xxxxx


monitoring pozycji



********************









Pierwsza strona - Spis stron






******************







a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

dg Notatki: 2007 i

O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.


Znaczki z okresu Solidarności i stanu wojennego.

Liberalizm staje się dzisiaj zaprzeczeniem samego siebie, staje się wojującą, nienawistną ortodoksją.

Liberalizm praktykowany, stosowany jest dziś zaprzeczeniem znaczenia słowa „liberalizm”, jest przeciwieństwem prawdziwego liberalizmu ideowego, wolnościowego, przyjmuje formę radykalnej, totalnej doktryny i praktyki ograniczającej niezależne myślenie i nakazującej posłuszność nie tylko jego wyznawcom ale i całej ludzkiej wspólnocie. Nasi pseudo liberałowie zachowują się jak ortodoksyjni wyznawcy ideologii. Nie uznają prawa innych do odmiennego od ustalonego przez nich wzorca myślenia. Stosują przy tym nieprzebierające w środkach, często wyrafinowane i podstępne metody zwalczania osób i grup wymykających się temu wzorcowemu myśleniu i nachalną propagandę urabiającą opinię publiczną na swoja modłę.

Przez lata tkwiłem w myślowych, błędnych, stereotypach. Byłem wyznawcą liberalizmu proponowanego przez ludzi „postępowych” elit, przez polityków, ekspertów. Dziś myślenie takie traktuję jako chałowatą, „upierdliwą”, szkodliwą poprawność polityczną i gospodarczą. Myliłem się, wierząc neoficko w niczym nieograniczoną (nawet prawem i moralnością) grę rynkową, zawierzając liberałom gospodarczym, którzy forsowali pseudo-wolnościową politykę gospodarczą. Myliłem się też zawierzając środowiskom politycznym, dziennikarskim, celebryckim, które bardzo łatwo wykluczały osoby i grupy ze zbiorowości godnych miana ludzi postępu i które na ołtarzu przesadnego i wypaczonego liberalizmu ideologicznego skłonne były ofiarować narodowe interesy.

Normy są kształtowane przez ludzi, zachowania, sposoby myślenia stają się zasadami w przebiegających w czasie procesach, gdy są przyjmowane przez zbiorowość za swoje, za oddające prawdę, za korzystne. Ale nawet, gdy wydają się one bardzo poprawne, rozsądne, otwarte, pełne tolerancji i humanizmu i gdy ich autorami i kreatorami są ludzie z intelektualnych i moralnych elit nie muszą być prawdziwe i korzystne dla społeczności, dla której są przeznaczone i którą mają uszczęśliwiać. Żadna teoria czy system poglądów nie oddają do końca prawdy o rzeczywistości, którą opisują. Dlatego trzeba być niezwykle ostrożnym w ich narzucaniu i przyjmowaniu, jako pewniki, jako jedynie słuszne.

Moje poglądy są w dalszym ciągu poglądami liberalnymi, wolnościowymi, uważam, że tolerancja dla inności jest jedną z najważniejszych wartości, a uczestniczenie w europejskim i światowym cywilizacyjnym postępie koniecznością i ogromną dla nas szansą, jednak liberalizm nie może stawać się zaprzeczeniem samego siebie, nie może przyjmować ortodoksyjnych, nieprzejednanych form, nie może przyjmować butnej, jedynie słusznej pozy poprawności politycznej, ideowej czy gospodarczej.

Przez 16 lat prowadzona była niezmiennie egoistyczna, kostyczna, zimna, skrajnie liberalna polityka, która doprowadziła do nędzy miliony Polek i Polaków, do ogromnego bezrobocia, do pozostawienia wielu obywateli bez żadnych dochodów, do wykluczenia wielkiej rzeszy rodaków. To ta polityka doprowadziła do tego, że z dnia na dzień ludzie stawali się nędzarzami, tracili pracę, mieszkania, musieli wegetować na dworcach i w różnego rodzaju dziuplach. Wielu nie widząc żadnych szans na wyjście z matni, na jakąkolwiek pomoc odebrało sobie życie. Setki tysięcy dzieci było niedożywionych, mnóstwo głodowało. Nie zastosowano zabezpieczeń i nie udzielono pomocy ludziom z likwidowanych PGR-ów. Odebrano ludziom człowieczą godność, traktując ich jak przedmioty, które się nie mieszczą w planach gospodarczych liberałów, jako niepotrzebny balast w „rozwoju”, w komercjalizowaniu wszystkich dziedzin życia, w bogaceniu się wybranych grup. W pogoni za zyskiem różnego rodzaju lobby działały prawie jak mafie.

Obsesyjne wymuszanie racjonalności poprzez skrajne sknerstwo finansowe doprowadziło zamiast do funkcjonalizacji gospodarki prawie do jej ruiny, budowanie modernizacji i wysokiej jakości okazało się budowaniem z piasku, doprowadziło do zawalenia się wielu budowli i segmentów gospodarki, do zapaści służby zdrowia, do pozbycia się naukowców i wykształconych, inteligentnych, aktywnych, przeważnie młodych osób, dla których emigracja była jedynym możliwym rozwiązaniem swoich życiowych problemów. Zahamowana została i zmarnowana ogromna aktywność wielkiej rzeszy naszych obywateli z początku transformacji.

„Liberałowie” uważają, że mają czyste sumienia, a nawet chwalą się obłudnie, bez opamiętania swoimi zasługami w budowaniu nowoczesnej, przyjaznej wszystkim obywatelom, wolnej, doskonale funkcjonującej Polski, nie dostrzegają zupełnie błędów, najmniejszej niedoskonałości swojej neoliberalnej polityki. Wszystko według nich było idealne, wszystko, co działo się przez 16 lat transformacji było wzorcowe. Ten idealny obraz w głowach para-liberałów jest czymś niewytłumaczalnym. Chwalą się, że ich polityka przyniosła obywatelom naszego kraju wolność, a przecież wolność bez poczucia godności nie jest wolnością prawdziwą. Z wolnością polityczną szło w parze zniewolenie poprzez nędzę i wykluczenie, a także zniewolenie stosunkami pracy, wielu pracowników czuło się niewolnikami, pracując mnóstwo godzin za głodowe stawki, bez jakiejkolwiek możliwości sprzeciwu.

To nieprawda, że transformacji ustrojowo-gospodarczej musiały towarzyszyć monstrualne koszty społeczne. Budowie kapitalizmu nie musiała towarzyszyć ogromna nędza i upokorzenie wielkiej rzeszy Polek i Polaków i niesprawiedliwe przejmowanie państwowego i społecznego majątku przez grupę wybrańców. Sprawiedliwszym, ale i efektywniejszym byłby choć trochę większy dostęp wszystkich obywateli do pieniędzy i dóbr, sprawiedliwsze i efektywniejsze byłoby bardziej demokratyczne prywatyzowanie, dokonywane na prawdziwie liberalnych zasadach i tworzenie szerokiej klasy średniej.

Tęskniliśmy za normalnością, za wolnym rynkiem. Niestety w wolnej już Polsce prawdziwy wolny rynek nie zaistniał, nie doczekaliśmy się też rynkowej samoregulacji.

Kapitalizm jest najefektywniejszą formą gospodarowania i społecznego rozwoju, nie ukształtowała się jak na razie inna, która mogłaby mu dorównać jednak kapitalizm kapitalizmowi nierówny, nie musi on przyjmować formy kapitalizmu zoologicznego. Wolnego rynku i gry rynkowej nie powinny ograniczać bilety wydawane przez polityczne i środowiskowe lobby i układy i stawiane przez nie bramki, a wolność jednostek nie powinna być wolnością pozorną.

Jakże często piętnuje się publicznie (słusznie) drobne lub średnio poważne działania niezgodne z prawem, przestępstwa godzące w publiczny porządek, dokonywane w społecznej złości i buduje się na tym piętnowaniu społeczne odium dla jednych politycznych sił i poparcie dla drugich, a zupełnie ignoruje się wielkie nadużycia, przestępcze przejmowanie państwowego majątku oraz błędy prowadzonej polityki, które mają ogromny wpływ na kształt naszej rzeczywistości. Blokowanie dróg, czy nawet wysypywanie importowanego zboża z wagonów na kolejowe tory przez protestujących rolników są bardziej piętnowane przez liberalne media od gigantycznych afer typu FOZ.

Powyższe oceny naszego polskiego liberalizmu i kapitalizmu wynikają w jakiejś mierze z moich emocji, ale jeśli są one przesadne, to chyba niewiele. Potrzebne są refleksje, jakiś wstrząs środowisk liberalnych, w przeciwnym razie ich polityka będzie pogłębiać społeczne podziały a przepastny polityczny i społeczny rów będzie się pogłębiać i trudno będzie go zasypać.


Zaszczepieni liberalnie.

Tęsknota za wolnością i nowoczesnością przekształciła się w nową ideologiczność.

W PRL-u tęskniliśmy za wolnością i za otwarciem na postępowy, nowoczesny świat. Ten wymarzony świat dla wielu z nas jawił się, jako ten, który zwany jest liberalnym. Żyjąc przez lata w odgrodzeniu, za żelazną kurtyną łatwo można było wyskoczyć z jednej pułapki, jakim było życie w państwie o oficjalnej ideologii komunistycznej i wskoczyć w nową ideologiczną pułapkę, jaką okazał się tzw. neoliberalizm.

Powtarzane nieustająco słowa: postęp, nowoczesność spowodowały u wielu odsunięcie na bok roztropności, samodzielnego myślenia i zmysłu obserwacji rzeczywistości, wyciągania wniosków z tej obserwacji, spowodowały zawierzenie kolejnej ideologii. Przyznaję, że ja również byłem zainfekowany tą ideologią.

Ten para-liberalizm, który do dzisiaj funkcjonuje w umysłach naszych elit nie jest prawdziwym literalnym liberalizmem. Pełno w nim arogancji, jedynie słusznego myślenia, braku tolerancji, nienawiści. To kolejna wydumana wizja, a nie na bieżąco, zdroworozsądkowo, pragmatycznie tworzone podejście do życia. Liberalizm stał się ideologią. Nasze elity pozbawiły się zmysłu obserwacji tego, co się dzieje w naszym kraju i w społeczeństwie lub ten zmysł obserwacji został przysłonięty lub całkiem wyparty przez interesy grupowe establishmentu. Światli, ucywilizowani nowocześnie wiedzą zawsze i z góry więcej i lepiej od innych. Wydaje im się, że są w swoich ocenach a priori od innych mądrzejsi.


Pokomunistyczny polski neoliberalny kapitalizm – upust emocjom towarzyszącym życiu w III RP

Kult „racjonalności totalnej”, „nowoczesności bezwzględnej”, „cywilizowania totalnie progresywnego”, „wolności opresyjnej”, „liberalizmu wybiórczego, układowego”, „poprawności politycznej aroganckiej i ortodoksyjnej”.

Kult liberalizmu, nowoczesności, rozumu luzackiego i tak zwanego myślenia wyzwolonego, uwolnionego od tradycyjnych wartości tak mocno nobilituje jego wyznawców w ich własnych oczach, że staje się czynnikiem usprawiedliwiania para-liberalnej polityki gospodarczej, wielkich błędów transformacji, samo-rozgrzeszania ze znieczulicy wobec współrodaków żyjących w biedzie, bezrobotnych, zmarginalizowanych, wykluczonych. Egoizm, zarozumialstwo, cwaniactwo wyparły wartości, które jeszcze niedawno były dla większości ludzi czymś normalnym. Dziś tryumfuje totumfacka, konformistyczna, opłotkowa, ideologiczna „racjonalność”. Dziś postępowo zaślepieni, postępowo nieracjonalni, admiratorzy fałszywego postępu, skarłowaciałego, bezdusznego humanizmu, barbarzyńskiej nowoczesności, solidarności na pokaz kształtują naszą rzeczywistość polityczną i społeczną. Po PRL-owski system ekonomiczno-społeczny stworzył wiele patologii. Jednak postkomunistyczne pseudoliberalne elity są na te patologie znieczulone, traktują je jako integralne elementy systemu, w najlepszym przypadku jako zło konieczne. Solidarność społeczna, międzyludzka w ich systemie wartości nie istnieją. Ważne że im żyje się w neoliberalnym systemie świetnie.

Liberalne, „postępowe” myślenie, idee zupełnej wolności, które objęły różne sfery ludzkiego współżycia transponowane do sfery gospodarczej dokonały w niej wielkich perturbacji, spustoszenia i wielkich społecznych podziałów. Te dewastacje i zaburzenia w sferze gospodarczej wywołują z kolei napięcia, kontestacje, reakcje, często żywiołowe i różnego rodzaju antysystemowe procesy w innych sferach. Nabierają ostrości różnice ideologiczne, radykalizuje się scena polityczna.


Mity o nieuniknioności neoliberalnego kształtu polityki transformacji.

Dopóki nie osłabi się dostatecznie myślenia w duchu poprawności ekonomicznej i będą miały się dobrze, osadzone w wielu głowach mity o dobrej polityce transformacji po 1989 roku, o konieczności zastosowania takiej jej formy jaką zastosowano, a nawet o jej genialności, dopóki elity nie zreflektują się i nie przestaną hołubić tych mitów, dopóty podziały społeczeństwa nie będą łagodnieć, przeciwnie będą się pogłębiać. To te mity, które mają się nijak do skrzeczącej rzeczywistości powodują trwanie w błędnej polityce i generują podziały. Podziały w sferach pozagospodarczych, polityczne, ideowe i inne są pochodnymi podziałów ekonomicznych.

Dopóki ekonomiczne gwiazdy, orły z tytułami naukowymi i funkcyjnymi zamuleni doktrynami liberalnego kapitalizmu lub posługujący się książkowymi ogólnikami, często usadowieni na ciepłych posadkach będą celebrowani przez polityków i media i tworzyli i utrwalali w społecznej percepcji nieprawdziwe teorie, niektórzy pokrętne, inni uproszczone, ale kategoryczne, które są przyjmowane przez dużą część establishmentu jako niepodważalne, obowiązujące, dopóty wielkie grupy społeczne będą buntować się przeciwko prowadzonej polityce i kontestować nie tylko rzeczywistość gospodarczą, ale też społeczną i polityczną i etyczną. Teorie, doktryny, które są zaprzęgnięte do polityki i stają się jej drogowskazami, nie weryfikowane empirycznie, nie sprawdzane rzetelnie w praktyce stają się w dużej części utopijne.

Niektórzy działacze, polityczni liderzy, publicyści usadowili się w wygodnych lożach nowego państwa i nowego systemu gospodarczo-społecznego i przestali mieć kontakt z bazą, z zapleczem gospodarczym i społecznym. Liczy się dla nich fasada, to co jest za ich plecami zupełnie przestało ich obchodzić.

P.s.
Zdaje sobie sprawę z tego, że w moich notatkach powtarzam się. Być może wpadłem też w jakąś obsesję chęci uwidoczniania błędnej drogi po której biegła nasza transformacja. Na usprawiedliwienie się, mam to, że jest to reakcja na trwające niezmiennie obsesyjne zadowolenie wielu polityków, publicystów, którzy nie chcą dostrzec polskiej biedy i nie chcą przyznać, że popełniono choćby częściowo błędy w prowadzonej przez 16 lat polityce.


Prawdopodobne odczucia Jacka Kuronia, Zbigniewa Romaszewskiego i innych, aktywnych działaczy dawnej „Solidarności”..

Wielka szkoda, ze zabrakło Jacka Kuronia. Myślę, że on zrozumiałby dzisiejszą sytuację społeczno-polityczną i może znalazłby drogę porozumienia tak bardzo dziś zwaśnionych stron. Chyba Jacek Kuroń i Zbigniew Romaszewski najwcześniej odczuli dysonans między rzeczywistością, w której znalazło się społeczeństwo, zwłaszcza ta jego część, którą przemiany dotknęły ujemnie a wizjami i pragnieniami Polaków, najwcześniej z polityków odczuli, że gospodarczo-społeczne przemiany nie spełniły nadziei Polaków i wielkiego ruchu społecznego i patriotycznego jaką była „Solidarność”. Ale pomimo, że z poczuciem zawiedzenia rodaków czuli się źle, to wierzyli w konieczność drastycznych reform finansowych i gospodarczych, w konieczność prowadzenia ascetycznej polityki trudnego pieniądza, w to, że taka polityka jest standardem dla krajów wchodzących na drogę rozwoju. Zostali tak jak wielu Polaków ogłupieni propagandą, która głosiła jedynie możliwą i jedynie słuszną drogę rozwoju. Obawa, by zmiana takiej polityki nie zachwiała rozwojem i nie cofnęła kraju do sytuacji, w której znajdował się on za komunistycznych rządów paraliżowała myślenie nie tylko elit, ale i nas zwykłych zjadaczy chleba.


Powielanie błędów.

W różnych krajach, które uwolniły się od ustroju komunistycznego, na drodze przekształcania gospodarek z państwowych, nakazowo-rozdzielczych do wolnorynkowych, kapitałowych, powtarzane są te same lub podobne błędy, nie uwzględnia się doświadczeń z 200 lat funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej. W Polsce przekształcenia rozpoczęły się najwcześniej i najwcześniej stworzono propagandę sukcesu. Zostały one powielone jako wzorcowe w innych krajach.

Gospodarczo-polityczne przemiany bazowały na wielkim entuzjazmie i ufności Polaków do sterujących nimi osób, niestety okazały się one procesami wywołującym wiele negatywnych skutków, a ufność u wielu zamieniła się w rozgoryczenie.

Traktowanie transformacyjnej neoliberalnej polityki jako kontynuację wcześniejszego solidarnościowego ruchu i traktowanie obu procesów jako jednolitej drogi do wolności i postępu okazało się nieuprawnione. Niewola polityczna, brak suwerenności państwowej i godności obywateli zostały zamienione na innego rodzaju zniewolenia części obywateli, a propaganda sukcesu i szczęśliwości głoszona przez komunistów została zamieniona na propagandę sukcesu i szczęśliwości głoszoną przez para-liberałów.


Polskie problemy.

Nie można oczekiwać, by nasze polskie polityczne spory pokrywały się z ogólnoeuropejskimi i ogólnoświatowymi dyskusjami o kierunkach, w których podążają wspólnota europejska i świat i które dotyczą tych części świata, w których obywatele państw mają zapewnione godziwe życie, w których ułożone są stosunki społeczne, w których wszyscy obywatele uczestniczą w konsumpcji, w których nie ma wykluczonych nie z własnej woli. Błędem jest też przypisywanie stronom naszych krajowych sporów cech, intencji i poglądów, które dotyczą uczestników sporu w państwach rozwiniętych. W Polsce musimy rozwiązać podstawowe, egzystencjalne problemy, które były aktualne w rozwiniętym świecie przed dziesiątkami lat, wtedy dopiero tak naprawdę będziemy mogli włączyć się do sporów światowych.

Dyskusje zawierające przesłania ideowe, moralne dotyczące ważnych kwestii dzisiejszego człowieczego świata, takich jak np. ingerencji człowieka w jego biologię mogą zająć znaczące miejsce wtedy, gdy uporamy się z podstawowymi problemami egzystencjalnymi.

Dziś podstawowymi problemami dla Polski są jeszcze te tradycyjne, podstawowe dla biologicznego przetrwania ludzi i są problemy poszanowania ludzkiej godności. W świecie dyskutuje się nad formami i zasadami wolności jednostek i grup, u nas nie przypadkowo spieramy się nad relacjami między wolnością i solidarnością w życiu publicznym, czy obowiązujący paradygmat wolności może być alibi do braku obywatelskiej solidarności, dla marginalizacji i wykluczenia. Tkwimy jeszcze w sporach adekwatnych dla państw trzeciego świata. Ten brak odrabiania zaległości w cywilizowaniu stosunków społecznych, a nawet regres w tym cywilizowaniu wynika niestety z prowadzonej polityki transformacji. Dopóki nie zostaną przezwyciężone podstawowe problemy, dopóty spór polityczny będzie ich dotyczył. Część elit, część polityków, publicystów a za nimi część społeczeństwa, która nie odczuła biedy i upokorzeń zdaje się tych podstawowych problemów nie dostrzegać, zachowuje się i dyskutuje jak by ich nie było, wpisuje się w światowe trendy, w światowe dyskusje, pomijając zupełnie problemy, które dotyczą wielkiej części naszego społeczeństwa. To abstrahowanie od naszej rzeczywistości jest postrzegane przez wielu jako zaleta, jako myślenie nowoczesne, „światowe”, natomiast zajmowanie się naszymi wewnętrznymi problemami i chęć ich przezwyciężenia jako działania małostkowe, zaściankowe, konserwujące, wsteczne, jako wpisywanie się w anty-nowoczesne, anty-światowe trendy. Trwająca przez 16 lat obojętność elit wobec polskiej nędzy i polskiego wykluczenia, w połączeniu z ich obecną butą i aroganckimi oskarżeniami zwykłych Polaków, mających czelność podważać idealny obraz polskiej transformacji o prymitywizm i myślenie zaściankowe jest przykrym doświadczeniem. Czy istnienie milionów obywateli kontestujących przemiany nie jest warte uwagi elit?


Portiernia, czerwiec 2007 r.

Polacy chcą modernizacji i nowoczesnego ucywilizowania.

To nieprawda, że doły społeczne tkwią w komunistycznej mentalności. Uważam, że nieprawdziwe i bardzo krzywdzące są tezy niektórych publicystów głoszące, że po 1989 roku polskie społeczeństwo nie chciało i nadal nie chce modernizacji i przekształceń zmierzających do podłączenia się naszego kraju do zachodniej nowoczesności, że tkwi ono w mentalności komunistycznej i nie jest gotowe na przyjęcie modernizacji gospodarczej i myślowego i ideowego liberalizmu.

Społeczeństwo nasze było do przemian mentalnie przygotowane, a nawet gorąco ich pragnęło i było gotowe do dalszych mentalnych przeobrażeń. Po 1989 roku, na początku przemian społeczeństwo spontanicznie zanurzyło się w wolnym rynku, nastąpiła nawet gorączka szukania swego miejsca w nowych gospodarczych uwarunkowaniach i „brania swego losu we własne ręce”, ludzie byli pełni energii, pomysłów i nadziei. Przemiany mentalne przebiegały zadziwiająco szybko, oparte były na nadziei, że zmiany gospodarczo-polityczne dadzą możliwość ukierunkowania ich energii, możliwość pracy i trudzenia się, by życie mogło stawać się lepszym, byśmy mogli jako społeczeństwo podążać ku Zachodowi i ku zachodnim standardom życia.

Jednak sposoby myślenia i społeczna aktywność zależą od ekonomicznych możliwości, od kształtujących się warunków gospodarczych, pozwalających lub niepozwalających na aktywność ludzi. Nic dziwnego, że stworzone warunki gospodarcze, mocno ograniczające możliwość samorozwoju wielkiej części społeczeństwa spowodowały regres w myśleniu pozytywnym i w społecznej i gospodarczej aktywności. Wyrażanie sprzeciwu co do sposobu reformowania i modernizacji kraju nie może być odczytywane jako niechęć do nowoczesnego myślenia. Idee i dążenia wielkiego solidarnościowego ruchu z początku lat osiemdziesiątych i wielkie poparcie dla przemian, które miały dokonać się w wolnej już Polsce i które miały mieć przecież wyraźne modernizacyjne oblicze w dalszym ciągu są obecne w ludzkich umysłach, ludzie wciąż pragną nowoczesności i są otwarci na światowe idee. Poparcie naszego społeczeństwa dla integracji z Unią Europejską jest niezmiennie wysokie.

To przecież nie sprzeciw społeczny i wycofanie się społeczeństwa w ideowy i polityczny konserwatyzm były przyczyną gospodarczego marazmu, zaniechania rozwiązywania przez rządzących konkretnych problemów, zaniechania budowania krajowej materialnej infrastruktury i rozwiązywania problemów społecznych w sferach nieprzemysłowych, odwrotnie, to marazm ekonomiczny powoduje interakcje w postaci kontestacji naszej polskiej rzeczywistości.

Przesadna polityka trudnego pieniądza i wynikające z niej budżetowe oszczędzanie i przesadne oddanie naszych firm pod kuratelę obcego kapitału były przyczyną marazmu i apatii.

Zbytnie zaufanie do sposobów rynkowych i pozostawienie problemów do rozwiązywania wyłącznie grze rynkowej, przesadnie anty-inflacyjna polityka fiskalna były przyczynami z jednej strony opuszczenia przez państwo części społeczeństwa, ignorowania pauperyzacji, z drugiej strony wyalienowania od państwa grup społecznych, które nie zmieściły się w ograniczonej gospodarce.

Szanse na mniej bolesne zmiany ustrojowe i modernizacyjne przepadły wraz z przeprowadzeniem zbyt radykalnych, rewolucyjnych i jednocześnie zbyt doktrynalnych i jedno-optycznych zmian w finansach i gospodarce.

Polityka w III RP tworzona była zapewne w dużym stopniu pod wpływem niedawno-historycznych, zarówno polskich jak i europejskich i światowych doświadczeń. Zwłaszcza katastrofalne skutki inflacyjnej polityki rządów Gierka miały wpływ na zbytnią monetarną ascezę w sposobie myślenia ekonomistów i polityków.

Dezaprobata para-liberalnej rzeczywistości, a także kontestacja zupełnego podporządkowania się naszej gospodarki i naszego państwa zagranicznemu kapitałowi, zagranicznym decydentom, europejskim biurokratom, to nie jakaś chorobliwa, nacjonalna przypadłość naszego społeczeństwa, tak jak to tłumaczą nam niektórzy ludzie elit, ale syndrom para-liberalnej polityki ubezwłasnowolniającej nasze państwo i naszych obywateli.

Politycy, ekonomiści, którzy przeciwstawiali się neoliberalnej polityce byli zagłuszani, zakrzykiwani i byli w publicystycznej mniejszości nie mogli zmienić kursu łodzi u której steru byli neoliberałowie.

Polacy nie są anty-europejscy, ale chcą być traktowani, jako naród i społeczeństwo godnie, nie chcą zbliżonych do kolonialnych zależności, chcą też mieć możliwość wyrażania dumy ze swej historii. Ich poparcie dla integracji z Europą jest wciąż bardzo duże, chcą tylko, by nie zaciemniano, nie przekręcano i nie zakłamywano historii, by nie odwracano ról ofiar i oprawców.

Poczucia narodowej tożsamości nie należy traktować, jako niepotrzebnego przeszkadzającego modernizacji i rozwojowi balastu. Poczucie tożsamości nie jest tożsame z brakiem otwartości na świat i na nowoczesność. Równowaga psychiczna między poczuciem tożsamości a otwartością ku innym potrzebna jest pojedynczym ludziom, podobnie potrzebna jest społeczeństwom i narodom. Nie można odbierać ludziom prawa do patriotyzmu w obawie przed nacjonalizmem i w imię globalnego internacjonalizmu. Szacunek dla naszej małej narodowej wspólnoty i duma z historii i naszych bohaterów nie oznacza odwracania się i wyobcowania z wielkiej wspólnoty ludzkiej.

Potrzebne i pożyteczne kiedyś myślenie liberalne, w obliczu obecnych wyzwań dla świata i wyzwań dla naszego kraju, staje się niekiedy myśleniem konserwatywnym, ograniczającym. Świat jest w ciągłym ruchu, w ciągłym rozwoju, i to, co było nowoczesne, rozwojowe i moralnie dobre kiedyś lub jest dobre w innym miejscu, może stać się z czasem anachroniczne lub złe dla naszego kraju, który znajduje się w innym miejscu rozwoju. Mamy, jako ludzie tendencję do przyzwyczajeń i do tworzenia wzorów postępowania, do tworzenia doktryn, na szczęście mamy też umiejętność weryfikacji i przezwyciężania stereotypów. Wydawałoby się, że dzisiaj, jak chyba nigdy dotąd jesteśmy, jako obywatele świata ostrożni i uważamy, by nie poddać się ideologizacji, ale jest to przeświadczenie złudne. I dzisiaj jesteśmy ideologizacji podatni.

Idee liberalizmu były wyrazem rozwoju człowieczego świata, wyrazem dojrzewania ludzi do idei wolności jednostki, wzmacniały i kreowały te wolnościowe tendencje. Idee liberalizmu przyczyniły się do rozwoju wielu ludzkich społeczności. Jednak tak jak z każdą ideą, również w głoszeniu idei liberalnych potrzebny jest umiar i rozwaga. Z upływem czasu nawet w ożywczych i pożytecznych prądach mogą pojawić się niekorzystne tendencje i ograniczenia, przesada i ortodoksyjność. W praktyce politycznej i gospodarczej liberalizm był coraz częściej przeciwstawiany dobru wspólnotowemu, a przecież wolność jednostek może być budowana przy zachowaniu dobra społecznego. Człowiek jest przecież jednocześnie bytem odrębnym i społecznym. Poszanowanie wolności, prywatnej intymności i prywatnej własności nie oznacza konieczności wyzbywania się współ-odczuwania, społecznej solidarności i dobra wspólnego. Te wartości nie muszą i nie powinny się wykluczać.


Portiernia, maj 2007 r.

O moich notatkach i o postanowieniu zebrania ich i publicznego udostępnienia.

Świat zwariował. Świat Zachodu się zagubił, stał się nieracjonalny paranoiczny, egoistyczny. Komercja i chciwość zawładnęły nim w sposób totalny. Jeszcze bardziej zwariowała Polska. Moje notatki z końca lat dziewięćdziesiątych i z nowego już XXI wieku są notatkami zwykłego, znużonego obywatela, któremu w nowej Polsce wiedzie się źle. Notatki ukazują proces zmian mojego myślenia, zmian myślenia zwykłego Polaka, od fascynacji i zupełnego zawierzenia opozycyjnym przewodnikom aktywnie walczącym o wolną Polskę i później elitom budującym nowe zręby niepodległej Polski do myślenia coraz bardziej samodzielnego, osobnego. Mam świadomość, że są one pisane po amatorsku. Absolutnie nie pretenduje do miana profesjonalnego publicysty.

I choć notatki upubliczniłem, to zdaję sobie sprawę, że giną one w zalewie informacji i opinii docierających do ludzi i że nawet gdy dotrą do jakiejś niewielkiej grupy osób, to ich wpływ na zmianę myślenia, w obliczu obowiązujących, narzuconych i utrwalonych opinii i w dość powszechnej obawie ludzi, by nie zostali posądzeni o nienowoczesność będzie co najwyżej minimalny. Pomimo tego, mam jakieś podskórne pragnienie, by dotarły one razem z przekazami od innych sfrustrowanych osób, może do polityków, publicystów i by były one traktowane, jako jeden z głosów zwykłych ludzi zaniepokojonych naszą polską rzeczywistością, jako głos przedstawiciela ludzi ze społecznego marginesu.

Pobicie przez zomowców i policjantów było dla mnie przykrym doznaniem, ale doznaniem krótko trwającym. Bardziej doskwierają „baty” życiowe, które otrzymałem w III RP, w niby już wolnej Polsce. Pozostawanie przez lata w stresie, bez pracy, bez szans na jej pozyskanie, później wykonywanie pracy, której nie lubię, zarobki, które pozwalają jedynie na przeżycie, rozczarowanie nową rzeczywistością moje i obserwowanie rozczarowania nią rodziców było może bardziej przygnębiające niż to w PRL-u.

Chciałbym mieć nadzieje, że opinie ludzi, którym się w Polsce po 1989 roku nie powiodło, których dotknęły bieda i upokorzenie podobne do moich przedstawionych w „Notatkach” dotrą do elit decydujących o kształcie naszej polityki społeczno-gospodarczej i elit opiniotwórczych i choćby w minimalnym stopniu przyczynią się do zmiany spojrzenia polityków, publicystów, ekonomistów, socjologów, do zauważenia przez nich i być może uwzględnienia w swym myśleniu i działaniu tego innego spojrzenia i racji ludzi, którym się nie powiodło. Solidarnościowym przemianom towarzyszyła nadzieja na powstanie wolnej, demokratycznej i solidarnej Polski. Jednak okazało się, że szczegółowe wizje tej Polski były różne, co ujawniło się dziś z całą mocą. U wielu nadzieja na szczęśliwe, sensowne życie, na społeczny solidaryzm zamieniła się w przygnębienie i poczucie beznadziei i osamotnienia, w przykre odczucie, że rządzący krajem wyeliminowali z polityki zupełnie myślenie w kategoriach społecznej wrażliwości.

O dojrzałości społeczeństw, o ich człowieczym rozwoju świadczy nie tylko ogólny rozwój, ale również ich troska o ludzi, którzy potrzebują pomocy, o ludzi słabych, niezaradnych, o dzieci, starców, ludzi chorych itd., a także o ludzi, którym z różnych powodów się nie powiodło, świadczy też pozytywne zainteresowanie mniejszościami społecznymi i narodowymi i uwzględnianie ich potrzeb, troska by obywatele nie byli wypchnięci poza margines życia i gospodarki, by nie było ludzi wykluczonych, świadczy też sprzyjanie procesom emancypacyjnym kobiet i grup upośledzanych i kreowanie tych procesów. Wśród zmarginalizowanych i wykluczonych znalazło się wiele osób wychowanych w duchu pro-społecznym i pro-państwowym, osób otwartych na innych ludzi, którym zależy na dobru wspólnot, w których żyją i na dobru wszystkich członków tych wspólnot, którym jednak zabrakło niezbędnych dziś: siły przebicia i umiejętności skupiania się przede wszystkim na sobie.

W moich notatkach zawarłem moją ocenę wprowadzonej po 1989 roku i kontynuowanej przez kolejne ekipy rządzące krajem polityki gospodarczo-społecznej. Uważam, że była to polityka błędna. Na początku transformacji, aby zahamować hiperinflację, zdyscyplinować gospodarkę i wyeliminować pustą, niepotrzebną i o bardzo niskiej jakości produkcję musiało nastąpić jej wyhamowanie, jednak to wyhamowanie i wielkie obniżenie dochodu narodowego było zbyt duże, gospodarka cofnęła się do stanu dużo niższego niż ten sprzed wielkiej inflacji, i na pewno trwało zbyt długo. Niepotrzebnie upadło wiele dobrze wcześniej radzących sobie i z powodzeniem eksportujących swoje produkty do różnych części świata przedsiębiorstw, a teraz zamiast rozbudowywać trzeba będzie odbudowywać wiele firm i całe gałęzie przemysłowe od początku. Przy ogólnym zapóźnieniu naszej gospodarki odziedziczonym po PRL-u i tak wielkiej jej zapaści na początku przemian, niewielki średnio-roczny wzrost gospodarczy w latach następnych nie był sukcesem, był porażką, (porażką było przede wszystkim olbrzymie bezrobocie) i powinna nastąpić zmiana gospodarczej polityki.

Mam odczucie, że przez długi czas w dyskusjach publicznych pewne aspekty ekonomiczne i społeczne umykały lub były przedstawiane w sposób uproszczony, że dyskusje polityczno- ekonomiczne były zbyt jednostronne. W kłótniach i dyskusjach odnoszących się do naszej polskiej rzeczywistości dominują spory dotyczące ideologii, doktryn politycznych, niekiedy również konkretnego, praktycznego działania ale dotyczącego sfer poza gospodarczych, a jeśli gospodarczych, to tylko w części dotyczącej spraw osobowych. Marginalizuje się wpływ polityki finansowej na te relacje i procesy, jak i na ogólną kondycję państwa. A przecież polityka ta (inżynieria finansowa) miała wg mnie wielki udział w kształtowaniu naszego polskiego gospodarczo-społecznego krajobrazu.

Główną wg mnie przyczyną wolnego rozwoju gospodarki i przede wszystkim wielkich perturbacji gospodarczych i społecznych była polityka zbyt trudnego pieniądza (zbyt małej ilości pieniędzy w obiegu) i zła, niesprawiedliwa jego dystrybucja, a także wyprzedaż firm i zbyt duże przekazanie zadania gospodarczego rozwoju w obce ręce. Zbyt mocna wartość złotego, w połączeniu z wybiórczą wolnością gospodarczą i niesprawiedliwą prywatyzacją spowodowała wielką pauperyzację znacznej części społeczeństwa i dotkliwą, niespotykaną w krajach ucywilizowanych nowocześnie zupełną bezdochodowość wielu obywateli, a wielu obywateli naszego państwa zostało nawet praktycznie z tego państwa wykluczonych. Przesadnie ograniczanie dostępności do pieniędzy przeciętnym obywateliom przy równoczesnej łatwości w dostępie do wielkich kredytów i dóbr państwowych i społecznych wybranych osób, z różnego rodzaju powiązań, spowodowała wielkie społeczne, nienaturalne, nierynkowe (bez gry rynkowej) rozwarstwienie i powszechne poczucie wielkiej niesprawiedliwości.

Również doktrynalna prywatyzacja polegająca na dążeniu do jak najszybszego sprywatyzowania wszystkiego, do likwidacji wszystkiego, co państwowe, społeczne, spółdzielcze (oprócz spółdzielni mieszkaniowych) nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Zamiast tworzenia się i rozszerzania prywatnego segmentu gospodarki w sposób naturalny, spontaniczny, zamiast naturalnych procesów racjonalizacji i polepszania jakości produkcji i usług, zastosowano u nas odgórną, sterowaną prywatyzację na skróty, prywatyzacje wybiórczą, anty-liberalną. Tworzenie ustroju kapitałowego polegało w dużej mierze na uwłaszczeniu państwowego i społecznego majątku i społecznych aktywów bardzo autokratycznymi metodami, mającymi więcej wspólnego z mentalnością feudalną i komunistyczną niż z systemem demokratycznym.

Chciałbym mieć skromną nadzieję, że poznanie przez osoby publiczne poglądów zwykłych obywateli mogłoby przyczynić się do rozpoczęcia dyskusji prowadzącej do zrozumienia przyczyn tak ostrych konfliktów i podziałów, które dokonały się wśród polityków-działaczy dawnej opozycji, których przecież w przeszłości tak wiele łączyło i których opór wobec władz PRL-u i opozycyjne działanie okazały się tak skuteczne i które zadziwiły świat. Myślę, że lepsze uświadomienie sobie przyczyn społecznego niezadowolenia, społecznych podziałów i wzajemnego polityków bezpardonowego zwalczania się i nienawiści mogłoby przyczynić się do ich zlikwidowania lub choćby zelżenia.

To nie stosunek do modernizacji i do integracji z Unią Europejską jest główną przyczyną społecznych podziałów, to rzeczywiste, wielkie dysproporcje w dochodach, w dystrybucji dóbr i usług, to deformacje gospodarczej bazy są ich główną przyczyną. Wielu polityków i publicystów nie chce tego zauważyć i wciąż doszukuje się głównych przyczyn w nadbudowie, w specyfice polskiego społeczeństwa. Ponieważ sami nie odczuli ekonomicznej nędzy i niesprawiedliwości, nie są w stanie uznać jej, jako rzeczywistego źródła społecznego niezadowolenia. Nawet drastyczne obrazki z dworcowej i kanałowej wegetacji ludzi, informacje o tym, że niektóre osoby stały się nagle, z dnia na dzień nędzarzami i bezdomnymi, zmieszane z informacjami o tragediach i nędzy dziejących się gdzieś daleko w świecie, są odbierane przez nich powierzchownie, beznamiętnie.

Do wyjaśniania podziałów stosuje się skomplikowane dywagacje, szuka się ich przyczyn wszędzie, w różnych zakamarkach naszego polskiego współżycia, a prawda wydaje się prostsza. To nie różnice ideologiczne, tak jak to głoszą niektórzy socjolodzy, podzieliły nasze społeczeństwo, a na pewno nie są one główną przyczyną podziału. Podział dokonał się na tle ekonomicznym. Linię podziału wyznacza podział społeczeństwa na tych, którzy skorzystali na gospodarczych, „selektywno-liberalnych” przemianach i na tych, którzy na tych przemianach nie skorzystali, dla których były one źródłem cierpień i poniżenia.

Aby doszło „do zawieszenia broni”, do kompromisu, do spotkania bez uprzedzeń i nienawiści należy starać się w spokoju, w namyśle, przy bacznej, obiektywnej obserwacji naszej rzeczywistości i pokorze dla faktów przewartościować swoje myślenie, albo przynajmniej pozbyć się kategorycznych osądów i starać się, jeśli nie zbliżyć się do racji drugiej strony to przynajmniej zrozumieć, jakimi kieruje się przesłankami. Trzeba spotkać się w teraźniejszości i myśleć o przyszłości, ale i nie zamykać się na przeszłość i traktować ją, jako naukę i jako bazę wyjściową, jako port, z którego wypływa się w przyszłość. Ale do tego trzeba dojrzałości i otwartości. Czy kiedyś będzie możliwe scalenie polskiego myślenia? Nie chodzi o jednomyślność, ale o zbliżenie ocen dotyczących transformacji lub chociażby o wzajemne zrozumienie racji dzisiejszych politycznych antagonistów, o wzajemny szacunek i nie sądzenie przeciwników politycznych, jako „wysłańców piekieł”.

Zmiana moich poglądów na tematy gospodarcze i polityczne następowała stopniowo. Przez jakiś czas nawet stare i nowe myślenie mieszało się ze sobą. Ideały liberalizmu i tolerancji i te poglądy, które wynikały z zawierzenia i sympatii do przewodników w walce o demokratyczne, wolne państwo walczyły z nowym, samodzielnym myśleniem. Na początku transformacji pomimo odczuwania jej negatywnych skutków wierzyłem, że są one konieczne, wierzyłem gospodarczym ekspertom i innym cenionym ludziom antykomunistycznej opozycji i ludziom nauki popierającym bez zastrzeżeń przemiany w kształcie, w jakim następowały, wierzyłem że są nieuniknionym elementem transformacji, wierzyłem, że aby rozwijać się szybko społeczeństwo musi ponieść koszty. Idee wolności, wolnego rynku i liberalizmu trafiały do mego przekonania. Wszystko, co było realizowane pod tymi hasłami przyjmowałem z ufnością nie trudząc się z rozpoznaniem czy nie odbiega to od głoszonych idei solidarności.

Zresztą nie tylko w Polsce, (choć u nas było to szczególnie intensywne), ale i na świecie owładnęła naszymi ludzkimi umysłami idea szybkiego rozwoju, rozwoju ponad wszystko, ponad szczęście i godne życie ludzkich społeczności, całej ludzkiej populacji.

W miarę moich rozważań następował dysonans między moimi przemyśleniami i odczuciami, a zawierzeniem autorytetom i psychiczny dyskomfort. Ślady moich wątpliwości pozostały w moich notatkach z początku lat dziewięćdziesiątych, ale byłem sobie jeszcze nieufny, przecież- myślałem- eksperci i autorytety nie mogą się mylić. W miarę upływu czasu zacząłem wierzyć bardziej sobie i przyznawać racje politykom i gospodarczym ekspertom, którzy byli w mniejszości i którzy byli przytłaczani i zagłuszani obowiązującym myśleniem elit i władzy i dochodziłem do przekonania, że w czasie transformacji popełniono błędy, które rzutowały na nią w zasadniczy sposób, że wyjściowe założenia dotyczące przemian wcale nie były jedynie możliwymi i przede wszystkim, że już w czasie jej trwania można było poczynić korekty i pokierować nią inaczej.

Trochę szkoda, że nie udało mi się wygospodarować więcej czasu by upublicznić moje notatki wcześniej. Byłoby wtedy więcej szans na to, by miały one jakiś wpływ na kształtowanie się i zmianę poglądów i ocen choćby kilku osób z mojego bliskiego otoczenia. Dziś nastąpiła tak wielka ich polaryzacja i tak wielkie uprzedzenia do poglądów politycznych przeciwników, że ich choćby niewielkie korekty są niezmiernie trudne, może nawet niemożliwe.


Czy zaginął mój liberalizm?

Moje notatki ilustrują dokonujące się zmiany moich poglądów. Niewątpliwie moje myślenie zmieniło się, na pewno zmieniło się myślenie ekonomiczne, natomiast myślenie w sferach duchowości, ludzkiej duchowej i społecznej koegzystencji chyba nie aż tak radykalnie jak mogłoby się wydawać, gdy porównuje się notatki dzisiejsze z tymi sprzed lat. Te dzisiejsze mogą sugerować, że zatraciłem swoją tolerancyjność dla postaw nowoczesnych, ufność w postęp, otwartość dla oryginalności, swoje liberalne poglądy. Wierzę, że takiej tolerancyjnej i liberalnej postawy nie do końca się pozbyłem, szanuję pluralizm, wolność myśli i przekonań. Staram się, (choć może nie zawsze z dobrym skutkiem) być tolerancyjny i ufny w stosunku do ludzi, jednak chyba coraz bardziej jestem nieufny w stosunku do proponowanych przez osoby i grupy sposobów myślenia i coraz bardziej nieufny w stosunku do rozwiązań proponowanych przez ekspertów i do ich pretensji do uniwersalizmu swoich teorii. Teorie, które opisują i inspirują procesy w jakimś miejscu i w jakimś konkretnym czasie nie muszą się sprawdzać bez ich modyfikacji w innych warunkach, na innych etapach rozwoju. Szanuję naszych polityków i gospodarczych reformatorów, którzy podjęli się ogromnego trudu, nie stchórzyli i podjęli ogromne ryzyko rozpoczynając nasz marsz ku demokracji i nowoczesności. Mam nadzieję, że byli pełni najlepszych intencji, chcieli, by kraj nasz rozwijał się jak najszybciej i w społecznej zgodzie. Ich i dużej części społeczeństwa, również i moje myślenie wpisywało się zresztą w istniejące wtedy w świecie liberalne trendy. Jednak później nie można było nie dostrzegać panującego w naszym kraju marazmu i patologii i być obojętnym na ludzką biedę i dziejące się niesprawiedliwości. Dziś mocno mnie denerwuje ten brak krytycznego spojrzenia na minione lata transformacji i niezmienne podejście do gospodarki i do społecznych procesów tzw. liberałów. Na naszej politycznej scenie jest miejsce na ugrupowania prawdziwie lewicowe i prawdziwie liberalne, to znaczy liberalne ideowo i o prawdziwie pro-społecznym programie gospodarczym. Przez lata nasza polityczna scena była mało pluralistyczna, duża część społeczeństwa i to ta najbardziej potrzebująca wsparcia nie miała swojej reprezentacji w partiach politycznych. Paradoksalnie siły prospołeczne nie mogły się przebić do świadomości społecznej, jako te, które mogą wpłynąć na bieg gospodarczych przemian. Partie tak zwane liberalne narzuciły swój sposób myślenia, jako poprawność polityczno-gospodarczą, która może jedynie przynieść prawidłowy i szybki gospodarczy i społeczny rozwój. Również lewicowa z nazwy SLD była partią liberalną i antyspołeczną.

Mój bunt nie jest buntem przeciwko liberalizmowi i wolnemu rynkowi, ale jest buntem przeciwko polityce antyspołecznej.

Dopiero dwa lata temu przerwana została anty społeczna polityka liberalna, choć w mediach wciąż nie dostrzegano potrzeby prowadzenia bardziej pro-społecznego programu gospodarczego.

Mój obecny antyliberalizm wynika z empirii, jest przekorny, kontestujący dzisiejszą rzeczywistość i formę, jaką liberalizm dzisiaj przyjął, kontestujący dzisiejsze gospodarczo-społeczne zorganizowanie, które niesłusznie mianami liberalizmu, wolności i nowoczesności jest nazywane, które pod szyldami liberalizmu, wolności i nowoczesności zostało wprowadzone i kontynuowane. To co działo się w III RP wyleczyło mnie z bezwarunkowej, bezrefleksyjnej fascynacji liberalizmem i nowoczesnością i z zawierzenia ich apologetom i bojownikom. Oczywiście postęp, rozwój, przekraczanie, przezwyciężanie stereotypów jest dla mnie nadal ważne, ale tak jak wszystko inne, również to, co tradycyjne i konserwatywne nie są przeze mnie akceptowane natychmiastowo, bezrefleksyjnie.


Portiernia – maj 2007 r.

Ile republiki stanowej, hierarchicznej ma być w państwie demokratycznym?

Ceniłem kiedyś prof. Marcina Króla, publicystę, założyciela „Res-Publiki” i intelektualistę popierającego i uczestniczącego w antykomunistycznej opozycji. Ostatnie jego publikacje są jednak sprzeczne z moimi odczuciami. W zamieszczonym w „Europie” artykule pt. „Sceptyczny republikanin”, w którym omawia książkę Bronisława Łagowskiego „ Duch i bezduszność III Rzeczpospolitej” prof. Król ubolewa, że współczesne społeczeństwa kierują się w zbyt małym stopniu zasadami demokracji republikańskiej stanowej, a w zbyt dużym zasadami demokracji obywatelskiej, że nie uwzględnia się przy budowie ich struktur i tworzeniu zasad rządzenia wielkich różnic w rozwoju intelektualnym, duchowym i moralnym ludzi tworzących wspólnoty. Prof. Król reprezentuje sposób myślenia osób dużej części elit według których ludzie kontestujący naszą transformację są prymitywni, niegodni szacunku. Wg Króla Rzeczpospolita wymaga hierarchii i rządzić nią powinni lepsi. Ludzie mądrzy, oświeceni i sprawiedliwi mieliby wziąć na siebie ciężar rządzenia, jako ci, którzy wiedzą najlepiej, co jest korzystne dla wszystkich członków wspólnoty, jakie wyznaczać cele i w jaki sposób je osiągać, a pozostali-powinni pozwolić dla własnego dobra „prowadzić się za ręce”. U prof. Króla to przekonanie zrodziło się zapewne pod wpływem jego negatywnej oceny dzisiejszej sytuacji politycznej w Polsce i przejęciu rządzenia krajem przez PiS i według niego niezasadnej coraz powszechniejszej i coraz śmielszej kontestacji minionych 17 lat naszej transformacji.

Dziś część elit obraża się na wyniki wyborów, które nie pozwalają im być dobrymi, światłymi autorytetami, które prowadziłyby nadal posłuszne społeczeństwo do szczęśliwości.

Skoro ci „lepsi”, fachowcy, intelektualiści, którzy byli przy władzy nie potrafili spełnić nawet podstawowych potrzeb społeczeństwa, wszystkich chcących żyć normalnie obywateli, to nie powinni się obrażać na społeczeństwo, które wybrało w powszechnych, demokratycznych wyborach innych, „nieliberalnych” przywódców.

Nie uważam by zaniechanie demokratycznego dorobku, demokratycznych zasad, według których wszyscy dorośli obywatele, którzy nie mają ograniczonych obywatelskich praw mają wpływ na wybór osób, które mają zająć się zarządzaniem państwem na rzecz zasad „republikańsko-hierarchicznych” było potrzebne i dla społeczeństw korzystne. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, by społeczeństwa funkcjonowały ściśle według jakiegoś modelowego wzorca i w praktyce w społecznym współżyciu mamy do czynienia z mieszanką różnych modelowych opcji przy większej lub mniejszej dominacji niektórych z nich. Zapewne nie wszyscy w społecznościach są i muszą być sobie równi i w społecznościach zorganizowanych muszą w mniejszym lub większym stopniu występować elementy ustroju stanowego, z hierarchią ważności i uprawnień osób i grup, to jednak na pewno wszyscy obywatele winni mieć prawo do wyrażania swoich opinii, do wpływania na rzeczywistość i do wybierania władz, które będą się starać by wszyscy obywatele żyli godnie.

Problem w Polsce nie polega na braku zdolności społeczeństwa do życia w demokratycznym państwie, a odwrotnie, problem polega na stworzeniu nierównych szans, na braku szans dla wielu, na stworzeniu właśnie przez działania gospodarcze i polityczne hierarchiczności i wybiórczości w dostępie do zasobów i możliwości państwa. To właśnie dziwne przeciwstawianie zasad wolności zasadom demokracji obywatelskiej, demokratycznemu egalitaryzmowi, demokracji powszechnej, „spłaszczonej” i ograniczanie liberalizmu do niektórych kręgów społecznych, do „światłych elit” (w Polsce oznacza to do elit potrafiących niby wyłącznie działać na gospodarczym rynku i myśleć w duchu postępu) podzieliło drastycznie polskie społeczeństwo. W dzisiejszej dobie organizowanie państwa z demokracją republikańską, hierarchiczną na kształt np. Rzeczpospolitej Szlacheckiej jest anachronizmem. Przecież prawdziwy liberalizm oznacza wolność wyborów, pluralizm i równość szans wszystkich obywateli i wydaje się, że większe pole do jego realizacji jest w demokracjach zupełnych niż w demokracjach selektywnych. Dlatego dziwnym i przewrotnym jest optowanie zdeklarowanych liberałów za jakiegoś rodzaju hierarchicznością, za scedowaniem przez lud wyborów i decyzji na „oświeconych”dobrodziejów. Profesorowi Królowi i wielu, wielu ludziom elit wydaje się, że wiedzą lepiej od innych obywateli co jest dobre dla społeczeństwa i niestety często się mylą. Wiedza książkowa, wydumane, nie oparte na empirii mądrości nie zawsze prowadzą do oczekiwanych rezultatów. Liberalizm „oświecony” może szybko przekształcić się w liberalizm wybiórczy, w system preferujący elity, wybrane kręgi osób, w liberalizm autokratyczny, grupo-władczy.

Chociaż dobrym ustrojem byłby każdy, który pozwoliłby społeczeństwu, wszystkim obywatelom żyć w godnych warunkach i korzystać z cywilizacyjnego postępu, to jednak wydaje się, że demokracji nie powinno się ograniczać. Dzisiaj przy szerokim dostępie obywateli do edukacji i w dobie rozwiniętych informacji i wzajemnej komunikacji trudno wracać do ustrojów z minionych epok. Zresztą nie ważne są nazwy, ważne jest by system zapewnił wolność i równość wszystkim obywatelom (również w dostępie do rynku gospodarczego) i by przynosił rezultaty adekwatne do oczekiwań społeczeństwa. Niestety sposób funkcjonowania naszego państwa narzucony przez para-liberałów doprowadził do zaistnienia wielu ludzkich krzywd i wytłumił gospodarczy i społeczny rozwój kraju.


Przekornie o roli intelektualistów.

Prof. Król uważa i ja się z nim zgadzam, że rolą intelektualistów jest obalanie myślowych schematów. Jednak i intelektualiści winni zachować czujność, by nie wpaść samemu w takie schematy. Nie tylko politykom i publicystom komentującym na bieżąco wydarzenia, ale też i intelektualistom zdarza się misyjne, gorączkowe zapamiętanie, zdarza się że zwalczanie schematów staje się również obsesyjnym schematem. I oni też powinni zachować wielką uważność.

Rola intelektualistów zmienia się we współczesnym świecie i choć nadal są oni potrzebni i pomocni w analizach i w kształtowaniu rzeczywistości, to wydaje się, że inni członkowie społeczeństw potrafią już na tyle myśleć samodzielnie, że nie trzeba już ich bezwiednie prowadzić na myślowej linie. Ludzi myślących bardziej lub mniej analitycznie i twórczo jest dziś nieporównanie więcej niż dawniej. Dziś role intelektualistów zamieniają się w role ekspertów. Wiedza jest dziś tak rozbudowana, tak ogromna, że intensywne, głębokie, jakościowo wysokie myślenie eksperckie ogranicza się zwykle do jakichś dziedzin. Role przewodników i guru zostają zamienione na role ekspertów, doradców, usługodawców, specjalistów pomagających rozwiązywać innym ich problemy samodzielnie. I tu też działa wolny rynek. Korzystamy dziś z rad i usług psychologów, mechaników, filozofów, handlowców, etyków, architektów itd.

Nie można uprawiać tylko myślenia syntezującego, na poziomie ogólności i idei. Potrzebne jest też dokonywanie analiz. Aby można było dokonać dobrych, prawidłowych syntez, uogólnień musi wcześniej zaistnieć proces analityczny. Do dobrych syntez bardzo przydatne jest życiowe doświadczenie, pragmatyzm.

Prof. Król uważa, że polityka nie jest i nie może ze swej natury być etyczna i jak go rozumiem, kierowanie się prostymi, etycznymi przesłankami grozi wprowadzaniem w życie polityczne ideologiczności i populizmu, które obniżają mocno efektywność. Odwrotnie do prof. Króla, uważam że właśnie myślenie wynoszące w hierarchii wartości arogancję, megalomanię nad moralność miało miejsce w czasie trwania naszej transformacji i sprawiło, że rozwijaliśmy się jako państwo chaotycznie i w mizernym tempie.

Polityka, to jeden z elementów życia wspólnot i tak jak inne sfery tego współżycia poddaje się pozytywnym i negatywnym procesom i oddziaływaniom, tak jak w innych sferach działają tu osoby mniej lub bardziej etyczne, i tak np. egoizm, który opanowuje życie społeczne ma również swoje przełożenie w sferze polityki. Twierdzenie, że polityka jest z założenia skazana na niemoralność i że nie może być inaczej jest mam nadzieję twierdzeniem nieprawdziwym i w moim odczuciu upiornym i niebezpiecznym. Daje politykom alibi do działań nieetycznych. Mam odczucie, że gra interesów wyprana całkowicie z etyki, to w dłuższej perspektywie droga do jakiejś tragedii a być może do kataklizmu. Oczywiście dla części polityków i to niestety w Polsce części dużej, liczy się tylko osiągnięcie egoistycznych, własnych lub grupowych interesów, bez względu na to, w jaki sposób zostaną one zrealizowane Jednak zbiorowe ocenianie wszystkich, całą klasę polityczną jednakowo źle jest chyba nieuprawnione. Natomiast wydaje mi się, że bardzo znaczna ich część błędnie ocenia rzeczywistość, wyciąga z tych ocen błędne wnioski i buduje błędne drogi działania, popadając dość często w ideologiczność.

Duża część elit, establishmentu dostrzega w intencjach i działaniach dzisiejszej rządzącej krajem ekipy PiS-u i koalicjantów wyłącznie negatywy i bezrefleksyjnie, w wylukrowany sposób ocenia wszystko to, co zdarzyło się w minionych latach transformacji.

Król cytuje Łagowskiego: „Państwo ustanawia jedność” i dodaje interpretując, że państwo i prawo obowiązują niezależnie od okoliczności. Są to twierdzenia słuszne w odniesieniu do niektórych dziedzin wspólnotowego życia. Państwo wypełnia potrzeby obywateli w różnych sferach ich życia. Dlatego nawet w PRL-u, gdy nie zgadzaliśmy się z ogólną polityką tego państwa i pomimo, że było ono państwem wykreowanym przez ZSRR i rodzimych komunistów, to jednak w wielu dziedzinach życia codziennego porządkowało ono relacje społeczne i obywatelskie i w jakiejś mierze według typowych dla państw demokratycznych zasad umożliwiało prawne, gospodarcze i społeczne funkcjonowanie. Jednak ideologia, polityka były nam narzucone a działania władz nieetyczne, w okresie stalinowskim zbrodnicze i mieliśmy prawo moralne i mieli je przede wszystkim nasi rodzice do buntowania się i do nieposłuszeństwa we wszystkich sprawach wynikających z tych nieetycznych działań władzy.

Ale i dzisiaj dla wielu ludzi państwo w postaci III Rzeczpospolitej jest tworem kostycznym, biurokratycznym, i nie jest oczekiwaną wspólnotą, w której mogą żyć bezpiecznie i pogodnie.

Duża część establishmentu stała się stanem nie tylko uprzywilejowanym ale wysferzonym, osobnym, zobojętniałym, pozbawionym współodczuwania i empatii wobec ludzi ze społecznych nizin.

Zdaję sobie sprawę z tego, że moje wywody są nie tylko polemiczne, ale i w pewnej części przekorne, pisane pod wpływem emocji. Trudno jest mi nawet samemu wyważyć ile w nich jest rzeczywistej racjonalnej niezgody a ile przekory. Być może w niektórych z nich przekory jest za dużo. Taka przekora pozwala, mam nadzieję, na wyostrzanie problemów, przedstawianie ich wyraziście, co chyba sprzyja ich dostrzeżeniu i przeanalizowaniu przez innych.


Portiernia, czerwiec 2007 r.

Światowe opinie.

Nierzadko oceny światowych elit i mediów dotyczące jakiegoś kraju budowane są na niepełnych lub zgoła fałszywych przesłankach. Również opinie zagranicznych polityków i mediów o naszej polskiej rzeczywistości budowane są często na niewiedzy, lub na niepełnej wiedzy i na niezrozumieniu tej rzeczywistości. Opinie te w dużej mierze opierają się na naszych wewnętrznych krajowych opiniach, na opiniach najgłośniejszych, najradykalniejszych, najbardziej krzykliwych polityków i mediów.


Polityczny rokosz

Porządkowanie społeczno-gospodarczej rzeczywistości, przywracanie normalności przez obecne władze jest dla niektórych ludzi zbyt gorliwe, autokratyczne i zbyt szokowe (Dziwne, ale „porządkowanie” gospodarki przez para-liberałów po 1989 roku przez te same osoby nie było tak postrzegane). Kaczyńscy są ludźmi pryncypialnymi, wiernymi zasadom sprawiedliwości społecznej i działania dla dobra kraju. Wskutek narzucanych i utrwalanych przez kilkanaście lat społeczeństwu (jego części) wizji i ocen przez para-liberałów stosujących nachalną propagandę pryncypialność Kaczyńskich, brak politycznego wyrachowania okazuje się przeszkodą w prowadzeniu skutecznej polityki, w przekonywaniu do siebie polityków, mediów i społeczeństwa.

Można wiele zarzucić obecnej władzy, może nie ma ona zbytniego talentu pijarowskiego i talentu do rządzenia koncyliacyjnego, ale trzeba docenić, że myśli i działa w duchu dobra całego społeczeństwa, wszystkich obywateli, a nie dobra tylko niektórych grup społecznych, tak jak to miało miejsce za rządów liberałów i lewicowców. Trwająca od samego początku obecnej kadencji, mająca nawet miejsce przed przejęciem władzy, przepełniona nienawiścią, zapiekłością, nieznająca umiaru i choćby odrobiny chęci zrozumienia i porozumienia totalna nagonka na obecną władzę, na PiS i braci Kaczyńskich powoduje jeszcze większy, bardziej ostry podział społeczeństwa.

Pełna zapiekłości nagonka spycha niekiedy PiS i Jarosława Kaczyńskiego do działań bezkompromisowych i szybkich, do udowadniania ad hoc, że PiS kieruje się zasadami, które głosi. Idea sprawiedliwości zostaje przez elity liberalne i związane z SLD wykpiwana i przedstawiana, jako imaginacja i obsesja Kaczyńskich i polityków „Prawa i Sprawiedliwości”

Zamiast „uderzyć się w piersi” i przyznać się do tego, ze przez 16 lat istnienia RP prowadzona była błędna polityka, że przez wszystkie te lata istniało koszmarne bezrobocie, że wielu obywateli doznawało biedy pseudoliberałowie bronią „dobrego imienia” transformacji skrajnie nieetycznymi środkami, w nienawistnej atmosferze?

Bez utworzenia lub przejęcia jakiś mediów o szerokim oddziaływaniu w obliczu bezwzględnych ataków opozycji obrona władzy i jej polityki jest ogromnie trudna.

Oczywiście potrzebna jest jak największa wolność obywateli i podmiotów prawnych i gospodarczych, ale wolność nie może przekształcać się w niczym nieskrępowana dowolność. Oskarżanie obecnego rządu o to, że pod jego panowaniem państwo staje się zbyt kontrolujące, opresyjne, mało empatyczne w stosunku do przedsiębiorców i obywateli, w sytuacji wielkiej anarchizacji życia gospodarczo-społecznego, gdy w zagranicznych rankingach dotyczących korupcji, kraj nasz plasuje się na niechlubnie wysokich pozycjach, a jednocześnie wielu obywateli zostało zupełnie porzuconych przez państwo, skazanych na wegetację i zapomnienie, gdy wielkie rzesze dzieci głodują, jest nie tylko nieuczciwe ale skandaliczne.

Z perspektywy minionego czasu widać, jak krzywdzące były oceny, odnoszące się do niektórych polityków, ekonomistów uważanych kiedyś za oszołomów, lub za mało inteligentnych, niedouczonych pseudo ekspertów, których poglądy nazywano „księżycowymi wizjami”.








Kolejne notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.



Notatki - całość
** ** ** **