OoOoOoO



********************









Pierwsza strona - Spis stron


&&&&&&&&&&


a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b


cn Zapiski sprzed 2003 roku - b

Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.


Mazury 2005
Wrzesień 1999

Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

Sytuacja, gdy jednostki nie mogą zaspokoić potrzeb standardowych dla aktualnego poziomu rozwoju swego kraju jest sytuacją bardzo złą, stresującą, upokarzającą, sytuacja, gdy nie mogą zaspokoić swoich potrzeb podstawowych, niezbędnych do życia jest sytuacją tragiczną, bez względu na to, czy jest ona spowodowana brakiem towarów na rynku, gdy popyt przewyższa możliwości podaży gospodarki czy brakiem możliwości ich nabycia z powodu braku pieniędzy.

Sytuacja, gdzie z jednej strony potrzeby społeczne w ogromnej mierze nie są zaspakajane, w tym nie są zaspakajane potrzeby podstawowe, a z drugiej strony występuje duże bezrobocie jest sytuacją frustrującą, jest sytuacją niewykorzystanych społecznych możliwości.

Gdy nie są zaspakajane potrzeby wyrafinowane, wymagające produktów, usług o dużej złożoności, wysokiej jakości, którym gospodarka na obecnym etapie zaawansowania (zacofania) technologicznego, technicznego i organizacyjnego nie jest w stanie sprostać, to jest to zrozumiałe. Natomiast, jeśli nie są zaspokajane potrzeby dużej części społeczeństwa, którym gospodarka przy obecnym jej stanie zaawansowania technologicznego, jakościowego może sprostać i jednocześnie występuje wielkie bezrobocie, to jest to sytuacja niezrozumiała, jest to marnowanie potencjału ludzkiej pracy, ludzkich zdolności i możliwości.

W stopniu wykorzystania potencjału pracy i zdolności wszystkich członków wspólnoty wyraża się poziom mądrości, uczciwości i skuteczności polityki gospodarczej.

Czy nie można by uruchomić opanowanych już przez nasze społeczeństwo produkcji, na które jest zapotrzebowanie? Dlaczego kogoś nie stać na zakupienie zwykłej szafy, a ktoś inny, umiejący ją wyprodukować nie ma pracy, dlaczego rolnicy nie mogą sprzedać swoich produktów, a inni, w tym dzieci przymierają głodem. Gdyby był większy popyt na te produkty, gdyby był większy gospodarczy ruch, większe ożywienie to i znalazły by się prawdopodobnie również pieniądze na naprawę dróg, i na tworzenie infrastruktury tak potrzebnej do przyciągnięcia obcego kapitału, na przyciągnięcie zagranicznych przedsiębiorców i turystów. Inwestorzy zagraniczni szukają zresztą nie tylko tanich rynków pracy, ale przy dzisiejszym nasyceniu świata produktami również rynków zbytu. Czy we wszystkich dziedzinach musimy już od razu produkować wg najnowszych standardów światowych? Unowocześnianie gospodarki, doganianie światowych standardów jest rzeczą konieczną, ale czy trzeba to robić na tak daleko idące skróty, czy stać już nas na nowoczesność „totalną”, nowoczesność w każdej dziedzinie, gdy części obywateli nie stać na zakupienie produktów najprostszych? Czy zadyszka nie przerodzi się w zapalenie płuc?

Aby nie było nadmiernego bezrobocia, aby był wykorzystywany potencjał gospodarki i społeczeństwa musi zaistnieć rzeczywista, ogólna gospodarcza równowaga. Nie należy jej mylić z równowagą między popytem uzależnionym od ilości dysponowanego pieniądza i podażą, która to równowaga jest tylko składową równowagi ogólnej, równowagi, która powinna zaistnieć między potrzebami, które gospodarka jest w stanie na danym etapie rozwoju zaspokoić i produkcją i usługami.

Relacje między popytem i podażą tworzyły się samoczynnie, rynkowo, gdy wymieniano się dobrami bez udziału pieniędzy. Później równowaga między popytem i podażą w łatwy sposób tworzyła się samoczynnie, rynkowo w gospodarkach, w których korzystano z wynalazku, jakim był pieniądz, ale, w których obieg towarów i pieniędzy był bardzo prosty. Dziś obieg towarów, usług, a zwłaszcza pieniądza jest coraz bardziej skomplikowany, wyrafinowany. Finansami operują banki emisyjne, inne banki, państwa, firmy ubezpieczeniowe, korporacje, firmy wytwórcze. Z jednej strony ułatwia to funkcjonowanie gospodarek, z drugiej powoduje różne i coraz to nowe zagrożenia, coraz trudniej jest tymi obiegami i gospodarkami sterować, potrzebne są coraz to bardziej skomplikowane i wyrafinowane instrumenty. Obieg pieniądza, jego wpływ na gospodarkę może łatwo wymknąć się spod kontroli, można go łatwo przeregulować.


Wrzesień 1999

O grze rynkowej i jej korygowaniu.

Dawniej w gospodarkach prymitywnych czy mniej skomplikowanych niż dzisiejsze, w układach gospodarczych, jakimi były wspólnoty przed-państwowe, a później państwa siły nabywcze środków płatniczych i pieniędzy ustalały się samoistnie na zasadzie gry interesów i porównywaniu nakładów pracy i korzyści wynoszonych z handlowej wymiany, ustalał się też podział pracy. W tej grze i ustalaniu się siły nabywczej pieniędzy i podziału pracy uczestniczyli wszyscy członkowie wspólnoty, choć osoby silniejsze i mające władzę narzucały korzystne dla siebie reguły gry, często drastycznie niesprawiedliwe. Jednak decyzje były w dużej mierze rozproszone a reguły były nieformalne, niesztywne. Dziś rzeczywistość gospodarcza jest bardziej złożona, a do gry gospodarczej i gry interesów włączają się instytucje państwowe i bankowe i to one korygują tą naturalną grę. Korekty narzucane są przez instytucje centralne. Decyzje takich instytucji są niezwykle ważne i brzemienne w skutkach, dlatego wymagają od decydentów rzetelnej ekonomicznej wiedzy i niezwykłej rozwagi, ale przede wszystkim wyczucia i ciągłej obserwacji ich skutków. Te narzucane reguły gry nie mogą chyba zbyt mocno odbiegać od tych naturalnych, samoistnych, powinny być tylko rozważnymi ich uzupełnieniami i korektami. Szczegółowe, zasady formułowane przez ekonomistów i decydentów dla nowej, bardziej skomplikowanej rzeczywistości uzupełniające zasady ogólne mogą być przydatne, jednak powinny być stale na bieżąco weryfikowane i dostosowywane do czasu, miejsca i warunków, w jakich funkcjonuje konkretna gospodarka.


Wrzesień 1999

Gospodarcze teorie i realia.

Teorie i modele siłą rzeczy opisują ogólne mechanizmy, ogólne prawidłowości dotyczące ekonomii i gospodarowania. Nie uwzględniają specyfiki okresu i miejsc, w których gospodarka funkcjonuje, lokalnych czynników, lokalnych przyzwyczajeń i mentalności ludzi. To co było dobre dla rozwoju w przeszłości nawet przed czterdziestu czy trzydziestu lat nie musi być korzystne dzisiaj.

Trzeba być uważnym, ostrożnym, gdyż zbyt ubogie, schematyczne modele, zawierające zbyt mało elementów, pozornie logiczne mogą być nieprawdziwe. Takie pozornie logiczne schematy są wykorzystywane razem z innymi argumentami przez demagogów, populistów z różnych stron politycznego frontu. Rzeczywistość jest bardziej złożona, nakładają się w niej i oddziałują na siebie różne czynniki. Każda nazwa, każde określenie mogą oznaczać co innego i mogą być inaczej rozumiane i tak liberalizm liberalizmowi nie równy, a konserwatyzm nie równy konserwatyzmowi.

Pewnie istnieją i są przydatne również skrajne, brzegowe modele gospodarcze ułatwiające zrozumienie problemu. Najlepsze w praktyce, są jednak te, które uwzględniają jak największą ilość składników i czynników mających wpływ na funkcjonowanie gospodarki, ale i te nie są do końca tożsame z rzeczywistością, która jest dynamiczna. Rzeczywistość w każdej sferze życia, w tym również w gospodarce wymyka się bardziej lub mniej tworzonym wcześniej modelom. Modele stanowią bardziej lub mniej solidną bazę do wypracowywania aktualnej polityki, w której muszą być uwzględniane zarówno specyficzne jak i nowe czynniki. Najlepszymi modelami, wzorcami dla danej gospodarki są już istniejące gospodarki i to takie, które funkcjonują w jak najbardziej zbliżonych do niej warunkach.

Dawniej, gdy gospodarki nie były tak rozbudowane, tak skomplikowane, społeczeństwa kierowały się prostymi zasadami. Nie było skomplikowanych teorii i modeli. Kierowano się potrzebami, praktycznymi pobudkami.

Gospodarki rozwijały się spontanicznie, społeczeństwa intuicyjnie dążyły do uzyskania gospodarczej równowagi, przyjmowały takie zasady, które odpowiadały ich konkretnym potrzebom, wynikającym choćby z ich charakteru, mentalności, z nawyków.

Gospodarka amerykańska rozwijała się inaczej niż np. gosp. japońska i inaczej niż francuska czy fińska. Chyba i dzisiaj „intuicyjne” wyczucie powinno być uwzględniane w decyzjach i znacząca doza praktycyzmu powinna współistnieć z teoretycznymi rozważaniami.

Ameryka, która rozwijała się na dziewiczym gospodarczo obszarze budowała swą ekonomię na wolności, na dostępności wszystkich obywateli do dóbr i to do dóbr coraz to innych, coraz to bardziej wymyślnych. Ten konsumpcjonizm, jego dominacja nad ideami, ideologiami i innymi sferami ludzkiego życia mógł ludzi z innych części świata poddanych innym historycznym zaszłościom irytować. Jednak przyznać trzeba, że doprowadził on do szybkiego rozwoju, nie tylko materialnego, ale w rezultacie do rozwoju w innych niematerialnych, duchowych sferach. Kultura i sztuka stały się demokratyczne, nie elitarne- w znaczeniu: nie klasowe. Powstające elity kulturalne nie były tożsame z elitami klasowymi. Kultura elit wymieszała się z kulturą mas, zresztą ludzie, którzy stali się klasą kapitalistów wywodzili się z różnych społecznych środowisk i siłą rzeczy musiały ukształtować się inne niż klasowe podziały percepcji dóbr kultury, percepcji sztuki. Podobnie demokratyczne, ogólnie dostępne, nie klasowe są chyba: kultura i sztuka w państwach skandynawskich, w Kanadzie, w których przecież funkcjonują inne modele ekonomiczne, w których jest większa społeczna solidarność.

W sumie idee, ideologie, gdziekolwiek powstają, w znacznej swej mierze mają na celu zbudowanie człowieka szczęśliwego, a dla wielu współczesnych ludzi obrazem takiej człowieczej szczęśliwości jest obraz namalowany przez społeczeństwo USA. Czy społeczeństwa, które osiągnęły już ten etap szczęśliwości nie stają się apatyczne, bezideowe, bezdążeniowe? Jest to może tylko pewien etap, pewna chwila apatii. Człowiek stawia sobie coraz to nowe cele rozwojowe. Idee jak najlepszego społecznego zorganizowania i jak najwygodniejszego życia, idee konsumpcjonizmu zostają zastępowane, czy raczej uzupełniane niezwykłym przyspieszeniem rozwoju myśli naukowej, filozoficznej, techniki, rozwojem badań materii ziemskiej i kosmicznej oraz rozwojem ducha.


Wzrost gospodarczej wydolności.

Teorie i modele siłą rzeczy opisują ogólne mechanizmy, ogólne prawidłowości dotyczące ekonomii i gospodarowania. Nie uwzględniają specyfiki okresu i miejsc, w których gospodarka funkcjonuje, lokalnych czynników, lokalnych przyzwyczajeń i mentalności ludzi. To, co było dobre dla rozwoju w przeszłości nawet przed czterdziestu czy trzydziestu lat nie musi być korzystne dzisiaj.

Dzisiaj gospodarcze teorie i modele, a zwłaszcza gospodarcze praktyki wymagają korekt większych niż kiedykolwiek w kapitalistycznej przeszłości. Staje się tak za sprawa wielkiego wzrostu wydajności procesów wytwórczych i wydolności całej gospodarki.

Trzeba być uważnym, ostrożnym, gdyż zbyt ubogie, schematyczne modele, zawierające zbyt mało elementów, pozornie logiczne mogą być nieprawdziwe. Rzeczywistość jest bardziej złożona, nakładają się w niej i oddziałują na siebie różne czynniki. Dawne brzegowe modele gospodarcze ułatwiające zrozumienie problemu i te, które uwzględniają większą ilość składników i czynników mających wpływ na funkcjonowanie gospodarki są przydatne, ale nie są do końca tożsame z dzisiejszą rzeczywistością, która jest dynamiczna.


Przekształcanie gospodarki.

Chyba bardziej naturalną i na pewno sprawiedliwszą drogą przekształcania gospodarki socjalistycznej, nakazowo rozdzielczej i dochodzenia do gospodarki wolnorynkowej, kapitałowej, byłoby albo przekształcanie stopniowe, specyficzne, adekwatne do sytuacji, do zaistniałych warunków, w dużej mierze spontaniczne i intuicyjne polegające na przejmowaniu akcji przedsiębiorstw przez ich załogi i przez pracowników „budżetówki” i osoby niepracujące zamieszkałe w pobliżu tych przedsiębiorstw, które w możliwie krótkim czasie objęłoby całe społeczeństwo albo łatwiejsze do przeprowadzenia i jeszcze bardziej sprawiedliwe przydzielenie każdemu obywatelowi takiej samej kwoty pieniędzy z przeznaczeniem na wykup akcji przedsiębiorstw niż prowadzenie uwłaszczenia wybiórczego, obejmującego wybrane osoby. Były to przeważnie osoby z establishmentu partyjnego i gospodarczego PRL-u lub innych układów powstałych już w RP.

Mieszanka pragmatyzmu, intuicji i racjonalizmu dołączona do wzorów czerpanych z przekształcania gospodarek innych państw była by chyba lepszym rozwiązaniem niż dokładne wzorowanie się na drogach rozwoju innych gospodarek, które przecież startowały z innych punktów rozwoju, które funkcjonowały w innych warunkach historycznych. Przecież zachodnie społeczeństwa nie doświadczyły przekształcania gospodarki socjalistycznej, planowej w gospodarkę wolnorynkową.


Grudzień 2001

Krytyczne spojrzenie na apologetów dzisiejszej rzeczywistości i na gospodarczych ekspertów.

Sklepy pełne produktów, na telewizyjnym ekranie idylla, zadowoleni dziennikarze, aktorzy, politycy, biznesmeni, dyżurni socjolodzy, inni eksperci od społeczeństwa. Dlaczego na ulicach tylu smutnych sfrustrowanych ludzi pytają się zadziwieni? Zadowoleni ludzie establishmentu, ludzie sukcesu, beneficjenci nowej rzeczywistości głoszą jej apoteozę, gloryfikują ją, wyrażają zdziwienie, że ludzie narzekają i całkowite zdumienie, gdy ludzie wspominają o tym, że w latach siedemdziesiątych żyło im się lepiej, przypisują takim osobom komunistyczne poglądy i tęsknotę za komunistycznym ustrojem. Patrzą na dzisiejszą rzeczywistość poprzez pryzmat swojego sukcesu. Ich świat jest obok, zupełnie poza światem przeciętnych ludzi. Czy to ich postawy nie są bliższe postawom dawnych komunistycznych działaczy i prominentów uprawiających propagandę niczym niezakłóconego sukcesu, bez względu na wszystko, zupełnie nieuwzględniających sytuacji i opinii innych współobywateli? Młodzi, dobrze opłacani eksperci z różnych biur i instytucji doradczych są najbardziej twardymi, nieprzejednanymi obrońcami obowiązujących dzisiaj wzorcowych, książkowych doktryn „liberalnego” kapitalizmu. Dla nich wszystko jest proste. Nie uznają korekt od wpojonych, wyuczonych zasad, praw, systemów wartości, ignorują specyfikę problemów, pragmatyzm. A przecież zasady, systemy wartości, a także podejścia do funkcjonowania gospodarki ewoluują, powinny być dostosowywane do konkretnych warunków. Dla nieprzejednanych, najlepiej wiedzących ekspertów, schematy są święte, niepodważalne.


Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

Wydaje mi się, że konkretne problemy, ludzkie dramaty są przesłaniane ogólną ideą liberalizmu, wolności, indywidualizmu, przede wszystkim przegrywają z myśleniem polegającym na tym, że myślenie i działanie prospołeczne są wielkim balastem dla efektywnego gospodarowania, dla szybkiego rozwoju gospodarczego kraju. Zbyt często ludzie zagubieni, ze swoimi problemami, krzywdzeni, są zostawiani samym sobie. Źle rozumiana efektywność rozgrzesza działania egoistyczne, nawet przestępcze. Telewizyjne programy poruszające problemy społeczne, przedstawiające ludzkie krzywdy i nieszczęścia takie jak choćby prowadzone przez redaktorów Przysieckiego czy Jaworowicz były i są oceniane, jako przesadnie prospołeczne, jednostronne, w których jest mało zrozumienia dla dokonujących się przemian gospodarczych i ustrojowych. Niekiedy wydaje się, że niektórzy politycy chcą narzucić ludziom psychozę wstydu przed ujawnianiem swego niezadowolenia, przed podważaniem obowiązujących opinii. Nie ma innej drogi, innych możliwości rozwoju, „każdy sobie rzepkę skrobie”, „każdy jest kowalem swojego losu”- takie myślenie dominuje wśród polityków, ale także wśród publicystów i dużej części społeczeństwa. Moje myślenie również było podobne. Trzeba wielkich wyrzeczeń w imię rozwoju, w imię lepszej przyszłości, koszty na początku przemian muszą być wysokie- myślałem jak wielu innych. Jednak te koszty okazały się dla wielu zbyt ogromne i z biegiem czasu wcale nie malały.

Wielka nadzieja „Solidarności” zamieniła się dla wielu w upokorzenie.


Budka stróżówka - grudzień 2001 r.

O prof. Leszku Balcerowiczu.

Nie podważam uczciwości Leszka Balcerowicza i jego szczerych chęci do zbudowania silnej gospodarki. Szanuję go za to, że podjął się ryzyka reform, że był zdeterminowany. Jeszcze kilka lat temu broniłem jego polityki finansowej, ale dziś moje poglądy, co do gospodarki są dużo mniej liberalne. Na pewno Balcerowicz podejmował bardzo trudne decyzje, podjął ryzyko. Jednak uważam, że zbyt długo forsował politykę trudnego pieniądza, gdy brakowało odpowiednio wysokiej koniunktury i gdy rosło bezrobocie. Kolejne decyzje powinny być podejmowane po wnikliwej obserwacji gospodarki i życia społecznego. Polityka zbyt liberalna- polityka utrzymywania zbyt trudnego pieniądza- miała i ma wg mnie złe gospodarcze i społeczne skutki. Oczywiście walka z inflacją doprowadzenie gospodarki do stanu równowagi była konieczna, ale zastosowana przez Balcerowicza terapia była zbyt drastyczna i zbyt długotrwała. Dla szybkiego rozwoju potrzebne jest gospodarcze zrównoważenie. Szybko oznaczać może: systematycznie i mozolnie, a nie szokowo i w finansowych okowach.

Proces zmiany poglądów jest procesem trudnym, zwłaszcza, jeśli jest się ciągle atakowanym z różnych stron politycznej sceny. Oczywiście bez porównania łatwiej jest zmienić czy choćby skorygować poglądy i bez porównania łatwiej jest się przyznać do błędów w myśleniu osobom obserwującym z boku zachodzące przemiany niż osobom niezaangażowanym w procesy decyzyjne. Trudno jest to uczynić osobom podejmującym decyzje i kształtującym jakąś politykę. Leszek Balcerowicz działał zresztą na zamówienie Rządu, to Rząd wybrał kształt polityki gospodarczej i postawił na niego, jako na człowieka, który miał dokonać gospodarczego przełomu na styku dwóch epok. Za kształt gospodarczej polityki odpowiadamy zresztą my wszyscy, którzy na początku jej wprowadzania nie potrafiliśmy dostrzec dla niej alternatywy. Niemniej, jeśli zajmuje się eksponowane i niezmiernie ważne dla państwowej wspólnoty stanowisko powinno wykazywać się uważnością, odpowiedzialnością i jeśli prowadzona polityka nie daje pozytywnych rezultatów umieć przyznać się do tego i nie trzymać się jej kurczowo.


Komercjalizacja i miłość do pieniędzy i blichtru środowisk humanistycznych i artystycznych.

Komercja nie ominęła również środowisk humanistycznych, osób pracujących w takich humanistycznych profesjach, jak psychologia, socjologia, filozofia itp. System komercyjny wciąga coraz to nowe osoby, dosięga kręgów, które wydawałoby się, że powinny być na niego odporne. Kiedyś do różnych określeń władza i ludzie z nią związani przydawali przydomki: socjalistyczne, socjalistyczna, socjalistyczny. Przykładowo określenie „sprawiedliwość socjalistyczna” miało oznaczać, że ta socjalistyczna sprawiedliwość jest wyjątkowa, dużo lepsza od sprawiedliwości ogólnie pojmowanej, „zwykłej”. Dziś, niektórzy psycholodzy, socjolodzy są tak silnie związani z liberalizmem i neoliberalnym kapitalizmem, że podkreślają to w swoich naukowych i pracowniczych tytułach. Określenia: psycholog biznesu, socjolog wolnego rynku, etyk kapitalizmu, prawdopodobnie mniej oznaczają to, że akurat osoby te zajmują się odpowiednimi do nazw wycinkami rzeczywistości, a bardziej to, że czują się przedstawicielami nowego polskiego establishmentu i czerpią profity i ogrzewają się będąc blisko ludzi władzy biznesu i propagandy. Czy moralność dotycząca np. wolnego rynku jest aż tak różna od moralności dotyczącej innych sfer ludzkiej egzystencji, czy normy współżycia w gospodarce rynkowej różnią się od norm ogólnie przyjętych? Apoteoza socjalizmu została zastąpiona apoteozą kapitalizmu neoliberalnego.


Czerwiec 2002

Bariery dla swoich.

Występujące u nas bariery dla rodzimej przedsiębiorczości i uprzywilejowanie dla zagranicznych inwestycji zwłaszcza handlowych są mocno irytujące. Nasi decydenci są oryginalni. W innych państwach rządzący dbają przede wszystkim o własnych obywateli, o własne firmy, u nas na odwrót.

Państwo w naszym imieniu powinno dbać przede wszystkim o powstawanie i rozwój rodzimych firm małych, średnich i dużych, w szczególności powinno stwarzać warunki do powstawania jak najliczniejszej klasy średniej. Dochody takich firm wzbogacają naszych obywateli i zasilają nasz rodzimy rynek i w niewielkim stopniu są transferowane za granicę. Oczywiście potrzebujemy zasilenia zagranicznym kapitałem, potrzebujemy też nowych technologii, jednak nie powinniśmy być altruistyczni ponad miarę i stwarzać nierównych warunków dla inwestorów zagranicznych (zwłaszcza handlowych) i dla naszych rodzimych.

Nie rozumiem też, dlaczego zagraniczne firmy handlowe były i są wpuszczane na rynek polski bez żadnych ograniczeń, wręcz zachęca się je preferencyjnymi warunkami, wieloletnimi zwolnieniami od podatków, natomiast niektóre zagraniczne firmy, które chcą zainwestować u nas w przemysł napotykają na bariery, opory urzędników i decydentów. Firmy te oczywiście rezygnują z inwestowania u nas i przenoszą inwestycje do innych krajów. Najbardziej denerwuje jednak stawianie wielkich barier przed polskimi inwestorami, firmami, naukowcami, którzy chcą wdrażać nowe, nowoczesne technologie. Czasami mam wrażenie, że decydenci, którzy powinni być fachowcami, których decyzje powinny być przemyślane i którzy przede wszystkim powinni kierować się ogólnospołecznym dobrem i którzy zarabiają duże pieniądze i to pieniądze z naszych portfeli, są albo bezmyślni, nieudolni, albo ich działania „pachną” korupcją lub gospodarczym sabotażem.

Prywatne interesy, a także narodowe kompleksy tak zwanych liberałów i ciągłe udowadnianie swojej „światowości”, swojego uniwersalizmu prowadzą do działań serwilistycznych wobec zagranicy, wobec obcego kapitału. Myślenie w kategoriach interesu narodowego i interesu polskich obywateli w różnych aspektach, w tym w aspekcie polityki gospodarczej, a także w aspekcie odkłamywania historii jest dla nich myśleniem prowincjonalnym, niegodnym współczesnych światłych obywateli neoliberalnego świata.

Grudzień 2002

Czasami mam wrażenie, że decydenci, którzy powinni być fachowcami, których decyzje powinny być przemyślane i którzy przede wszystkim powinni kierować się ogólnospołecznym dobrem są nie tyle bezmyślni, nieudolni, ale ich działania „pachną” korupcją i gospodarczym sabotażem.


Czerwiec 2002

Dojrzałem już do tego, by porzucić ciąg myślowy.

Moje wcześniejsze przypuszczenia, podejrzenia (sprzed kilku lat) dotyczące gospodarki wydają mi się coraz bardziej uprawnione. Chyba już dojrzałem do tego, by porzucić następujący ciąg myślowy:

  • Polska będzie się rozwijać, będzie się w niej lepiej działo, wszystkim obywatelom będzie coraz lepiej się żyło wtedy, gdy będzie się rozwijać jak najszybciej gospodarka (co oczywiste).
  • Gospodarka będzie się rozwijać i unowocześniać szybko wtedy, gdy będzie całkowicie liberalna i gdy hołubić będziemy ludzi biznesu: właścicieli firm, menedżerów, decydentów, urzędników — ludzi bogatych. To oni są motorem rozwoju, są wiarygodni, wydajni, tylko oni mogą inwestować. To do nich powinno trafiać jak najwięcej wypracowanych przez wszystkich środków.
  • Aby nie hamować rozwoju i jak najwięcej środków przeznaczać na inwestycje trzeba ograniczyć konsumpcję i do minimum ograniczyć wydatki na cele społeczne. Ograniczając bieżącą konsumpcję całego społeczeństwa i wydatki na cele społeczne stymulujemy wzrost inwestycji, dbamy o jego lepszą przyszłość.

Dziś już wiadomo, że dbałość tylko o ludzi bogatych nie przekłada się na wzrost inwestycji.

Potrzebne jest bardziej precyzyjne wspieranie inwestycji, potrzebne są ulgi inwestycyjne i inne precyzyjne instrumenty.

Oczywiście nie jest potrzebne wspieranie uznaniowe, „ręcznie sterowane” i wspieranie inwestycji pozornych, prowadzących do względnego wzrostu kosztów działania firmy, ale potrzebne jest wspieranie rzeczywistego wzrostu, wspieranie firm rozwijających produkcję pod względem asortymentowym, ilościowym czy jakościowym. Szczególne preferencje powinny mieć firmy inwestujące w nowoczesne technologie, wprowadzające na rynek nowoczesne produkty.

Nierzadko, bogactwo stanowi jedynie powód do pychy, ludzie bogaci zamiast oczekiwanego inwestowania poddają się prawie nieograniczonej niczym konsumpcji i to niestety w dużej mierze konsumpcji dóbr wytwarzanych za granicą.

Jednocześnie ogranicza się konsumpcję ludzi biednych i średniozamożnych, a tym samym ogranicza się popyt na dobra wytwarzane u nas w kraju, eliminuje się też ich zupełnie z rynku inwestycyjnego, zaprzepaszcza się możliwości uaktywnienia dużej części społeczeństwa i powstawania klasy średniej.

Oczywiście nie wszyscy potrafią odnaleźć się, jako przedsiębiorcy, jako właściciele najmniejszego nawet biznesu. Jednak duża część społeczeństwa nie jest aktywna nie dlatego, że nie potrafi być aktywna, lecz dlatego, że nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu z przyczyn ekonomicznych. Jakże często osoby, którym dobrze się powodzi stosują proste schematy myślowe. Uważają, z całym przekonaniem, że ci, którzy pobierają zasiłki, stypendia są krwiopijcami, żerują na nich- dobroczyńcach, którzy płacą przecież podatki.

Prawda jest bardziej złożona. Trudno jest zmierzyć, kto, ile pracy fizycznej, wysiłku umysłowego, talentu, zaradności wkłada do wspólnej puli i w jakim stopniu z tej puli korzysta.

Ci sami ludzie, którzy wykorzystują pracę i talenty innych, którzy korzystają z takiej a nie innej sytuacji w kraju, z takich a nie innych relacji społeczno- gospodarczych, którzy przejmują nadmiernie efekty pracy innych, potrafią być bezwzględni w swoich negatywnych ocenach innych osób.

Państwo jest jednak wspólnotą i chciałoby się, by było w nim miejsce dla wszystkich, by każdy mógł żyć godnie. Chciałoby się, by stworzono w nim warunki do powstawania klasy przedsiębiorców i tych dużych i przede wszystkim tych tworzących klasę średnią, chciałoby się też, by rolnicy mogli sprzedawać swoje produkty i by mogli godziwie egzystować.


Czerwiec 2002

Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

Na początku przemian i nieco później uważałem, że reformy, którym towarzyszyły wielkie trudności i „bałagan” rynkowy, brak możliwości zbywania towarów, olbrzymie wyrzeczenia społeczeństwa, czy jego części i wielkie bezrobocie były konieczne do unowocześnienia gospodarki, do tego by móc przystosować naszą gospodarkę do współpracy z bogatymi, rozwiniętymi gospodarkami „Zachodu”. Utwierdzały mnie w tym autorytety ekonomiczne z naukowymi tytułami, ich wydawało się eksperckie wywody. Wielkie społeczne koszty, ludzkie nieszczęścia usprawiedliwiano historyczną koniecznością wg powiedzenia „Gdzie drwa rąbią, wióry lecą”. Dziś uważam, że ta rewolucyjna maksyma jest okrutną doktryną, a działanie ściśle wg niej nie było konieczne, a nawet szkodliwe. Nadal uważam, że jakieś koszty trzeba było ponieść, ale na pewno nie musiały być one tak wielkie.

Liberalizm gospodarczy nie powinien polegać na zachwianiu równowagi rynkowej, równowagi szans i na stwarzaniu dla własnej gospodarki, dla własnego społeczeństwa, dla własnych potencjalnych inwestorów warunków surowszych, trudniejszych niż dla kapitałów zewnętrznych. Chodzi tu przede wszystkim o nadanie złotemu zbyt zbytniej mocy, ale też o zwolnienia podatkowe i tworzone przepisy preferujące inwestorów zza granicy. Takie podejście nie przyczyniało się do tworzenia i rozwijania firm rodzimych. Zbyt mocna złotówka wyhamowała też napływ zagranicznych inwestycji. Spowodowała natomiast zbyt duży przypływ zagranicznych produktów. Oczywiście łatwo jest analizować przemiany z perspektywy minionego czasu, który minął, trudniej jest przewidzieć wszystkie rezultaty takich, czy innych działań na początku transformacji, jednak od decydentów należało oczekiwać obserwacji gospodarki i działań ją wzmacniających.


Czerwiec 2002.

Presja liberalnych doktryn.

Na początku transformacji uważałem, że moje myślenie i poglądy liberalne są samodzielne, ale z perspektywy czasu, który upłynął zdałem sobie sprawę z tego, że opierały się one na zawierzeniu autorytetom, którymi byli dla mnie przywódcy dawnej peerelowskiej opozycji i intelektualiści skupieni przede wszystkim w Unii Demokratycznej a później w Unii Wolności. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że i oni mogą się mylić i popełniać błędy. Teraz wiem, że również wielu z nich było pod presją liberalnych ekonomistów i modnych i obowiązujących liberalnych doktryn gospodarczych oraz obowiązujących politycznych poprawności. Dopiero z biegiem lat, gdy rzeczywistość nie chciała stawać się zgodna z wizjami ekonomistów, polityków i publicystów, którzy zdominowali nasze życie publiczne zacząłem myśleć coraz bardziej samodzielnie, niezależnie od obowiązujących doktryn, zacząłem „przepuszczać rzeczywistość przez siebie”, opierając się na obserwacji, praktycznych odczuciach i używając swojego skromnego przyrządu analizującego zwanego niekiedy mózgiem. Myślenie i intuicja doprowadziły mnie do bardzo krytycznych ocen transformacyjnej polityki.


Czerwiec 2002

Z przyczyn historycznych i mentalnych nam Polakom zależało najbardziej na szybkiej integracji z „Zachodem”.

Z przyczyn historycznych i mentalnych, ze wszystkich krajów, które pretendowały do wejścia do „Unii Europejskiej”, chyba najbardziej na tym wejściu i to na wejściu jak najszybszym zależało nam Polakom. Od dawna naszym marzeniem było znalezienie się w kręgu cywilizacji Zachodu, cywilizacji europejsko- północnoamerykańskiej. Dlatego też ze wszystkich tych krajów byliśmy najbardziej skłonni do wprowadzania unijnych zaleceń, do jak najszybszego przystosowania naszej gospodarki do wymogów Unii, by nie było pretekstów do ociągania się unijnych przywódców i wysuwania argumentów przeciwko przyjęciu nas w jej struktury. Z perspektywy czasu widać, że ta psychologicznie zrozumiała postawa była jednak postawą zbyt uległą.

Mechanizmy dostosowujące do wolnego handlu, rygory budżetowe i finansowe otworzyły nasze rynki dla produktów państw Unii. Z tego powodu, kraje takie jak Polska musiały borykać się ze skutkami deficytu w handlu z tymi państwami, z ogromnym bezrobociem i wynikającymi z tego bolesnymi społecznymi skutkami.

Psychologicznie byliśmy najbardziej gotowi do jak najszybszego i jak najdalszego odejścia nie tylko od sowieckiej dominacji, ale też do jak najszybszego i jak najdalszego odejścia od myślenia w kategoriach ustroju komunistycznego, do jak najszybszego i najbardziej radykalnego zanurzenia się w kapitalizmie i to nawet w kapitalizmie drapieżnym, wzorcowym, z jego początkowej fazy funkcjonowania. A przecież ta jego forma tak naprawdę w państwach rozwiniętych już dawno ewoluowała i przybrała oblicze bardziej „ludzkie”, wypełnione solidaryzmem społecznym i troską o wszystkich obywateli.


Czerwiec 2002

Biurokratyczno- egoistyczne podejście państw Unii do naszych ustrojowo-gospodarczych przemian.

Byłem i jestem zwolennikiem naszego wejścia w struktury Unii Europejskiej. Nie oznacza to, że jestem bezkrytyczny wobec jej działań. Państwa Unii Europejskiej zapominając o tym, że po II wojnie światowej, przy odbudowie swych krajów i swych gospodarek korzystały z amerykańskiej pomocy, nie bacząc na nasze zasługi w obaleniu komunistycznego systemu i komunistycznego imperium, w zdekomponowaniu światowego układu sił, zachowują się wobec nas i innych krajów oczekujących na przyjęcie w jej szeregi egoistycznie. Okazuje się, że solidarność europejska, to tylko hasło, że rządy dbają przede wszystkim o interesy swoich państw. Europa nie kwapiła się do pomocy, wręcz przeciwnie, ustaliły się takie relacje, które spowodowały dysonans między importem a eksportem między państwami Unii a naszymi państwami kandydującymi, który spowodował transfer do nich od nas miejsc pracy. Nie oczekiwaliśmy przyjęcia bezwarunkowego, ale obwarowanie go tak trudnymi do spełnienia przez cherlawe gospodarki warunkami jest podejściem samolubnym, niestety charakterystycznym dla dzisiejszego skomercjalizowanego świata. Tak właściwie na tym oczekiwaniu zamiast biednych krajów oczekujących skorzystały właśnie bogate kraje Unii. Wielkie pragnienie przystąpienia do wspólnoty było okupione nierównowagą handlową i eksportem miejsc pracy z takich krajów jak Polska. Europa wolała finansować rozwój Chin i innych państw Dalekiego Wschodu. W stosunku do tych państw nie wysuwano zarzutów o stosowanie instrumentów ekonomicznych korzystnych dla tych państw.

Pomagać można w sposób spektakularny, z rozgłosem stosując przemawiające do przeciętnych ludzi metody, takie jak dotacje i przekazywanie kwot pomocowych lub w sposób mało spektakularny, poprzez stosowanie odpowiednich instrumentów ekonomicznych.

Oczywiście nie neguję tego, że rozszerzanie i integrowanie się rynków Europy jest dla nas w długiej perspektywie korzystne. Przepływ technologii, kapitałów, wyrównywanie jakości produktów i usług, to tylko niektóre z tych korzyści. Jednak ta bezwzględność państw Unii i jej urzędników wobec nas w egzekwowaniu unijnych przepisów powoduje występowanie u części naszego społeczeństwa anty unijnych nastrojów.

Czerwiec 2002

To narzucanie rygorów finansowych i ekonomicznych było być może bardziej niż egoizmem podyktowane unijną biurokracją, narzucaniem przestrzegania przyjętych już wewnątrz Unii reguł i przepisów. Unijne rygory nałożyły się na naszą wewnętrzną polską politykę trudnego pieniądza. Szkoda, że eksperci unijni obserwując naszą polską gospodarczą i społeczną rzeczywistość i negatywne rezultaty gospodarczej polityki naszych animatorów transformacji nie zdobyli się na podpowiedzi, by tą rzeczywistość zmienić.


Czerwiec 2002

Czy musieliśmy i czy musimy być prymusami w liberalizmie gospodarczym?

Czy musimy być prymusami w liberalizmie gospodarczym, czy musimy mieć rekordowo silną złotówkę, rekordowo niską inflację i wyhamowywane wewnętrzną koniunkturę i eksport, czy musieliśmy tak szybko, „na skróty” osiągać „europejskie”, ekonomiczne parametry, tak szybko obniżyć deficyt budżetowy?

Skoro, jako kraj funkcjonujemy wśród innych europejskich krajów, w których narodowe interesy i egoizm biorą górę nad europejską otwartością i solidarnością, to uważam, że nasz biedny kraj nie może się z tych tendencji wyłamywać. Już dość wycierpieliśmy, jako społeczeństwo na otwieraniu się bez żadnych ograniczeń na europejską wspólnotę i na inne światowe gospodarki. Miano przykładnego, otwartego, liberalnego kraju nie jest warte wielu ludzkich tragedii.

Nasze elity, które tak odważnie, pięknie i szlachetnie zapisały się w walce z komunistycznym reżimem i później w sprytnym i pokojowym przejmowaniu władzy w kraju, w stosunku do państw i instytucji europejskiej wspólnoty zatraciły spryt na rzecz nadgorliwości uczniaków oczekujących trwożliwie na egzamin.

Nasze rządy (a z nimi większość Polaków) były naiwne, ufały w mądrość, otwartość i solidarność europejskich polityków i instytucji nie chciały drażnić „Europy” i upominać się o nasze interesy. Na pewno niewskazane były wtedy postawy daleko idących arogancji, tupetu, to my przecież czekaliśmy na przyjęcie nas do wspólnoty. Ale jednak nasze władze, nasze rządy były zbyt szlachetne, zbyt ufne, zbyt miękkie i zbyt uległe, by zapłacić frycowe. Być może potrzebne były elementy cwaniactwa i państwowego egoizmu, sprytu, twardości i odporności na europejskie naciski. Zresztą niektóre zalecenia nasze rządy wypełniały jeszcze przed upływem wyznaczonych terminów na ich wprowadzenie, szybciej od oczekiwań Unii. Spolegliwość wobec Unii przedkładano nad interesy naszego społeczeństwa.

Brak rozumienia gospodarczych procesów, zawierzenie decydentom prowadzącym gospodarczą politykę jest jedną z przyczyn głębokich społecznych podziałów, jest przyczyną protekcjonalnego traktowania i postponowania kontestującej części społeczeństwa przez część elit.







Kolejne notatki: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

Notatki - całość
** ** ** **