@@@@@@@@





********************









Pierwsza strona - Spis stron


&&&&&&&&&&


a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści


OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO




Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

bd Notatki: 1997c, 1998a, 1999a

Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.


Dwie Marie - Syryczyńska z domu Wasilewska i Działecka (siostra taty) - ok. 1919 r.




Na bezrobociu, październik 1997 r.

Stresy spowodowane brakiem pracy.

Długotrwały brak pracy, niekończący się ciąg niepowodzeń w staraniu się o jej uzyskanie, stres z tym związany powodują powstawanie różnego typu lęków, kompleksów, które wywołują apatie, stany psychicznej drętwoty, które z kolei nie ułatwiają prowadzenia rozmów z potencjalnymi pracodawcami. Często wystarczyłby krótki okres czasu, by osoba przybita, o niezbyt dobrym i niestety widocznym stanie psychicznym odnalazła się, wróciła do normalności. Gdyby została zatrudniona, gdyby poczuła się potrzebna i gdyby mogła wykazać, że jest pełnowartościowym pracownikiem i członkiem społeczeństwa, to musiałoby to pozytywnie wpłynąć na jej stan psychiczny. Niestety pracodawcy i urzędnicy, przy ocenie ubiegających się o pracę posługują się sztampą, szablonami, zwracają uwagę na ich zewnętrzność, na to czy zachowują się w przyjęty dziś, modny, wyuczony sposób. Wyuczone gesty, formuły to dziś niezbędny atrybut kandydata do zatrudnienia. Denerwuje i przeraża powszechność takiego zjawiska. Sztampowi pracodawcy, urzędnicy, nie potrafią wyjść poza schemat. Również stosowane niekiedy przy przyjęciach do pracy testy psychologiczne, są sztampowe, dobre do oceny prymitywów lub jednakowo zaprojektowanych cyborgów. Owszem w kilku tzw. firmach, które zamieszczały w gazetach oferty pracy mogłem być zatrudniony. Jednak po zorientowaniu się, że są to „firmy- oszuści” szybko z tych ofert zrezygnowałem. Takimi firmami- oszustami, w których mógłbym uzyskać pracę były np. firma rozprowadzająca środki czystości przez tzw. sieć akwizytorów, firma sprzedająca samochody tzw. systemem argentyńskim, lichwiarska firma pseudo bankowa. Z kolei próby utrzymywania się z własnej działalności gospodarczej okazały się nieefektywne z powodu braku wystarczającej ilości pieniędzy.

Moje komunikaty o tym, że nie jestem w stanie znaleźć pracy chyba nie są przyjmowane przez niektórych znajomych zbyt serio. Są traktowane, jako usprawiedliwiające lenistwo i niemoc, jako narzekania. Dają mi oni do zrozumienia, że nie wierzą, by przy dobrych chęciach nie można było znaleźć pracy. Mówią, że widocznie jest mi z ta bezczynnością dobrze, a nawet dają do zrozumienia, że jest mi widocznie bardzo wygodnie siedząc w domu i korzystając z pomocy bliskich, Zarzuty, że nie szukam pracy zbyt intensywnie są krzywdzące. Poszukiwaniom pracy poświęcam mnóstwo czasu i energii. Nie jestem pracoholikiem, ale brak zatrudnienia jest cholernie stresujący i poniżający. Korzystam z dobroci rodziców, jestem im niezmiernie wdzięczny. Ale bycie ciężarem i powodem ich niepokojów o moje życie jest nie do zniesienia. Czy brak pieniędzy dla dorosłego człowieka, oszczędzanie na wszystkim, nawet na wodzie mineralnej w upalne dni to taki komfort? Nie życzę nikomu takiego „komfortu nie pracowania”. Sprawdza się maksyma, że aby zrozumieć i współ-odczuć czyjeś dolegliwości i niepowodzenia nie wystarczy wiedza o tym, potrzebne jest odczucie tego samemu, „na własnej skórze”. Nawet, jeśli 90% osób w grupie jest głodna to pozostałe 10% nie uwierzy im dopóki sama tego nie doświadczy.



Rymowanka o opresyjnej, zniewalającej „wolności” i stanach melancholii.
(Nieporadna rymowanka, to tylko słowami zabawa, zupełnie bez pretensji do nazywania jej wierszem, to tylko przedstawienie przy pomocy skrótów myślowych moich frustracji i rozczarowania naszą po-komuszą rzeczywistością)

Jak zwierzę w klatce duch mój uwięziony
„Jestem” poobijane, poczucie sensu życia w zaniku, optymizm skutecznie stłumiony
Ograniczony we wszystkich świata wymiarach
Dziurę istnienia, tak jak powietrze w niżu, wypełnić się staram.
Rozumem, działaniem, przełamywaniem mentalnych granic
Wszystko na nic

Pracy znaleźć nie jestem w stanie
Czy to za brak pokory do postkomuny skaranie?
Nie mam znajomości, w układach nie jestem
Skomleć nie potrafię, ni przymilać się uniżonym gestem

Gdy raz z obiegu wylecisz
Kompanami twoimi śmieci
Wegetacja w III RP – szkoła umierania
Neoliberalna rzeczywistość jest murem
Dla mnie nie do pokonania.
Czuję się porzuconym szczurem
Podtrutym, który na uboczu zdycha

Gdy ktoś z toru wyścigu po sukces i kasę wyskoczy
Już tam nie wróci, nie ma takiej mocy
Prawo komercji niewzruszone
Nikogo nie wzruszą jego udręki
Nikt mu nie poda ręki
Świat za bożka ma mamonę

A miało być tak pięknie i ciekawie.
Jak w arkadii prawie
Czy o to walczyliśmy, u licha?
Zamiast ogrodu sielskości i miłości: wielka neoliberalna kicha

„Liberałowie” głoszą górnolotne hasła o tolerancji, pluralizmie, wolności
Wzniosłych banałów ciągi nieprzerwane przyprawiają o mdłości
A rzeczywistość egoizmem i znieczulicą, pogardą dla zwykłych ludzi wypełniona
Kto nie w komercyjnym nurcie niech nie skomli i nie przeszkadza, niech skona

Wysiada psyche, robisz się zgorzkniały
Lęki, nie umiesz już rozmawiać, jesteś w stresie stałym
Stoickiego spokoju chcesz złapać, choć trochę
Jak podtopione zwierzę ożywczego tlenu. Bezskutecznie.
Bezsenność notoryczna obłapuje cię wszetecznie
Zamiast ożywczego tlenu, upiory koszmarne!
Na jawie dopada cię melancholia, myśli czarne.
Skazany na wegetację do śmierc. Świat dla ciebie lochem.

Czy etos „Solidarności” przez elity i establishment podeptany i wyklęty
Będzie już na zawsze w neoliberalnej puszce zamknięty?
A jego falsyfikaty powijane w post komusze, „postępowe” mody
Będą wyznaczać trendy i zorganizowanie życia naszej wspólnoty?


……………………………………………….

Głębiej niż depresja

jeszcze wczoraj byłem w lochu,
trzysta metrów pod krainą depresji położonym
pod natrętnych myśli obstrzałem czułem się bezbronny i goły.
chemia na usługach Czarta
tak moim mózgiem owładnęła, by dusza ma podarta
jeszcze niżej, do piekła zeszła, biesom czynić pokłony.

czart się jednak pomylił.
choć upadły i poobijany nie jestem aż tak słaby
by polec i na szlak optymizmu nie wrócić
owszem mogę się buntować, z Bogami droczyć
o zło oskarżać, pretensje wyrzucić
by znów dobro i piękno docenić i równowagę odzyskać
i światem dobrych bogów się znów zauroczyć.


------------------------------------------------------


Prośba liberała o siłę wewnętrznej wolności.
Kosmolotny, bombastyczny wierszyk o wolności przydatny przy relaksacyjnym chodzeniu po lesie i zbieraniu grzybów)

W modlitwie swej, tych bogów proszę o mojego ducha stwarzanie
którzy wśród reguł istnienia też tą, twardszą od najtwardszej skały proponują.
To reguła wolności: duchów, wielkich idei i wszelkich myśli drobin.
A pozostałe proponowane reguły stawania się obrazem bogów niech podporządkowane są tej jednej
I dlatego mogą być rzadsze od kosmicznego pyłu niedookreślenia.
A bogów, którzy normą „musisz” chcą częstować, proszę o opieki nade mną zaniechanie



Na bezrobociu, październik 1997r.

Doświadczenie z uczestniczenia w nabożeństwie grupy protestantów w Ustce.

Zdarzyło się, że ja i mój kolega zostaliśmy zaproszeni przez koleżankę z turnusu wczasowego (byłem tam jako kolegi opiekun) na nabożeństwa jakiejś grupy protestantów. To, co tam zobaczyłem i usłyszałem mocno mnie zaskoczyło.

Refleksje z uczestniczenia a raczej z obserwacji tych nabożeństw:

Religia może stanowić ucieczkę od trudów życia, rekompensatę braku uczuć, miłości, przyjaźni w codziennym życiu. Po pierwszym wrażeniu świeżości, otwartości na nowoczesne formy wyrażania siebie, swojej wiary, swobody śpiewania pieśni w nowoczesnym stylu, po początkowym wrażeniu, że przemowy i kazania są ciekawie podbudowane wiedzą socjologiczną i psychologiczną już po kilkunastu minutach nastąpiło u mnie podejrzenie, a nieco później pewność, że nabożeństwo było formą wspólnej hipnozy. Uczestnicy wpadali w trans, w amok. Wypowiadali i wyśpiewywali różne dziwne słowa, a ich ruchy nabierały erotycznego zabarwienia. Zdali się być w jakimś niesamowitym, dziwnym transie seksualno- mistycznym, w którym uwidaczniała się potrzeba wyrażenia uczuć, miłosnych uniesień. Tęsknota za uczuciami miłości, przyjaźni powodowała chęć wywołania ich u siebie, chęć ich odczucia w czasie grupowego seansu. Uczestnicy nabożeństw wydawali się być ludźmi nadwrażliwymi, podatnymi na sugestię i zbiorową hipnozę. Jest to niebezpieczne, grozi utratą osobowości, własnego „ja”, zwiększa jeszcze bardziej uzależnienie od grupy, od przewodnika, od guru. W pierwszych chwilach nabożeństwo wydawało się bardziej otwarte od nabożeństw katolickich. Przemawiający „pastor” posługiwał się dość przekonującymi argumentami, przesłaniami, wspartymi wiedzą teologiczną, socjologiczną, psychologiczną. Tym bardziej było to niebezpieczne dla zgromadzonych słuchaczy. Nawiązywał nici porozumienia, a tak właściwie zaplatał pajęczynę zależności nad słuchaczami, posługując się zręcznie socjotechnikami. W miarę rozwoju sytuacji, relacje między nim a słuchaczami stawały się niebezpiecznym całkowitym podporządkowaniem i zawierzeniem. Stawał się guru wszystkowiedzącym, przenikającym i wnikającym w psychiki słuchaczy uzdrawiaczem dusz i ciał. Zgromadzeni stawali się bezwolnymi, pozbawionymi własnego „ja”, dającymi się łatwo uwodzić przez lidera osobami. Dochodziło do hipnotycznych reakcji, do bezwiednego wydawania głosu, w pewnym momencie doszło do omdlenia i utraty przytomności jednego z uczestników seansu.

Już po krótkim czasie przebywania w zgromadzeniu, nasze katolickie nabożeństwa wydały się być oazami racjonalności, powagi, rozsądku i spokoju. Oczywiście zjawiska takie mogą występować i występują też w innych religiach, w innych grupach, w innych zgromadzeniach, nie tylko religijnych. Występują też w kościele katolickim, ale u tej grupy protestanckiej było to niezwykle silne, bardzo wyraziste, osobliwe.

Opisane zgromadzenie może posłużyć, jako laboratorium ludzkich zachowań w zbiorowościach, ulegania hipnozie grupowej i ulegania „autorytetowi” przywódcy. Wydaje się, że obok indywidualnych predyspozycji, nadwrażliwości (cechujących zwłaszcza ludzi młodych wstępujących dopiero w życie) uczestników zgromadzenia, w dużej mierze motorem, przyczyną takich reakcji jest brak normalnych stosunków międzyludzkich w ich otoczeniu, w ich codziennym życiu, brak życzliwości otoczenia, wyobcowanie, osamotnienie, poczucie niezrozumienia przez środowiska, w których żyją.

Ludzie są jacy są, przeżywają tak jak chcą przeżywać. Każdy ma prawo wyboru sposobu przeżywania tego świata, do swojej drogi szukania sensu życia, szczęścia, spełnienia. Jednak tego typu zachowania wydają się być dla „normalnych” ludzi chore, niebezpieczne, prowadzące do obłędu, do paranoi. Brak okazywanych uczuć miłości, brak zwykłych ludzkich odruchów sympatii i akceptacji w środowisku może powodować ucieczkę w niebezpieczną „religijność”, w „ideologiczność”, w sekciarstwo, mogą przerodzić się w religijność i ideologiczność ortodoksyjne, hermetyczne, co doprowadza do nienormalnych, często drastycznych postaw, zachowań, ocen, do grupowego odizolowania się od świata, do życia w sekciarskich bańkach, do nietolerancji. Brak akceptacji, okazywania przyjaznych uczuć przez otoczenie jednostce może więc powrócić do tego otoczenia w postaci braku tolerancji, surowości i jednostronności ocen. Zastanówmy się, co być może powoduje takie a nie inne zachowania osób bliskich, osób z naszego otoczenia. Może przyczyny leżą w nas samych, w naszym egoizmie, braku otwartości, nieumiejętności rozmawiania, okazywania im uczuć przyjaźni i miłości.


Na bezrobociu, październik 1997r.

Relacje między religiami a innymi sferami społecznego życia.
Refleksje, następnego dnia po dyskusji z kolegami. Chyba racjonalnie, a może nieco przekornie, przeciwko zbyt ostrej krytyce katolicyzmu.

W jakim stopniu warunki życia, warunki przyrodnicze, stosunki społeczne, rozwój ekonomiczny wpływały na tworzenie zasad i form transcendentnych wierzeń, na religijność i zwrotnie, w jakim stopniu rodzaj wyznawanej, dominującej w społeczeństwie religii wpływał/wpływa na inne sfery jego życia?

Religijność na przestrzeni dziejów albo rodziła się we wspólnotach od podstaw, albo przyjmowana była przez nie dobrowolnie z zewnątrz, albo była tym społecznościom narzucana przemocą. W procesie przyjmowania określonej formy religijności ważne było w jakim stopniu było to podyktowane potrzebą ogółu społeczności a w jakim stopniu było to jej narzucone, a także jakie siły i grupy wewnątrz-społeczne sprzyjały nowym formom religijności, w interesie jakich sił i grup wewnątrz-społecznych to się działo.

W społecznościach pierwotnych formy duchowości, formy wierzeń były naturalnym procesem, rodziły się wewnątrz tych społeczności. Były one wynikiem społecznych potrzeb. Obok pierwiastków wspólnych dla wszystkich ludzi, obok transcendentalnych tęsknot, istniały różne potrzeby i wynikające z nich różne formy wierzeń konkretnych wspólnot, np. inne w społecznościach żyjących na pustyni, inne w społecznościach żyjących na zimnej Północy. Dopiero w późniejszych okresach formy wierzeń, religie były zaszczepiane lub narzucane z zewnątrz a religie zaczęły rozprzestrzeniać się niezależnie od miejsc geograficznych, od warunków życia poszczególnych społeczeństw.

Czy kategoryczne opinie głoszące, że katolicyzm stworzył społeczeństwa zacofane a protestantyzm był motorem rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw zachodnich i przyczynił się do bardziej równomiernego rozwoju miast i wsi są zasadne? Czy różnice w rozwoju ekonomicznym, społecznym między państwami zachodniej Europy a między państwami naszego regionu wynikają z tego, że przez ostatnie wieki dominującym wyznaniem tych pierwszych państw był protestantyzm a u nas katolicyzm? Czy podejrzenia takie są uprawnione? Do ustalenia prawd potrzebne są solidne, żmudne badania naukowe. Świat, zachodzące w nim zjawiska, rozwój społeczeństw są dużo bardziej skomplikowane od popularnych diagnoz, modnych, wychodzących naprzeciw oczekiwaniom wygodnych, skomercjalizowanych środowisk. Na rozwój społeczny ma wpływ tyle różnorakich przyczyn różnej natury, że diagnozy pośpieszne muszą być siłą rzeczy niepełne, hipotetyczne. Sprzyjająca lub niesprzyjająca przyroda: klimat, surowce, położenie geograficzne, ukształtowanie terenu, żywioły, a także to jak dawno ukształtowała się państwowość, położenie polityczne, stosunki z innymi społeczeństwami, wojny, napady różnych plemion, ludów, państw, epidemie, oddziaływania cywilizacji, wpływy państw i kultur sąsiednich no i oczywiście religie i inne przyjęte systemy wartości nie wyczerpują listy czynników wpływających na kierunki i szybkość społecznego rozwoju. Religie zapewne miały ważny wpływ na kształtowanie się społeczeństw, ale również stopnie zaawansowania i kierunki rozwoju społeczeństw miały wpływ na kształtowanie się ich religijności. W zależności od cywilizacyjnego rozwoju i kierunku tego rozwoju społeczeństwa potrzebowały odpowiednio przystającej formy religijności. Zapewne było wzajemne oddziaływanie różnych sfer życia i trudno określić, które z czynników były dominujące i które były w stosunku do innych pierwotne. Dylemat, „co było pierwsze, kura czy jajko” i tu ma zastosowanie. Przez wieki sfery religijności i świeckiego zorganizowania społecznego kształtowały się równolegle i oddziaływały wzajemnie na siebie.

Czy Reformacja w Zachodniej Europie spowodowała rozwój cywilizacyjny i kulturowy państw, w których zdominowała życie religijne, czy to stopień rozwoju tych państw spowodowany innymi czynnikami spowodował rozwój myśli religijnej i przystosował ją do potrzeb tamtych społeczeństw?

Oczywistym jest to, że rozwój cywilizacyjny: materialny, kulturowy takich państw jak Włochy, Hiszpania, Francja, Anglia i Niemcy był budowany na dziedzictwie kultury antycznej, starożytnych: Grecji i Rzymu, a także kultury chrześcijańskiej, ale w znacznej mierze wynikał też z ich geograficznego położenia, z szerokiego dostępu do oceanów umożliwiającego wykształcenie umiejętności żeglowania po świecie i w miarę bezpiecznego zawijania do odległych krajów, z czerpania korzyści z kontaktów z innymi cywilizacjami, gospodarkami, kulturami świata. Żegluga była zdecydowanie najszybszą i najefektywniejszą drogą kontaktów. Te spotkania z „innościami” w jakiejś mierze ubogacały kulturowo, ale przede wszystkim dawały korzyści materialne z wymiany handlowej i z podbojów. Kraje europejskie przy-oceaniczne miały przewagę w rozwoju nad innymi rejonami. Korzyści z wymiany handlowej z zamorskimi obszarami, a zwłaszcza z ich podbojów i kolonizowania były ogromne. To państwa „oceaniczne” i śródziemnomorskie były zaczynem, rozwoju Europy, a przynajmniej przyśpieszały ten rozwój. Im dalej od oceanów, tym ten rozwój był wolniejszy.

Dziś w dobie rozwiniętych, różnych form komunikowania się społeczeństw i osób, te przy-oceaniczne położenia i zdolności żeglugi nie mają już takiego dużego znaczenia jak dawniej. Jednak spowodowana tymi czynnikami przewaga w rozwoju państw przy-oceanicznych nad państwami śródlądowymi do tej pory ma miejsce, choć chyba powoli się zmniejsza.

Czy proces rodzenia się elementów demokracji i parlamentaryzmu w Europie wpłynął na zmianę form religijności, na to, że religijność przyjęła formę protestantyzmu? Czy narodzenie się religijności protestanckiej pociągnęło za sobą zmiany politycznych form funkcjonowania społeczeństw? Już w czasie trwania symbiozy form ustrojowych państw i religijności zachodziło zapewne sprzężenie zwrotne.

Niewątpliwie człowiek od zarania swych dziejów potrzebował wiary w siły nadprzyrodzone, szukał sensu istnienia, potrzebował religijności. Społeczności kształtowały formy religijności, z kolei te wpływały na inne sfery ich życia, często je determinowały, stawały się dominujące. Religijność pomagała budować wspólnoty, dyscyplinowała je i ukazywała zarówno sens życia jednostek jak sens organizowania się społeczeństw.

Z jednej strony w przypadkach gdy religia przybierała ortodoksyjną formę ortodoksyjna, religijna władza, ortodoksyjni wierni narzucali wszystkim podporządkowanie się doktrynom, hierarchom, hamowane było niezależne myślenie jednostek, samodzielność, przedsiębiorczość, rozwój innych systemów wartości, hamowane było powstawanie niezależnie myślących elit, które są zwykle motorem ożywczych myśli i postępu? Ale z drugiej strony oddziaływanie religii miało na społeczności pozytywny wpływ. Religijność, zasady wiary powodowały łagodzenie surowych zasad i obyczajów, wprowadzały zasadę przebaczenia, tłumiły egoizm jednostek i grup. Dostrzeganie we wszystkich ludziach dzieci bożych, bliźnich, tolerancja, przebaczanie sprzyjały powstawaniu łagodniejszych wspólnotowych systemów współżycia.

Czy ortodoksyjność, fundamentalizm religijny wpływał na skostnienie ducha, zastój w sferze myśli i praktyki społecznej, czy bieda, skostnienie ducha, zastój w sferze myśli społecznej, politycznej, naukowej, filozoficznej itd. sprzyjały powstawaniu, utrwalaniu i pogłębianiu się fundamentalizmów religijnych?

Niezależnie od czynników wywołujących czy sprzyjających stagnacji myślowej społeczeństwa europejskie rozwijały się stosunkowo szybko w porównaniu do innych społeczeństw na świecie. Ograniczenia były więc w Europie mniejsze niż gdzie indziej.

Jedno jest dziś czytelne: Im dalej na Wschód (lub im dalej od Europy Zachodniej), tym więcej feudalnych pozostałości, tym wolniejszy rozwój społeczny i cywilizacyjny.

Wydawałoby się, że dzisiaj, gdy następuje tak ogromny rozwój komunikacji między społeczeństwami i narodami, gdy jesteśmy świadkami tak „szalonego” rozwoju w dziedzinie przekazywania informacji obszary zacofania, ortodoksji, „zbiorowej nietolerancji” powinny się kurczyć, społeczeństwa a narody powinny się otwierać coraz bardziej na poglądy i prądy intelektualne, kulturalne docierające od innych narodów, a świat powinien być coraz bardziej przyjazny dla ludzi. Wydaje się jednak, że następuje „przechył”, że szalony pęd do zmian, do nowości, do uwalniania się od przeszłości, od tradycji zamienia się w ortodoksję i nietolerancję. Wiara w Boga jest zastępowana wiarą w człowieka, w jego nieomylność. Ludzie stają się zarozumiali, butni, głośni, narzucają ortodoksyjnie i hałaśliwie swoje nowe systemy wartości. Dążenie do wolności staje się nakazowym zniewalaniem, egoistyczna dowolność ogranicza i zwalcza wspólnotową solidarność.

W dzisiejszej dobie, to raczej rozwój świata, naukowy, materialny, cywilizacyjny, otwartość społeczeństw, rozwój intelektualny, kulturalny, moralny szerokich rzesz ludzi powodują zmiany w Kościołach, powodują pewną liberalizację, zmiękczanie doktryn, tradycyjnych zachowań. Wpływy Kościołów na kształtowanie społeczeństw zmniejszają się, co niekoniecznie sprzyja harmonii rozwoju.

W kręgach niby liberalnych i lewicowych modny jest pogląd, że to katolicyzm był źródłem zacofania mentalnego i ekonomicznego. W opiniach tych ignoruje się wpływ czynników historycznych, geopolitycznych na rozwój krajów, natomiast oskarżanie katolicyzmu o zacofanie traktuje się jako nobilitację i potwierdzenie przynależności głoszących takie opinie do ludzi „postępu”.

11 -Grudzień 2016

Badania Przeprowadzone przez instytucję mającą siedzibę w państwie zachodu dowodzą, że najmniej nietolerancji, przemocy wobec słabszych, wobec kobiet i ludzi sędziwych ma miejsce w krajach katolickich, najwięcej w niekatolickich, w państwach północy i zachodu Europy. Nawet temperament ludzi z południa Europy nie zmienia tej prawidłowości. Pomijając ciemny okres istnienia Inkwizycji (choć i w tym okresie społeczeństwa Europy Środkowej doznawały najmniejszych opresji) w katolickich krajach Europy budowane były relacje oparte na tolerancji, otwartości.


Na bezrobociu, listopad 1997 r.

Usprawiedliwianie się i doszukiwanie przyczyn swoich ułomności w chemii organizmu.

Przekonałem się na sobie jak bardzo powiązane są ze sobą psychika z fizycznością (chemicznością, fizjologicznością) organizmu. Człowiek jest zintegrowany z tych dwóch sfer. Niedomagania fizyczne np. brak odpowiednich składników w organizmie, w mózgu, notoryczne niewyspanie czy skoki ciśnienia tętniczego powodują odpowiednio złe stany psychiczne i odwrotnie np. długotrwałe stresy powodują zmiany w sferze fizycznej człowieka, zmiany w organizmie np. braki niektórych pierwiastków chemicznych, te z kolei wywołują lęki, stany depresyjne, stany bezsenności, stany uniemożliwiające normalny zdrowy kontakt z innymi ludźmi. Nie pomaga wtedy siła woli, ich źródła są silniejsze. Mam nadzieję, że moja psychika kiedyś całkiem nie „wysiądzie”, że nie zostanę zupełnym wariatem. (dziś jestem tylko po części wariatem, w jakimś dziewięćdziesięciu dziewięciu procentowym zaawansowaniu).


Na bezrobociu, grudzień 1998r.

Sylwestrowy stan mojego ducha.

Prawie cała energia zaangażowana w poszukiwanie pracy, na nieustające pisanie odręcznie podań, na odwiedzanie przedsiębiorstw, biur, urzędów, instytucji poszła na marne. Sparaliżowane życie prywatne. Wszystko bez rezultatu. Odczucie, że znalazło się na dnie oceanicznego, tektonicznego rowu, gdzie nie ma już tlenu i nie dociera żadne światło nadziei. Zwątpienie, załamanie, apatia przechodząca w depresję. Czy nie pozostawi to śladów w psychice na długo? Czy zdołam się jeszcze kiedyś otworzyć i normalnie funkcjonować? A przecież moja sytuacja nie różni się od sytuacji wielkiej liczby obywateli naszego kraju.

W naszej polskiej rzeczywistości najczęściej jest tak, że jeśli już ktoś jest przypisany do układu, układów, to nawet, gdy nie jest zbyt lotny w myśleniu i nie ma zdolności menedżerskich czy urzędniczych, to i tak ma zapewnioną posadę, natomiast, gdy ktoś z układu wyskoczy, to szanse na dostanie pracy ma zerowe.


Na bezrobociu, sierpień 1999 r.

Społeczne frustracje.

Kapitalizm, przynajmniej w naszym, polskim wydaniu, przynajmniej przy jego wprowadzaniu, na początku jego funkcjonowania okazał się równie nieprzyjazny przeciętnemu człowiekowi jak socjalizm. Nadzieja, że wraz ze zmianą ustroju pozbędziemy się naszych wad i złych relacji społecznych okazała się płonna. Zło zostało jeszcze pogłębione. Buta, egoizm, brak społecznej solidarności uwidoczniły się z całą mocą.

Przed 1989 rokiem pewne otwarcie na zmiany gospodarczego ustroju, na prywatną własność i prywatne przedsięwzięcia szły w parze z wciąż jeszcze mocno umocowanym konserwatyzmem politycznym, z komunizmem. Wciąż poglądy optujące za przemianami polityczno-ustrojowymi były barierą, a przynależność, mentalna i rzeczywista do starego peerelowskiego świata promowała w zajmowaniu eksponowanych miejsc w różnego rodzaju władzy, w administracji, w podmiotach gospodarczych, do przejmowania tych podmiotów na własność. Awanse zawodowe i społeczne realizowane były po linii przynależności do PZPR.

Niestety w wolnej już Polsce też funkcjonują przynależnościowe i środowiskowe układy. Koneksje, przynależności do grup, do politycznych opcji w dalszym ciągu, a może w większym jeszcze stopniu niż wcześniej są gwarantem otrzymania odpowiedniej posady czy odpowiedniego dostępu do społecznego majątku.

Oczywiście nie można napiętnować ludzi, którzy wykorzystują swoje życiowe szanse, jeśli tylko nie uciekają się do przestępstw. Byłoby dziwne gdybyśmy takich szans nie wykorzystywali. Ale jest winą decydentów prowadzących określoną politykę, tworzących takie a nie inne warunki, w których funkcjonuje gospodarka i życie społeczne, że tak łatwo dochodzi do niesprawiedliwości, do nierówności szans.

Należy cenić ludzi, którzy od „zera” tworzyli firmy produkcyjne, handlowe i inne, którzy dzięki swej pracowitości i pomysłom rozbudowywali je, tworząc z warsztatów rzemieślniczych i małych firm coraz większe przedsiębiorstwa, pomimo niesprzyjającej polityce gospodarczej kolejnych ekip rządowych.

Trudno natomiast cenić tych, którzy dzięki różnorakim powiązaniom i układom towarzyskim partyjnym i zawodowym robili najpierw kariery menedżerów a później przejmowali majątek społeczny w postaci firm z budynkami, parkiem maszynowym, technologiami, wykwalifikowaną załogę a także powiązania rynkowe i rynki zbytu. Często zamiast rozbudowywać firmy w miarę upływu czasu redukowali je, często doprowadzając do upadłości, sami mocno się przy tym bogacąc. Część z tych nowobogackich, którzy uwłaszczyli się na społecznym majątku lub robili kariery „menedżerskie” jest przy tym bardzo zadufana i arogancka.

Wielu polityków i publicystów usprawiedliwia istnienie obszarów biedy i ekonomicznego ostracyzmu tezami, że każdy sam odpowiada za własny los, że jest jego „ kowalem”. Jest w tym stwierdzeniu tylko część prawdy. To „branie swego losu we własne ręce” może być realizowane w różnym stopniu w zależności od zewnętrznych uwarunkowań. Uważam, że u nas w Polsce miało ono przez lata bardzo ograniczone pole realizacji.

Poza tym, że w cywilizowanych państwach dba się również o tych mniej przebojowych i mniej zaradnych obywateli, to dba się też, by nie ograniczać możliwości rozwoju tych, którzy mają potencjał do pracy i tworzenia wspólnego dobra.

W Polsce w wielu przypadkach ograniczeniem były wyznawane wartości, moralne normy, poparcie lub jego brak dla niektórych politycznych opcji. Paradoksalnie często poglądy z ducha optujące za przemianami polityczno-ustrojowymi były barierami nie tylko do znalezienia pracy zgodnej z kwalifikacjami, ale nawet do znalezienia jakiejkolwiek pracy.

Społeczeństwo organizuje się w państwo między innymi po to by się wzajemnie wspomagać, wspólnie chronić przed złem, by razem się rozwijać. Nasze państwo nie jest państwem dla wszystkich, jest państwem dla wybranych. Jeszcze kilka lat temu byłem za wolnością, za liberalizacją wszystkich dziedzin życia, (oczywiście nie za liberalizacją skrajną taką, jakiej chce np. Korwin Mikke). Dziś po doświadczeniach z minionych lat okazało się, że i liberalizm może przyjąć różne formy, że liberalizm gospodarczy w czystej formie jest antyhumanitarny, jest wynaturzeniem, zaprzeczeniem wspólnotowej solidarności. Liberalizm ekonomiczny jest może motorem szybkiego rozwoju gospodarki i kraju, jednak liberalizm skrajny, w czystej formie jest dla wielu nie do zniesienia, paradoksalnie prowadzi do powstawania ograniczeń, do zniewalania jednych grup przez inne, do oligarchizacji społecznych stosunków, do rygorów i ograniczeń.

W bogatych krajach, gdzie zapewniona jest pomoc socjalna, dla najbiedniejszych, także dla nieprzystosowanych do życia w gospodarce rynkowej, gdzie osoby pozostające bez pracy otrzymują zasiłki umożliwiające godne życie nie występują tak drastyczne dramaty jak u nas. Oczywiście nasze państwo jest biedne, ma niewiele zasobów finansowych, ale również bezmyślność, egoizm decydentów dokłada się do zaistnienia ludzkich nieszczęść i tragedii.

Posłowie, których wiedza merytoryczna i umiejętności legislacyjne są mizerne razem z posłami egoistami i cwaniakami, którzy dbają tylko o własne wąsko pojęte interesy uchwalają knoty prawne i tak nieludzkie ustawy jak np. ustawę, która umożliwia wyrzucenie z mieszkań na bruk ludzi bez środków do życia, w tym matki z małymi dziećmi.

W kraju, w którym oficjalne bezrobocie wynosi ok. 20%, a faktyczne jest jeszcze większe większość bezrobotnych jest pozbawiona jakiejkolwiek pomocy od państwa. Niewielkie zasiłki otrzymują tylko przez krótki okres, później mimo często tragicznej sytuacji, są pozbawieni jakichkolwiek dochodów. Nic dziwnego, że tylu bezdomnych wegetuje na dworcach i w różnych „dziuplach”. Komercja, wyścig za pieniądzem, połączone z samolubstwem, znieczulicą i bezwzględnością są równie przykrym zjawiskiem jak komunistyczne zakłamanie. Tak jedno jak i drugie odbierają ludziom godność, sprowadzają życie niektórych do koszmaru. Ludzie czują się jak szczury zamknięte w klatce. Są zestresowani, miotają się, nie mając szans na wyjście z pułapki. Powtarzane twierdzenia, że każdy sam jest dla siebie kowalem swojego losu, jest egoistyczną brednią. Obecny system ekonomiczny i prawny, a przede wszystkim funkcjonujące dziś praktyki, w tym praktyki stosowane przy rekrutacji ludzi do pracy i praktyki bankowe powodują, że bogaci bogacą się jeszcze bardziej, a biedni biednieją aż do dojścia do sytuacji beznadziei, z której nie ma już wyjścia. Jeśli ludzie, którzy są w tragicznej sytuacji materialnej, życiowej widząc, że część społeczeństwa opływa w ogromnym bogactwie i to niestety bardzo często nieosiągniętym uczciwie, są jeszcze bardziej tą sytuacją przygnębieni, to nie może to dziwić. Jeśli można zrozumieć i akceptować bogactwo ludzi, którzy doszli do niego w miarę uczciwą, własną pracą lub pomysłem, to trudno zrozumieć kariery cwaniaków czy ludzi bezwzględnych, bez skrupułów dążących do celu, którzy przejmują bez żenady społeczne pieniądze. Jeśli menedżerowie, którzy doprowadzają przedsiębiorstwa do upadku, przy akceptacji rad nadzorczych, przyznają sobie uposażenia stukrotnie większe od średniej krajowej płacy, jeśli niektórzy politycy powiązani są interesami z mafiami, ze środowiskami przestępczymi, to trudno oczekiwać od społeczeństwa akceptacji takiego stanu rzeczy. Jeśli państwo nie potrafi się ustrzec tego, by było wykorzystywane jako instrument, i to instrument potężny, służący okradaniu obywateli przez różnego typu aferzystów i cwaniaków i jednocześnie stosuje wobec swych obywateli, wobec „maluczkich” surowe i bezwzględnie egzekwowane kary, represyjne sankcje za niewielkie przewiny, np. za sprzedaż niewielkiej ilości towarów bez urzędowego zezwolenia, z której zyski pozwalają, co najwyżej na zakup żywności, to nie może ono być odbierane przez tych ostatnich za państwo własne, za państwo sprawiedliwe, za państwo jednakowego dla wszystkich prawa, jest ono dla nich państwem elit. Jest to dla nich tylko organizacja wyzysku jednych przez drugich. Tłumaczenie, że państwo musi stać na straży prawa i egzekwować jego przestrzegania od każdego, gdyż suma nawet tych najmniejszych przewinień urasta do wielkiej wagi ogólnopaństwowego problemu, że stanowi wielkie dla niego obciążenie staje się wobec bezkarności aferzystów- rekinów, wobec arogancji prominentów i czerpania przez nich korzyści wszelkimi dostępnymi środkami nie tylko nieprzekonujące, ale irytujące i deprawujące.

Nieprzypadkowo wolnościowy ruch społeczny, który skupił w swych szeregach miliony osób, przyjął nazwę „Solidarność”. Trudno się dziwić frustracjom dużej części członków tego ruchu, w sytuacji, gdy jedna z podstawowych wartości, w imię której podjęli walkę ustąpiła miejsca innym wartościom, takim jak oligarchiczny liberalizm gospodarczy, wierność zasadom „kapitalizmu dziewiętnastowiecznemu”, który w państwach „Zachodu” już dawno ustąpił bardziej cywilizowanym bardziej ludzkim jego formom. Tak właściwie wartość, jaką jest solidarność społeczna została tak bardzo ograniczona, że można mówić o jej wyrugowaniu.

Jeśli nie zmieni się charakter gospodarki z „liberalno- aferowo- mafijno- oligarchicznej” na gospodarkę „liberalno-społeczno-demokratyczną”, jeśli uwłaszczenie nie przyjmie bardziej powszechnej, sprawiedliwszej formy, jeśli kredyty bankowe będą dostępne praktycznie tylko jednostkom, ludziom z układów, jeśli polityka kredytowa nie będzie bardziej otwarta, bardziej demokratyczna, to zamiast powstawania licznej klasy średniej, będzie się rozrastać wąska klasa oligarchów. Dzisiejszej polityki banków nie można usprawiedliwiać ich ostrożnością. Przecież wielka liczba kredytów o wielkiej wartości udzielanych często osobom z układów lub w sposób korupcyjny została zmarnowana, niespłacona (prawdopodobnie nie wszystkie takie zdarzenia zostały ujawnione opinii powszechnej) Chyba łatwiej jest korygować politykę kredytową, jeśli biorcami kredytów jest wielka rzesza drobniejszych inwestorów, niż wtedy, gdy klientelę banków ogranicza się do wąskiej klasy uprzywilejowanych, a udzielane kredyty jednostkowe mają ogromną wartość. Potrzebna jest zmiana myślenia decydentów. Gospodarka może być silna poprzez powszechną mobilizację, może się rozwijać dzięki wielkiej rzeszy małych i średnich inwestorów, a nie tylko poprzez gigantyczne przedsięwzięcia. Przykre są też: „żarłoczność”, egoizm, cynizm osób, które nie są przedsiębiorcami, lecz zajmują różnorakie wysoko płatne i prestiżowe stanowiska w firmach państwowych, w państwowych urzędach i instytucjach, które są politykami, a które żyją na koszt podatników.

Nieszczęśliwie liberalizacja myślenia i życia społecznego sprzęgnięta została ze zbytnią liberalizacją gospodarki, a właściwie z liberalizacją pozorną, ograniczoną, nie tyle z wolnością, co ze zbytnią dowolnością, z dowolnością metod dochodzenia do sukcesów biznesowych, do bogacenia się, z przyzwoleniem na metody przestępcze. Oczywiście trudno jest opanować żywioł gospodarczy metodami zakazów i nakazów, wydaje się jednak, że temu stanowi rzeczy sprzyjała polityka gospodarcza i finansowa, polityka trudnego startu i trudnego gospodarowania, a zwłaszcza zbytniego ograniczania ilości pieniędzy w obiegu, ich bardzo złej i niesprawiedliwej dystrybucji, zbyt wysokich kursów złotówki, ograniczania konsumpcji. Oczywiście dużo łatwiej jest analizować zaszłości, oceniać politykę z perspektywy czasu i z perspektywy rezultatów, trudniej przewidzieć przyszłe rezultaty prowadzonej na bieżąco polityki, tym bardziej, gdy ustrój gospodarczy buduje się od początku, gdy reguły gospodarcze wprowadza się bez wcześniejszych doświadczeń, gdy wydaje się że determinacja w przeprowadzaniu swoich wizji sposobu gospodarczego rozwoju jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu. Jednak szkoda, że już po ujawnianiu się złych skutków tej polityki nie korygowano jej, nie odchodzono od twardej linii polityki trudnego pieniądza. Obserwowanie gospodarki i korygowanie warunków jej funkcjonowania powinno być stałym elementem polityki gospodarczej.


Na bezrobociu, sierpień 1999r.

Czy rozwiązywać problemy społecznych grup i środowisk?

Nie jest chyba tak, jak twierdzą niektórzy komentatorzy, że rozwiązując pewne grupowe problemy, godzi się w interes całego społeczeństwa. Jest to rozumowanie bardzo uproszczone. Rozwiązywanie problemów społeczeństwa, to również rozwiązywanie problemów cząstkowych i problemów dotyczących poszczególnych grup społecznych. Uporanie się z problemami grupy to raczej ulga dla całego społeczeństwa. Rozwiązując niektóre problemy grupowe, powoduje się, że zmniejsza się np. ilość osób znajdujących się poza burtą gospodarki i społecznego życia, które nie biorą udziału (lub biorą udział w bardzo ograniczony sposób) ani w konsumpcji ani w tworzeniu dóbr. Chyba bardziej godzi w nasze interesy pobłażanie aferzystom i tolerowanie korupcji niż pomaganie ludziom tej pomocy potrzebującym. Stwarzanie ogólnych ram polityki ekonomicznej i finansowej, bez „schodzenia” do konkretnych szczegółowych problemów miało być panaceum na rozwiązywanie wszelkich, również tych konkretnych problemów gospodarczych i społecznych. Niestety wolna gra rynkowa jak dotąd nie spowodowała, że te konkretne problemy są rozwiązywane. Okazało się, że ”niewidzialna ręka” wolnego, na dodatek rozregulowanego rynku nie zastąpi ludzi i ich konkretnych działań, rozwiązywania konkretnych problemów i na pewno nie zastąpi rozwiązywania problemów społecznych. Jeśli nie potrafi się doprowadzić do tego, by sytuacja w kraju była normalna, by nie występowały patologie i deformacje, by rynek był wyregulowany i sam rozwiązywał problemy ludzkie, to obowiązkiem państwa wobec swych obywateli jest zajęcie się występującymi problemami.


Na bezrobociu, sierpień 1999 r.

Socjalizm był ustrojem upiornym, również upiorna jest dzisiejsza postać polskiego kapitalizmu.

Tak jak socjalizm cechował się bardzo negatywnymi cechami, takimi jak chociażby wszechobecną ideologizacją, kultem partii komunistycznej, kultem jednostek, podejrzliwością, zupełnym brakiem tolerancji dla myślących i zachowujących się „inaczej”, niezgodnie z ideologią i oczekiwaniami partii i partyjnych bonzów, inwigilacją, cenzurą itp. itd., tak kapitalizm neoliberalny wydobył z ludzi takie cechy jak: pazerność, bezwzględność, zepchnął na daleki plan takie wartości jak solidaryzm, współczucie. Liczą się tylko pieniądze. Pogoń za dobrobytem przy użyciu wszelkich dostępnych środków stała się główną cechą, główną metodą przeżywania życia. W tej pogoni ludzie stają się bezwzględni i cyniczni. Korupcja wtargnęła do wszystkich środowisk: politycznego, biznesowego, prawniczego, lekarskiego, nie ominęła nawet kultury i Kościoła. Ci, którzy nie chcą, nie potrafią lub nie mogą wpisać się w nurt komercji, cwaniactwa, są postrzegani, jako nieudacznicy, którzy tylko przeszkadzają, zakłócają spokój sumień i nowy styl komercyjnego myślenia. Część elit finansowych, politycznych odnosi się pogardliwie do tzw. mas, do przeciętniaków. Najchętniej w ogóle by ich nie zauważała gdyby nie to, że bez nich nie byłaby tym, czym jest. Kto by kupował produkowane przez nich towary, ich usługi, kto pracowałby w ich firmach, kto stanowiłby tło dla polityków, kto stanowiłby pretekst do „społecznych” działań?

Duża część elit uważa, że swoje pozycje materialne, biznesowe, polityczne, medialne zawdzięcza wyłącznie swoim przymiotom: inteligencji, wiedzy, umiejętnością itd. Nie uwzględniają w tych ocenach tego, że w naszym kraju dzięki prowadzonej polityce gospodarczo-społecznej utworzyła się sfera polityczno-materialna, w której prestiż i pozycje zależą od wielu niezależnych od tych przymiotów czynników np. od miejsca urodzenia, kontaktów towarzyskich itd. i jakże często od zadufania, tupetu i arogancji. Niektórzy funkcjonują w tej sferze bezwiednie, inni poddają się konformistycznie, nie widząc możliwości samodzielnego reagowania i wpływania na zmiany, jeszcze inni wykorzystują cynicznie i wchodzą w gry, w których liczą się tylko osobiste profity materialne i prestiżowe.

Nastąpił ogromny deficyt sumienia. Gdzie go szukać, skoro brakuje go jakże często nawet w Kościele? Gdzie np. są sumienia tych księży, którzy korzystając z datków, jakże często biednych ludzi, rencistek i rencistów, są ogromnie rozrzutni, kupują sobie luksusowe samochody, inwestują tak zdobyte pieniądze w podejrzane interesy itp.? W okresie komunizmu Kościół Polski był ostoją wolności i schronieniem dla ludzi kontestujących komunizm, dla opozycji. Przykro, że dziś niektórzy księża zatracają dawny służebny charakter swojej posługi i wpisują się w komercyjną rzeczywistość dzisiejszej Polski.


W Egolandzie.

Kiedyś w Egolandzie między poszczególnymi „ego” były więzi, a właściwie wszystkie one były trzymane na uwięzi. Dominował pozorny egalitaryzm. Był to egalitaryzm sztuczny, wymuszony, sterowany. Dziś nie ma nawet takiego egalitaryzmu, takich więzi. Dziś prawie każde „ego” żyje osobno, dla siebie, powstał „egokanibalizm” i „egowampiryzm”. Ega budując siebie pożerając inne ega, wysysając z nich krew.


Na bezrobociu, wrzesień 1999r.

O prywatyzacji gospodarki i o interwencjonizmie państwowym.

Prywatyzacja gospodarki jest niezbędna do jej uefektywnienia. Jednak prywatyzacja powinna być środkiem do usprawniania gospodarki a nie celem samym dla siebie. Nie powinna być pochopna i powinna uwzględniać rachunek doraźnych zysków i strat, ale przede wszystkim rachunek długoterminowy kosztów i korzyści.

Czy państwowego zaangażowania i interwencjonizmu państwowego należy unikać w każdym przypadku i w każdych warunkach, z zasady?

Wydaje się, że niewielki, delikatny, jawny interwencjonizm może być pożyteczny. Oczywiście nie może on być nadużywany, nie może przybierać formy uznaniowości, musi być stosowany niezwykle rozważnie, z uwzględnieniem strat i zysków. Jeśli np. firma, która ma przejściowe trudności związane z okresowym załamaniem się segmentu rynku, w którym funkcjonuje i która rokuje w przyszłości zyski i która do tego działa w branży, która może być motorem gospodarki np. w branży elektronicznej, to jej wsparcie może przynieść w przyszłości dobre rezultaty. Oczywiście takie wsparcie powinno mieć charakter jawny, powinna zostać sporządzona umowa wyznaczająca warunki i oczekiwane rezultaty tej pomocy i powinna być podana do publicznej wiadomości. Również branżom, które powodują unowocześnianie gospodarki, które mogą ją napędzać, można stworzyć nieco łagodniejsze warunki, nieco większe finansowe ulgi. W gospodarkach rozwiniętych interwencjonizm jest mniej potrzebny, rynek sam wymusza efektywne inwestycje. W gospodarkach biednych, w których brakuje kapitału, czasami taki dobrze przemyślany, dobrze ukierunkowany interwencjonizm czy preferencjonizm może skutecznie przyśpieszyć gospodarczy rozwój i gospodarcze unowocześnianie. Gospodarki rozwinięte stanowią pewien wzór do naśladowania, jednak nie można stosować tego wzoru bezkrytycznie. Gospodarki te są na innym etapie rozwoju niż gospodarki ubogie, które wymagają innych warunków i bodźców pobudzających ich rozwój.

Zasada prywatyzacji w imię uefektywnienia gospodarczego podmiotu nie może stać się doktryną, nie może funkcjonować dla samej zasady, prywatyzacja powinna przynosić namacalne korzyści. Liberalne niebudowanie dróg nie jest lepsze od budowania dróg z udziałem państwa.


Na bezrobociu, październik 1999 r.

O bezrobociu i zmianach proporcji zatrudnienia w poszczególnych sektorach gospodarki.

Struktura zatrudnienia powinna być skorelowana z poziomem rozwoju gospodarki, z jej zaawansowaniem technologicznym, organizacyjnym również z możliwościami w handlu z zagranicą.

Zwiększanie wydajności pracy w przemyśle szybsze od przyrastania produkcji nowości towarowych musi prowadzić do zmian proporcji osób pracujących w przemyśle, handlu i usługach. Zwiększanie wydajności pracy w całej gospodarce szybsze od przyrastania produkcji nowości towarowych i innych potrzeb związanych z cywilizacyjnym rozwojem musi prowadzić do ogólnej redukcji zatrudnienia. Ale u nas w Polsce zmiany te są zbyt szybkie, skokowe, niepotrzebnie pośpiesznie redukuje się sektor wytwórczy, niepotrzebnie zmniejsza się ilość osób zatrudnionych w tym sektorze. Zamykane są przedsiębiorstwa przemysłowe, powstaje coraz więcej placówek handlowych Zmiany proporcji towarzyszą ogólnej redukcji zatrudnienia Zwiększa się też sektor biurokracji. Niestety rozrost biurokracji jest podyktowany tylko w niewielkim stopniu autentycznymi potrzebami, potrzebami lepszego funkcjonowania państwa i zaspokajania społecznych potrzeb. Zarówno ogólny wzrost bezrobocia jak i zmiana proporcji zatrudnienia wynikają nie tylko ze zmian strukturalnych polskiej gospodarki, ale też w dużym stopniu z deficytu w handlu zagranicznym. Ujemne saldo handlowe oznacza, że więcej towarów zza granicy trafia do nas niż naszych za granicę. Z jednej strony zalew towarów poprawia jakość oferowanych nam towarów, wymusza podnoszenie jakości produkowanych u nas towarów, z drugiej strony zwiększa bezrobocie. Wraz z towarami importujemy bezrobocie, importujemy też niejako zmiany proporcji zatrudnienia i coraz mniej osób produkuje a coraz więcej sprzedaje zagraniczny towar, fundujemy miejsca pracy innym bogatszym społeczeństwom Europy i społeczeństwom Dalekiego Wschodu.

Obcy kapitał jest bardzo potrzebny, ale kapitał inwestujący i modernizujący naszą gospodarkę, korzystny zarówno dla inwestorów jak i dla nas a nie kapitał plądrujący, wykorzystujący nasz rynek do sprzedaży zagranicznych produktów i zapuszczający dreny, by z naszej gospodarki jak najwięcej wyciągnąć korzyści dla siebie.


Na bezrobociu, październik 1999 r

Komercyjny ranking. Era homo cwaniakusa.

Uczestniczymy dziś we wszechogarniającej komercji, w stadnym biegu po materialne dobra. Dzisiaj mamy kulturę produktu, wszystko jest na sprzedaż, ciało jest na sprzedaż, seksualność jest na sprzedaż, nawet uczucia, duchowość są traktowane, jako produkty na sprzedaż. Ci, którzy nie chcą w wyścigu uczestniczyć i ci, którzy nie wytrzymują tempa są uważani za osoby niezaradne, nie warte uwagi. Dominuje kult siły, filozofia głosząca, że rację mają tylko silni i sprytni, a słabi powinni zginąć i nie przeszkadzać silniejszym w wyścigu, w pogoni za bogactwem, władzą, popularnością. Mamy dziś erę homo komercjusza i kulturę pyszałków, chwalców i blagierów. Im ktoś bardziej się wychwala, tym jest bardziej ceniony. Dawniej w cenie była pokora, dziś ceniona jest pycha. Człowiek pyszny jest dziś postrzegany, jako nowoczesny, twórczy. Człowiek pokorny, jako muzealny eksponat niczego niewnoszący do dzisiejszej rzeczywistości, do postępu.

Gdzie podziały się czasy, w których poprzez czyny budowało się opinię o sobie, w których czyny i zdolności osób świadczyły o ich przydatności zawodowej i społecznej?

Dawniej większość ludzi żyła w schematach, a życie było bardziej statyczne, uporządkowane, przewidywalne, bez niepewności jutra. Dziś żyjemy również w schematach, ale schematach dynamicznych, w przysłowiowym wyścigu szczurów. Kto nie biegnie ten musi zginąć. Nie ma alternatywy, przynajmniej w polskiej rzeczywistości.

Czy można jeszcze znaleźć dziś w Polsce enklawy spokoju, życia „po swojemu”, bez niepokoju o „jutro”, pozostające poza zabierającym prawie wszystko nurtem rzeki komercji?

Egzemplifikacją powyższych tez jest choćby tak powszechne wśród nas, usilne dążenie do kupienia za wszelką cenę drogich, modnych typów samochodów (najlepiej ze błyszczącymi kołpakami na kołach), nie ze względu na walory użytkowe, wygodę, czy choćby ze względów estetycznych (pięknych kształtów, kolorów itp.), lecz po prostu po to, by wykazać się swoimi finansowymi możliwościami, by pokazać swoje bogactwo, by pokazać, że potrafimy je kupić, że jesteśmy w stanie uczestniczyć w wyścigu po coraz to wykwintniejsze materialne dobra. Uczestniczymy w rankingach bogactwa. Bogactwo, posiadanie stały się miarą nie tylko zaradności, ale i miarą wartości człowieka. Posiadanie stało się wartością samą dla siebie. Nie posiadanie po coś, ale posiadanie dla posiadania, po to by uczestniczyć w rankingu posiadania. Komercja i wyścig dosięga ludzi nawet po śmierci. Nagrobki nie wyrażają dziś tylko pamięci o bliskich. Są coraz bogatsze i wystawniejsze, są narzędziami do pokazania możliwości finansowych rodziny zmarłego.


Na bezrobociu, październik 1999 r.

Wyuczone gesty, wyuczone słowa, wyuczona „naturalność”, schematy.

Wyuczone gesty, pozy, wyuczona „naturalność”, schematy, to stan dzisiejszego świata, to nowy rodzaj zniewolenia. Przeszliśmy od niewoli namacalnej, do niewoli ukrytej, zakamuflowanej. Podlegamy narzucanym konwencjom, jesteśmy nieustannie reżyserowani. Chcą nas umundurować w schematy, w gotowe role współczesnych niewolników, wpasować w swoje koncepcje świata komercji. Żyjemy jak w reklamach, wszystko jest wyraziście mętne, sterylnie skażone, olśniewająco brudne, przemyślnie zagmatwane, wszystko jest „naj”, nie ma miejsca na przypadek, na niepewność, na „nie wiem”. Nie ma miejsca na wahania, musisz zdecydować „tak” czy „tak”. Mówiąc „nie wiem”, jesteś zdyskwalifikowany.


Efekty musztry.

Oczywiście naturalne, bezwiedne, niewyuczone gesty, zachowania mogą świadczyć o psychice stosujących je osób, można na ich podstawie domniemywać, w jakim stanie psychicznym te osoby się znajdują. Ale wyuczone gesty, sposoby zachowywania się są jakże często widocznie sztuczne a przez to i śmieszne. Naturalną drogą do zmiany sposobu gestykulowania i zachowywania się jest zmiana psychicznego stanu, jest pozbywanie się kompleksów i zahamowań. Potrzebni są tu bardziej psycholodzy niż specjaliści od socjotechniki. Być może wyuczone sposoby zachowywania się dają pozytywne rezultaty, nie tylko powodują zmianę odbioru osób je stosujących przez otoczenie, ale także prze wpływanie na samą psychikę tych osób. Stanowią jeden z elementów terapii- zmiany psychicznego stanu, zwłaszcza pozbywania się kompleksów i nieśmiałości. Jednak stosowanie ich powinno być ostrożne, delikatne, w przeciwnym razie może prowadzić do przeciwnych do zamierzonych rezultatów. Przykładami stosowania takich nad miarę socjotechnicznych zabiegów są wystąpienia niektórych publicznych osób, zwłaszcza polityków. Szczególne nasilenie takich wyuczonych, przerysowanych gestów daje się zauważyć w kampaniach przedwyborczych. Czasami ma się wrażenie, że niektórzy politycy odbyli musztrę dotyczącą sposobów zachowania się i gestykulacji w tej samej jednostce wojskowej


Na bezrobociu, październik 1999 r.

Poglądy „anarchisty”.

Nasilające się chamstwo w życiu publicznym idzie w parze z konserwowaniem się stereotypów, przede wszystkim stereotypów myślowych, ale także stereotypów zachowań, stereotypów ubraniowych. Bufonada ubrana w garnitury, białe kołnierzyki i krawaty zawładnęła urzędami i uzurpuje sobie prawo do sterowania ludźmi wg swoich wizji i zasad. Sztampowe ubrania, sztampowe zachowania, sztampa w sposobie myślenia, w sposobie traktowania i komunikowania się z petentami.

Wyuczone gesty, wyuczone słowa, wszystko w relacji kupna i sprzedaży. Świat traktowany jest jako jeden wielki bazar, ludzie handlują lub są towarem. Wyznacznikiem wartości człowieka jest jego stopień zamożności, pozycja zawodowa, fasada, bez względu na to, w jaki sposób osiągnięte. Nawet od starających się o pracę oczekuje się, a właściwie żąda blichtru, tupetu, odpowiedniego ubrania, w sytuacji, gdy nie stać ich nawet na zakup koszuli. Zastanawiające jest, dlaczego w większości krajów, sztampa jaką jest noszenie garniturów i białych kołnierzyków z krawatami jest wyznacznikiem elegancji i dobrego smaku, dobrych manier. Cóż mi z tego, że urzędnik obsłuży mnie w mundurze, jeśli potraktuje mnie nieprzyjaźnie, z poczuciem swojej wyższości, jak intruza zakłócającego mu spokój. A tak zdarza się często. Wolę, gdy obsługuje mnie ktoś w koszulce z krótkimi rękawami, jeśli jest mi życzliwy. Osoby o szerokich horyzontach myślowych są otwarte na innych ludzi, na inne sposoby myślenia, na różnorakie prądy kulturalne, społeczne, na style bycia itd., nie są małostkowe. Osoby o zawężonych horyzontach są małostkowe, często przywiązują dużą wagę do rzeczy, zjawisk marginalnych. Drobne, niemające większego znaczenia sprawy urastają do bardzo ważnych. Bardzo ostro krytycznie oceniają innych. Często to co ma charakter pomocniczy czy wtórny nabiera wielkiej rangi, urasta do celu samego w sobie.


„Okazjami” już nie pojeździsz.

Przed przemianami jeździłem często do pracy w innym mieście tak zwanymi okazjami. Dziś skorzystanie z takiej usługi jest praktycznie niemożliwe. Po pierwsze, dlatego że kierowcy boją się zabierać przygodnych osób, gdyż system wygenerował wzrost ciężkiej przestępczości, po drugie, dlatego że wytworzył społeczeństwo, w którym powtarzane wciąż hasła wolności i samowystarczalności przybrały formę egoizmu. Przekonanie ludzi, że to, co zdobyli zawdzięczają wyłącznie sobie, w oderwania od uwarunkowań we wspólnocie przybiera postać obojętności i znieczulicy.


Na granicy.

Nasze położenie na granicy etnicznej Słowian i na granicy kulturowej Europy Zachodniej stwarza dla Polski szanse i zagrożenia. Sąsiednie Niemcy i w XVII wieku również Szwedzi postrzegali nas i zwalczali, jako odmiennych etnicznie dla mieszkańców Europy Zachodniej, Rosja postrzegała nas i zwalczała, jako odmiennych cywilizacyjnie i kulturowo od Wschodu. Czy dzisiaj potrafimy wykorzystać to położenie „pomiędzy”?








be Notatki: 1999b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.



Notatki - całość
^^^^^^^^*****************^^^^^^^^