+++++++++++





********************









Pierwsza strona - Spis stron


@@@@@@@@@



a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści


OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

bf Notatki: 2001 b

„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.


Na dole, pierwszy z prawej Antoni Działecki - Komendant oddziału AK - rejon Dłutów (brat ojca)



Budka stróżówka – sierpień 2001 r.

Śmieszne - pracuję jako ochroniarz. Nie potrafię znaleźć innej pracy.

Po siedmiu latach, w których nie byłem w stanie znaleźć sobie stałej pracy, zmarnowanych, w których całą swoją energię i czas przeznaczyłem na jej poszukiwanie, od maja bieżącego roku uzyskałem wreszcie stałe zatrudnienie. Pracuję jako ochroniarz. Jest to zajęcie niezmiernie nudne, bezsensowne, głupawe, niedające satysfakcji, umożliwiające jednak przeżycie, a raczej przetrwanie. Zawsze widok zdrowych, w sile wieku mężczyzn „pracujących” w charakterze ochroniarzy w sklepach, urzędach itp. miejscach, a także „pracujących” na ulicach w strażach samorządowych wzbudzał we mnie mieszane odczucia. Los płata jednak figle i teraz i ja jestem ochroniarzem, po ukończeniu kursu sfinansowanego częściowo przez Urząd Pracy. Na szczęście nie pracuję w miejscu publicznym, ale na terenie zakładu produkcyjnego. Ma to dobre strony. Siedzę sobie w budce-stróżówce (1m.x1,2m.), mogę posłuchać radia, poczytać gazety, książki.

Audycja radiowa – luźne asocjacje.

Siedząc w nocy w budce stróżówce wysłuchałem akurat audycji, w której zirytowali mnie niektórzy słuchacze zabierający głos na radiowej antenie. Mieniąc się ludźmi z tzw. elity intelektualnej i kulturalnej są w swych sądach bardzo zarozumiali, „nieomylni”, a przy tym zaskorupiali, wulgarni. Dzielą kulturę na „wysoką” i „niską”, przyjmując przy tym dziwne kryteria. Dla nich podział ten pokrywa się z podziałem społeczeństwa na elity i plebs. Nie ma w nich odrobiny otwartości na poglądy, gusta innych osób. A przecież można się różnić, szanując jednocześnie oponentów i inaczej myślących i czujących.

Sen.

Śnię, że śpię w budce, takiej jak w „robocie”, pod jakimś kocem. Śni mi się, że nie mogę się rozbudzić, nie mogę wydostać się spod koca, pomimo że stoi przy mnie tzw. kontrolny. Ciało mam zdeformowane, wyczuwam rękami olbrzymi garb na plecach. Beznadziejna, totalna niemoc. Trwa to długo. Wreszcie ulga. Obudziłem się naprawdę.

A mogło być tak:

Obudziłem się w lochu, na moim ciele kurzajki, żylaki, ślimaki.
Jaka tego przyczyna? Kto mnie wpakował do tej ciemnej paki?
Ohyda, ratunku, czy pozbyć się paskudztwa zdołam?
Bezskutecznie się miotam. Rodzinę, przyjaciół na ratunek wołam
Proszę, zdejmijcie ze mnie czary okrutne,

Lochy w III RP? To smutne.



Budka stróżówka – grudzień 2001 r.

Nocne problemy ochroniarza.

Siedzę sobie w budce i słucham radia. Kilka minut temu skończyła się audycja, w której omawiana była nowo wydana książka i w której używano według mnie niebrzmiących dobrze, udziwnionych, z naleciałościami z obcych języków form gramatycznych.

Zdaję sobie sprawę, że mówiąc i pisząc popełniam dużo błędów: gramatycznych, składniowych, ortograficznych (zwłaszcza interpunkcyjnych) i innych Jestem bałaganiarzem, co ma odbicie również w moim posługiwaniu się językiem. Dlatego nie powinienem być może zwracać uwagi na błędy popełniane przez inne osoby. Może mój percepcja gramatycznych form jest błędnie ukształtowana i mylę się w ocenach, jednak chyba nie zaszkodzi, gdy przedstawię swoje odczucia dotyczące tych form.

Jak zwykle słuchając kogoś, kto używa w mianowniku, bierniku i wołaczu liczby mnogiej razem z liczebnikami: dwie, trzy, cztery, słowo "postaci" odczuwam zgrzyt, pomimo że wiem, że użyta forma jest obowiązująca. Tym razem był on większy, może dlatego, że słuchałem audycji w ciszy nocnej. Nie jestem lingwistą i na pewno nie jestem purystą językowym, zdaję sobie sprawę, że moje wypowiedzi są niezborne, koślawe i obarczone błędami, jednak słysząc wymawiane zdanie: "Trzy główne postaci książki, to wybitni lekarze", czuję jakiś psychiczny dysonans. Mam odczucie, że taka forma jest formą wydumaną przez jakichś ekspertów czy przez jakąś językową komisję, że lepiej brzmi zdanie: "Trzy główne postacie książki to wybitni lekarze"

Słowo "postać" jest chyba rzeczownikiem rodzaju żeńskiego a nie nijakiego. A przecież rzeczowniki rodzaju żeńskiego w mianowniku i bierniku liczby mnogiej kończą się nie tylko na samogłosce "i" (książki, poduszki), ale też na samogłoskę "y" (myszy, szafy) i na samogłoskę "e" (pralnice, matryce). Czy prawidłowe jest zdanie: "W mieście powstały trzy nowe pralni", czy może zdanie: "W mieście powstały trzy nowe pralnie"?

Ale nawet gdyby traktować słowo "postać", jako rzeczownik rodzaju nijakiego, to i tak w obowiązującej odmianie rzeczownika "postać" odczuwam jakąś dysharmonię, jakąś nieprzystawalność do języka, którym posługuje się większość ludzi mieszkających dzisiaj w dorzeczach Wisły i Odry.

Następny dylemat: Które zdania są poprawne?

"Na pastwisku pasą się trzy cielęta", czy "Na pastwisku pasie się troje cieląt"? "Na półce skalnej zobaczyłem trzy szynszyle" czy "Na półce skalnej zobaczyłem trójkę szynszyli"?

Podobnie odczuwam dyskomfort słysząc razem z rzeczownikami rodzaju męskiego lub nijakiego liczebnik (Czy ułamki są liczebnikami?) "półtorej", np. w zdaniach: "Potrzebujemy jeszcze półtorej worka cementu", "Do porcji sałatki potrzeba półtorej dużego jabłka". W domyśle ma to oznaczać: "Potrzebujemy jeszcze półtorej jednostki, jaką stanowi jeden worek cementu", "Do porcji sałatki potrzeba półtorej jednostki, jaką stanowi jedno duże jabłko "Czy zdania nie mogłoby brzmieć: "Potrzebujemy jeszcze półtora worka cementu" i "Do porcji sałatki potrzeba półtora dużego jabłka"? Czy worki, kilogramy, cale, słupy, jabłka itp. nie są już domyślnymi jednostkami i czy musimy obok ich nazw, dodatkowo umieszczać w domyśle określenie "półtorej jednostki"?

Przecież w liczbie mnogiej mówimy i piszemy np. "Na parkingu stoją dwa samochody", a nie "Na parkingu stoją dwie samochodu" (w domyśle: "Na parkingu stoją dwie jednostki samochodu").

Czy niektóre zasady gramatyki i pisowni nie są jednak zasadami sztucznymi, udziwnionymi?


Budka stróżówka – grudzień 2001 r.

O industrializacji Tatr.

Odwołanie dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego pana Byrcyna-Gąsiennicy dowodzi, że krótkowzroczne wizje, czy raczej omamy biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Pazerność wygrywa z myśleniem perspektywicznym. Zakopane i Podhale żyją z turystyki. Góry, przyroda Tatr są dla mieszkańców Podhala niezwykłym darem. Turystyka spowodowała awans społeczności, przynosi dochody i namacalne korzyści. Tatry to jednak niewielki skrawek Ziemi, ze skalistymi górami typu alpejskiego. Już dzisiaj turyści ledwie się w nich mieszczą. Po szlakach turystycznych chodzą tłumy. Miejscowej elicie ekonomicznej i politycznej na czele z prezydentem Zakopanego to nie wystarcza. Chcą więcej. Zamiast wsłuchiwać się w głosy ludzi mądrych, autorytetów moralnych i naukowych, fachowców takich jak Gąsiennica- Byrcyn, wolą poddać się własnej pazerności. Gąsiennica-Byrcyn to dla mnie wielki autorytet, wielki Góral, wspaniały Podhalańczyk. To o nim wyrażał się ciepło inny wielki autorytet, wielki człowiek gór, ksiądz Tischner. Przeciw dyrektorowi Byrcynowi występują ludzie, współmieszkańcy Podhala, którzy okazuje się, mają wsparcie w „ministerstwie komercji i pazerności”. Nie zdziwię się, gdy zaproponuje się taki oto projekt zagospodarowania Tatr. Na każdy szczyt prowadzić będzie kolejka, a jeszcze lepiej ruchome schody. Co 50 metrów będą wybudowane knajpy, hotele, a na szczytach supermarkety z pamiątkami. Poprzez szczyty od Rysów do Wołowca poprowadzona zostanie droga szybkiego przemieszczania się. Potoki będą ujarzmione, „ucywilizowane”, nie będą hałasować, woda będzie spływać rurami. W rurach, co ileś tam metrów zainstalowane będą krany, z których spuszczana woda będzie sprzedawana turystom. Jedną z dolin przeznaczy się na gigantyczne wysypisko śmieci. Zorganizuje się też ogród zoologiczny, gdzie w klatkach turyści i ludzie Podhala będą mogli zobaczyć niedźwiedzie, kozice, świstaki, orły. Jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby muzeum, w którym można by zobaczyć wypchane okazy fauny, a na zdjęciach i obrazkach okazy dawnej /dzisiejszej/ flory Tatr i Podhala.


Budka- stróżówka – grudzień 2001 r.

„Zabijanie” nudy na nocnej służbie, w budce stróżówce myśleniem i pisaniem o sprawach mało ważnych. Oddech od przygnębiających problemów.

Zabawa w recenzowanie negatywne i pozytywne tego samego zjawiska po wysłuchaniu radiowej, nocnej dyskusji. Według mnie ujawniły się w niej zbyt duże pretensje niektórych dziennikarzy i słuchaczy do miana intelektualnych wyroczni.

Opinia A ”Koniec świata” (opinia przesadnie sarkastyczna)

Modne dziś programy typu „Wielki brat”, „Dwa światy” to wytwory wszechogarniającej nas komercji, to programy, które pod pozorem wyzwalania ze stereotypów, pod pozorem demokracji i liberalizacji w kulturze chcą narzucić widzom nowy rodzaj zniewolenia.

Oglądając je mamy przedsmak tego, co czeka nas we współczesnym świecie. Aby utrzymać publiczny porządek, coraz większe: chciwość, parcie po sławę, egoizm i coraz większe tendencje do publicznego odsłaniania się współczesnych ludzi będą utrzymywane w ryzach urzędowym, policyjnym podglądaniem, wszystkich i wszędzie, wymuszaniem zachowania, sterowaniem naszymi ruchami i poczynaniami. Wolność ducha, wyzwolenie z grzechu będą musiały być ograniczane rygorami dotyczącymi konkretnego, praktycznego zachowania. Wszędzie podglądać i podsłuchiwać nas będą przez ukryte kamery i mikrofony. Ziści się wizja Orwella, będziemy podpatrywani, nasze działania będą stymulowane przez Wielkiego Brata”.

Programy te jak w wizjach autorów powieści z dziedziny sensacyjnej fikcji próbują narzucić uczestnikom rygory myślenia, sztywne normy, regulaminy działania i współżycia, konformizm oraz zniewolenie uczestników i widzów komercją. Programy są odbiciem, fraktalem dzisiejszego świata, w którym wydawałoby się coraz większa wolność staje się pozorna, myślenie, postawy ludzi są kształtowane odgórnie i w coraz większym stopniu globalnie, są powielane jak przez kalkę. Są kształtowane podobne myślenie, podobne zachowania, następuje psychologiczne, medialne klonowanie osobowości na skalę masową, globalną. Takie samo jedzenie, takie same zabawki, takie same programy telewizyjne, takie same teleturnieje, te same produkty kultury masowej. Wykorzystuje się pragnienia ludzi do integracji, do tworzenia wspólnot do stworzenia wspólnoty masowej.

Mamy do czynienia z natrętnym wchodzeniem w intymne sfery życia ludzkiego. Największe tajemnice, wolność ludzi stają się towarem do sprzedania. Uczestnicy programów są poddawani rywalizacji, konkursom, w których ocenia się nie ich wiedzę, sprawności czy umiejętności, ale ich zachowania, ich osobowości. Są to konkursy totalnie jawne, bezwzględne, w których ich uczestnicy są całkowicie obnażani z prywatności i intymności i bez reszty poddawani osądowi widzów. Dawniej plotkę, podglądanie oceniano negatywnie, dziś plotkarka telewizja jest w cenie, na plotkach, na podglądaniu zarabia wielkie pieniądze. Oglądanie tych programów to współczesne wyglądanie przez okno na podwórko, na ulicę, zaglądanie do innych i podsłuchiwanie sąsiadów. Człowiek zagubiony we współczesnym świecie szuka wspólnot, jest podatny na wspólne, masowe przeżywanie problemów. Taką zastępczą wspólnotą jest wspólnota widzów oglądających ten sam program.

Dziś do zaistnieniu na rynku korzysta się z komercji. Komercję „wynaleziono” oczywiście bardzo dawno temu, jednak dzisiaj korzysta się z niej powszednio i bez umiaru. Nic, co nie jest dziś poparte komercyjnymi przedsięwzięciami, komercyjnym wsparciem nie ma możliwości zaistnienia, wypłynięcia, dotarcia do większej liczby osób.

Czy do spełnienia się potrzeba sukcesu, takiego jak się go definiuje obecnie? Sukces to dziś pieniądze, władza, sława. Oczywiście tak obecnie się sądzi, tak uczy się młodzież, tak wkłada się do głów od małego. Uczy się, że spełnienie się jest równoznaczne z tak komercyjnie pojętym „sukcesem”. Mamy dziś” wyścig szczurów” po „sukces”. Sukces dziś to nie szczęście osobiste, to nie kochające bliskie osoby, ułożone życie rodzinne, towarzyskie, to nie odnalezienie siebie w swoim środowisku. Sukces, to mieć więcej kasy od innych, mieć więcej władzy od innych, to być sławnym, choćby sławą banalną. Zapomina się, że szczęście rodzi się „przy okazji”, po drodze służenia innym, przy zachowaniu wierności samemu sobie.


Opinia B (przekorna wobec zadowolonych elit, dumnych z dzisiejszej polskiej rzeczywistości i z siebie)

O widowiskach reality-show, które wymyślono w Holandii, a które były już także organizowane w innych krajach dochodziły niepokojące wieści. Mówiono, że komercja nie ma już granic, że kamery wchodzą w najbardziej intymne sfery życia, że są wszędzie, nawet w łazience, a uczestnicy to ekshibicjoniści, którym przyjemność sprawia całkowite obnażanie się fizyczne i psychiczne wobec milionów widzów. Trudno jest oceniać programy zagraniczne, których się nie widziało. Polskie wydania tego typu programów: „Wielki Brat” i „Dwa Światy” nie potwierdziły tych obaw, okazują się całkiem sympatycznymi, ciekawymi wcale nie bardzo trywialnymi, i zupełnie nie szkodliwymi programami. Widowiska są bardziej interesującą rozrywką niż można było się spodziewać. Oczywiście niektóre emitowane fragmenty są nudne i banalne a niektóre zachowania i wypowiedzi uczestników infantylne, ale jest też sporo fajnych momentów, poruszających zdarzeń i reakcji uczestników. Alarmistyczne wypowiedzi, recenzje są chyba zbyt histeryczne. Niewątpliwie programy te są programami komercyjnymi, jak zresztą większość dzisiejszych przedsięwzięć, jednak opinie, że są one zupełnie bezwartościowe, sprzyjające miernym gustom szerokiej widowni są co najmniej przesadne, a opinie niektórych osób, że ich uczestnicy są prymitywni są krzywdzące, podyktowane albo kompleksami albo butą i nieuzasadnionym poczucie wyższości ich autorów. Niektórzy krytykujący są w stanie tolerować wpływ „Wielkiego Brata”, władających polityką i komercją w rzeczywistym życiu publicznym a nie są w stanie zaakceptować zabawy młodych ludzi. Kiedyś młodzież grała w loteryjkę, cymbergaja, fanty lub podchody, dziś bawi się za pomocą środków, które są w jej dyspozycji, bawi się telewizją w psychologiczne gry i zabawy typu realnej- rozrywki.

Tajemnica powodzenia programów łączy w sobie być może z jednej strony tajemnicę spektakli teatralnych (np. dawnych spektakli teatru telewizji) i zawodów sportowych polegającą na tym, że dzieją się one na bieżąco, na oczach widzów, gdzie widz jest świadkiem, uczestnikiem kreacji, tworzenia, gdzie możliwe są niespodzianki, a z drugiej strony tajemnicę popularnych filmów i seriali telewizyjnych osadzonych mocno w naszej rzeczywistości. Spektakle teatralne są dalekie od realnego odtwarzania życia, ale widz uczestniczy w nich osobiście, obcuje z aktorami, jest świadkiem ich kreacji, nawiązuje się jakaś relacja widzów z aktorami. Film, czy inne programy, które starają się wiernie odtworzyć rzeczywistość, pozbawione są jednak tej autentyczności jaką mają spektakle dziejące się na bieżąco. Film odtwarza się z taśmy, po upływie pewnego czasu od jego nakręcenia, bez bezpośredniego udziału aktorów. Film jest odtworzeniem, powstałego wcześniej, w przeszłości scenariusza, scenariusz jest odtworzeniem, dziejącego się w przeszłości życia. Oczywiście zarówno dla filmów, teatrów jak i innych widowisk najważniejsza jest ich jakość, waga poruszanej problematyki, sposób realizacji itd.

W ostatnich latach pojawiło się w telewizji dużo polskich seriali takich jak np. „Na dobre i na złe”, które okazały się dla nas polskich widzów dużo ciekawszymi od seriali zagranicznych. Są one osadzone w naszej rzeczywistości. Widowiska „Wielki Brat”, „Dwa Światy” okazują się równie ciekawymi, przyciągającymi jeszcze więcej widzów serialami, dzieją się jeszcze bardziej na bieżąco i realnie, są jeszcze bardziej autentyczne, jeszcze bardziej nasze. Scenariusz piszą ich uczestnicy, pisze trwające już prawie trzy miesiące ich wspólne życie. Mieszkańcy domów, w których toczy się obserwowana przez telewidzów akcja są ciekawie dobrani, dzieją się między nimi ciekawe relacje. Obserwowanie ich wspólnego życia okazuje się pouczające. Można poczynić sporo ciekawych obserwacji socjologicznych i psychologicznych. Obserwujemy różne typy ludzkie, ich postawy, oceny, sposoby myślenia, zachowania, systemy wartości. Możemy też poznawać sposoby myślenia widzów, ich preferencje, porównywać ich oceny z własnymi, obserwować podatność widzów na sugestie, na zasłyszane oceny innych. Programy te zastępują tak lubiane, przez nas plotkowanie. Dawniej interesowaliśmy się sąsiadami, wiedzieliśmy, co się u nich dzieje. Dziś ludzie żyją w blokowiskach, osobno, dlatego pewnie tak duże ich „zastępcze” zainteresowanie serialami i na bieżąco dziejącymi się programami.

Dziwny jest szum, powstały wokół programów. Słyszymy głosy moralizatorów-wyroczni, papierowych autorytetów. Niektóre wypowiedzi osób, w tym ostre nieprzebierające w środkach wypowiedzi dziennikarzy z miernych, lokalnych gazet rażą butą, przesadnym bardzo dobrym mniemaniem o sobie i są dużo bardziej trywialne od krytykowanych tak zawzięcie programów. Czy zdają sobie oni sprawę z tego, że ta ich zawzięta krytyka jest bardzo kiczowata, tym bardziej jeszcze, gdy przyznają się, że krytykowanych programów nie oglądali, a larum podnoszą w ciemno i na zapas. Obawy dotyczące zgubnego wpływu programów o nowej formule na młodzież i na obniżanie poziomu kulturalnego społeczeństwa są przesadzone. Programy takie są wynikiem społecznych oczekiwań młodych ludzi. Są to programy dostarczające rozrywki, jakich wiele i tak jak inne „mody”, innego typu rozrywki znudzą się i znikną w „naturalny” sposób. Wrzawa zwiększa tylko zainteresowanie nimi. Czemuż krytykujący je osoby nie napiętnowali i nie napiętnują programów i filmów miernej jakości epatujących przemocą i okrucieństwem. Czy każda nowość, nowa formuła musi wzbudzać tyle przesadnych lęków? Drażnią przede wszystkim tak łatwo wypowiadane, wypisywane bardzo negatywne oceny dotyczące osób biorących udział w programach, najczęściej osób bardzo młodych, tak jakby ci krytykujący byli już od młodości tuzami intelektu i mieli ukształtowane osobowości. Nade wszystko dziwi mnie krytyka ze strony niektórych ludzi kultury. Gdzie podziała się aprobata wolnego rynku, także w kulturze i rozrywce? Czy ludzie bez artystycznych lub dziennikarskich dyplomów, bez uznanej już pozycji nie mają prawa do zaistnienia, do stawania się osobami znanymi i oglądanymi? Czy nie są śmiesznymi butne, śmiertelnie poważne wypowiedzi niektórych osób wyśmiewające innych wg nich „maluczkich”, wypowiedzi, w których dokonywane są ostre, bardzo krytyczne, niepozostawiające „suchej nitki” oceny osób oglądających niektóre programy telewizyjne, słuchających takiej a nie innej muzyki, czytających takie a nie inne książki itd. itp. Dlaczego, jeśli odpoczywa ktoś przy śmieszących go, komediowych serialach uważa się go za osobę bez gustu, hołdującą miernym, nie wartościowym trendom? A może to ci krytykujący „koneserzy” zaszufladkowali swoje gusta, ograniczyli swoje upodobania, może nie dojrzali do ich odbioru? Każdy ma prawo do ocen, do wyrażania swojej opinii, byleby opinie te nie dotykały, nie poniżały konkretnych osób. Kierowanie mocnych, nieprzejednanych, jednoznacznie negatywnych ocen do konkretnych osób świadczy tylko o braku tolerancji ich autorów.

Młodzi buntują się przeciw temu, co przeszłe, zastane, chcą zmian, starzy buntują się przeciw temu, co nowe, co nadchodzi, co zmienia utarty porządek, chcą zakonserwować, utrwalić to co wypracowali, do czego się przyzwyczaili. Między pokoleniami potrzebny jest kompromis, potrzebne jest zrozumienie i porozumienie. Przecież „stare” też było kiedyś „nowym”, a „nowe” będzie „starym”. Każdy ma też prawo do własnych wyborów, do uczestniczenia w tym, w czym chce uczestniczyć. Jest tyle sposobów życia, tyle sposobów przeżywania świata, odnajdywania się w coraz bardziej skomplikowanym świecie ilu jest ludzi. Nie można upodabniać się do cenzora z lat komunizmu, który zawsze „wiedział lepiej”.

Jeśli można zrozumieć troskę ludzi z dużym dorobkiem intelektualnym, artystycznym o to by „produkty” kultury miały odpowiednio wysoki poziom, to budzą zażenowanie butne, napuszone wypowiedzi osób, u których „gołym okiem” można zauważyć pretensje do bycia osobami wyjątkowymi, o ponad przeciętnej umysłowości, do zaliczania się do elity intelektualnej, gdy pretensje te nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Pretensjonalności często towarzyszą bardzo krytyczne oceny innych. W świadomości niektórych osób tkwią staromodne podziały na kulturę „wysoką” i „niską”, na elitę kulturalną, intelektualną, do której oczywiście nieskromnie się zaliczają i na pozostałych tzw. plebs. Nie oceniają ludzi, zjawisk, trendów, widowisk indywidualnie, oddzielnie, stosują utarte, automatyczne podziały, schematy, dziwne kryteria, a do tego zwykli wszystko oceniać „z góry”. Mieniąc się ludźmi z tzw. elity intelektualnej i kulturalnej są w swych sądach ortodoksyjni i „nieomylni”. Nie ma w nich odrobiny otwartości na poglądy innych osób. Przecież można się różnić, mieć różne poglądy, szanując jednocześnie oponentów.

Jeśli można jeszcze usprawiedliwić, zrozumieć ludzi młodych, którzy bardzo emocjonalnie przeżywają i oceniają ludzi, wydarzenia, którzy wyrażają jednoznacznie krytyczne oceny, to trudniej zrozumieć ludzi dojrzałych, których opinie są jednoznacznie krytyczne. Za młodu dużo łatwiej przychodzi nam dokonywanie ocen ludzi, zjawisk, twórczości. Mamy wtedy wyostrzone spojrzenie, szybko zachwycamy się, łatwo dokonujemy ocen negatywnych, stosujemy czarno- biały, emocjonalny ogląd świata. Z upływem lat, wraz z coraz większym doświadczeniem bardziej poddajemy się losowi, prądowi rzeki życia, oceny stają się bardziej relatywne, niejednoznaczne, wyważone, coraz trudniej jest nam dokonywać podziałów na to, co wartościowe i na to, co bez wartości. Coraz rzadziej i coraz ostrożniej oceniamy coś bardzo negatywnie. Staramy się zrozumieć, a nie wydrwić i potępić. Raczej staramy się wychwycić to, co pozytywne, wartościowe, co nas porusza dodatnio.

Nowe treści, nowe formy budzą z jednej strony fascynację, z drugiej opór. Z upływem czasu z reguły fascynacje mijają, a opór maleje. Sporo filmów, programów telewizyjnych, spektakli, które kiedyś budziły nasze zainteresowanie, dzisiaj wydaje się kiczowatymi i nudnymi, choć są i takie, które jeszcze dziś uważamy za wartościowe i chętnie je oglądamy. Skostnienie, zamykanie się na to co nowe utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia odnalezienie się w teraźniejszości, w dzisiejszej rzeczywistości, powoduje tylko stresy i zgorzknienie. Czy nie lepiej uznać prawa nowych pokoleń do zmian, do tworzenia swoich „światów” i nie tracąc tego, co tradycyjne, co pozytywne i piękne z przeszłości, starać się otwierać na teraźniejszość, nastawiać pozytywnie do nowych zjawisk, trendów, starać się wychwycić, zrozumieć i przyjąć to co wartościowe, co może nas poruszyć, żyć w zgodzie z nowymi pokoleniami, z teraźniejszością? Powieść o Harym Poterze zdobyła masowych odbiorców. Jest wielbiona przez wielkie rzesze czytelników. Ma ona oczywiście też swoich zagorzałych przeciwników wywodzących się przede wszystkim z kręgów zachowawczych. Uważają oni, że kultura, sztuka nie może objawiać się w nowych formach. Wg nich wszystko, co nowe, a jeszcze do tego masowe musi być podkasane, to nic, że wzrusza, emocjonuje i zapładnia umysły milionów młodych i nie tylko młodych ludzi. Wszystko, co inne, nieznane budzi opór, często niechęć. Wywołują fobie inni ludzie, ludzie innych ras, napotykały i napotykają opór nowe trendy w sztuce, w kulturze, w obyczajach itd. Musiały pokonać opór widowiska teatralne o nowej formule, uliczne happeningi. Niektórzy artyści i krytycy (na szczęście nieliczni) są zakonserwowani w stereotypach. Czują się zagrożeni, są przeciwni temu, czego nie rozumieją, niepokoi ich to, że „nowe” może wyprzeć ich z rynku. „Wszyscy, którzy dają nowe prawa uważani są za przestępców, gdyż naruszają dawne, święcie czczone przez społeczeństwo, odziedziczone po ojcach”—Dostojewski.

Czemu programy telewizyjne, może nawet błahe, ale dziejące się autentycznie wzbudzają zainteresowanie publiczności podobne do tego, jakie wywołują niektóre filmy, spektakle, imprezy masowe? Być może jest to wywołane tęsknotą widzów za czymś, czego brakuje nam dziś w życiu prywatnym. Są one namiastką uczestniczenia w „życiu”. Widzowie są „pod wrażeniem” tajemnicy stawania się, tajemnicy życia, przeżywania, dziania się, zawiązywania się relacji międzyludzkich. Człowiek zagubiony we współczesnym świecie szuka wspólnot, wspólnego przeżywania, wspólnego rozstrzygania problemów. Taką zastępczą wspólnotą jest wspólnota uczestników programu i widzów oglądających program

Czy globalizacja, unifikacja, ujednolicanie oferty kulturalnej, rozrywkowej to zjawisko pozytywne czy negatywne? Jakie zastosować kryteria ocen? Czy wszystko nie jest względne? Jest jak jest. Tak rozwija się świat. Globalizacja w oczach jednych, to coś najgorszego, co mogło nas spotkać, w oczach innych to szansa, szansa stworzenie rzeczywistej, nowoczesnej wspólnoty ludzkiej, szansa na współodczuwanie, na współuczestniczenie, na współodpowiedzialność za losy świata, za losy innych ludów, społeczeństw, szansa na powszechną edukację, na wyrównywanie poziomów, „podciąganie” się słabszych, zacofanych do najlepszych, szansa przejęcia, przyswojenia przez wszystkich mieszkańców Ziemi tego, co ludzkość osiągnęła najlepszego w dziedzinach: nauki, kultury, gospodarki, myśli itd.

Dawniej społeczeństwa, w tym młodzież były zintegrowane w lokalnych społecznościach, wybierały między dużo mniejszą niż obecnie liczbą opcji: opcji kulturowych, politycznych itd. Obecnie istnieje zdecydowanie więcej możliwości wyboru. Istnieją bogate rynki: idei, kultury, sztuki, polityki, rozrywki itp. Każdy może wybrać odpowiadającą mu grupę, opcję, może brać z różnych opcji to, co mu odpowiada. Jest to wynikiem niezwykłego rozwoju ludzkiego świata i niezwykłego rozwoju komunikacji. Zaistniała możliwość samodzielnego szukania wśród bogatej oferty możliwości, zaistniały dużo większe możliwości korzystania z tej oferty do budowania swoich: świadomości i osobowości. Obok niewątpliwych plusów, globalizacja niesie ze sobą też pewne ujemne strony. Duża część ludzi, zwłaszcza młodzieży czuje się zagubiona, bezradna. Dawniej łatwiej można było wybrać z uboższego rynku opcję, ideę, grupę, z którą można było się zidentyfikować, poczuć się bezpiecznie. Można było szukać wsparcia w najbliższym otoczeniu. Można było się czuć bardziej obrysowanym, zaznaczonym, wyrazistym. Dzisiaj żyjąc w małych miastach czy na wsi można szukać wsparcia albo w małych grupach lokalnych albo wśród szerszej rzeszy ludzi, niekiedy bardzo oddalonych, mieszkających w innych częściach globu. Terytorium przestało być jedynym czynnikiem integrującym. Utożsamiać można się, choćby przez Internet z ludźmi, grupami z różnych miejsc świata. Która wartość ma większe dla człowieka znaczenie: Czy poczucie bezpieczeństwa, akceptacji przez swoje otoczenie i namacalnej więzi z tym otoczeniem, czy możliwość śledzenia, różnych prądów, idei, sposobów życia i korzystania z dorobku cywilizacyjnego świata, możliwość dokonywania wyborów, docierania do, grup, stowarzyszeń, możliwość stawania się innym, a nawet wyjątkowym, niepowtarzalnym w swoim otoczeniu, zgodnie ze swoimi potrzebami i wyborami?

Paradoksalnie, pomimo większych możliwości budowania swej tożsamości, większego wyboru ofert, trudniej się dziś stać wyrazistym, zintegrowanym wewnętrznie i zrozumianym przez innych. Dawniej członkowie grup mieli podobne systemy wartości, liderzy grup, twórcy opcji stawali się w sposób naturalny mistrzami, autorytetami, lokalnymi idolami. Dziś jest takie bogactwo myśli, idei, że ich twórcy „giną w tłumie”.

Świat po wojnie, otwierał się na nowe idee. Wraz z odbudową tkanki materialnej następował szybki rozwój myśli. Na gruzach starego świata następowało gwałtowne przyśpieszenie we wszystkich sferach życia. Młodzi ludzie buntowali się przeciw zastanemu według nich skostniałemu światu, złaknieni byli i poszukiwali „nowego”, otwierali się na nowe prądy, wyzwalali się z pęt starych idei, starej moralności. Byli siłą napędową. Czuli się ważni, potrzebni, czuli, że tworzą coś pozytywnego, coś, co posuwało świat do przodu.

Dziś z kolei zmiany są tak szybkie, że czasem przerażają, wymykają się, nie możemy nadążyć z ich percepcją. Zacierają się kryteria ocen. Dziś wszystko jest „na wierzchu”, jest ogólnodostępne. Poprzez media możemy obserwować wszystkie: znaczące i błahe, pozytywne i negatywne przejawy życia. Możemy być świadkami zjawisk, zachowań wspaniałych, wzniosłych, nobilitujących rodzaj ludzki, ale także świadkami mnóstwa zjawisk negatywnych, jakże często przerażających okropności dających o nas ludziach najgorsze świadectwo. Uprawnione są chyba pytania: dokąd zmierza świat, czym to wszystko się skończy, czy można będzie tak nim posterować by podążał drogą pozytywnego rozwoju, a nie do samozagłady. Jednak te nasze lęki, obawy, nieumiejętności przystosowań do nowych czasów, do nowych wyzwań nie upoważniają nas do często bardzo krzywdzących ocen osób, które zachowują się niekonwencjonalnie, myślą inaczej niż my. Nurt, którym płyniemy, do którego się „załapaliśmy” nie musi być lepszy od innych nurtów, które z naszej perspektywy mogą wydawać się gorsze, płytsze. Jest tyle kultur, tyle sposobów życia i myślenia ile osób mieszka na Ziemi. Przy dzisiejszych możliwościach komunikacyjnych możemy dokonywać wyborów, możemy wybierać ludzi, środowiska, z którymi chcemy się identyfikować, możemy też uczyć się inności. Musimy zdobyć się na tolerancję, dzisiaj już nie tylko w stosunku do innych nacji, ras, dominujących religii, światopoglądów, ale także na tolerancję do mnóstwa inności. Współcześnie jesteśmy coraz mniej determinowani przez otoczenie, wychowanie, nawet przez płeć. Coraz więcej zależy od nas samych, od naszych wyborów. Jest coraz więcej propozycji, coraz więcej wzorów, możliwości, coraz większe są możliwości docierania i korzystania z tych ofert i wzorców.

Być może mój punkt widzenia, wyrozumiałość wobec nowych telewizyjnych trendów, pobłażliwość wobec programów „Reality show” zależy od punktu siedzenia- siedzę w stróżówce. Trwoniąc mnóstwo czasu w głupawej pracy, będąc zmęczonym ciągłym niedosypianiem trudno jest myśleć o rzeczach wzniosłych i zajmować się trudnymi sprawami, potrzebuje się oddechu i jakiejkolwiek, nawet tej najbanalniejszej rozrywki.


Czy istnieje obiektywizm?

Obawiam się, że podobnie jak w powyższej zabawie można mieć nawet diametralnie różne poglądy, wydawać różne opinie na poważne tematy, w zależności od doświadczeń, życiowego usytuowania, nastroju, kontaktów, przebytej drogi itd.


Maj 2006 r.

Zupełnie nie rozumiem jak wprowadzane przed kilku laty do telewizji programy realnej rozrywki mogły wywoływać dużo emocji i poważne dyskusje, nie rozumiem mojego w tych emocjach i dyskusjach udziału. Może odezwała się moja przekora i niechęć do bezkompromisowej krytyki czegokolwiek, może to kwestia zainteresowania tym, co nowe może te pierwsze programy były jednak ciekawsze, uczestniczyli w nich ciekawsi ludzie. O dziwo kolejne tego typu programy, (których widziałem krótkie fragmenty), w których brały udział osoby „wyzwolone”, ekstrawaganckie były nudne, kiczowate a ekstrawagancja okazywała się infantylna. Ekshibicjonistyczne występy młodych ludzi zupełnie już mnie dzisiaj nie obchodzą.


Budka stróżówka, grudzień 2001 r.
(kolejne godziny bezsennej nocy)..

Autentyczne przeżycia, czy bajanie?

Słuchając w telewizji, w radiu niektórych osób, które opowiadają różne historie o sobie i o innych, tak naprawdę nie wiesz na ile są to opowieści o niezwykle ciekawych przeżyciach własnych, a na ile są to niezwykle ciekawe projekcje. Tak właściwie nie jest to ważne czy były one autentyczne, czy były to pragnienia takich przeżyć. Jedne i drugie w jakiejś mierze dają obraz tych osób, są odzwierciedleniem ich wnętrz, odbiciem ich duchowych światów.

Budka- stróżówka – grudzień 2001 r.

Kierunków rozwoju kultury i sztuki nie można zaplanować.

Jeśli można zrozumieć opinie wyrażające troskę o to, że następuje obniżenie poziomu kultury (Niektórzy uważają nawet, że postępuje jej ogromna degradacja), to złoszczą i zarazem śmieszą wszystkie te butne, nadęte opinie jednoznacznie negatywnie oceniające konkretnych młodych ludzi biorących udział w różnych przedsięwzięciach, szukających w nich swych form wypowiedzi.

Kultury, sztuki nie można zaplanować. Można zaplanować, tworzyć poszczególne przedsięwzięcia, natomiast kultura jako zbiór różnych, wielorakich zjawisk dzieje się sama i tak jak w innych dziedzinach życia np. ekonomii (gdzie wzrosty gospodarcze występują przemiennie z recesjami) są okresy o różnej intensywności i jakości tych zjawisk. Kultura faluje. I tak samo jak w ekonomii gospodarka jest coraz mniej podatna na kierowanie przez centra dyspozycyjne, tak samo coraz mniej sterowalne są inne dziedziny życia ludzkiego, ludzkiej aktywności, w tym i kultura. Trudno dzisiaj jest o to, aby wszyscy odbiorcy „kultury” czytali te same książki, oglądali te same filmy, spektakle teatralne itd. „Kultura” jest dziś zbyt bogata, zbyt masowa, by powstawały kanony. W jej tworzeniu uczestniczą wielkie rzesze twórców. Zacierają się granice między kreowaniem a odbiorem.

Ludziom, zwłaszcza ze starszego pokolenia załamał się porządek rzeczy, do którego byli przyzwyczajeni. Dlatego tak trudno im zaakceptować to, co nowe, dlatego tak ostre i krytyczne, czasami bezwzględne oceny. Poddajemy się niechęci do tego, czego nie możemy zrozumieć, lękamy się niezrozumiałych dla nas zachodzących coraz szybciej procesów, tego co nieprzyswojone, z czym nie czujemy się bezpiecznie. Takimi niezrozumiałymi rzeczami, czynnikami są wszelkie inności, w tym nowości. Świat przyśpieszył we wszystkich dziedzinach. Zmiany, które dawniej dokonywały się powoli dzisiaj dokonują się lawinowo.

Jako istoty ludzkie osiągnęliśmy niezwykły stopień rozwoju, niezwykły stopień świadomości. Ludzie w swej genialności doszli paradoksalnie do niezbyt pokrzepiającego wniosku, do tego, że są nic nieznaczącymi cząstkami Kosmosu. Dawniej pyszni, zarozumiali, chcieliśmy dominować nad światem, nad zwierzętami, tworzyliśmy dogmaty, jedynie słuszne idee. Dziś jesteśmy bardziej pokorni. Każdą z idei, każdy ze sposobów myślenia i życia uważamy za równoważne. Wszystko to, co nie jest skierowane przeciwko człowiekowi, przeciwko innym ludziom jest przez nas akceptowane.. Ważne, aby osiągnąć szczęście, aby można się było jak najlepiej i jak najciekawiej realizować. W jaki sposób to osiągniemy ma mniejsze znaczenie.


Twórczość jest różnorodna i różno-jakościowa.

Podobno w naszej rodzimej twórczości jest więcej niż gdzie indziej dzieł, w których osobiste przeżywanie i odczuwanie bohaterów jest mocno związane z tym co dzieje się w społecznym czy narodowym tle, w których obok osobistej nuty jest więcej uogólnień, mówienia w imieniu społeczności, narodu, ludzkości.

Wynika to chyba z naszych historycznych doświadczeń, z tego, że do przetrwania potrzebne było współdziałanie. Czy na pewno, tak jak usłyszałem dziś w radiowej dyskusji przeszkadza to w docieraniu do prawdziwych ludzkich dylematów, do jądra człowieczego „ja”. Przecież ludzkie „ego” funkcjonuje wśród innych „ego”, przecież ludzie są jednocześnie osobnikami indywidualnymi, osobnymi i stadnymi, grupowymi, przecież funkcjonują w powiązaniach, jednocześnie w najróżniejszych wspólnotach: niewielkich, średnich, wielkich. Przecież ludzka natura to także umiejętność odnajdywania się z innymi osobnikami.

Może w innych krajach nie było potrzeby aż takiego współdziałania ze sobą ludzi, dlatego nie wykształciły się aż tak mocno wspólnotowe więzi i można było sobie tam pozwolić na intensywniejsze zajęcie się indywidualnymi „ego”.

Oczywiście potrzebna jest twórczość różnoraka i ta „o sobie” i ta „o zbiorowościach”, ta opisująca relacje miedzy pojedynczymi osobami w małych grupach i ta opisująca duże społeczności, ta docierająca do intymnych przeżyć i ta uogólniająca, syntezująca. Każdy jej rodzaj może dać wiele satysfakcji, refleksji i radości. Twórczość odzwierciedla przecież nasze życie, które odbywa się równocześnie czy przemiennie w samotności i we wspólnotach. Ani u nas ani w innych krajach nie brakuje takich dzieł, w których zawarte są różne aspekty ludzkiej egzystencji.


Siedząc w budce dla zabicia nudy, dla treningu umysłu i broniąc się przed powtórnym analfabetyzmem rozmyślam i piszę o sprawach, które akurat na świeżo pojawiły się w radiowych dyskusjach. Może pojawią się dyskusje o sposobach myślenia grup i osób, mechanizmach tworzenia się opinii grupowych i środowiskowych. W szczególności ciekawi mnie to, dlaczego nasze społeczeństwo ulega propagandzie sukcesu pomimo widocznej „gołym okiem” chorej rzeczywistości, dlaczego pseudo liberalna narracja staje się tak łatwo przyswajalna?


Egzystencjalne problemy wagi najwyższej.

Czy żuć gumę, pić coca colę, wstawać z łóżka lewą nogą, wracając do mieszkania zaraz po wyjściu z niego siadać na krześle, a będąc u kogoś w gościnie ziewać i zdejmować buty?

Czy kierować się bon tonem i iść z postępową modą i nie zdejmować butów, gdy jesteśmy u kogoś w gościnie, czy może wygodą i względami zdrowotnymi i oszczędzać stopy, co jest bardzo potrzebne, by zwłaszcza na starość można było poruszać się w miarę sprawnie? Stopy w butach są ściśnięte, nie oddychają, pocą się. Tak jak zdejmując sweter, gdy jest nam gorąco, zdejmujemy buty by poczuć się swobodnie komfortowo. Chcemy też by w domu było czysto, byśmy mieli komfort poruszania się i korzystania z podłogi, by nie brudzić o nią ubrań. Niektórzy z nas wykorzystują podłogę do ćwiczeń, siadają lub kładą się na niej, np. odprężając się psychicznie ćwicząc jogę. Nagminnie dzieci bawią się na niej. Z drugiej strony zdejmując u kogoś, w jego mieszkaniu buty częstujemy go zapachami, zostawiamy na podłodze nasz pot, nasze bakterie i inne mikroby. Z kolei, gdy jesteśmy częstowani łapciami, zakładając je przejmujemy jeszcze intensywniej zapachy, pot i mikroby od gospodarzy. Możemy przekazać lub nabyć choroby.

I co robić, jak się zachowywać?

Portiernia maj 2002 r.

O opiniach na temat telewizji – przekornie.

Nie zgadzam się z opiniami, które upatrują we wpływie telewizji na odbiorców samych negatywów. Na pewno telewizja powoduje standaryzację życia. Na pewno częste, nieustające oglądanie telewizji powoduje wiele ograniczeń. Telewizja zabiera czas, który nierzadko można by było spędzić w inny ciekawszy, pożyteczniejszy sposób, na pewno zabiera czas, który można by było przeznaczyć choćby na czytanie książek, prasy, prowadzenie rozmów, ogranicza podróżowanie, poznawanie nowych ludzi, powoduje standaryzację myślenia i zachowania, ogranicza kontakty z innymi osobami, nie pozwala na rozwijanie elokwencji, obycia. Osoby uzależnione od telewizji, niekontaktujące się ze światem, mają trudności w normalnym rozmawianiu, w przezwyciężaniu lęku przed zabieraniem głosu nawet w małych grupach nieznanych im osób. Brak im swady i swobody wypowiedzi.

Z drugiej strony telewizja jest dziś jednym z podstawowych środków komunikacji społecznej, daje widzom wiedzę i zrozumienie istniejącej rzeczywistości. Dzisiaj młodzi ludzie nawet ci oglądający tylko telewizję wiedzą więcej niż ich rówieśnicy sprzed kilkudziesięciu lat. Wydaje się, że są bardziej inteligentni, więcej wiedzą, więcej rozumieją, są bardziej otwarci na inności. Na pewno dla nich korzystniejszym byłoby, gdyby byli bardziej elokwentni, pewni siebie, zaradni. Dla społeczeństwa, jako całości ważne jest też jednak by byli oni w swej masie ludźmi mądrymi, otwartymi, pozbawionymi różnorakich fobii. Ideałem jest oczywiście, gdy można rozwijać się całościowo: intelektualnie, emocjonalnie, społecznie. Oglądanie telewizji daje wiedzę o wspólnotach, o wspólnocie obywatelskiej naszego kraju, o wspólnocie światowej, sprzyja rozumieniu tego co się w nich dzieje Czy sprzyja tworzeniu więzi? Tu może być różnie, w zależności od sytuacji. W sytuacji narodowej zgody sprzyja, w sytuacjach istnienia konfliktu, może więź osłabiać.

Problem z telewizją można odwrócić. To nie tylko telewizja ogranicza naszą aktywność, to życie, przynajmniej to nasze w Polsce, bieda, brak innych możliwości wpędzają nas w ramiona telewizji. Ja osobiście bardzo lubię podróżować, wędrować, wałęsać się, lubię piesze rajdy, rowerowe włóczęgi, górskie wędrówki, kajakowe spływy, wycieczki, dalekie podróże różnymi środkami lokomocji. Mógłbym chyba podróżować bez przerwy. Niestety mam wielki niedosyt podróżowania, poznawania świata i ludzi. Brak pracy, bieda nie pozwalają mi na to. Przez całe lata nie mogłem ruszyć się z domu gdziekolwiek, nawet „skoczyć” gdzieś w Polskę. Brak pieniędzy nie pozwala mi też na kupowanie nowych książek, nie wspominając już o zakupieniu wydawałoby się powszechnego już dziś urządzenia, jakim jest komputer. W takiej sytuacji są miliony Polaków Cóż im pozostało poza oglądaniem telewizji.

Telewizję można traktować, jako atrapę życia, atrapę podróżowania, poznawania, kontaktowania się z żywymi ludźmi, jako środek do przetrwania, ale też, jako okno na świat. W państwach biednych i do tego pozbawionych komunikacji ze światem, bardzo łatwo jest wpaść w sidła zacofania, prymitywnego i ortodoksyjnego myślenia. Telewizja stanowi furtkę, przez którą wpada trochę świeżego, nowoczesnego myślenia. Oczywiście lepiej jest mieć prawdziwe kontakty z prawdziwymi ludźmi, z prawdziwą przyrodą, niż czynić to przy pomocy telewizyjnego okienka.


O znaczeniu czytania – przekornie.(„Z przymrużeniem oka”)

Czytanie jest ważną drogą do zdobywania wiedzy, do rozwoju wyobraźni, do poszerzania myślowych horyzontów, do poznania różnych prądów, sposobów myślenia, do uznania skomplikowania świata, ale może być drogą niewystarczającą. Trzeba jeszcze uruchomić swój proces myślenia, trzeba dokonywać odpowiednich wyborów tego, co czytamy, kogo słuchamy itd.. Świadomości, inteligencji nie rozwija się tylko poprzez czytanie jak to sugerują niektórzy. Inteligencja to nie tylko wiedza i elokwencja. Rozwija się ją różnymi drogami. Mamy wiele przykładów osób wielce oczytanych, o wybitnie ukształtowanej inteligencji, ale zdarzają się też osoby dużo czytające, których świadomość zjawisk, świadomość świata jest zawężona, a otwartość i tolerancja bardzo ograniczone. Inteligencja „jest w nas”. To czy potrafimy ją zwerbalizować nie powinno być jedynym sposobem jej oceny. Znamy „prostych” ludzi, którzy nie potrafią się pięknie i skutecznie wysłowić, zwerbalizować swojej mądrości, a czujemy, że są mądrzy, piękni duchem, otwarci, życzliwi innym osobom. Znamy też ludzi, którzy „paplają” bez ustanku, wymądrzają się, a których poglądy są ciasne, których postępowanie jest „niskie”, których świadomość jest ograniczona. Czytanie można porównać do robienia różnorakich notatek, do magazynowania w mózgu wiadomości ze świata zewnętrznego, do „wejścia” w komputerze. Po przetworzeniu ich przez własną świadomość i uporządkowaniu w procesie myślenia (procesor) następuje uzewnętrznienie (wyjście) np. poprzez pisanie, rozmowę, czyny. Również czytanie nie jest wolne od zagrożeń. Czytanie książek tak jak każda inna forma aktywności i budowania tożsamości może prowadzić do ukształtowania różnych postaw, może sprawić, że osoba dużo czytająca może stać się osobą ogromnie otwartą, o wielkich myślowych horyzontach, ale może też spowodować, że stanie się np. osobą sfiksowaną, myślącą schematami albo skrajnie cyniczną. Najlepiej czytać literaturę różnorodną, by nie wpaść w myślowe koleiny, bo nawet gdy jakiś zbiór książek czy artykułów jest uważany przez osoby lub środowiska za niosący uniwersalne przekazy, to może być on zbiorem zbyt ograniczającym i kierunkującym myślenie.

Do rozwijania umysłowości i budowania osobowości najlepiej używać najróżniejszych środków i nie uzależniać się od jednej formy poznawania świata i ludzkiego dorobku. Dlaczego mamy pozbywać się korzyści, wrażeń wynikających z jednaj strony z czytania, z drugiej strony z oglądania, ze słuchania, z trzeciej z przebywania wśród innych osób, podróżowania itp. Czy każda z tych czynności, z tych dziedzin ludzkiej aktywności nie jest integralną częścią procesu percepcji ludzi i świata? Wszystkie zmysły, umiejętności wprzęgane są w proces poznawania i są równoprawne, równo skuteczne i równo korzystne.


Portiernia- maj 2002 r.

Są (co oczywiste) różne poziomy publicystyki i pisarstwa.

Razi mnie u niektórych naszych pisarzy, a zwłaszcza publicystów pewna buta, poczucie nieomylności, wyroczni. Wydaje mi się, że wpadli oni w „mądre”, a raczej przemądrzałe pułapki, że są autorami nowych stereotypów.

Czy tzw. inteligencja i wyrobienie nawyku myślenia i opisywania świata i zdarzeń zawsze muszą prowadzić do prawdziwej mądrości?

Publicysta, pisarz, a także czytelnik ograniczający swoje czytanie do pewnego ulubionego typu literatury, którzy nie mają wyrobionego nawyku ostrożności, umiaru w wydawaniu i przyjmowaniu sądów, mogą wpaść w pułapkę torów myślowych prowadzących w jednym kierunku. Niekiedy tory takie mogą zaprowadzić do umysłowego i duchowego zaułku, do enklawy, getta, a nawet do groźnych miejsc dezintegracji czy ortodoksji.

Pisarstwo sensacji, spisków, z wartkimi akcjami jest pisarstwem czytelniczo użytecznym, jednak w połączeniu z ambicjami autorów do bycia „mądrością” i wyrocznią może stać się pisarstwem dla niektórych czytelników śmiesznym i hochsztaplerskim, dla innych destruktywnym. Oczywiście lepiej czyta się barwne, sensacyjne fabuły niż nudne, rozsądne i zbyt wyważone dywagacje.

Pisarze, którzy potrafią pisać ciekawie i jednocześnie mądrze, rozsądnie, dojrzale, którzy zadają więcej pytań niż dają gotowych, jednoznacznych odpowiedzi, którzy potrafią wciągnąć czytelników w swoje rozważania i nie pretendują do bycia wyroczniami są pisarzami prawdziwie pożytecznymi.

Czy istnieje prawdziwa, obiektywna mądrość, czy nasze myślenie nie jest skazane na subiektywizm? Pewnie taki subiektywizm jest nieunikniony, jednak przynajmniej należałoby zdawać sobie z tego sprawę i nie epatować swoją nieomylnością. Własne poglądy są nam potrzebne, tworzą naszą osobowość, wyrazistość, jednak dobrze, gdy idą one w parze z otwartością na innych ludzi, na inne myślenie i z przyjęciem, że myślenie innych może być co najmniej równo-wartościowe.


Portiernia; maj 2002 r

Rozczulanka nad sobą.

Tak jak wcześniej poszukiwanie pracy i wypisywanie (odręcznie) podań i C.V. bezskutecznie i dlatego bezsensownie zajmowało mi przez lata mnóstwo czasu, który mógłbym wykorzystać w pożyteczniejszy sposób ucząc się np. języka obcego, tak teraz nie mam prawie wolnego czasu gdyż zabiera mi go bezsensowna praca ochroniarza. Mnóstwo godzin bezproduktywnej, głupawej „pracy”, do tego zarywane, nie do końca odsypiane noce wykończają mnie fizycznie i psychicznie. Od dawna (od zawsze) miałem kłopoty z wysypianiem się. Dzisiaj przy trybie idiotycznej pracy, którą wykonuję mechanizm snu mam rozregulowany całkowicie. Rozregulowanie go wpływa też fatalnie na pracę serca i układu krążenia. Myślę, że pojawiające się obawy, jak będę żył na emeryturze są nie potrzebne, bo jest mało prawdopodobne bym do tego czasu dotrwał. Mam mało czasu „na życie”, dla siebie, mam mało czasu i niewiele sił by odwiedzać rodzinę i znajomych. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje komunikaty o braku czasu i zmęczeniu są przez znajomych przyjmowane tylko do wiadomości, ale tak naprawdę nie docierają do nich zbyt prawdziwie. Pewnie uważają, że ich ignoruję. Do tego by coś do nas dotarło nie wystarcza przyjęcie o tym komunikatu, trzeba tego doświadczyć. Dlatego moje tłumaczenia nie są chyba traktowane zbyt poważnie, raczej są przyjmowane, jako wykręty.








bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie? Potrzebna jest elastyczność i ciągła, bieżąca weryfikacja już istniejących reguł.



Notatki - całość
******* ***** ***** ***** ***** ***** *******