******************





********************









Pierwsza strona - Spis stron






******************







a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

ib Zapiski: 2011 b

Jaka będzie nasza starość?


Kraków
Portiernia, luty 2011 r.

Spór w rodzinie gospodarczych liberałów.

Medialny spór między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim być może zachwiał niepodważalny dotąd sąd sporej części opinii publicznej, że transformacja jaką przebyliśmy jako społeczeństwo po 1989 roku nie miała alternatyw. Wśród wierzących niezachwianie w słuszność prowadzonej po 1989 roku liberalnej polityki gospodarczej powstał dylemat. Czy racje ma uważany za wyrocznię w kwestiach gospodarczych Balcerowicz czy również uważany od pewnego czasu za nieomylnego Rostowski?

Według mnie dla przyszłych emerytur najważniejsza jest kondycja gospodarki, ta dzisiejsza, a zwłaszcza ta w przyszłości, mniej ważna jest forma zaspokajania potrzeb społeczeństwa, w tym emerytów. Jeśli gospodarka będzie cherlawa, to prawdopodobieństwo, że środki pracujące w OFE też będą mizerne jest bardzo duże (chyba że będą zainwestowane w firmy działające w zagranicznych, dobrze prosperujących gospodarkach). „Z próżnego i Salomon nie naleje” Cóż z tego, że na kontach będą uzbierane nominalnie duże sumy pieniędzy skoro przy słabej gospodarce ich siła nabywcza będzie niewielka?

Dla pojedynczego składkowicza-inwestora system inwestowania składek przez OFE w konkretne przedsięwzięcia gospodarcze mógł wyglądać obiecująco, mógł dawać nadzieję, że względny przyrost kapitału będzie większy od wzrostu gospodarczego kraju - od średniego przyrostu kapitału ogółu firm. Jednak uwzględniając to, że pojedynczy inwestor (przyszły emeryt) jest jednym z milionów i że na ciasnym rynku inwestycyjnym przyrosty firm zbliżą się średnio do ogólnego przyrostu gospodarczego kraju te nadzieje stają się ulotne. Jeśli pieniądze nie będą miały pokrycia w produktach, to ich posiadanie na kontach nie zapewni godziwego życia ich posiadaczom. Przy złej kondycji gospodarki niektórym osobom może się poszczęści, ale dla wielu emerytury i poziom życia będą niskie. Podobnie zresztą jest z poziomem życia obywateli w Polsce dzisiaj, gdy neoliberalne zarządzanie gospodarką doprowadziło do marginalizacji i wykluczenia wielu osób i do hamowania gospodarczego rozwoju.

Dla systemu emerytalnego ważnym jest by nie zbankrutowało państwo, by nie było niewypłacalne budżetowo ale jeszcze ważniejszym jest, by nie zbankrutowała gospodarka i wraz z nią społeczeństwo w całości.


Portiernia, marzec 2011

Podarunek dla wielu od współczesnego, komercyjnego świata: „Odpoczynek dopiero po śmierci”

Czy nowoczesność kreowana przez neoliberałów ma polegać na wydłużaniu czasu pracy? Czy dorobkiem nowoczesności rozumianej, jako gospodarczy rozwój wg neoliberalnych reguł ma być „odpoczynek” ludzi dopiero po śmierci?

Mamy dziś do czynienia z mentalnym i organizacyjnym ograniczeniem wolności i humanitarnego dorobku ludzkich społeczności. To ograniczenie jest dowodem na to, że neoliberalne doktryny odnoszące się do gospodarowania były utopijne lub zawierały w sobie dotkliwe dla społeczeństw błędy. Dziś nawet w niektórych państwach, które są rozwinięte i bogate władze projektują coraz późniejsze przechodzenie obywateli na emeryturę. Świadczy to o złym zorganizowaniu, o błędach popełnionych w niedalekiej przeszłości i popełnianych w teraźniejszości. Jeśli można sobie jeszcze wyobrazić, choć przychodzi to z trudem, że ludzi w podeszłym wieku pracujących w administracji lub usługach niewymagających wysiłku fizycznego będzie się zmuszać do świadczenia pracy do coraz późniejszego wieku, to nie do zaakceptowania jest zmuszanie osób w coraz to bardziej zaawansowanym wieku do pracy fizycznej. Byłoby to cofanie się społeczności w społecznej organizacji, w humanitaryzmie, niegodne współczesnej cywilizacji. Zwłaszcza w państwach, w których występuje duże bezrobocie, takie wymuszanie pracy na ludziach starych jest niezrozumiałe i świadczy w sposób jeszcze bardziej dobitny o złej organizacji życia tych społeczeństw, o źle funkcjonującej gospodarce, o źle ustawionych finansach.

W epoce kapitalizmu liberalnego popełniono w naszym kraju brzemienne w skutkach błędy, bo stworzone warunki egzystowania ludzi w opresji zbyt trudnego pieniądza, marginalizacji i bezrobocia i warunki do powstawania i utrwalania myślenia przedsiębiorców w kategoriach bezwzględnego, wielkiego, natychmiastowego zysku, często nieracjonalnego z punktu widzenia nie tylko całej gospodarki ale długoterminowo nieracjonalnego dla nich samych, niekorzystnego dla ich dochodów i rozwoju ich firm.

Części społeczeństwa pozbawiono możliwości zarobkowania, gdy tymczasem część jest nadmiernie obciążona (wielu pracuje ciężko i przez bardzo dużo godzin).

Zwłaszcza, nadmierne korzystanie z pracy innych społeczeństw, zwłaszcza społeczeństw z Dalekiego Wschodu ograniczało rynek pracy, eliminowało grę rynkową w sferze płac. Bezrobocie i niskie płace ograniczały wewnętrzny rynek i stworzyły ekonomiczne i mentalne zapory dla demograficznego wzrostu lub choćby demograficznej równowagi. W dzisiejszych, kryzysowych warunkach finansowych i gospodarczych wciąż za mało jest bodźców do pobudzenia koniunktury wewnętrznej i zwiększenia eksportu, do rozwijania własnej krajowej produkcji, do aktywizacji ludzi młodych, do powrotu osób, które wyemigrowały. A to właśnie zwalczaniem bezrobocia i stworzeniem warunków do powrotu ludzi z emigracji i dodatkowo do przemieszczania się ludzi zatrudnionych w administracji i usługach do sektora wytwarzającego dobra materialne powinno umożliwić wzrost produkcji materialnej i wzrost dobrobytu całego społeczeństwa.

Konieczność pracy ludzi starszych w administracji i w takich usługach, które niewymagających zbyt dużego wysiłku fizycznego nie jest dla nich tak dokuczliwa jak dla ludzi, którzy muszą kontynuować pracę w różnego rodzaju uciążliwych dla nich pracach fizycznych.

W Polsce duża grupa osób młodych nie może znaleźć pracy, z kolei duża grupa osób starszych forsownie pracuje. Podwyższenie wieku przechodzenia na emeryturę pogłębiłoby jeszcze anormalność naszego rynku pracy.

W państwach rozwiniętych gospodarczo można w miarę potrzeb zrezygnować z części administracji i z części usług, tych najmniej specjalistycznych i najmniej przydatnych bez większego uszczerbku, dla jakości funkcjonowania państwa i komfortu życia obywateli, dlatego dziwią zapędy do podwyższania wieku przechodzenia ludzi na emeryturę. Ale nawet w naszych polskich warunkach, gdy bardzo wielu obywateli czuje się zmęczonymi pracą i życiem utrzymywanie albo nawet zmniejszanie wieku przechodzenia ludzi na emerytury warte jest chyba tego, by ewentualnie, przejściowo zwiększać samowystarczalność obywateli i rodzin, by usługi zewnętrzne były mniej dostępne. Powinno się to odbywać w rynkowej grze, przy ewentualnym wpływaniu na nią instrumentami ekonomicznymi a nie administracyjnymi. Choć przy istniejącym wysokim bezrobociu i pozostawaniu bardzo wielu obywateli bez pracy, przy exodusie rodaków, to pomniejszanie rynku usług nie wydaje się przynajmniej w przez najbliższe lata potrzebne.

W Polsce mamy wielkie bezrobocie i jednocześnie zakusy podniesienia wieku emerytalnego. Aby można było stwierdzić, czy ilość osób w wieku produkcyjnym jest adekwatna do prawidłowego funkcjonowania gospodarki musi najpierw nastąpić równowaga gospodarczo-społeczna. Dopiero przy wykorzystaniu aktualnego potencjału gospodarczego i ludzkiego, gdy wytwórczość i usługi nie będą hamowane, gdy nastąpi optymalna konsumpcja uwidoczni się stan rynku pracy. Ale nie wydaje się, żeby podwyższenie wieku przechodzenia na emeryturę było konieczne. Mamy jednak państwo źle funkcjonujące, ze źle zorganizowaną gospodarką, z koszmarnie nieefektywną i niesprawiedliwą dystrybucją pieniędzy i produktów, dlatego trudno dokładnie zdiagnozować jakie byłyby zatrudnieniowe potrzeby gospodarki gdyby uzyskała równowagę i wykorzystywała lepiej niż dziś swój potencjał.


Portiernia, marzec 2011 r.

Jakie będą nasze emerytury?

Gdy przyglądamy się systemowi emerytalnemu w odniesieniu do pojedynczych osób, pojedynczych płatników składki emerytalnego ubezpieczenia, to wydaje nam się bardzo korzystnym rozbicie składki na część, która trafia do ZUS-u i część, która trafia do OFE. Rozbicie i otrzymywanie w przyszłości emerytury z dwóch źródeł teoretycznie powinno gwarantować większe bezpieczeństwo ubezpieczeń. Lokowanie części składki w funduszach inwestycyjnych powinno też zapewnić, że ta część składki inwestowana będzie bardziej intensywnie w przedsięwzięcia, które rokują duże zyski i powinno przynieść większy przyrost emerytalnego kapitału. Choć związane jest to też z większym ryzykiem.

Gdy przyglądamy się systemowi emerytalnemu w odniesieniu do całego społeczeństwa i do całej gospodarki, w odniesieniu do ogólnej puli składek wszystkich ubezpieczonych obywateli, to nasuwa się przeświadczenie, że bezpieczeństwo i wysokość wypłacanych emerytalnych świadczeń będą związane z kondycją całej gospodarki w przyszłości, w czasie, gdy dana osoba będzie pobierać emeryturę, chyba, że jej składka byłaby inwestowana w znaczącej swej części w firmy, banki, przedsięwzięcia na rynkach innych państw, których wzrosty kapitałowe będą większe od wzrostów kapitałowych firm w naszym kraju. Gdyby nasza gospodarka była w złej kondycji, albo „nie daj Boże”, zbankrutowała to inwestowanie funduszy emerytalnych w zagraniczne gospodarki byłaby ratunkiem przynajmniej dla części obywateli.

Z założenia jednak pieniądze obywateli naszego kraju powinny zasilać inwestycje krajowe i przyczyniać się do rozwoju naszej gospodarki, choć z kolei w pewnej mierze w sytuacji dużej różnicy w poziomach gospodarek naszej i zagranicznych, pieniądze powracające, otrzymywane z trafionych lokat inwestycyjnych za granicą mogłyby zasilać nasz rynek.

Składki w OFE są inwestowane u nas w kraju. Przyrosty kapitałów składkowych ulokowanych w OFE są nieduże a koszty administracyjne tych funduszy wielkie. Jeśli pieniądze nie będą miały pokrycia w kondycji gospodarki, w wytwarzanych produktach, to ich posiadanie na kontach nie zapewni godziwego życia ich posiadaczom. Ponadto wielkie koszty obsługi OFE, które są profitami zarządzających zagranicznych firm i osób wypływają z naszego kraju osłabiając naszą gospodarkę i zasilają obiegi gospodarek obcych.

Prawo nie powinno działać wstecz a ustalone reguły nie powinny ulegać zmianom. Ci, którzy mają już w OFE ulokowane pieniądze mają prawo być zawiedzeni, że nie będą one pomnażane wg ustalonych wcześniej reguł gry. Ale mają też prawo do frustracji i do pytań ci, którzy nie korzystają z OFE. Dlaczego mają dokładać, jako podatnicy do OFE w formie państwowych dotacji? Dlaczego zubaża się obecne finanse państwa i ogranicza możliwości rozwoju gospodarki i dlaczego ich obecny niewysoki poziom życia ma być umniejszany na rzecz poziomu życia w przyszłości osób, które z OFE będą korzystać?

Jeśli gospodarka będzie kwitła, produkt i dochód krajowy będzie rósł, to i wypłacane emerytury będą mogły być większe, jeśli jednak gospodarka będzie cherlawa, nie będzie się rozwijać, to i większość firm będzie w złej kondycji. Wtedy zarówno państwo jak i fundusze nie będą miały realnie korzystnych dochodów i emerytury będą niskie. Cóż z tego, że na emerytalnych kontach obywateli będą uzbierane nominalnie duże sumy pieniędzy skoro przy słabej gospodarce ich siła nabywcza będzie niewielka?

Oprócz kondycji gospodarki wysokość świadczeń emerytalnych zależeć będzie od struktury wiekowej społeczeństwa Przy dobrze prosperującej gospodarce zwiększy się przyrost naturalny a i zdecydowanie mniej osób w wieku produkcyjnym wyjedzie z kraju niż w przypadku, gdy gospodarka nie będzie się rozwijać lub będzie rozwijać się zbyt wolno nie przynosząc oczekiwanej zwłaszcza przez młodych ludzi poprawy życia. Dlatego brak rozwoju gospodarczego może pociągnąć za sobą dramatyczne skutki dla wszystkich obywateli w szczególności jednak dla ludzi starych.

Młodzi ludzie, którzy pracują lub będą pracować za granicą wypracują sobie tam emerytury i będą na starość godnie żyć. Natomiast pokolenie „Solidarności”, które wywalczyło wolność dla kraju jest pokoleniem przegranym. Jeśli osób w wieku produkcyjnym będzie w kraju coraz mniej to oczywistym jest, że możliwości gospodarki krajowej w zaspakajaniu potrzeb emerytalnych będą mocno ograniczone.

Konkluzja:

System emerytalny jest dla wysokości przyszłych emerytur ważny, ale jednak drugoplanowy. Dużo ważniejszy jest ogólny stan gospodarki.


Czerwiec 2013

O tym, że utworzenie systemu emerytalnego z OFE było niewypałem i szkodziło gospodarce wiedziano od dawna, ale to o czym dowiedzieliśmy się ostatnio jest szokujące. Negatywny wpływ OFE na gospodarkę był olbrzymi. Transfer pieniędzy za granicę, obciążenia budżetu państwa i gospodarki miały niebagatelny udział w tłamszeniu gospodarki, w koszmarnie złym funkcjonowaniu sfer budżetowych, lecznictwa, edukacji i innych, przyczyniały się do braku koniunktury i do biedy części obywateli.


Listopad 2011 r.

Robotyzacja. Coraz wydajniejsze procesy wytwórcze, a coraz dłuższy czas pracy.

Świat zwariował a nasza polska klasa polityczna zwariowała zupełnie. Wymuszanie podnoszenia wieku przechodzenia na emeryturę argumentuje się tym, że ludzie żyją coraz dłużej, pomija się natomiast zupełnie to, że wydajność produkcji dóbr w ostatnich dziesięcioleciach bardzo wzrosła i lepsze jest jej zorganizowanie.

Kryzys w państwach Zachodu jest spowodowany wielkim rozwarstwieniem i niespotykanym wcześniej przejmowaniem pracy przez gospodarczy establishment i nadmiernym korzystaniem z pracy wytwórczej społeczeństw państw Dalekiego Wschodu, Indii i innych. Istnieje dziś pilna potrzeba zwiększenia produkcji we własnych krajach, jednak to zwiększenie produkcji powinno nastąpić w pierwszej kolejności poprzez zmniejszenie bezrobocia, ewentualnie kosztem własnych, tych mniej potrzebnych usług i kosztem administracji a nie poprzez podnoszenie wieku przechodzenia ludzi na emeryturę. Mamy coraz więcej różnego rodzaju usług i coraz więcej różnego rodzaju administracji. Coraz więcej czynności codziennego życia jest cedowanych na usługodawców a pomimo tego duża część społeczeństwa jest coraz bardziej zapracowana, zabiegana, ma coraz mniej wolnego czasu, który może przeznaczyć dla siebie.

Część ludzi w starszym wieku jest dzisiaj bardziej sprawna niż dawniej a część z nich czuje się psychicznie lepiej, gdy jest czynna zawodowo niż na emerytalnym odpoczynku, ale dla większości praca jest bardziej przymusem ekonomicznym niż powodem do satysfakcji. W naszym kraju liczna grupa osób, to osoby ciężko pracujące, często w wymiarze godzin przekraczającym wszelkie normy obwiązujące i praktykowane w innych krajach, zmęczone pracą i życiem, często schorowane i oczekujące z niecierpliwością na odpoczynek. Jakże bałamutne są wypowiedzi polityków i ludzi establishmentu, że podniesienie wieku emerytalnego będzie korzystne dla wszystkich obywateli i że wszyscy przyjęliby takie zmiany z zadowoleniem.

Decyzję o późniejszym przechodzeniu na emeryturę powinno się pozostawić samym zainteresowanym. U nas w Polsce dylematy są bardziej wyraziste niż w rozwiniętych krajach. Wymuszenie podniesienia wieku przechodzenia na emeryturę jest dla wielu osób drastycznie niekorzystne i krzywdzące, często niehumanitarne.

„Pomieszanie z poplątaniem”, wytworem systemu neoliberalnego.

Dziś polska gospodarka jest tak zorganizowana, że wiele osób ciężko i efektywnie pracuje, gdy inne wykonują pracę mało efektywną, że wiele osób pracuje bardzo dużo godzin ponad normatywny czas pracy i brakuje im dramatycznie wolnego czasu, gdy inni nie potrafią znaleźć pracy. Jest też mnóstwo pracy do wykonania, wiele prac „leży odłogiem” a nasi decydenci swoją polityką spowodowali ogromne i długotrwale bezrobocie, a teraz chcą wymusić wydłużenie czasu pracy. Są to działania nieracjonalne. Pracy nie mogą znaleźć ludzie w sile wieku, w tym ludzie młodzi, z których wielu zostało zmuszonych do emigracji. Potrzebna jest bardziej racjonalna polityka gospodarcza, potrzebne są strukturalne zmiany i zdecydowanie lepsze wykorzystanie potencjału gospodarki i rynku pracy, ale nie ma potrzeby, by pracowali ludzie w podeszłym wieku.

Wydłużanie czasu pracy ludzi wiekowych przyniesie przeciwne do oczekiwanych rezultaty. Korzyści związane z niby mniejszym obciążeniem gospodarki przez zmniejszenie liczby osób korzystających z emerytur są pozorne. Tłamszenie aktywności zawodowej ludzi młodych przyniesie dużo większe straty od korzyści związanych ze zmniejszeniem się grupy emerytów. Wprowadzanie coraz bardziej sfiksowanego systemu spowoduje, że ludzie w jeszcze większym nasileniem niż obecnie (choć już trudno to sobie wyobrazić) będą emigrować. Grozi to wyhamowywaniem gospodarki.

Praca obywateli powinna przynosić państwu i społeczeństwu przede wszystkim konkretne korzyści materialne i zaspakajać konkretne materialne i usługowe potrzeby ludzi. Praca mało efektywna czy pozorna nie służy rozwojowi. Miejsca pracy pozornej dają ludziom zatrudnienie, ale potrzebny jest umiar w ich tworzeniu, by nie zabierać ludziom niepotrzebnie czasu i nie zabierać miejsc pracy ludziom w sile wieku, efektywnie produktywnym.

Rozwój usług w rozwijających się gospodarkach jest czymś naturalnym i pozytywnym, ale wtedy, gdy nieprzekroczony jest stan równowagi między wytwarzaniem dóbr materialnych a administracją i usługami. Usługi, administracja są potrzebne, organizują i ułatwiają ludziom życie, ale bazą do rozwoju i budowania dobrobytu jest odpowiednio wysoka produkcja dóbr materialnych, a w tej powinni być zatrudniani ludzie młodzi i w sile wieku a nie ludzie sterani życiem.

Zwłaszcza w krajach takich jak nasz, które nie są wstanie opłacić importu dóbr materialnych (pracy innych społeczeństw) poprzez sprzedaż produktów wysoce przetworzonych, myśli naukowej, technologicznej, organizacyjnej i usług, produkcja dóbr materialnych powinna stanowić podstawę do osiągnięcia coraz to wyższego poziomu życia. Dopiero po zaspokojeniu materialnych potrzeb obywateli można intensywniej rozwijać sektor usług i kupować coraz więcej pracy, w pierwszej kolejności pracy prostej, a w miarę wzrostu zamożności również pracę coraz bardziej skomplikowaną. Jednak ciągle trzeba dbać, by nie wystąpiło ujemne saldo w handlu z zagranicą.

Oczywiście ustalone zasady i stawki ubezpieczeń, przy zachowaniu wieku przechodzenia ludzi na emeryturę, jeśli nie zostaną zmienione zasady naliczania emerytur nie zapewnią im godziwego życia na starość, wielu będzie żyło w nędzy, ale to nie te zasady i stawki będą decydować o możliwościach finansowania i realnej wysokości emerytur, ale siła naszej gospodarki.

Również projekty, by uzależnić mocno przyznawanie emerytur jak i ich wysokości od stażu, w naszych polskich warunkach są dla wielu osób krzywdzące. Przez długie lata brak było w naszym kraju równowagi gospodarczej, ludzie nie byli w stanie znaleźć pracy. Karanie ich na stare lata za marginalizowanie czy wykluczenie z gospodarki i społeczeństwa byłoby dotkliwie krzywdzące, byłoby pogłębianiem i przypieczętowaniem tej marginalizacji czy wykluczenia. Wiele osób nie mogło przecież znaleźć pracy mimo usilnego o nią starania.

Stworzono zły, nieracjonalny i nieefektywny system gospodarczy i trzeba starać się go zmienić a nie zużywać energię na utrzymywaniu zatrudnienia nieefektywnych ludzi w starszym wieku. Gospodarkę trzeba traktować całościowo i od tego, jakimi metodami będzie pobudzana do rozwoju będzie zależała jej kondycja.

Rząd skupia się na działaniach służących pomniejszaniu kosztów przedsiębiorstw i ograniczaniu wydatków państwa a nie na tworzeniu warunków stymulujących wzrost przychodów, na tworzeniu koniunktury wewnętrznej, zwiększaniu siły nabywczej społeczeństwa na krajowe produkty i na zwiększaniu eksportu. Podnosząc wiek przechodzenia obywateli na emeryturę Rząd rzeczywiście ograniczy w dużym stopniu wydatki państwa, ale przecież ograniczy też dostęp do rynku pracy ludzi młodych.

Zamiast stwarzania ludziom coraz lepszych warunków egzystencji stwarza się warunki coraz bardziej opresyjne. Zamiast postępu następuje regres w humanizowaniu życia obywateli.

Dzisiaj rząd dostrzegł, że w stworzonym systemie gospodarczym i finansowym zebrane przez indywidualne osoby fundusze nie będą gwarantowały godziwych emerytur, ale dlaczego nasi ekonomiści eksperci i polityczni decydenci myśleli w przeszłości tak mało efektywnie i byli tak mało realistyczni, tak beztroscy i tak zamuleni neoliberalną ideologią, dlaczego stworzyli tak ułomny system gospodarczy?

Kto odpowiada za stan gospodarki, za sposób jej funkcjonowania, za kierunki rozwoju, za finanse, za kształt życia społecznego, za pauperyzację części społeczeństwa, za koszmarne bezrobocie i exodus zarobkowy Polaków, za zmniejszanie się naszej populacji, za stwarzanie warunków zniechęcających do rodzenia dzieci, za nieudaną reformę emerytalną z nieefektywnymi funduszami? Jest to pytanie retoryczne. Dla mnie oczywistym jest, że odpowiadają neoliberałowie, którzy narzucili swój sposób myślenia i wszyscy inni rządzący z innych opcji, którzy przyjęli liberalny sposób myślenia za swój. Narobili bałaganu, doprowadzili do regresu społecznego rozwoju a teraz chcą przerzucić koszty tej koszmarnej polityki na społeczeństwo.

Powtarzam jak mantrę, pewnie staje się to już dla moich znajomych nudne, ale myślę, że wciąż potrzebne, że do prawidłowego i efektywnego funkcjonowania gospodarki niezbędne jest zachowanie stanu jej równowagi, między innymi stanu zrównoważenia między inwestycjami i konsumpcją, między dbałością o redukowanie gospodarczych kosztów a dbałością o koniunkturę i zaspakajanie potrzeb wszystkich obywateli. Niestety w naszym kraju decydenci z uporem dążą jedynie do redukowania kosztów i pomijają czynnik konsumpcji i koniunktury.


Portiernia, marzec 2011 r.

Żadna ze stron nie ma racji.

Debata Rostowski - Balcerowicz, to kłótnia w rodzinie liberałów odpowiedzialnych za marazm gospodarczy po 1989 roku, za niewykorzystanie ogromnej szansy na szybki rozwój naszego kraju. Pomysł wprowadzenia OFE był w naszych, polskich warunkach bezsensowny, ale z drugiej strony nie zmienia się ustalonych warunków gry.

Jeśli pieniądze zgromadzone w OFE „pracowałyby” intensywnie, gdyby były w całości inwestowane w akcje i to w akcje takich firm, których zyski mają szansą przyrastać szybciej niż przeciętny przyrost zysków w gospodarce, to byłaby szansa, że przyszłe emerytury osób odkładających w OFE byłby większe. Gdy pieniądze zgromadzone w OFE są zamieniane na obligacje skarbu państwa, to OFE nie różni się zbytnio od ZUS-u. A właściwie OFE różnią się na niekorzyść, gdyż okazuje się, ze koszty funkcjonowania funduszy były olbrzymie, dużo większe niż koszty funkcjonowania ZUS-u. Teraz pieniądze ulokowane w OFE tak samo jak te w ZUS-ie mają być wykorzystywane na bieżące potrzeby budżetu. Oddzielne funkcjonowanie OFE i ZUS byłoby w praktyce zapisywaniem pieniężnych kwot przeznaczonych na emerytury na innych kartkach księgowego rządowego zeszytu. Korzyść z nacjonalizacji OFE byłaby taka, że Rząd nie musiałby odkupywać obligacji z nawiązką ich oprocentowania od obcych podmiotów gospodarczych, od firm, które otrzymane pieniądze z nadwyżkami inwestowałyby poza granicami naszego kraju.

Najważniejszym czynnikiem wpływającym na wielkość emerytur jest stan gospodarki, realny produkt i dochód krajowy. Im mocniejsza będzie gospodarka tym wszystkim będzie żyło się lepiej, również emerytom, będzie większa siła nabywcza emerytur. Jeśli gospodarka będzie mizerna, to i emerytom będzie się żyło kiepsko.

W mediach mówi się i pisze dużo o krzywdzie, jakiej doznają osoby, które zgromadziły w OFE jakieś kwoty. Oczywiście te osoby mają prawo do takich odczuć. Nie przedstawia się jednak punktów widzenia, jakie mają prawo mieć osoby, które nie gromadzą pieniędzy w tych funduszach. Dlaczego fundusze korzystają z pieniędzy budżetowych, należących do wszystkich obywateli? Rządy przecież łatwo, lekkomyślnie pożyczały/zaciągały kredyty w OFE sprzedając im obligacje, by później spłacać zaciągnięte długi z dużym oprocentowaniem. Czy to jest gra „fair”, gdy wszyscy obywatele, również ci starzy i biedni, z pokolenia „Solidarności”, kosztem swojego dzisiejszego poziomu życia muszą finansować przyszłe emerytury osób, które mają swe konta w OFE?

Utrzymywanie reguł gry, które obowiązują dzisiaj w OFE, to sankcjonowanie niesprawiedliwych podziałów obywateli, w wielkiej mierze od nich niezależnych, wynikających z upiornej polityki gospodarczej prowadzonej po 1989 roku i przenoszenie tych podziałów na ich emerytalne okresy życia. Ci, którzy klepią biedę dziś, są lub będą dodatkowo ukarani głodowymi emeryturami. Dlaczego ci ludzie mają ze swej biedy finansować przyszłe emerytury, w tym emerytury ludzi bogatych przejmujących wczoraj i dzisiaj pieniądze w nadmiarze w stosunku do własnego wkładu pracy i pracę włożoną przez osoby, których zarobki są zaniżane gdyż nie są kształtowane przez rynkową grę płacową?

Wahadełko naszej polityki finansowej i gospodarczej zmieniło swoje skrajne położenie, jakie miało w epoce późnego Gierka do skrajnego położenia, jakie miało w epoce Balcerowicza. Za Gierka złoty był tak słaby, ze produkty uciekały z półek sklepowych, również uciekały za granicę. Pomimo dużych nakładów pracy załóg w fabrykach, towarów wciąż brakowało i były miernej jakości. W epoce Balcerowicza tak przykręcono śrubę, pieniądz stał się tak mocny i trudny, że pomimo, że półki sklepowe były wypełnione produktami, w domach wielkiej części społeczeństwa ich brakowało. Tłamszono koniunkturę wewnętrzną w sposób nieprawdopodobny. Również nasz eksport był dużo niższy od importu. Nasze produkty nie były konkurencyjne, były zbyt drogie, bo koszty ich wytwarzania były za duże, ale nie za duże z powodu wysokich zarobków pracowników, ale z powodu zbyt silnej złotówki. Powstało ogromnie wysokie i długo trwające bezrobocie. Fundowaliśmy miejsca pracy bogatym państwom Europy i państwom Dalekiego Wschodu. Niewykorzystywany był potencjał tkwiący w naszej gospodarce i w naszym społeczeństwie. Polityka gospodarcza wykreowana przez Kuczyńskiego i Balcerowicza posiłkująca się doktrynami ekonomicznymi waszyngtońskiej szkoły ekonomicznej lansowanymi przez Jeffre,a Sachs,a przyniosła biedę, stagnację, niespotykane wcześniej bezrobocie i rozwarstwienie.

Myślenie Balcerowicza było i jest fragmentaryczne i doktrynalne. Nie potrafi on wyjść poza schematy, doktryny i wiedzę książkową. A to czego się nauczył już dawno straciło swoją aktualność.

Dyskutuje się często o systemach gospodarczego zorganizowania. Oczywiście ustroje i systemy są ważne, ale jeszcze ważniejszym jest odpowiednie ustawienie finansów państwa, w tym siły waluty i te trzeba wprzódy prawidłowo ustawić, by system mógł optymalnie zadziałać.


Portiernia, styczeń 2011

Podobieństwa i różnice między Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi. - Moje subiektywne odczucia.

Mieli inne charaktery, ale obaj myśleli podobnie, mieli zbieżne poglądy i byli odważni i zdeterminowani. Lech był nieśmiały i spolegliwy, Jarosław był i jest bardziej pewny siebie.

Łączyły ich sprawy zasadnicze, stosunek do ludzi, kraju, historii, religii, etyki. Łączyła ich negatywna ocena naszej transformacji i niezgoda na dziejącą się w naszym kraju niesprawiedliwość, na ludzkie krzywdy i cierpienie. Łączyła ich niezgoda na dziejące się zło w naszym państwie i na zło dziejące się w Europie i na świecie. Łączyła ich przemożna chęć naprawy Polski i poczucie konieczności obrony idei i wartości takich jak poszanowanie tradycji, wartości ruchu „Solidarność”, sprawiedliwości społecznej, godności narodowej, ale też poszanowanie godności innych społeczeństw i narodów. Różniły pewne imponderabilia, sposoby walki o własne ideały i zwalczania zła. Jarosław chyba jest z przekonania bardziej konserwatywny, Lech szanując wartości konserwatywne był bardziej myślowo liberalny, otwarty na nowe sposoby myślenia i wartości, a także chyba bardziej tolerancyjny wobec obcych mu ideowo ludzi i środowisk i bardziej pobłażliwy i przebaczający wobec ludzkich ułomności i słabości. Obaj bronili prawa ludzi, zwłaszcza ze starszego pokolenia do zachowania swojej tożsamości, bronili ich godności i prawa do godnego życia i do patriotyzmu, bronili przed atakami z pozycji ciasno pojętej nowoczesności.

Różnił ich sposób komunikowania się z ludźmi. Zarówno w kontaktach indywidualnych jak i w wystąpieniach publicznych Jarosław czuje się bardziej swobodnie i jest nieco autokratyczny. Autokratyczność, wyrazistość i moc pewnie są według niego potrzebne do skutecznego wprowadzania idei w życie, do działania. U Jarosława uzasadniona zła ocena transformacji przekładała się na jednoznaczność ocen, a Lech pomimo równie źle przez niego ocenianej transformacji zachował wobec ludzi powściągliwość ocen a nawet był im zbyt ufny.

Nieśmiałość Lecha, tolerancja otwartość i pewna doza relatywizmu ocen powodowała zagubienie i nieporadność w kontaktach z ludźmi, w wystąpieniach publicznych, co zostało bezwzględnie wykorzystane przez przeciwników politycznych i dziennikarzy do ideologicznej i politycznej z nim walki. W Lechu było wiele pokory. Z godnością i pokorą znosił niewybredne na niego ataki.

Być może gdyby Jarosław zmienił modulację swojego głosu, tembr swoich wypowiedzi, którymi eksponuje słuszne pretensje do elit III RP i do sposobu przeprowadzenia transformacji, ale których nie lubią ludzie, którzy ulegają propagandzie zbiorowego „sukcesu” i „postępu”, to byłby lepiej odbierany. Uważam, że pretensje artykułowane przez Jarosława Kaczyńskiego są słuszne, ale niestety dla lepszej skuteczności w niwelowaniu propagandy troglodytów neoliberalizmu może powinny być one modyfikowane i choć trochę dostosowywane do ukształtowanych społecznych oczekiwań. Choć słodzenie w wykonaniu Tuska, które przynosi mu dobry odbiór w części społeczeństwa dla innej części jest obłudnym koszmarem.

Polacy są zbyt ufni i zbyt pobłażliwi dla dziejącego się zła i marazmu, nawet gdy są nimi osobiście dotknięci. Nie lubią też tych, którzy doszukują się zła w naszej rzeczywistości, którzy odkrywają je, które jest przykryte pijarem i propagandą. Paradoksalnie ci, którzy go demaskują i walczą o naprawę naszej szemranej i mizernej rzeczywistości mają u dużej części społeczeństwa zły wizerunek.


Portiernia, styczeń 2011

Znakowanie Kaczyńskich.

Zła opinia o Kaczyńskich powstała na samym początku transformacji. W euforii zwycięstwa nad komuną i budowania nowego ustroju społeczno-politycznego, i gdy nasz kraj stawał się elementem zachodniego świata zawierzano bezgranicznie wytyczonemu na wstępie kierunkowi przemian, tzn. liberalnej polityce gospodarczej i specyficznej, prawie bezgranicznej otwartości na wszystko, co podciągane jest pod pojęcie liberalizmu. Polityka decydentów doprowadziła do pauperyzacji wielkiej części społeczeństwa, tolerancja i przebaczenie aferzystom, osobom skorumpowanym i zdeprawowanym osiągnęły stan kuriozalny, a politycy i media głosiły, że kraj nasz stał się prawie edenem.

Osoby i grupy, które na mocy różnych wyborów i zdarzeń stały się decydentami stały się autorytetami, prawie herosami, których kompetencji i wyborów nie można było podważać. Liberałów gospodarczych, w szczególności tych skupionych w KLD darzono bezgranicznym respektem, a Leszka Balcerowicza będącego pod wpływem chicagowskiej szkoły ekonomicznej, w szczególności pod wpływem Sachsa uważano za wyrocznię. W tej euforii dziejące się wielkie nadużycia, przekręty i niesprawiedliwości były traktowane, jako mało znaczące zdarzenia, które w imię nadrzędnych celów transformacji od komunizmu do demokracji należało tolerować. Błędy i patologie odczuły dotkliwie doły społeczne. Nie odczuły ich elity, które zachowywały się tak jakby żyły w rządzonym wzorcowo kraju powszechnej szczęśliwości. W tej „świętej”, nienaruszalnej atmosferze Kaczyńscy z grupą popierających ich osób odważyli się wytknąć błędy, patologie i niesprawiedliwości polityki przemian. Zostali w wielkim oburzeniu elit hołdującym tym pseudo liberalnym i pseudo wolnościowym przemianom okrzyczani oszołomami. To przylepione do nich piętno ciągnęło się za nimi przez wszystkie lata istnienia III RP i jest przylepiane i dzisiaj, pomimo, że z perspektywy czasu widać bardzo ostro, że przemiany w sferze ekonomicznej i społecznej były ułomne.

Drugim, też bardzo ważnym powodem niechęci do Kaczyńskich było to, że to oni jako jedni z pierwszych poznali się na Wałęsie i zorientowali się, że jego działania są mocno niekorzystne dla kraju, gospodarki, społeczeństwa.

To nieustające i nieprzejednane piętnowanie Kaczyńskich i innych krytyków kształtu transformacji i myślowe okrążanie ich przez „jedynie słusznie” myślących piewców neoliberalnego systemu gospodarczego i doskonałości naszych przemian wywoływało ich reakcję, powodowało, że oprócz koncentracji na myśleniu o ulepszeniu procesów transformacji tak, aby zawierały w sobie więcej „prawa i sprawiedliwości” pojawiała się konieczność koncentracji na ścieżkach przebicia z okrążenia na odnajdywaniu słabszych punktów okrążających ich politycznych przeciwników.

Lech i Jarosław są bliźniakami ale mają różne temperamenty. Obaj byli zdeterminowani we wprowadzaniu swych idei i racji w czyn. Jarosław chciał je wprowadzać szybko aby w porę zawrócić nasz kraj z wertepów neoliberalnej transformacji, co sprzyjało działaniom autokratycznym. Jarosław Kaczyńskim jest może autorytarny, ale myślę, że jest to spowodowane bardziej niż jego charakterem ostracyzmem elit i obroną przed ich nieustannymi i ostrymi na niego atakami, a przede wszystkim atakami na jego poglądy i argumenty.

Kaczyńscy od samego początku tworzenia nowego postkomunistycznego państwa dostrzegali, że przemiany idą w złym kierunku i pragnęli naprawy wykoślawionej demokracji i przywrócenia bardziej sprawiedliwych stosunków społecznych. Spotkali się z wrogością dużej części elit, tych post peerelowskich i tych o rodowodzie solidarnościowym. Oprócz ostracyzmu neoliberalnych elit krajowych Kaczyńscy i ich obóz polityczny musieli się zmagać z niechęcią neoliberalnych elit europejskich. Przez część społeczeństwa nonkonformistyczna postawa Kaczyńskich i „Prawa i Sprawiedliwości” w stosunku do napuszonych, przewrotnych para-liberalnych elit europejskich jest odbierana jako wstydliwa i anty-polska.

Gdyby położyć na szalach wagi dobro i zło, korzyści i straty, którymi obdzielone zostało całe nasze społeczeństwo przez Kaczyńskich i ich zwolenników i przez tak zwane elity liberalne, to według mnie wskazanie wagi byłoby jednoznacznie korzystne dla Kaczyńskich i ich politycznego obozu. Pewien konserwatyzm światopoglądowy, i być może pochopność w wydawaniu sądów i działaniu Jarosława Kaczyńskiego jest mało znaczący w porównaniu z jego dążeniem do zaistnienia w Polsce bardziej sprawiedliwej i prospołecznej rzeczywistości. i w porównaniu z negatywnymi i dotkliwymi skutkami polityki gospodarczej i społecznej wykreowanej przez liberałów.

Wydaje mi się, że gdyby zwykli obywatele byli w stanie ocenić bilans strat i zysków obiektywnie, bez poddawania się medialnej propagandzie „liberalnych” elit, to poparcie społeczne dla politycznych ugrupowań różniło się znacznie od tego, które mamy dzisiaj.

Większość osobników establishmentu, który odniósł z transformacji korzyści jest nie tylko zadowolona z kształtu przemian, ale wykazuje bezkrytycyzm a często wręcz infantylizm i ideologiczne zaślepienie.


Portiernia, luty 2011 r.

W jakim kierunku podąży ugrupowanie „Polska Jest Najważniejsza”?

Miałem nadzieję, ze PJN odejdzie od doktryn skrajnego liberalizmu gospodarczego i modnych doktryn finansowych, że będzie partią nie tylko tych obywateli, którym w III RP dobrze się dzieje, że nie będzie sprzyjać przede wszystkim establishmentowi ekonomicznemu i społecznemu, ale że będzie również więcej uwagi od rządzących dzisiaj krajem liberałów poświęcać obywatelom z ekonomicznych i społecznych nizin.

Obawiam się jednak, że PJN podąża do tego, by wpisać się w gospodarczą modę, w neoliberalny nurt polityczno-gospodarczy, by stać się kolejna partią establishmentu i środowisk nazywających siebie gospodarczymi liberałami. Liberalizm gospodarczy to choroba dzisiejszego świata, w której zmieszane są ze sobą ideologia i egoizm. To choroba, która spowodowała, że wolność przekształciła się w dowolność i która była przyczyną upokorzenia wielu ludzi. A przecież wolność musi iść w parze z zapewnieniem ludziom godności. Wolność bez poczucia godności nie jest tak naprawdę prawdziwą wolnością. Choroba neoliberalizmu gospodarczego Polskę dotknęła szczególnie mocno. Rozwarstwienie społeczne w Polsce jest bodaj największe w Europie. Miałem nadzieję, że PJN będzie partią dążącą do zdrowienia naszej gospodarczej i społecznej rzeczywistości i do zmniejszania ogromnego społecznego rozwarstwienia, że będzie się kierowała pragmatyzmem i rozsądkiem a nie neoliberalną ideologią, ale niestety wypowiedzi jej liderów odbierają mi tę nadzieję. Boję się, że politycy, którzy mają i mogą mieć w przyszłości wpływ na politykę społeczną i gospodarczą, uważają, że drogą do rozwoju kraju jest kontynuowanie a nawet pogłębianie neoliberalnej polityki trudnego pieniądza i niesprawiedliwej dystrybucji dochodów i dóbr, polityki mocno różnicujących ludzi. Czy na pewno po to, by nasz kraj szybko się rozwijał potrzebne jest ogromne społeczne rozwarstwienie?

W zależności od miejsca, czasu i od poziomu rozwoju konkretnej gospodarki potrzebne są różne przedsięwzięcia uwzględniające krajowy, wspólnotowy interes. Dalekosiężne wizje gospodarcze i społeczne są niewątpliwie potrzebne, wydaje mi jednak, że w Polsce chorujemy na brak pragmatyzmu i zdrowego rozsądku. W konkretnych, namacalnych sprawach decydentom brakuje wyczucia, konkretności i zawierzenia pragmatyzmowi i roztropności, natomiast kierują się zbyt sumiennie i literalnie przebrzmiałymi gospodarczymi teoriami i doktrynami.

Według mnie w długookresowej perspektywie czasowej najważniejszą dla gospodarki jest polityka finansowa. Dlatego uważam, że przy aktualnej niezależności Prezesa Narodowego Banku od Polskiego od Rządu, to on a nie Premier czy Minister Finansów ma największy wpływ na kondycję naszej gospodarki.

PJN oprócz tego, że ma zbyt liberalne podejście do gospodarki niepotrzebnie się rozdrabnia. Zamiast wykorzystywać nadarzającą się szansę zdobycia społecznego poparcia i zbudowania struktur oddolnych liderzy PJN zbyt mocno zawierzyli politycznym gierkom. A przecież siła partii zależy przede wszystkim od społecznego poparcia, a nie od liczby skaperowanych znanych polityków, ludzi elit i celebrytów.


Portiernia, marzec 2011 r.

Muzyka super strun.

Dzisiaj nasz ludzki świat jest poddawany coraz bardziej dociekliwym i szczegółowym naukowym analizom, które umożliwiają formułowanie coraz bardziej ekscytujących i coraz ogólniejszych syntez. Nasza rzeczywistość jest oglądana w coraz mniejszych wycinkach, często w elementach, które były jeszcze kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu niewyobrażalne. Badania naukowe są coraz bardziej szczegółowe i dotyczą trudnych do wyobrażenia przez nas laików abstrakcyjnych małych bytów i są przeprowadzane z zastosowaniem coraz doskonalszych metod poznawczych, przy użyciu coraz doskonalszych narzędzi. Jednocześnie wszystkie szczegółowe badania dotyczące szczegółowych fragmentów rzeczywistości wpływają do wspólnej, ogólno-naukowej, ogólnopoznawczej i ogólnodostępnej „kadzi”, w której dzięki niebywałemu rozwojowi międzyludzkiej komunikacji następuje coraz szybszy proces dyfuzji rezultatów poszczególnych dociekań i związanych z nimi nowych teorii i nowych pojęć. Dociekania naukowe stają się przejrzyste szybko dostępne dla innych naukowców, stają się zdobyczami i własnościami ogólno-naukowymi, ogólnoludzkimi, i coraz częściej dają asumpt do dociekań i nierzadko syntez naukowo-filozoficznych.


Portiernia, marzec 2011 r.

O projektach Rządu dotyczących Służby Zdrowia.

Niezrozumiałe są projekty Rządu, które mają na celu likwidację stażu pracy w zawodzie lekarza i dopuszczanie absolwentów szkół medycznych bezpośrednio po ukończeniu studiów do samodzielnego leczenia ludzi. Można wyrządzić tym krzywdę zarówno pacjentom jak i tym młodym ludziom Błędy przez nich popełnione mogą obciążyć ich sumienia. Już od samego startu w zawodzie lekarza mogą być poddawani traumie i obciążeniom psychicznym, które mogą rzutować na ich przyszłą pracę w zawodzie lekarza.

Praktyka zawodowa jest potrzebna w większości zawodów. W zawodach rzemieślniczych od dawna istniała funkcja czeladnika. Adept na szewca musi nabrać praktyki w naprawianiu obuwia, adept na szklarza musi nabrać praktyki w obróbce szkła itd. itd. W zawodzie lekarza, w którym błędy wpływają na zdrowie i życie pacjentów podbudowanie wiedzy praktyką jest niezbędne.

W bogatych państwach Zachodu pomimo tego, że gospodarka kapitałowa trwa w nich już od pokoleń i trudno jest zmienić formę własności placówek świadczących zdrowotne usługi trwają próby ich uspołecznienia. My jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że placówki służby zdrowia są uspołecznione, brakuje tylko pieniędzy na ich dobre funkcjonowanie. Chcemy jednak kroczyć w kierunku przeciwnym do tych trendów. Duża część naszego społeczeństwa jest biedna. Komercjalizacja i prywatyzacja służby zdrowia jest dla ludzi biednych wielkim zagrożeniem, zagrożeniem, że w sprawach ochrony zdrowia i życia zostaną pozostawieni samym sobie.


Portiernia, maj 2011 r.

O rozbieżności wniosków wyciąganych przez socjologów z doświadczaną przez ludzi rzeczywistością.

Jak to się dzieje, że dookoła mnie widzę inną rzeczywistość od tej medialnej i od tej przedstawianej przez socjologów, którzy podpierają rezultatami badań ankietowych? Dlaczego w moim otoczeniu jest zdecydowanie więcej osób, którym nie powodzi się najlepiej, które narzekają na warunki życia, na trudności w utrzymaniu rodziny, w zapewnieniu jej godziwych warunków bytowania niż to wynika z ankiet? Prawdopodobnie badania robione przez dyżurnych socjologów popierających rządową politykę nie są robione rzetelnie, są przekłamane i wpisują się w oficjalną propagandę sukcesu, ale może ankietowani odpowiadają niezupełnie szczerze. Może nie chcą przyznawać się do tego, że nie pasują do lansowanej przez polityków i media obrazu zadowolonych rodaków. Może nie wypada, a może wstyd być tymi innymi, gorszymi, nieradzącymi sobie osobnikami. Może nieoficjalnie narzekają, a oficjalnie np. w ankietach przyłączają się do modnej, lansowanej przez elity opinii o ogólnej szczęśliwości obywateli naszego państwa. Może myślą, że nawet takie nieszczere wyznanie swojego zadowolenia i nienarzekanie na swoje państwo, jest obywatelską powinnością, jest postawą pro wspólnotową, wyzbywającą się egoizmu. Może, gdy słyszą, że to nasze obecne państwo wykluwało się w wielkich trudnościach, po kilkudziesięcioletnim komunistycznym zniewoleniu, gdy słyszą, ze państwo komunistyczne było chore opresyjne, to tym bardziej, dzisiaj trzeba traktować je jako świętość. Uważam, że lepiej byłoby gdyby każdy obywatel, każda grupa społeczna swoje położenie, swoje odczucia przedstawiał szczerze. Gdy powstaje prawdziwy obraz rzeczywistości, prawdziwa diagnoza jej stanu można ją zmieniać w pożądanym kierunku.

Oczywiście dzisiejszemu wolnemu, niepodległemu państwu należy się szacunek, ale nie oznacza to przecież, że trzeba lukrować naszą dzisiejszą rzeczywistość. Przecież takim lukrowaniem zajmowały się władze i ośrodki propagandy komunistycznego państwa. Myślę jednak, że wiele z opinii dyżurnych, medialnych socjologów jest nierzetelnych, a często celowym wprowadzaniem opinii publicznej w błąd, by przylukrować neoliberalną realność.

Dla domniemanego dobra państwowej wspólnoty samo-ogranicza się negatywne o niej opinie zaciemniany i wypaczany jest jej obraz. Powstaje obraz rzeczywistości nieprawdziwy, przekłamany, a nieprawdziwy obraz i złe diagnozy powodują stosowanie złych środków zaradczych na istniejące zło, nieprawidłowych środków stymulujących społeczny pożytek, oczywiście mają też wpływ na wybory naszych przedstawicieli do parlamentu i samorządów. Zamiast zdrowienia układu gospodarczo-społecznego, pogłębia się jego deformacja i jest zakłócany i spowalniany rozwój.

Szczerość wypowiedzi, wyrażania swojego niezadowolenia, upokorzeń i wszystkiego tego, co boli, krytykowanie tego, co uważa się za złe nie jest zaprzeczeniem postaw prospołecznych i propaństwowych. Jasne, że powinno się też unikać postaw nazbyt roszczeniowych, nierealnych, w danym czasie utopijnych. Jak we wszystkim potrzebne są: trzeźwość myślenia, umiar i zdrowy rozsądek. Poza tym gdyby postawy prospołeczne i propaństwowe były powszechne, gdyby je prezentowali wszyscy obywatele i wszystkie grupy społeczne, to byłoby to korzystne dla całego układu. Natomiast, gdy jedni dbają prawie wyłącznie o siebie albo o interesy grupowe, to altruistyczne postawy osób, które wyrażają się ponad miarę dobrze o układzie wbrew swoim doświadczeniom stają się destrukcyjnymi dla całego państwowego układu.


26 maja 2011 r.

Obłudnie „pryncypialne” wystąpienia polityków PO

Usiłuję oddzielić moje oceny osób należących do PO, jako osób prywatnych od ocen tych samych osób, jako polityków, ale po ich tak wielu pełnych hipokryzji wystąpieniach w sejmie i w mediach atakujących zajadle, bezkompromisowo politycznych przeciwników, choćby tych ostatnich, w których zarzucają PiS-owi zły stan sektora zdrowia trudno jest mi tą rozdzielność ocen zachować. To KLD i liberałowie gospodarzy są winni dzisiejszej sytuacji gospodarczej w naszym kraju, w szczególności za trwającą już dwie dekady degrengoladę służby zdrowia. To liberalna, piramidalnie sknerowata polityka trudnego pieniądza narzucona przez liberała Kuczyńskiego i realizowana przez liberała Balcerowicza doprowadziła do leczniczego marazmu. To ta polityka była przyczyną nieszczęść setek tysięcy a może milionów obywateli naszego kraju, również przyczyną niedożywiania dzieci, przedwczesnych śmierci wielu, może tysięcy osób. Dzisiaj przerzucanie swoich win na PiS, który rządził krajem niespełna dwa lata jest amoralne.

Dzisiaj nakłady na służbę zdrowia są może trochę większe niż w latach dziewięćdziesiątych, ale zmiana sknerowatej polityki wobec służby zdrowia dokonała się dzięki ciągłemu naporowi opozycji na rządzących, by tą politykę zmieniać, dzięki któremu nastąpiło pewne zmiękczenie sztywnych liberalnych aksjomatów, odstąpienie od dogmatów z przeszłości dotyczących konieczności stosowania potwornie trudnego leczniczego pieniądza, i przede wszystkim dzięki zmianie polityki finansowej przez kolejnych Prezesów NBP.

Liberałowie gospodarczy z PO rządzą dziś źle, wprowadzają wiele pomysłów w duchu polityki gospodarczego liberalizmu, choć w pewnej mierze ich dzisiejsza polityka straciła liberalną twardość i nieprzejednanie, które charakteryzowało ich po 1989 roku i nawet jeszcze kilka lat temu. Liberałowie w niektórych dziedzinach stracili liberalną ostrość dopiero wtedy gdy zorientowali się, że może ona doprowadzić do utraty władzy.

Największy żal mam do liberałów za wykreowanie polityki gospodarczego liberalizmu i trudnego pieniądza na początku transformacji. Ta polityka kontynuowana przez lata transformacji przez kolejne rządy i przez Narodowy Bank Polski wyrządziła wiele zła. Rozwój gospodarczy naszego kraju postępował mocno chaotycznie i przede wszystkim znacznie wolniej od potencjalnych możliwości tkwiących w naszej gospodarce i w naszym społeczeństwie. To przede wszystkim za wykreowanie i narzucenie tej polityki należy się „liberałom” zła ocena. Dlatego oceniając dzisiaj „liberałów” nie można abstrahować od ich wpływu na charakter i tempo naszych przemian gospodarczych i społecznych w przeszłości.

Ironią losu jest to, że liberałowie z PO, którzy są odpowiedzialni za kształt transformacji i za niewykorzystanie potencjalnych możliwości rozwoju kraju, za hamowanie tego rozwoju rządzą w okresie, gdy dopływ pieniędzy pozwala na rozwijanie gospodarki i infrastruktury państwa, że przypadło im budowanie nowych dróg, obiektów sportowych i obiektów użyteczności publicznej.

PiS sprawowało władze przez zaledwie 2 lata. Bagno neoliberalnego systemu trwa już prawie ćwierć wieku a rządy miłościwie nam panującej PO już 4 lata. Żałosne są pretensje do PiS-u, zarzucające mu, że przez bardzo krótki okres sprawowania władzy nie naprawił wszystkiego tego, co przyniosła wprowadzona u zarania III RP liberalna polityka i co popsuli jego poprzednicy. Przez dwa lata rządów „Prawa i Sprawiedliwości” nastąpił sześcioprocentowy wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia z 3 mln do 1 mln 200 tys. osób.


Portiernia, marzec 2011r.

Czy sztuka jest przystająca do obowiązujących w społeczeństwach systemów wartości?

Refleksje po przeczytaniu artykułu Krzysztofa Kłopotowskiego „Demokracja, faszyzm, klasycyzm”.

Artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego, w którym zawarł refleksje o dzisiejszej Ameryce, o genezie kryzysu finansowego i gospodarczego i paralele do europejskich okresów poprzedzających wojenne katastrofy jest błyskotliwy i dociekliwy. Krzysztof Kłopotowski uświadamia nam, że w dzisiejszej sztuce, w jej trendach można odnaleźć przejawy choroby epoki neoliberalnej, w której przyszło nam żyć na przełomie XX i XXI wieku.

W Ameryce widać wyraziście to, co dzieje się w różnym natężeniu w innych państwach Zachodu, w których dominują neoliberalne przekonania. Inteligentnie napisany, twórczy tekst o nietuzinkowym spojrzeniu i analizie problemów, które dosięgły Amerykę pozwalają odkrywać płynące podskórnie, poza naszą zbiorową percepcją procesy mentalne środowisk i społeczeństw.

W percepcji sztuki jestem amatorem. Moje poniższa notatka, to luźne zamyślenie, które wywołał u mnie tekst.

Jakimi środkami i z jaką mocą sztuka odzwierciedla świadomość i podświadomość ludzi danej epoki? Jak przejawia się w niej duch czasu epoki? Co można odczytać dziś ze współczesnej sztuki i trendów wystawienniczych, z kreowania i powracania do takich a nie innych nurtów sztuki? Czy mamy do czynienia z przesileniem epoki neoliberalizmu? To są pytania wynikające z tekstu Kłopotowskiego.

Nasz dzisiejszy ludzki świat potrzebuje chyba więcej wrażliwości, współodczuwania i refleksji nad drogą, którą podąża. Od dawna mam odczucie, że potrzebne jest jej skorygowanie. I nie tylko chodzi o to, że świat jest tyglem wolności i zniewolenia w odniesieniu do całego globu, wszystkich państw i społeczeństw, że obok demokracji występują w nim jeszcze dyktatury, które urągają jego dzisiejszemu rozwojowi, materialnemu (technologicznemu i organizacyjnemu) i duchowemu, ale również o to, że w demokracjach i społeczeństwach rozwiniętych idea wolności przybrała często zbyt egoistyczne formy dowolności, że wolność stała się alibi dla egoizmu i cwaniactwa, dla ludzi, którzy z bezwzględnością, bez hamulców moralnych dążyli do zapewnienia sobie wygodnego życia i do zaspokojenia swoich ambicji odnoszenia sukcesów: bogacenia się, bycia kimś ważnym, posiadania władzy i sławy i stała się alibi do wykorzystywania współobywateli, często do odbierania im godności. Hasła wolności i liberalizmu służyły do usprawiedliwiania faktycznego zniewolenia, bo wolność bez zapewnienia godności nie jest prawdziwą wolnością, jest jej atrapą.

Wzniosła i potrzebna idea wolności stała się z czasem obowiązującą, medialną, nie mającą przełożenia na realność ideologią wykorzystywaną przez ludzki egoizm, który zakładając różne maski wolności i liberalizmu sprawił, że i w tym rozwiniętym i ucywilizowanym nowocześnie świecie też jest zbyt dużo bezwzględnej, cynicznej gry, pazerności, znieczulicy, lekceważenia humanitarnych wartości, odbierania ludziom godności, że brakuje w nim społecznej solidarności. Można się zastanawiać czy koślawa praktyka „liberalna” wytworzyła się na bazie liberalnych idei, czy idee i polityka „ego-liberalna” była tworzona przez ludzi, którzy czerpali z niej korzyści w sposób nieetyczny, przez ludzi żądnych sukcesów za wszelka cenę.

Zgadzam się z Krzysztofem Kłopotowskim który pisze, że idee liberalizmu - wolności jednostek powstały jako reakcja na mroczne okresy wojen światowych, okresy barbarzyńskiego zniewolenia jednostek, społeczności i narodów. Sprzyjały im też szybki postęp naukowy, gospodarczy i niezwykły rozwój międzyludzkiej komunikacji. Zapewne idee liberalne i rozwój materialny wzajemnie się wspierały i pobudzały. Wolność jednostek pobudzała ludzi do aktywności w różnych dziedzinach: gospodarczej, naukowej, kulturalnej. Rozwój tych sfer ludzkiego działania sprzyjał umacnianiu poczucia wolności jednostek.

Jednak tak jak w przyrodzie i w ludzkim działaniu muszą być zachowane: umiar i równowaga. Po pewnym czasie wolność bez ograniczeń uruchomiła u wielu w nadmiarze ludzki egoizm i dążenie do sukcesu za wszelką cenę, bez skrupułów, kosztem swego moralnego regresu. Wolność jednostek została przeciwstawiona solidarności we wspólnocie. Paradoksalnie wolność zaczęła zniewalać: moralnie, tych, dla których egoizm stał się wyznacznikiem działania, egzystencjalnie, tych, którzy nie potrafili się odnaleźć w świecie egoizmu, braku ludzkiej solidarności i wszechogarniającej życie publiczne komercji, chwalby i pyszałkowatości. W niektórych społeczeństwach rosło na nieznaną wcześniej skalę rozwarstwienie i wyzysk. Pazerność niektórych osób przekroczyła wszelkie miary przyzwoitości. Dowartościowane i wypieszczone elity obstawały niezmiennie przy liberalnych ideach i one to decydowały o obowiązujących społeczeństwa zasadach i trendach w sferach gospodarczej i pozagospodarczych. Idee liberalne zaczęły służyć wybiórczo już tylko tym elitom. Następował coraz większy i wydawałoby się coraz bardziej widoczny rozdźwięk między tym, co zawierały liberalne zasady a rzeczywistością. Pomimo tego decydenci i popierający ich establishment obstawali przy przestrzeganiu pseudo liberalnych praktyk, bez jakichkolwiek korekt. Idee, które traciły na swej świeżości i na swym przesłaniu poszerzania obszaru wolności i powiększania pomyślności każdej osoby, każdego członka państwowej społeczności stały się jałową, dla niektórych osób bałamutną i nieprzyjazną ideologią.

Osobom, którym dobrze się powodziło, które nie doznały w życiu cierpienia, biedy, upokorzenia bardzo trudno było się pozbyć raz przyjętych idei, trudno było korygować swoje myślenie. Żyjąc w beztrosce, będąc w ideowym zaczadzeniu neoliberalni ludzie byli nie tylko obojętni i niezdolni do rzetelnej obserwacji rzeczywistości, ale ustosunkowani wrogo do osób mających jakiekolwiek inne od nich poglądy i mocno je zwalczali. Zaczadzenie nie pozwalało na powrót myślowego, ideowego wahadła do stanu równowagi. Musiał nastąpić wstrząs spowodowany kryzysem finansowym i gospodarczym, by przynajmniej u niektórych osób nastąpiło otrzeźwienie.

Faszyści chcieli „porządkować”, „uzdrawiać” świat w sposób totalny, bezwzględny, ordynarny. Sztuka faszyzmu była nachalnie dydaktyczna, narzucająca sposób jej odbioru. Wykorzystywała do tego znane, często monumentalne, wyraziste formy oddziaływania na emocje i myślenie ludzi.

„Sztuka epoki faszyzmu narzucała widzowi znaczenie przez formy od dawna ustalone. Odwoływała się do wielkich mitów zbiorowości, aby wizualnym narzucaniem a nawet przemocą uszlachetniać masy” – Krzysztof Kłopotowski

Pojawiające się w niej z czasem symptomy niepewności, dysonansów poprzedzały klęskę epoki zawładniętej przez faszystowską ideologię. Sztuka powojennego Ekspresjonizmu była reakcją na okres faszystowski. Sztuka, a przynajmniej jej część być może działa jak radar. Zbierając z publicznej przestrzeni to, co się w niej rodzi i dzieje w sferach myśli, idei i co nie zawsze jest z początku przez wszystkich widoczne odzwierciedla lub przeczuwa nadchodzące społeczne i polityczne trendy. Być może dzisiejsze jej trendy też zapowiadają nadchodzące zmiany w życiu publicznym, przewartościowania idei i zasad współżycia. Dobrze by było dokonać ich dokładnej analizy.

Niestety w naszym biednym kraju, w którym liberalna ideologia gospodarcza narobiła ogromnie wiele szkód, w którym rozwarstwienie jest największe w Europie, w którym występowało olbrzymie, największe od kryzysu w latach trzydziestych ubiegłego stulecia i koszmarnie długotrwałe bezrobocie, otrzeźwienie następuje bardzo powoli i jak na razie u niewielkiej części establishmentu. Mamy ogromnie gorliwych, neofickich wyznawców gospodarczego liberalizmu, również wśród ludzi sztuki, dla których każda mentalna korekta i każde uwzględnienie przesłanek, które wypływają z rzetelnej obserwacji rzeczywistości, z praktycyzmu i ze zdrowego rozsądku jest zamachem na uświęcone liberalne zasady. Wiele artystycznych dzieł, wiele produkcji literackich, filmowych, teatralnych niezmiennie gloryfikuje zainstalowany w Polsce ustrój gospodarczo-społecznego para-liberalizmu i odnosi się wrogo, z poczuciem wyższości, często z pogardą do ludzi, którzy ten ustrój kontestują.

Zapewne mój ogląd świata jest ograniczany przez perspektywę, która rozpościera się z zajmowanego przeze mnie miejsca na społecznej drabinie. Jestem pracownikiem ochrony – portierem. Wykonuję tą pracę z przymusu ekonomicznego, nie jestem w stanie znaleźć innej pracy. Niemniej nawet z mojej perspektywy widać, że to, co u nas działo się w wolnej już Polsce było podporządkowane neoliberalnym wizjom bezkrytycznie. Zupełnie odstawiono do lamusa pragmatyzm, rozsądek i nawet, gdy działania prowadzone zgodnie z polityką decydentów nie przynosiły pożądanych rezultatów, a rzeczywistość po tych działaniach skrzeczała swoją ułomnością i krzywdą ludzką, następne decyzje i działania kontynuowano według tych samych, nieskorygowanych neoliberalnych reguł.


Portiernia, kwiecień 2011

O poparciu części Ślązaków dla RAŚ.

Prawdopodobnie na (jak na razie niewielkie) poparcie ruchu optującego za autonomią Śląska duży wpływ mają względy ekonomiczne. Bieda, ogromne, długotrwałe bezrobocie, to czynniki sprzyjające tendencjom autonomicznym. Gdyby Polska była gospodarczo stabilna i w miarę silna takie tendencje by nie zaistniały. Ponieważ jako kraj rozwijaliśmy się wolniej niż oczekiwaliśmy i różnice w zasobności kraju i obywateli między nami a krajami Unii nie zmniejszają się, a nawet pogłębiają, to ludzie są zmęczeni i szukają alternatyw. Chcą odseparować się od biedy, bezrobocia i marazmu.






Kolejne notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji.



Notatki - całość
Oo0 Oo0 Oo0 Oo0 Oo0 Oo0