoczesności, ale niedobrze jest też wpaść w pułapkę ortodoksyjnej nowoczesności i całkowitego relatywizmu i anarchii. Przyjmowanie innych, ubogacających nas poglądów, sposobów życia z zachowaniem tych pożytecznych z tradycji i wczesnej nauki, czerpanie tego, co dobre z historii, z tradycji i czerpanie tego co dobre ze współczesności, z nowoczesności jest najlepszym sposobem stwarzania siebie pełniejszym, a naszego świata bardziej przyjaznym, szczęśliwym i duchowo bogatszym.

Ludzie mają naturalną skłonność do przebywania w grupach, do tworzenia kręgów znajomych, przyjaciół, do tworzenia grup o wspólnych zainteresowaniach, poglądach, interesach, wspólnej przeszłości, tradycji, do organizowania się w społeczności. Jest to nieuniknione i niezbędne do właściwego funkcjonowania, psychologicznie uzasadnione. Byleby nie zamykać się hermetycznie w tych grupach i wspólnotach, byleby przyjmować ożywcze prądy z zewnątrz, byleby np. patriotyzm nie przerodził się w ksenofobiczny nacjonalizm czy nawet w faszyzm. Maja też naturalną ciekawość i dążenie do zmian, do postępu, byleby postęp i nowoczesność nie stały się aroganckie i opresyjne dla inaczej myślących.

Wydaje się, że wypośrodkowywanie, wyważanie we wszystkich dziedzinach życia człowieka jest jedną z głównych zasad w dążeniu i osiąganiu harmonii w życiu wewnętrznym jak i zewnętrznym, zapobiega degeneracjom, a także rozczarowaniom i upadkom. Człowiek jest skazany na balansowanie, na chodzenie środkiem górskiej, niebezpiecznej ścieżki. Zbytnie zboczenie w prawą lub lewą stronę grozi jego runięciem w przepaść.


Na bezrobociu, marzec 1994 r.

Już od 11 miesięcy szukam pracy.

Już od 11 miesięcy szukam pracy. Mnóstwo wizyt w zakładach pracy, instytucjach, mnóstwo złożonych i wysłanych pocztą ofert nie przyniosło żadnego rezultatu. Poszukiwanie pracy przez czterdziestolatka to przysłowiowe „bicie głową w mur”. Jestem wypalony, tracę nadzieję.

Często przyjmujący do pracy stosują jakieś dziwaczne kryteria, oczekują od przesłuchiwanych wypowiedzi i postaw w stylu dawnych socjalistycznych przodowników pracy i jednocześnie cwaniactwa, deklaracji, że pracę i sprawy firmy będzie się traktować ponad normalność i ponad moralność, są schematyczni, przyuczeni do nowych rekrutacyjnych schematów i idei, są butni, zarozumiali, zadufani. Deklaracje, nawet te najbardziej górnolotne, nieprawdopodobne, kosmiczne, są dla nich bardziej przekonujące niż te świadczące o rzetelności i zdrowym rozsądku. Nic dziwnego, że gospodarka, życie publiczne są opanowane przez cwaniaków, egoistów, aferzystów, że jest w nich tyle zła. Wątpię, aby doprowadziło to do harmonijnego rozwoju, do sukcesów w gospodarce, do sukcesów kraju.


Na bezrobociu, wrzesień 1994 r.

Psychiczne dołki.

Przez ostatnie cztery miesiące pracowałem, jako sprzedawca- akwizytor wyrobów tekstylnych, w dziewiarskiej spółdzielni inwalidów. Było nas akwizytorów kilku. Praca była uciążliwa i mało płatna, to jednak wreszcie przerwała okres niemocy w szukaniu zatrudnienia. Jeździliśmy parami: akwizytor z kierowcą, samochodem dostawczym załadowanym wyrobami spółdzielni na dwu, trzy dniowe wyprawy w Polskę. Spaliśmy w samochodach. Ponieważ wyroby były nie konkurencyjne cenowo w stosunku do sprowadzanych z zagranicy rozprowadzanie ich wymagało dużego wysiłku i determinacji, dotarcia do bardzo dużej ilości hurtowni i sklepów. Aż dziwne, że udawało nam się po trochu „poupychać” towar. Wyjazdy odbywały się jeden po drugim, praktycznie bez wypoczynku, nic więc dziwnego, że wśród akwizytorów była duża rotacja. W czasie kolejnej wyprawy, przy wyskakiwaniu z „paki” towarowej samochodu, zerwałem niestety ścięgno Achillesa w prawej nodze i miałem przez miesiąc założony gips, byłem unieruchomiony. I znów jestem bezczynny. Wydawało mi się, że jestem psychicznie dość silny, odporny na przeciwności, że mam charakter bardziej stoicki i cyniczny niż sentymentalny i histeryczny, to jednak czuję, że „siada” mi psychika, że jestem w psychicznym dołku i że ten dołek przekłada się na moje fizyczne samopoczucie i na moje zachowania. Coraz wyraźniej czuję związek między samopoczuciem psychicznym a fizycznym stanem organizmu. Niedobre cechy charakteru, lęki, w stanie depresyjnym zwielokrotniły swą moc. Świadomość tego stanu zupełnie nie ma znaczenia, nie pomaga w powrocie do normalności, depresja jest od niej silniejsza, jest chorobliwa. Radość z mającego nastąpić w grudniu wyjazdu do siostry, do Kanady zakłóca obawa, czy zdążę się pozbierać, czy nie będę w tym stanie depresji ciężarem dla niej i dla jej rodziny. Mam nadzieję, że radosne, pozytywne zdarzenia i bodźce spowodują szybkie wyjście z dołka.


Frustracje młodzieży.

Wydaje się, że obecnie młodzież jest w trudnej sytuacji. Na jej oczach cywilizacja dokonuje wielkiego przełomu. Walą się stare systemy wartości. Nowe nie wypełniają całej po nich pustki, wartością najważniejszą stała się komercja, wyścig po sukces i wyposażanie się w przedmioty techniczne, elektroniczne. „Nowoczesny”, „postępowy” system jest niestety dla wielu zbyt pośpieszny, gorączkowy, traumatyczny, z jednej strony oczekuje wyścigu po sukces materialny, zawodowy, prestiżowy, z drugiej ogranicza mocno ilość miejsc dla jego beneficjentów, trudno jest nawet znaleźć podrzędną pracę.

Obroną tych, których komercyjny system nie rozpieszcza przed pustką, przed wyalienowaniem ze świata „nowoczesności” staje się totalne zatracenie w intensywnej, głośnej teraźniejszości, w chwili, w tym, co namacalne, co można przeżyć intensywnie, całym sobą, swoim ciałem, swoim duchem w agresywnej, monotonnej, naśladującej dźwięki pracujących maszyn muzyce „techno”, w uczestnictwie w manifestacjach przeciwko domniemanym zagrożeniom ze strony społeczeństwa, w eksponowaniu swej postępowości i nowoczesności. Młodzi ludzie słuchają muzyki w neurotycznym transie, w ekstazie. Zagłuszają swoje rozdarcie neurotycznym hałasem i jednostajnie brzmiącymi, powtarzającymi motywami. Porozumiewają się poprzez hałas i trans. Nie umieją być ze sobą w rozmawiając, w interakcjach, lub w spokoju, ciszy, milczeniu. Śmiesznym chyba musi im się wydawać twórca, który tworzy utwór w ciszy, miesiącami rozmyślając, poszukując notując nuty na papierze, ciągle tworząc nowe jego fragmenty i ulepszając już napisane.

Młodzi ludzie chcą być samodzielni, chcą prawa do samodzielnego myślenia i życia. Zaznaczają swoją samodzielność i inność, poprzez zdecydowane odcinanie się od tego co minione, od minionych wartości. Chcą żyć inaczej, „postępowo”, chcą mieć siłę przebicia. Jeśli nie mogą mieć sukcesów w pracy, to chcą być przebojowi gdzie indziej, przebojowi za wszelką cenę.







bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.



Notatki - całość
OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO