HHHHH





********************









a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

db Notatki: 2005a

"Nie lękajcie się"


Żłoci Jubilaci - Rodzice Zofia i Mieczysław Działeccy - Pabianice, Nowy Rok, 1999.

Współczesne, „postępowe” zniewalanie.

Dawniej ostrza nietolerancji i opresji były wymierzone w to, co postępowe, co wyznaczało nowe perspektywy i nowe drogi rozwoju, co zrywało z przyzwyczajeniami.

Mam odczucie, że dziś w nowej nuworyszowsko liberalnej Polsce mamy do czynienia z diametralnie różną sytuacją, dziś ostrza nietolerancji i opresji są wymierzono w to, co przeszłe, zastane, tradycyjne. Dzisiaj mamy do czynienia z nachalnym pseudo liberalnym pouczaniem, narzucaniem poglądów w poczuciu wyższości, jedynie słusznych „liberalnych” przekonań. Znaczenie słowa „liberalizm” zostało odwrócone. Dzisiaj „liberalizm” oznacza obronę status quo establishmentu. „Liberalizm” ma dzisiaj swoich rycerzy, którzy nie tylko go bronią, ale bezkompromisowo atakują niewiernych para-liberalnej religii.

Idealnym stanem ludzkiego myślenia i działania byłby taki, w którym to, co przeszłe i to, co przyszłe, to, co tradycyjne i to, co postępowe byłoby równoprawne, wzajemnie poważane i sobie przyjazne. Pożądanym byłby proces, w którym ludzkie myślenie i działanie przynajmniej by oscylowały wokół takiego stanu mentalnej równowagi.

Dziś przydałby się jakiś mechanizm wyhamowujący i przywracający do równowagi trwające już długo wielkie wychylenie wahadła ludzkiego myślenia i działania w kierunku fundamentalnych i opresyjnych stanów para-liberalizmu i para-nowoczesności.

Zadaję sobie pytanie, dlaczego mam sympatię do dawnego ruchu hippisowskiego i rockowego, natomiast to, czym częstują nas niektórzy dzisiejszy ludzie „postępu” jest dla mnie odpychające? Odpowiedź nie jest prosta, odczucia trudno jest racjonalnie wyjaśnić. Nie jest to chyba tylko kwestią różnego odbioru świata w mojej młodości i teraz.

Po okresie wojen, nietolerancji, zniewalających, mordujących ludzką godność i ludzi fizycznie ideologii ludzki świat potrzebował katharsis, ludzie łaknęli bez-ideologicznego świata wolności, tolerancji, równości, hedonizmu. Te pragnienia były źródłem powojennych ruchów społecznych, kulturowych, także ruchu hippisowskiego i rockowego lat sześćdziesiątych. Ruchy były autentyczne, miały miejsce w fazie zrywania z opresyjną przeszłością i ujawniały pragnienia budowania przyjaznej ludziom przyszłości. Jednostki o wiele silniej niż obecnie utożsamiały się ze wspólnotami, zostały wytłumione ludzkie żądze bogactwa i władzy, liczyły się bezpośrednie, naturalne kontakty, życzliwość, przyjaźnie.

Dziś niektórzy para-postępowcy są ideologiczni, nietolerancyjni, obłudni. Głoszone przez nich hasła wolności, pluralizmu, hedonizmu mają inne znaczenie, pozorują dążenie do lepszego, sprawiedliwszego, bardziej przyjaznego wszystkim ludziom świata ale są wymieszane z pazernością na bogactwo, władzę, prestiż. Ich deklaracje dążenia do wolności i pluralizmu nie są prawdziwe, przykrywają zniewalający „wyścig szczurów”. Usta „postępowych” są pełne sloganów o ludzkiej wolności, o dbaniu o dobro świata, o prawie jednostek i grup do samostanowienia, gdy tymczasem para-liberalny świat częstuje wielkie grupy społeczne biedą, marginalizacją, wykluczeniem, odbieraniem godności. Dziś został wyzwolony z ludzi egoizm ogromnie mocno, ponad naturalną miarę i dziś to cynizm, blichtr, obłuda święcą tryumfy. Zanikła pokora, wyzwolone zostały: pycha, buta i arogancja.

Rewolucja kulturalno-mentalno-obyczajowa epoki „dzieci-kwiatów” była w dominującej mierze rewolucją młodzieżową, była też rewolucją anty-establishmentową, dzisiejsze neurotyczne działania wyrażające niezadowolenie i domagające się potężnej progresji w unowocześnianiu świata w jedynie słusznych, zasadniczych liberalnych: kierunku i stylu są wysuwane przede wszystkim przez establishment. Wtedy bunt był skierowany przeciwko elitom, dzisiaj elity buntują się przeciwko zwykłym ludziom. Dziś paradoksalnie do najaktywniejszych bojowników walczących o wolność i chcących naprawiać świat należą ludzie elit, w których rękach są środki produkcji, środki przekazu i władza.

Dziś w hałasie politycznym, medialnym stworzonym przez krzewicieli neoliberalnej ekonomii i neoliberalnej, ideologicznej mentalności, w pozorach wolności narodził się rodzaj współczesnego niewolnictwa. Przejmowanie pracy jednych przez drugich, eksploatowanie jednych społeczeństw przez inne, wielkie społeczne i globalne nierówności i obojętność na losy bliźnich są zakryte propagandą polityczną i medialną. Jakże często pięknoduchostwo i luzactwo są dziś obłudne i obojętne lub tolerancyjne wobec dziejącego się na świecie zła, wobec agresji jednych społeczności przeciw drugim.

Niekiedy dzisiejsi nawiedzeni ultra-postępowcy, w poczuciu swojej wyższości i doskonałości oceniają innych jak fanatyczni inkwizytorzy. Postępu nie traktują, jako dziejącego się naturalnie, fascynującego procesu, ale jako śmiertelnie poważne, rewolucyjne zadanie. Nie tylko noszą swoją wersję postępowości w sobie, w swoich umysłach i sercach, ale chcą narzucić ją innym, również tym, którzy przeżyli życie w innej epoce i tym ze społecznych dołów i tym przywiązanych do tradycji wywołując wojnę ideową i polityczną.

Osoby z establishmentu, które mogły się kształcić dzięki wielkiemu trudowi, ciężkiej pracy poprzednich pokoleń swą wrogość kierują do osób związanych emocjonalnie z przeszłością, które odnoszą się z szacunkiem do ludzi z minionych pokoleń. Często ci rewolucyjni bojownicy unowocześniania na własną modłę świata są wrogo nastawieni do swoich rodziców, babć, dziadków.

Elity liberalne, od których można by oczekiwać podwyższonej wyrozumiałości są skrajnie nietolerancyjne, głośne, namolne, radykalne, bezwzględne. Tych, którzy nie mieszczą się w ich wizjach natychmiastowego uwalniania ludzkiego świata od „prostactwa”, tradycji, którzy nie mieszczą się w ich modelach postępu uważają za osoby prymitywne, ciemne, które hamują postęp. Osoby, które nie uczestniczą intensywnie w zdefiniowanym przez nich kształcie procesu rozwoju, w budowaniu według nich lepszego świata, są traktowane, jako szkodliwy ludzki balast. Takie podejście do kwestii postępu, i zbyt bezwzględne przyspieszanie naturalnych procesów cywilizacyjnych przemian jest podejściem ideologicznymi i rewolucyjnym, niepotrzebnie wywołującym społeczne napięcia i społeczne podziały. Nasi postępowcy są mocno niecierpliwi, chcą wprowadzać zmiany w wielkim pośpiechu.

Wiara chrześcijańska, katolicka przyniosła Europie i Polsce pozytywne rezultaty, zwłaszcza w Polsce przyniosła wiele dobra. Pomagała wydobywać i utrwalać w ludziach pozytywne cechy takie jak choćby współczucie, miłosierdzie, spolegliwość, pozwalała też na przetrwanie w najtrudniejszych okresach, na zachowanie polskości i wartości narodowych. Po co więc zmieniać radykalnie to, co funkcjonuje pozytywnie, co funkcjonuje w harmonii z postępem? Rewolucje lewicowe, zwłaszcza rewolucja komunistyczna przyniosły ogrom zła i nieszczęść. Komuniści uważali, że są super racjonalni, liberalni, postępowi, głosili też, że chcą wyzwolić ludzi ze zniewolenia. Chcieli ludzi uszczęśliwić szybko i radykalnie. Zapewnianie wolności pochłonęło miliony ofiar.

Oczywiście rozwój człowieka (nieporównanie szybszy od rozwoju innych istot) jest jego wyróżnikiem, immanentnym rezultatem jego świadomości i inteligencji szukających doskonałości. Rozwój jest wspaniałą przygodą ludzkiego gatunku, ale niechby był traktowany jako przygoda, czy dziejący się sam z siebie proces, czy nawet powinność ale nie jako przymus.

Niewątpliwie coraz szybsze tempo rozwoju naukowego, technologicznego, gospodarczego wywołuje dysonans między tym rozwojem a zmianami mentalnymi, świadomościowymi ludzi i społeczeństw, wywołuje też różnice mentalne między grupami społecznymi. Powinno się jednak podchodzić do tego ze zrozumieniem, roztropnie, a nie wpływać na procesy i przyśpieszać w sposób opresyjny, bezwzględny i ukierunkowany do nowoczesności według opcji tresury.

Postęp, również ten mentalny, zmiany sposobu myślenia sa nieuniknione. Oby tylko dążenie do wolności jednostek, do swobody nie niszczyło międzyludzkich, wspólnotowych, grupowych, między-pokoleniowych więzi i solidarności. Rozwój ludzkiej komunikacji, coraz większa łatwość przekazu może pociąga za sobą to, że więzi etniczne, narodowe, obszarowe słabną na rzecz więzi ogólnoludzkich, ideowych, na rzecz więzi ludzi podobnie myślących. Jednocześnie jednak zachowania ludzi, którzy optują za rozszerzaniem wolności jednostek są nietolerancyjne, rewolucyjne, agresywne, nacechowane wielką nienawiścią. Dzisiaj krzewiciele postępu są nienawistni, rewolucyjni, nieprzejednani.

Nasze spokojne i tolerancyjne społeczeństwo mocno poobijane w historycznej przeszłości, ale także niedawną liberalną polityką gospodarczą wprowadzoną w 1989 roku nie ma chwili oddechu, jest teraz dodatkowo obijane przez agresywnych, nadgorliwych propagandzistów postępu. Społeczeństwo, które od 1989 roku zaznaje pauperyzacji i upokorzenia ekonomicznego jest dodatkowo upokarzane atakami i oskarżeniami ze strony agresywnego, libertyńskiego, lewicowego establishmentu.



Portiernia – 2005 r.

Nareszcie do świadomości części elit zaczyna docierać prawda o wykluczeniu ze społeczności wielu Polek i Polaków.

Myślę, że niezależnie od tego, które siły polityczne obejmą władzę, będą musiały prowadzić podobną politykę. Po latach zdecydowanie liberalnej polityki gospodarczej prowadzonej przez wszystkie dotychczasowe rządy, nowe władze będą musiały wyjść naprzeciw coraz to wyraźniej i mocniej artykułowanemu społecznemu zniecierpliwieniu i oczekiwaniu odradykalizowania liberalnej polityki i odejścia od zasady zupełnego nie wtrącania się państwa w wolną grę sił rynkowych, nawet gdyby były to siły skorumpowane i przestępcze. Wydaje się, że coraz więcej polityków dojrzewa do tego, że gospodarczy radykalizm liberalny, jak każdy inny, jest szkodliwy, a pozostawianie znacznej części współobywateli w skrajnym ubóstwie i poza społecznym nawiasem jest nieetyczne.

Dopiero od niedawna, po latach obojętności zaczęło się w mediach wspominać o biedzie, o wielkiej rzeszy ludzi pozostających poza gospodarczym i społecznym „nawiasem”, dopiero od niedawna zaczęło to docierać do świadomości lub sumień części neoliberalnych elit. Nareszcie zaczęło funkcjonować bardzo dobrze oddające dramat wielu Polek i Polaków słowo „wykluczeni”. Zaczyna docierać do części neoliberalnych elit prawda, że to nie oni sami się wykluczyli, ale że zostali wykluczeni przez system prawie na drodze losowej.

Skoro radykalne działania pro biznesowe w dotychczasowej formie, dbanie o siłę pieniądza nie odniosły oczekiwanego skutku, skoro względny wzrost gospodarczy jest niższy od oczekiwanego (a przecież łatwiej jest uzyskać względny przyrost globalnego produktu w kraju biednym, zapóźnionym, takim jak nasz niż w kraju bogatym, nasyconym dobrami), to musi tkwić w tych działaniach błąd. Ten nasz niezbyt wysoki wzrost gospodarczy, nie był wart tak wysokich, dotkliwych społecznych kosztów, tak wielkich wyrzeczeń. Okazały się one wyrzeczeniami nie w imię rozwoju, w imię lepszej przyszłości, a wyrzeczeniami dla budowania coraz to bardziej wyobcowanej, rodzimej klasy bogaczy i finansowania obcych gospodarek. Być może polityczni i gospodarczy decydenci i neoliberalne elity wprowadzały liberalne zasady w dobrej wierze, prawdopodobnie wydawały się one im konieczne, ale bardzo negatywnie należy ocenić ich trwanie w nieefektywnych procederach. Czy ich inercja myślenia, brak obserwacji gospodarki wynikała z nieudolność czy z wielkiego cynizmu?

Na pewno reformy pro rynkowe były konieczne, ale czy akurat w takiej formie urynkawiania, na skróty, poprzez jak najszybszą, nie ważne, w jaki sposób prowadzoną prywatyzację. Zapewne na początku transformacji potrzebne było obok niezbędnej reformy finansów wprowadzenie liberalnych zasad gospodarowania. Potrzebna była zmiana mentalności i nauczenie się zasad funkcjonowania wolnego rynku, potrzebne było utrwalenie tych zasad, aby niemożliwy był powrót do gospodarki nakazowo- rozdzielczej, ale liberalizowanie było zbyt sztywne i zbyt drastyczne. Narzucanie i bezwzględne trwanie przy radykalnie liberalnych zasadach prowadziło paradoksalnie do zachwiania gospodarczej równowagi i paradoksalnie do nierynkowych (chodzi tu o normalny, a nie brudny rynek) i niezasadnych, jeśli chodzi o interes państwa zachowań osób funkcjonujących w naszej gospodarce i zawiadujących naszą gospodarką. Po zorientowaniu się w sytuacji, po analizach gospodarczej i społecznej rzeczywistości powinien nadejść czas na zmiękczenie tych zasad, na to by wahadło gospodarcze, które ze skrajnego położenia: gospodarki planowanej i nakazowo rozdzielczej przewędrowało w skrajne położenie gospodarki radykalno-rynkowej (z zasadami bezwzględnej gry) zajęło bardziej zrównoważone miejsce.

Odmienności w różnych sferach ludzkiego życia bywały często przyczyną fobii i nieprzyjaznego zachowania i nieszczęść. Różne idee, filozofie, wierzenia, koncepcje, sposoby myślenia itd. mogą się sobie przeciwstawiać, zwalczać i działać nie tylko stagnacyjnie, ale i destrukcyjnie i niszcząco, ale mogą też, choć wymaga to wielkiego wysiłku i wielkiej dojrzałości intelektualnej, duchowej i emocjonalnej współistnieć pokojowo, a nawet przez swą różnorodność być bardziej skutecznym motorem ciągnącym cały układ w pozytywnym kierunku.

Czy w sferze ekonomii, w gospodarczym układzie możliwe jest takie roztropne współdziałanie różnych elementów: ludzkich i systemowych? Czy możliwe jest współdziałanie sił liberalnych, pro kapitałowych i pro społecznych? Czy odpowiednie proporcje tych składowych nie wprawiłyby gospodarki w pozytywny ruch, nie uruchomiłyby dobrej siły napędowej? Czy zamiast zwalczania się, zamiast uruchamiania sił nieufności i jakże często nienawiści powodujących destrukcję, stagnację czy regres możliwe jest współgranie, współdziałanie tych sił i uruchamianie pozytywnego wiru, pozytywnego procesu o wypadkowej prowadzącej do szybkiego i pokojowego rozwoju?

Potrzebna jest dyskusja. Nie chodzi ani o bezwzględną, pozbawioną rozsądku krytykę, ani o masochistyczną samokrytykę decydentów prowadzących transformacyjną politykę, ani o bezkrytyczne samozadowolenie, chodzi o racjonalne i wszechstronne spojrzenie na dotychczasowe działania i ich rezultaty.

Może było by dobrze gdyby scena polityczna została opanowana przez dwie partie rozsądku, umiaru, uczciwości i pragmatyki- przez partię o programie liberalnym i przez partię o programie pro- społecznym. W obu partiach byłoby miejsce dla działaczy i członków dawnej opozycji, działaczy i członków ruchu „Solidarności” jak i dla innych osób rozsądku i umiaru, w tym także dla osób należących kiedyś do PZPR. Może nadszedł już czas by dawne podziały polityczne zostały zastąpione nowymi opartymi o programy. Ścierające się partie rozsądku i kompromisu o opcjach liberalnej i socjalnej wydają się dobrym sposobem na zaistnienie politycznej i gospodarczej równowagi. Jeśli by nawet nie mogło dojść do wyłonienia wspólnego Rządu i wspólnej zrównoważonej polityki, to przynajmniej w zależności od sytuacji i potrzeb wymieniałyby się władzą wprowadzając w życie na przemian politykę bardziej pro biznesową lub bardziej pro społeczną.

Ale czy w europejskiej i polskiej rzeczywistości taka czytelna, dwubiegunowa scena polityczna jest możliwa? Za dużo tu chyba różnych idei, politycznych myśli, interesów, historycznych zaszłości.



Portiernia – kwiecień 2005 r.

„Nie lękajcie się”.

Stało się. Odchodzi od nas człowiek na wskroś prawy, święty- nasz Jan Paweł II, syn Polski i syn świata. Pukał do naszych pancerzy, do pancerzy świata, by je otworzyć. Był tak, jak Matka Teresa, ponad otwartość, był miłością.

Papież i Matka Teresa zrobili więcej dla przywrócenia godności zwykłych ludzi, ludzi poniżonych, dla przywrócenia godności każdego człowieka niż ktokolwiek inny. Na pewno Papież uczynił więcej dobra od tych, którzy zarzucali mu konserwatyzm. Kierował się oczywiście również umysłem, ale przede wszystkim kierował się sercem.

„Zło dobrem zwyciężaj”. „Miejcie sumienia”. „Jedni drugich brzemiona noście”, to jego przesłania, które były i są przez świat, a zwłaszcza elity, które mają wpływ na kształt stosunków gospodarczych i społecznych ignorowane. W Polsce były niestety ignorowane zupełnie. Dziś zniknęły gdzieś postawy te indywidualne i te zbiorowe i wyrzuty sumień, o które walczył Papież.

Był papieżem misjonarzem, a nie papieżem zarządcą. Jego „normalne”, ludzkie odruchy i zachowania odczarowały tajemniczość papieskiego urzędu. Zniknął zupełnie dystans między nim a nami jego słuchaczami, zwykłymi ludźmi, a pozostał szacunek, który wezbrał do nieprawdopodobnych rozmiarów miłości.

Niestety nie wszyscy ludzie i nie wszystkie środowiska Zachodu, również w Polsce odnosiły się i odnoszą do niego z szacunkiem. Niektórzy, zapamiętali „postępowcy” nie doceniają jego niezwykłych, rzeczywistych, a nie tylko deklaratywnych przymiotów, otwartości i miłości, którymi obdarzał wszystkich ludzi i wszystkie społeczności na Ziemi. Nie potrafią dostrzec w nim człowieka o wielkiej duchowości i moralności, depozytariusza humanistycznych wartości. Nie potrafią wyjść w swoim myśleniu i odczuwaniu poza ideologiczność, być autentycznie pluralistycznymi. Przez niektórych „postępowców” Jan Paweł II jest oceniany niemalże jak winowajca, który sprzeniewierzył się wydumanym przez nich wartościom para-uniwersalizmu i para-humanizmu.

Niektórzy z „postępowych” wyzwalaczy od przeszłości i tradycji, spadkobiercy europejskiej cywilizacji potrafią niekiedy z życzliwością i szacunkiem odnosić się do innych, niechrześcijańskich religii i przywódców religijnych natomiast do Papieża – przywódcy religii chrześcijańskiej Europejczycy i odnoszą się z niechęcią, coraz częściej z szyderstwem i pogardą.

Najbardziej radykalni wyznawcy progresywizmu w cywilizowaniu świata nowocześnie są butni, nieprzejednani i agresywni. Uważają, że posiedli świadomość tego, po co istnieje świat i życie ludzkie i w jaki sposób wypełniać czas pobytu na Ziemi. Swoje przesłania wprowadzaniu postępu, kształtowania człowieka nowoczesnego i wyzwalania się od przeszłości i tradycji wprowadzają tak gorliwie, że staje się to dla inaczej niż oni myślących i czujących opresyjne. Ich gorliwość we wprowadzaniu „postępu” i „nowoczesności” przekształca się w ortodoksję i bezwzględność. Walczą z religijnością, sami tkwiąc w nowej religii współczesnego świata w ideologii neoliberalizmu i „postępu”. Krytyka i doszukiwanie się wad u myślących inaczej niż oni są u nich wyeksponowane na pierwszy plan myślenia i działania. Ta gorliwość przyśpieszania ludzkich, społecznych procesów przypomina gorliwość komunistów.

Oczywiście moja krytyka nie dotyczy osób i grup, dla których postęp i nowoczesność są ważne, dla których droga nieustającego rozwoju jest wyznacznikiem człowieczeństwa, ale które zachowują pluralizm i otwartość dla ludzi myślących i czujących inaczej niż one, dla których wszyscy ludzie mają prawo do poczucia godności.



Znów o polityce - Chyba nie da się o niej nie myśleć.

Byłem na początku przemian sympatykiem „Unii, Demokratycznej” „Unii Wolności”. Uważałem, że tworzą je ludzie rozsądku i umiaru, którzy dają gwarancję, by polityka nie wpadała w poglądowe ekstremizmy. „Unia Wolności” skupiała w swych szeregach zarówno liberałów jak i „socjalistów”. Wydawało mi się, że odzwierciedlała dylematy dzisiejszego świata, przyciągała paradoksalnie swymi dylematami, swą różnorodnością, swą gotowością do dyskusji, do kompromisów. Uważałem, ze skupiała ludzi, którzy zadawali sobie i innym pytania, którzy wprowadzali intelektualny ferment, którzy próbowali zrozumieć dzisiejszy świat, w całej jego złożoności. Partie jednoznaczne ideowo i doktrynalnie uważałem za mniej wiarygodne. Dziś uważam inaczej, uważam, że głoszone w „Unii Wolności” hasła wolności i pluralizmu były powierzchowne, że brak było rzetelnych ocen dziejącej się rzeczywistości i gotowości do prawdziwych kompromisów. Wydaje mi się, że dojrzałem, że już nie poddaję się tak łatwo propagandzie, sloganom, powierzchownym hasłom.

Po rozpadzie „Unii Wolności” powstała Partia Demokratyczna. Wystąpienia jej przedstawicieli ujawniły, że skupieni w niej politycy ciągle nie są świadomi, że transformacja była i jest ułomna, niesprawiedliwa, pauperyzująca wielkie rzesze społeczne. Ich otwartość jest wciąż powierzchowna. Pozostają przy przekonaniu, że nasza pokomunistyczna transformacja była udana, że nie było dla niej alternatywy. Ideologia czystego, sterylnego liberalizmu przesłoniła w nich otwartość do zwykłych, prostych ludzi, obywateli naszego wspólnego przecież kraju. To przykre ale postawy prospołeczne i otwartość na wszystkie grupy społeczne, skierowanie uwagi zarządzających państwem na grupy, które były do tej pory ignorowane są postrzegane przez nich, jako hamulce cywilizacyjnego rozwoju.



Niereformowalność „Platformy Obywatelskiej”.

Straciłem nadzieję, że niezależnie od tego, która z partii dojdzie do władzy, to zmieni dotychczasową antyspołeczną politykę. Politycy „Platformy Obywatelskiej” są tak liberalnie zwichrowani, tak antyspołecznie nastawieni i tak moralnie zdeprawowani, że trudno spodziewać się po nich zmiany myślenia i działania.

Jestem rozdrażniony postawami dzisiejszych działaczy PO. Członkowie Platformy Obywatelskiej” często przedstawiają się, jako politycy o wysokim morale, ludzie z zasadami, żądają czystości moralnej od innych ugrupowań, są radykalni w swoich ocenach. W dużej mierze dzięki nim, dzięki ich skrajnie liberalnym poglądom i postawom UW straciła społeczne poparcie. To oni byli autorami i bezkompromisowymi obrońcami neoliberalnej, antyspołecznej polityki gospodarczej. Wykorzystując niezrozumiałe dla mnie poparcie społeczne dla zdeklarowanego neoliberała Olechowskiego stworzyli nową partię, dzięki której trwają na scenie politycznej. Po rycerzach „liberalnej” polityki, wyznawcach liberalizmu totalnego, bezwzględnego trudno się spodziewać złagodzenia para-liberalnej polityki gospodarczej, przeciwnie należy się spodziewać jej wyostrzenia.

PO skupia zapamiętałych pro biznesowych liberałów urzeczonych radykalnie liberalną, kapitalistyczną gospodarką, skupia ludzi biznesu i zadowolonych z siebie polityków. „Pierwszy milion można ukraść”…., by wpasować się w para-liberalną rynkową grę – to przecież ich hasło.



Portiernia – sierpień 2005r.

Polityczny teatr.

Wielu zwykłych obywateli czuje się tak jakby byli świadkami i niestety również uczestniczyli w nieustającym teatrze absurdu. Teatr rewolucji i absurdu, który kiedyś budowali komuniści, dziś objęli we władanie reżyserzy i aktorzy proweniencji: para-lewicowej, para-liberalnej. Zwykli widzowie i statyści jesteśmy już tym teatrem zanudzeni i zmęczeni.

Mamy już dość bezwzględnej politycznej gry. Sposób, w jaki politycy różnych niby-lewicowych i niby-liberalnych opcji prowadzą polityczną grę, w jaki polityczne animozje wzbierają u nich w wulkany nienawiści, chęć pogrążenia politycznych przeciwników wszelkimi dostępnymi sposobami, nie wykluczając paskudnych prowokacji, chęć „dokopania” tym przeciwnikom jest gorsząca i irytująca.



Portiernia – sierpień 2005.

Przedwyborcze kampanie.

Kandydaci na nową parlamentarną kadencję, o neoliberalnej proweniencji w swych przedwyborczych kampaniach odwołują się do etyki, a także uderzają niemalże w martyrologiczne tony, wspominając np. to, że oni lub członkowie ich rodzin doznali biedy, że pozostawali kiedyś w stanie wojennym przez kilka miesięcy bez pracy. Ma to uwiarygodnić ich w oczach społeczeństwa. Jednak te kilka miesięcy pozostawania bez pracy zrekompensowanych 15 latami, w czasie, których byli oni na politycznym świeczniku, w czasie których byli beneficjantami przemian które się dokonały po 1989 r. w porównaniu z całymi latami przez które część naszego społeczeństwa doznawała biedy i nie mogła znaleźć pracy, nie mogą uwiarygodniać ich troski o wszystkie grupy społeczne, tym bardziej, że przez cały okres minionych 15 lat byli oni zwolennikami bardzo twardego liberalnego kursu polityki gospodarczej, a dziś funkcjonują w otoczeniu biznesmenów, menedżerów, polityków, dla których neoliberalny kurs gospodarczy jest świętością. Jest jakaś dysharmonia między głoszeniem chęci prowadzenia polityki pro-społecznej i otaczaniem się ludźmi, których interesem jest prowadzenie polityki ochraniającej interesy ludzi bogatych. Czy to przebudzenie społecznej wrażliwości, wyrażanie współczucia i ujmowanie potencjalnych wyborców swoja wrażliwością i nieskazitelną etyką nie jest mało stosowne?



Portiernia – październik 2005 r.

Między wyborami.

Dlaczego komentatorzy publiczni, socjolodzy, politolodzy, wyciągają bardzo daleko idące wnioski i wmawiają osobom, które nie wzięły udziału w wyborach, że ich postawy są aspołeczne, anty państwowe lub że są osobami zbyt prymitywnymi, aby w głosowaniu uczestniczyć a z drugiej strony tych którzy głosują na ugrupowania krytykujące sposób przeprowadzenia transformacji uważają za zachowawczych, nie umiejących znaleźć się w niekomunistycznej rzeczywistości? To tak jakbym słyszał towarzysza Wiesława lub propagandę lat osiemdziesiątych. Czy nie pamiętają, że wtedy, gdy była ogromna potrzeba wyrażenia swej woli i swego stanowiska w wyborach w 1989r., gdy decydowały się dalsze losy Polski uczestniczyła w nich bardzo znacząca większość Polek i Polaków? Dlaczego dokonują kategorycznych ocen, które oparte są na zgadywaniu powodów głosowania na ich przeciwników lub powodów wyborczej absencji? Czy nie lepiej, nie prościej zamiast wmawiać te powody, zapytać się o nie rodaków?

Zaprzepaszczone zostały: wielka nadzieja, wielkie poparcie dla przemian, wielki entuzjazm i wielka energia rodaków. Trudno się dziwić, że sponiewierana i rozgoryczona część społeczeństwa jest sceptyczna, znudzona polityką, że nie wzięła udziału w wyborach. To nie lenistwo ani mała świadomość społeczna i nie obojętność na sprawy społeczne i państwowe są przyczynami wyborczej absencji. Absencja, to w wielu przypadkach świadome działanie i świadomy głos w dyskusji. Czy politycy i publicyści potraktują go z należytą powagą? Należy raczej wątpić, ale cóż tym, którzy są naszą rzeczywistością zmęczeni pozostało.

Ja osobiście głosując na „Prawo i Sprawiedliwość” wyraziłem swą nadzieję, że wreszcie nasze przemiany przebiegać będą bardziej efektywnie i sprawiedliwie.

Przysłuchując się niektórym dyskusjom tzw. ekspertów, odnosi się wrażenie, że traktują oni zwykłych wyborców za prymitywów, którzy nie rozumieją, co pretendenci do sprawowania władzy mówią, jakie prezentują programy. Czy na pewno tak jak to głoszą „postępowi” socjolodzy, ludzie ze społecznych dołów kierują się tylko tym, jak wyglądają pretendenci do władzy? Przykre jest to, że niektórzy eksperci, socjolodzy zajmujący różnorakie prestiżowe stanowiska opłacane przez podatników, w publicznych wystąpieniach odczyniają chałturę. Jaki jest warsztat pracy socjologa, który twierdzi, że w Polsce nie ma prawdziwego bezrobocia i ubóstwa, że bezrobotni, to tak naprawdę podatkowi oszuści, którzy pracują na czarno lub mają swoje tajne firmy. Jego wnioski są chyba wzięte z kosmosu a nie z rzetelnej socjologicznej obserwacji. Czy wyruszył on, chociaż raz ze swego wygodnego biura-kokonu do urzędów pracy na prowincji, na dworce komunikacyjne i tym podobne miejsca? Czy uważa, że przeszukujący śmieci, to przedsiębiorcy przywiązani do swego warsztatu pracy wygodą i miłością do tego co robią, a nie egzystencjalną koniecznością?



Oby wreszcie nastąpił gospodarczy przełom.

Czy przyjdzie wreszcie, opóźnione o wiele lat ożywienie gospodarcze pozwalające Polsce wydobyć się z gospodarczego i społecznego marazmu? Czy wreszcie przestanie być tłamszona nasza gospodarka, czy wreszcie będzie uwolniony potencjał tkwiący w naszym społeczeństwie? Oby wreszcie utrwalił się stan finansowej i gospodarczej równowagi. Oby zbyt mocna złotówka nie stanowiła tamy dla eksportu. Oby zmalał polski import i wzrósł eksport, oby nasza gospodarka i handel opierały się w większym stopniu na własnych produktach, a nie na importowanych. Oby nasze produkty i nasza praca stały się konkurencyjne. Oby odwrócony został trend i zamiast przewagi importu produktów i zawartej w nich pracy innych społeczeństw nastąpiła równowaga lub przewaga naszego eksportu produktów i naszej pracy, ale pracy wykonywanej u nas w kraju a nie wykonywanej przez naszych rodaków na zarobkowej emigracji.



Portiernia – listopad 2005 r.

O braciach, co ukradli księżyc.

W opinii publicznej bracia Kaczyńscy uchodzą za monolit, za osoby zupełnie jednakowo myślące. Mają oni zapewne podobną wizję przyszłości dla Polski, podobne poglądy. Natura jednak podzieliła między braci bliźniaków cechy charakteru. Pomimo różnicy charakterów, talentów do wystąpień publicznych i medialnych obaj są zdeterminowani do kroczenia wybraną drogą i dążenia do wyznaczonego celu. Obaj są poddawani wielkiej nieustającej krytyce przez politycznych przeciwników. Wściekłe ataki na Lecha wybranego przez społeczeństwo na Prezydenta przybrała monstrualne rozmiary i paskudną formę politycznej i medialnej nagonki, która nie oszczędza nawet jego żony i córki.

Mamy do czynienia z paskudną, anty demokratyczną hucpą. Przecież niezależnie od tego czy uważający się za demokratów pseudo liberałowie i lewicowcy zgadzają się z wizjami braci bliźniaków, powinni uszanować oddanie na nich głosów przez rodaków.



Portiernia – listopad 2005 r.

Rozterki nowego mieszkańca europejskiej wspólnoty.

Gdy czekaliśmy na otwarcie bramy do Europejskiej wspólnoty nasza polityka finansowa była zbyt uległa. Potrzebna była polityka bardziej uwzględniająca nasze krajowe interesy. W interesie państw wspólnoty było szybkie dostosowywanie systemu finansów naszego państwa do ich finansowych ram, do udostępnienia naszego rynku ich produktom. Niewątpliwie zależało nam na jak najszybszym wejściu w struktury Unii. Jednak zbyt szybkie wpisywanie się w ich finansowy system prowadziło do zbyt dużych naszych wyrzeczeń i perturbacji w naszej gospodarce. Dziś, gdy już jesteśmy w Unii i korzystamy z systemu pomocowego potrzebna jest polityka przystosowania i integracji z tą wspólnota, ale nie oznacza to, że nie powinniśmy dbać o swoje państwowe interesy, tak jak to zresztą czynią inne państwa wspólnoty.



Portiernia – grudzień 2005 r.

Kolejny zimny prysznic.

Musimy przełykać gorzkie pigułki aplikowane nam przez Unię Europejska i należące do niej państwa. Niektórym krajom Unii znacznie bliżej jest do Rosji niż do nas, Politycy Unii znacznie wyżej cenią sobie przyjaźń Rosji niż naszą. Oczywiście, nie zmieniam swojego stanowiska w sprawie integracji z państwami Unii i swojej nadziei, że przyniesie ona oczekiwane korzyści polityczne i gospodarcze. W perspektywie długofalowej ściślejsze powiązania z bardziej rozwiniętymi cywilizacyjnie i bogatszymi krajami Unii powinny przynieść korzyści. Jednak sprawdzają się niestety przestrogi tych osób, które przestrzegały, że kraje Europy Zachodniej będą się kierowały przede wszystkim swoimi egoistycznymi interesami.

Kraje Unii narzuciły krajom oczekującym na wejście do jej struktur mechanizmy dostosowujące, narzuciły wielkość deficytu budżetowego i inne ograniczenia. Otworzyły się dodatkowe rynki zbytu dla ich produktów. Z tego powodu, kraje takie jak Polska, którym najbardziej, choćby z przyczyn historycznych i mentalnych zależało na integracji z „Zachodem”, które najbardziej otwierały się i ulegały naciskom, musiały borykać się ze skutkami deficytu w handlu z tymi państwami i z ogromnym bezrobociem. Dzisiaj niektóre kraje Unii egoistycznie, nie tylko narzucają przesadnie wysokie bariery w wykorzystywaniu unijnych funduszy pomocowych, ale chcą wycofać się z już przyrzeczonych limitów.



Portiernia – lipiec 2005 r.

Wyniszczająca walka między PiS-em i PO

Walka między PiS-em a PO przybrała monstrualne rozmiary. Emocje przerodziły się w zaciętość i nienawiść, chyba większe niż między siłami wywodzącymi się z komunistycznego systemu a siłami „posolidarnościowymi”. Z czego wynikają te ogromne emocje, ta bratobójcza walka?

W obecnej sytuacji, gdy należymy wreszcie do Unii Europejskiej i możemy czerpać z tego profity, gdy po czasie zasiewów przyszedł być może czas zbiorów, gdy otwierają się unijne rynki, gdy zagraniczny kapitał zaczyna inwestować u nas już nie tylko w handel, ale przede wszystkim w przemysł, gdy wreszcie środki pomocowe Unii w połączeniu z odpowiednią polityką gospodarczą i państwową mogą w znaczny sposób pomóc w rozwoju naszej gospodarki i uzdrowić państwo i stosunki społeczne, gdy wreszcie mamy nadzieję, że z nawiązką zostaną zrekompensowane straty poniesione w unijnej „poczekalni” wynikające z niezrównoważonego bilansu handlowego z unijnymi państwami, gdy należy się spodziewać wzrostu gospodarczego łakomym daniem staje się władza. Porażka wyborcza może oznaczać na długo, odsunięcie możliwości dojścia do władzy. Zauważalny rozwój gospodarczy, zauważalny wzrost poziomu życia społeczeństwa mogą skutkować długotrwałym społecznym poparciem dla sił liberalnych będących akurat teraz u władzy. Być może, dlatego występują tak wielkie emocje, tak wielkie frustracje, tak zaciekła, bezceremonialna jest walka. Dlatego, tak bolesną, nie do przełknięcia jest przegrana w wyborach gospodarczych liberałów, dlatego tak zawzięte, nienawistne zwalczanie się ugrupowań jeszcze niedawno sobie stosunkowo bliskich.

Wydawałoby się racjonalnym, dążenie w takiej sytuacji do władzy, jeśli nie jest to możliwe samemu, to usilne dążenie do wejścia do niej w koalicji. Jednak musi chyba upłynąć dużo czasu, aż emocje opadną, aż zwycięży rozsądek i opanowanie emocji, aż będzie możliwe dopracowanie się konsensusu i współpracy.

PO i inne ugrupowania opozycyjne głoszą przywiązanie do takich wartości jak wolność, i prawo do indywidualizmu, choć prowadzona przez nich polityka była dla wielkiej części społeczeństwa zniewalająca. Opierają oni swoje poparcie przez część społeczeństwa na oderwanej od realiów projekcji nadziei i na wylukrowanym, pozytywnym, idealnym i iluzyjnym obrazie naszej rzeczywistości. To trochę podobnie jak dzieje się w serialach. W serialu „Na dobre i na złe” oglądamy prawie idealny, przyjazny ludziom szpital, prawie idealnie pozytywne zachowania lekarzy, głównych bohaterów, a przecież rzeczywistość w sferze lecznictwa jest w naszym kraju koszmarna. PiS chce, aby była szanowana ludzka godność i aby życie społeczne opierało się na solidarności. PiS jest bardziej osadzony w realiach, dostrzega nieprawidłowości i zło, które być może zbyt szybko i radykalnie chce naprawić. PO i opozycję popierają albo ludzie, którym się powiodło albo młodzi ludzie, którzy mają nadzieję na to, że zostanie zrealizowana ich wizja dobrego życia, tożsama z dotychczasową propagandą sukcesu. PiS dostrzega, że dookoła jest pełno gruzu i brudu, który trzeba posprzątać, by można było budować lepszą przyszłość.



Portiernia – grudzień 2005 r.

O rurze na dnie Bałtyku.

Świat chce korzystać z syberyjskich zasobów ropy i gazu. Już od dawna przymierzał się do ich większego wykorzystania. Politycy z reguły kierują się egoistycznymi pobudkami i interesami własnych państw, dotyczy to również polityków Zachodu. Jednak budowanie przyjaznych stosunków z Rosją na bazie schlebiania Putinowi, niedostrzeganie mentalnych pozostałości po Związku Radzieckim, obojętność na zachodzące w Rosji procesy nacjonalistyczne i imperialistyczne, nie reagowanie na politykę wobec Czeczeni i czerpanie z tego typu „przyjaznych” stosunków z Rosją korzyści gospodarczych jest wysoce niemoralne. Wspólne przedsięwzięcia naszych sojuszników ze wspólnoty europejskiej i Rosji z pominięciem naszych interesów muszą nas dotykać i upokarzać.



Portiernia – 2005 r.

Internet, co to takiego?

Wreszcie podłączyłem się do Internetu. Chciałem tego od dawna, ale dopiero teraz po zmniejszeniu moich długów związanych między innymi z remontem łazienki, która była w koszmarnym stanie zaryzykowałem. Przy moich zarobkach będzie to dla mnie duże finansowe obciążenie, ale wreszcie sprawdzę w praktyce, czym jest ta internetowa sieć.

Internet jest następną fenomenalną formą ludzkiej komunikacji. Łączy masowość przekazu z indywidualnością wyboru. Każda forma przekazu może stanowić pozytywne narzędzie do rozwoju osobowości jej odbiorcy, pod warunkiem, że odbiorowi towarzyszyć będzie uruchomienie własnego procesu myślenia. Każdej formie przekazu towarzyszy niebezpieczeństwo wpadnięcia w „szpony” manipulacji i stereotypów.









Następne notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.



Notatki - całość
** ** ** **