0x0x0x0x0x0x0x0x0




******************









Pierwsza strona - Spis stron


******************



a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści


OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO


Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

ad Notatki: 1987a, 1988a

Cud świadomości człowieka.

bazgrołek 04



Luty 1988 r

Próba uchwycenia podobieństw i różnic między mędrcami Wschodu i Zachodu.

Twórcy, filozofowie Zachodu opierają się na rozumowaniu, na logice, analizowaniu związanych z pracą rozwiniętego mózgu, które są naszą ludzką właściwością, naszym wyróżnikiem w przyrodzie, uważają, że duchowość wynika, czy opiera się w dużej części na rozumowaniu, nawet jeśli chcą zjednoczyć się ze światem, z Bogiem, być z nim w łączności, dochodzą do tego używając rozumu, czerpiąc z dorobku intelektualnego świata ludzi, z doświadczeń innych osób. Mędrcy Wschodu opierają się na czymś, co trudno nazwać, co umyka logice, na procesach i syntezach poza rozumowych, na „świadomości” nie do końca dającej się opisać, zwerbalizować, na jaźni i współodczuwaniu świata w harmonii, takim, jakim jest, na czerpaniu zadowolenia, radości z tego, co jest i jakim się jest, nie ma dla nich spraw bardziej lub mniej ważnych, należy przyjmować życie na bieżąco takim, jakim jest? Chcą wyzwolić się od pragnień i związanego z nimi cierpienia. Nie chcą rozwijać się w pędzie, na oślep, nie chcą by człowiek uważał arogancko, że jest czymś więcej niż elementem przyrody, kosmosu, świata. Opierają się na mistycyzmie, na duchowości czerpanych z zewnątrz, z Kosmosu, ze Świata, „całym sobą”, gdyż wszystko stanowi Jednię-Świat. Świadomość jest dla nich czymś innym niż tylko rozumem logicznym, jest nieograniczaną niczym syntezą świata, życia. Mędrcy Wschodu przypisują większe znaczenie oddziaływaniu świata na człowieka, na chłonięcie świata, przypisują większe znaczenie intuicji, medytacji, „uważności”? Uważają, że natura ludzka sama z siebie jest rozumna i pozwala człowiekowi na percepcję świata w skupieniu i spokoju, a wiedza, nauka, osiągnięcia cywilizacyjne są niejako okrężną drogą do celu. Jedni i drudzy mają wizje osiągnięcia stanu ludzkiej satysfakcji z życia etycznego. Różnice polegają na drogach dochodzenia do tego stanu? Intelektualista Zachodu (odpowiednik mędrca) uważa, że wiedza, nauka, praca intelektualna, sztuka, rozwój cywilizacyjny pomagają w drodze prowadzącej do osiągnięcia celu, jakim jest człowiek żyjący w harmonii ze światem, ale też kształtujący ludzkie bytowanie i wyróżniający to bytowanie w świecie przyrody. Człowiek nie może przeskoczyć etapów swego wewnętrznego rozwoju bez wiedzy i konkretnej pracy myślowej, bez rozwiazywania problemów, bez konkretnych mniejszych i większych osiągnięć naukowych, technicznych, technologicznych itp. Jest skłonny przyznać większe znaczenie w dochodzeniu do pełni człowieczeństwa, do spełnienia się poprzez naukę, sztukę, literaturę, przypisuje większe znaczenie ciągłemu cywilizacyjnemu rozwojowi, sztafecie pokoleń, w kształtowaniu człowieka pełnego, otwartego, nie lekceważąc groźby ulegania stereotypom i zbaczania na manowce, przypisuje większe znaczenie kształtowaniu swego człowieczego świata przez mozolną pracę rozumową i fizyczną i kształtowaniu każdej ludzkiej istoty pracą nad sobą z wykorzystywaniem cywilizacyjnego dorobku.

Myślę, że człowiek odbiera świat zarówno przez rozum jak i przez transcendentne odczuwanie i trudno jest zarysować między tymi dominantami granicę. Przypuszczalnie różnice poglądów są w pewnej mierze pozorne. Synteza, poczucie jedni ze światem, z toczącą się rzeczywistością i uspokojenie może przyjść po etapie poszukiwania, analiz, pracowania nad rozwojem ludzkiego świata i rozwojem własnym pojedynczych ludzi. Człowiek sam, przez swoje samodzielne wybory może dojść do harmonii, stać się w pełni człowiekiem zjednoczonym z naturą, ze światem, a autorytety, kultura, sztuka, literatura mogą tylko służyć mu pomocą.

Aktywne życie, stawianie sobie celów, ekspansywność w drodze do ich realizacji. Satysfakcja z osiągnięcia celów i z przebytej drogi do ich osiągnięcia, to przeciwległe propozycje do medytacji, uspokojenia, porzucenia wyścigu po pieniądze prestiż, sławę, wyciszenia, życia chwilami bieżącymi, tym co jest u i teraz. Smak aktywności i smak spokoju. Co i rusz jesteśmy częstowani tymi dwoma przeciwstawnymi propozycjami. Myślę, że najpełniejsze propozycje przynosi samo życie. W życiu występują naprzemiennie fazy planowania i aktywności i uspokojenia.

Człowiek może ulegać przemiennie stanom wolności, niezależności, spokoju i stanom bardziej lub mniej intensywnego bycia z innymi ludźmi, uczestniczenia w zbiorowym, wspólnotowym przeżywaniu życia, rozwiązywaniu życiowych problemów i budowaniu ludzkiego świata odróżniającego go od świata przyrody nieświadomej.

Każdy ze stanów: stan wolności, niezależności, uspokojenia, bycia elementem świata i stan bycia z innymi ludźmi i budowania razem z nimi przy pomocy swoich aktywności coraz to lepszego, mądrzejszego świata ludzi jest nam potrzebny. Powinny występować one przemiennie. Jak we wszystkim potrzebne jest wyważenie, umiar, unikanie stanów stałych. A właściwie stany te nie tyle powinny występować przemiennie, co powinny być integralnym dorobkiem i zdolnościami człowieka myślowo i emocjonalnie dojrzałego.

Można zarzucać buddyjskim mędrcom, w tym Buddzie, że należeli do elity, do ówczesnego establishmentu, i że nie musieli się troszczyć o byt materialny, że korzystali z pomocy i datków zwykłych ludzi, że nie mieli typowych dla przeciętnych ludzi codziennych trosk i dlatego mogli poddawać się zadumom nad istotą świata i nad sposobami jego odbierania i przeżywania, mogli oderwać się od bieżącej życiowej krzątaniny i dążenia do usprawniania życia, mogli oddawać się transcendentnym uniesieniom. Ale i w świecie Zachodu mnisi, filozofowie, ludzie nauki korzystają z pracy zwykłych ludzi, którzy tworzą dobra materialne. Zwykli ludzie zarówno ci ze świata zachodniego jak i ci ze świata wschodniego, których życie wypełniają codzienne troski i tocząca się na bieżąco powszednia krzątanina i zabiegi o pozyskanie dóbr materialnych potrzebują mnichów buddyjskich, chrześcijańskich, mędrców, ludzi nauki i sztuki skoro zaopatrują ich w żywność i potrzebne do przeżycia dobra. Widocznie ci drudzy zaopatrują ich w potrzebną im duchowość.

Czy myślenie, że jesteśmy tylko cząstką kosmicznej materii, kosmicznego pyłu i nie różnimy się od zwierząt, roślin, przedmiotów, materii, czy ograniczanie, wyciszanie, eliminowanie naszego ludzkiego jestestwa, naszego „ego”, naszej aktywności prowadzi rzeczywiście pojedynczego człowieka i zbiorowość ludzką do szczęścia w uspokojeniu?

Czy nie prowadziłoby zbiorowość ludzką do stagnacji, do nie-rozwoju? Czy uświadamianie sobie jedności ze światem można pogodzić z własnym „ja”, z dążeniem do jego zaspakajania? Czy bez dążenia człowieka do zaspakajania swego” ego” możliwy byłby rozwój cywilizacyjny, również rozwój intelektualny i rozwój świadomości? Czy rozwój nie jest fascynującą przygodą ludzkiej zbiorowości i każdego człowieka z osobna? Czy rozwój ludzkości, również rozwój materialny, a przez niego również rozwój poszczególnych ludzi nie jest wartością pozytywną, czy jest w sprzeczności z poczuciem, że jesteśmy cząstką świata, kosmosu?

W odniesieniu do pojedynczego człowieka i w krótkiej perspektywie czasowej, w byciu „tu i teraz” stany medytacji, wyciszenia mogą wydawać się bardziej użyteczne, przynoszące więcej błogiego spokoju.

W długiej perspektywie czasowej, w perspektywie rozwijania ludzkiej świadomości, stawania się coraz doskonalszymi obrazami Boga pożyteczne są ludzkie aktywności, dążenie do rozwoju, potrzebne są też ludzkie reakcje na to co dzieje się dookoła i w bliższych i dalszych ludzkich zbiorowościach i globalna osmoza ludzkich osiągnięć.

Jeśli rozwój jest to jest, jeśli by go nie było, to by go nie było - czy takie podejście jest konieczne do wewnętrznego uspokojenia i wewnętrznej harmonii człowieka? Czy dążenie do rozwoju musi zawsze powodować napięcia i stresy, czy może iść w parze z wewnętrznym spokojem i harmonią?

W społeczeństwach Zachodu funkcjonuje pojęcie Boga, Absolutu, Doskonałości. Dążenie do boskości, do odróżniania się od świata przyrody napędza postęp. Z drugiej strony ta nasza ludzka buta, chęć zapanowania nad światem, stawania się świata gospodarzem, porównywanie się do Doskonałości i dążenie do boskości przynosi też wiele zła. Zarówno w perspektywie indywidualnego człowieka, jak i w perspektywie ludzkich zbiorowości wprzęgamy się w wyścig po najróżniej rozumianą doskonałość. Uczestniczymy w zawodach, wywołujemy konflikty. Stajemy się zaborczy. Chcemy być lepsi od innych, mieć więcej od innych, być bardziej cenionym, żyć wygodniej od innych.

Potrzebne są umiar i wyważenie. Potrzebny jest postęp harmonijny, wyważony, mniej niecierpliwy. Czujemy, że w dzisiejszym ludzkim świecie jest za dużo chaosu, zbyt intensywnej i zbyt chaotycznej gonitwy do postępu, dom wyróżniania się od świata przyrody. Dziś potrzebujemy zwolnienia, uporządkowania i wyciszenia. Dziś buddyjskie propozycje oddawania się medytacjom i wyciszeniu są na czasie, mają sens. Są zresztą przyjmowane przez wielu ludzi zachodniego świata. Potrzebne jest jednak przede wszystkim zwolnienie, uspokojenie, uharmonizowanie całego procesu rozwoju ludzkiego gatunku.

Świadomość wzrasta dzięki rozumowaniu, analizowaniu, syntezowaniu. Człowiek powinien udoskonalać się, ale nie może przeskoczyć etapów swego rozwoju, nie może od razu stać się doskonałym obrazem, czy elementem Absolutu. Zbyt pośpieszne i nerwowe dążenia mogą prowadzić do chaosu, nieszczęść, a nawet zapaści.

Czy mądrość „Zachodu” jest przeciwstawna mądrości „Wschodu”? Zarówno rozumowanie, filozofowanie, odkrywanie świata, poznawania jego tajemnic i ulepszanie ludzkiego bytowania, cywilizacyjny rozwój, jak i medytacja, synteza, pokora, wyciszenie własnego indywidualnego i zbiorowego „ego” są ludziom potrzebne, przydatne do godnego przeżywania danego im czasu do przebywania na planecie „Ziemia”

Czy mędrcy Wschodu nie są ludźmi o bogatej umysłowości i nie są siłą rzeczy filozofami i intelektualistami? Medytacja w wydaniu buddyjskim przecież nie ma na celu upodabniania naszej percepcji świata do percepcji nieświadomych zwierząt, ma na celu uchronienie ludzi od pychy i wariackiej, chaotycznej gonitwy ku różnie, często fałszywie kreowanej doskonałości.


Luty 1988 r

Chrześcijaństwo a buddyzm.

Drogi wyznaczane przez obie religie, czy nurty myślowo-percepcyjne są podobne co do wyznawanych wartości i co do zasad etycznych pomimo zupełnie różnych celów, do których wg nich człowiek ma podążać. Celem wyznaczonym człowiekowi przez chrześcijaństwo jest jego zbawienie, życie wieczne w zjednoczeniu z Bogiem. Celem człowieka wg buddyzmu jest osiągnięcie stanu nirwany, wtopienie się w naturę. Drogi dochodzenia do tak wyznaczonych celów, etapy wzrastania, pogłębiania samoświadomości są chyba zbieżne.

Może rozwój człowieka podąża zawsze tą samą drogą, niezależnie od stawianych celów. Może cele są tylko pomocami, projekcjami ludzkiego umysłu ułatwiającymi przeżycie i przyśpieszającymi jego duchowy rozwój.


Styczeń 1999

Może buddyzm jest czymś pośrednim między chrześcijaństwem a ateizmem, jest może zbliżony do agnostycyzmu. Choć agnostycy nie uciekają od myślenia o świecie, od zadawania pytań o istotę istnienia świata i istotę życia. Ich niepewność wynika z niemożliwości zrozumienia istoty istnienia świata i życia. Czy wierzenia religijne wynikają z lęków przed marnością, bezsensem życia, ludzką przemijalnością, czy z transcendentnych intuicji? Buddyści uciekają od stanu niepokoju, lęków, frustracji w stan medytacji, uspokojenia, ucieczki od rozmyślania, analizowania świata, w stan stawania się „jednią” ze światem, w stan oderwanej od realu nirwany. Trochę to przypomina próby oddawania się ludzi cywilizacji zachodniej „życiu na bieżąco”, „dniem dzisiejszym”, „tu i teraz”, bez rozmyślania o przyszłości i przeszłości, bez dociekań istoty życia. Choć buddyści uciekają w stan uspokojenia i ciszy, a ludzie zachodu bywa, że w głośną rozrywkę, sport, w różnego rodzaju „przyjemności dla ciała i ducha”

W obu religiach i filozofiach przyjmowane są podobne etyczne normy. Dla chrześcijan świat jest dobrem uporządkowanym w Bogu. Występujące zło jest w kontrze do Boga. Dla buddystów Świat jest płynącą w czasie nieuchwytnością. Czy dobro i zło są pojęciami stworzonymi i ciągle stwarzanymi przez ludzi, określają niekorzystne dla pojedynczych ludzi i dla ludzkich zbiorowości postawy i zachowania, czy są elementami Świata od ludzi niezależnymi?

W jakim stopniu rodzaj wyznawanej, dominującej w społeczeństwie religii wpływa na inne sfery jego życia? W jakim stopniu stosunki społeczne, rozwój etyczny i ekonomiczny determinowały treści wierzeń i rodzaje wyznawanych religii? Prawdopodobnie istnieje w tej kwestii sprzężenie zwrotne.

Dlaczego sporo ludzi ukształtowanych w cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiej potrafi przyjąć buddyzm za swoją religię, a nie potrafi przyswoić islamu?


Luty 1988 r.

O buntowaniu się, o pokorze. Trochę o filozofii Wschodu.

Faza buntu jest człowiekowi potrzebna do odczucia swej odrębności, swej wartości. Jest to krok do przodu, wyjście z fazy bierności, krok w kierunku poznania świata, krok na drodze samorozwoju. Bunt, negacja wobec zastanych schematów myślowych, wobec tradycji jest krokiem twórczym, krokiem do szukania nowych rozwiązań, nowych sposobów myślenia, wartościowania. Wśród tych nowych rozwiązań znajdą się rozwiązania lepsze od dotychczasowych, odkrywcze, poszerzające horyzonty. Dzięki temu następuje rozwój jednostek i rozwój rodzaju ludzkiego. Bunt jest fazą przejściową do fazy wewnętrznego uspokojenia, do fazy przyjmowania świata takim, jakim jest, do tworzenia (jak głoszą mędrcy Wschodu) ze światem jedni. Bunt jest fazą twórczości, wewnętrzne uspokojenie jest fazą mądrości. Odbieranie świata takim jakim jest, bez imperatywu i ambicji jego udoskonalania jest podobne do odbierania świata przez dzieci. Wewnętrzny spokój mędrca jest podobny do wewnętrznego spokoju człowieka prostego, jest pogodzeniem się z tym, co jest i skoncentrowaniem się na dziejącym się na bieżąco życiu.

Ortodoksyjne wyznawanie ziemskich konwencji, idei, ideologii sprzyja uprzedzeniom i konfliktom. Mędrcy Wschodu uczą, by człowiek starał się wyjść poza ziemskie idee, by stał się niezaangażowanym obserwatorem rzeczywistości, by ideę jedności ze światem przyjąć, jako ideę, która jest ponad wszystkie inne idee przyziemne. Tych spośród rodzaju ludzkiego, którzy osiągnęli całkowitą jednię ze światem, całkowite uspokojenie po przebyciu długiej drogi szukania i poznawania jest chyba niewielu. Domeną twórców jest bunt, kontestacja, niezgoda na istniejący świat, na zastaną rzeczywistość, na aktualny stan ducha człowieka itd. itd., próba znalezienia sensu świata, sensu istnienia. Domeną mędrców nie tylko tych ze Wschodu jest akceptacja, jest pogodzenie, pojednanie się ze światem, ze światem takim, jaki jest, z życiem takim, jakie ono jest, jest dążenie do zjednania, zjednoczenia ze światem. Czy taki zbyt daleko posunięty stoicyzm i obojętność na dziejącą się rzeczywistość nie upodabnia jednak człowieka do zwierzęcia, czy wielka mądrość nie upodabnia się do bezświadomości?

Jedną z brzegowych postaw twórców jest taka, w której kontestują rzeczywistość, buntują się, jednocześnie wierzą, że świat i ludzi można naprawić i ulepszyć, drugą brzegową postawą jest taka, w której kontestując, uważają, że maja wpływ jedynie na siebie, na swoje własne i najbliższe otoczenie, natomiast świat, jako taki, świat zewnętrzny jest, jaki jest i nie mają możliwości wpływania na niego, mogą jedynie próbować go opisać, nawet gdy jest to świat cierpienia, którego nie można do końca zrozumieć i zaakceptować. Wybitni twórcy przechodzą chyba stopniowo od fazy buntu, najintensywniejszego na początku ich twórczości do fazy dojrzałego pogodzenia się ze światem.

Bunt, szukanie nowego rozwija jednostkę. Aby był on konstruktywny, wnoszący coś do wspólnoty ludzkiej nie może jednak całkowicie ignorować dotychczasowych osiągnięć, dotychczasowej drogi przebytej przez tą wspólnotę. Trudno, aby jednostka przebyła samodzielnie od punktu zerowego taką drogę jaką przebyła cała wspólnota ludzka. Jednostka twórcza musi być mądra mądrością całej wspólnoty i mądrością wcześniejszych pokoleń, by mogła wnieść do jej dorobku odrobinę nowego, odkrywczego.

Pitu, pitu – trochę się pogubiłem.


Marzec 1988 r.

Cud świadomości człowieka. Rozwój uważny.

Cud świadomości człowieka jest jednocześnie jego nobilitacją w świecie materii, w świecie istot żywych i jego przekleństwem, uświadomieniem jego małości i bezradności wobec świata?

Czy mądrość mędrców Wschodu nie jest świadomą ucieczką w prostotę, w zwierzęcość, w kamienistość, wodnistość, w nicość, w trwanie bez przyziemnej krzątaniny? Czy człowiek (ludzkość) może zaznać ukojenia w uspokojeniu, w zjednoczeniu się z naturą, czy może w tworzeniu, szukaniu? Czy można pogodzić jedno i drugie? Czy oba stany ducha mogą występować jednocześnie? Czy pokora wobec świata, wobec rzeczywistości może występować w parze z tworzeniem nowego, z rozwojem nauki, myśli, systemów wartości?

Bunt, domena młodości, połączony z szukaniem nowego rozwija jednostkę, ale paradoksalnie wtedy, gdy jest on buntem wyważonym, kontrolowanym, gdy jest w nim miejsce na refleksję, gdy jest w nim jednocześnie miejsce na dumę i na pokorę. Gdy przeważy pycha, będzie on pewnie buntem jałowym a nawet destrukcyjnym i niebezpiecznym. Właściwie we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia wyważenie, kompromis są warunkami zaistnienia pozytywu, dobra, warunkami harmonijnego rozwoju. Zasada „złotego środka” została już dawno odkryta. Sama pokora wobec świata, bez uczestniczenia w jego przemianach nie popychałaby ludzkości do rozwoju, doprowadziłaby do zastoju. Pycha bez pokory doprowadziłaby do kataklizmu. Pycha bez pokory wobec dotychczasowych osiągnięć prowadzi do nikąd, nie rozwija, zaprzepaszcza te osiągnięcia. Wzrastanie następuje poprzez równowagę.

„Wiem, że nic nie wiem”; – to zdanie Sokratesa wyraża pokorę i bunt jednocześnie.

Bunt – bo nie ma w nim deklaracji identyfikacji i lojalności z jakąś ideą, religią, anty-religią, ateizmem, z systemem zapewniającym o takim a nie innym porządku świata.

Pokorę – bo nie narzuca własnej wizji porządku świata.


Marzec 1988 r.

Fascynacje ludzi Zachodu religiami i prądami myślowymi Wschodu.

Szukamy jakichś punktów zaczepienia, jakiegoś wytłumaczenia naszego istnienia, jakichś recept na godne i ciekawe przeżywanie naszego pobytu na Ziemi, odtrutki na nasze egzystencjalne frustracje, szukamy jakiejś religii, ideologii już istniejących lub tworzymy nowe. Począwszy od lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych ludzie „Zachodu” po znudzeniu się własną kulturą, po oddaleniu się lub porzuceniu religii chrześcijańskich, dość licznie zaczęli fascynować się tajemniczymi filozofiami, religiami, kulturami, praktykami „Dalekiego Wschodu”. Powstawały też liczne ruchy, sekty, w których można było znaleźć wpływy różnych religii, ideologii zmieszane z nowymi prądami myślowymi. Od obcości, niekiedy lekceważenia, jakie wywoływały dawniej w nas ludziach europejskiego kręgu kulturowego kultury i zachowania ludów z odległych stron globu przeszliśmy do bezkrytycznego, nabożnego nimi zachwytu. Pozytywnemu porzucaniu europocentryzmu, otwieraniu się na świat, przyjęciu do swego myślenia faktu, że inne cywilizacje, kultury są równie ważne, towarzyszyło często „zachłystywanie się” innościami. Następowało odkrywanie i fascynacja metodami relaksacji fizycznej i duchowej pochodzącymi z kultur „Wschodu”. Wzbogaciły one niewątpliwie metody i techniki wypracowane i stosowane na „Zachodzie”. Chyba jednak nie trzeba ich traktować, jako metod cudownych, kosmicznych, nadprzyrodzonych, tajemnych, ale jako sposoby równoważne tym stosowanym do tej pory w naszym kręgu cywilizacyjnym. Można znakomicie zrelaksować się uprawiając jogę i uprawiając sporty „zachodnie”. Medytować można powtarzając mantry i odmawiając różaniec.

Nie da się niestety żyć samymi medytacjami czy modlitwami, przeżywać świat wyłącznie w sposób duchowy. Człowiek jest istotą duchową i materialną. Tak jak zakonnicy, księża wyznań chrześcijańskich nie mogliby żyć bez wsparcia materialnego (opodatkowania się) społeczeństw, wśród których żyją, tak samo np. mnisi buddyjscy i jacykolwiek inni nie mogą żyć bez wsparcia swoich społeczności. Potrzebna jest równowaga. Potrzebni są przewodnicy duchowi, potrzebni są też ci, którzy tworzą dobra materialne. W dzisiejszym skomercjalizowanym świecie liczne rzesze osób wrażliwych łakną przeżyć duchowych, pragną znaleźć się w grupach, wspólnotach osób, dla których dobra materialne nie są w życiu ważne, których przeraża bezkompromisowy wyścig po materialne dobra. Jak znaleźć kompromis między pragnieniem życia duchowego i koniecznością zajmowania się egzystencjalną codziennością?


Marzec 1988 r.

Religia jest sposobem spełnienia transcendentnych tęsknot, pokonania ziemskiej ograniczoności człowieka. Czy buddyzm jest lepszym od innych sposobem, bo bardziej odpowiadającym współczesnemu człowiekowi?

Buddyzm stał się bardzo popularny w kręgach Zachodu, wśród dość zblazowanych osób i grup kontestujących kulturę religijną Zachodu, chcących się uwolnić od według nich nieracjonalnych, wydumanych i ograniczających wierzeń i wartości i jednocześnie nie chcących utracić metafizycznych odczuć i nie przyjmujących światopoglądu ateistycznego. Wybór religii i filozofii Dalekiego Wschodu nie dziwi. Buddyzm i inne religie Wschodu, w przeciwieństwie do Islamu wydaje się religią ciekawą, otwartą, z minimum doktryn, podpowiadającą jak godnie przeżyć swoje życie w harmonii z otoczeniem i światem. Ale czy jednak ludziom nie są potrzebne wierzenia, które razem z pierwiastkiem transcendencji zawierają też nauki jak żyć i postępować w ziemskim bytowaniu, w bardzo konkretnych międzyludzkich relacjach? Buddyzm nie jest religią zbyt ingerującą w ziemskie, pełne znoju życie człowieka, nie zawiera zbioru nakazów i zakazów, jest sposobem wyzwolenia od znoju ulepszania świata i szukania szczęśliwości i uspokojenia. Jednak czy buddyzm spowodował, że społeczeństwa Dalekiego Wschodu stały się lepszymi i szczęśliwszymi od społeczeństw Zachodu? Trudno jest ocenić komuś, kto nigdy nie był na Dalekim Wschodzie, jakie jest jego skorelowanie z codzienną ziemskim bytowaniem, z trudem codziennej ziemskiej krzątaniny, ale wiemy z różnych przekazów, że społeczeństwa te nie są wolne od napięć, nieszczęść, także od okrucieństw, przemocy zbrodni.


Człowiek jest istotą duchową i społeczną.

Człowiek jest istotą duchową, potrzebuje sfery ducha. Jest też istotą społeczną. Dlatego też potrzebuje uczestnictwa w różnego rodzaju grupach, społecznościach, w których mogłaby się jego sfera duchowości uzewnętrznić, potrzebuje współodczuwania, wspólnego, wspólnotowego wspierania się. Ludzie należą do różnego rodzaju kościołów, sekt, grup. Nie są ważne wielkości tych kościołów, sekt i grup. Ważne, w jaki sposób oddziałują one na jednostki. Czy ich uczestnicy czerpią więcej dobrego czy złego, czy podporządkowanie się nie powoduje ubezwłasnowolnienia, zniewolenia? Niektóre osoby, które z różnych powodów odrzucają uczestnictwo w tradycyjnych zbiorowościach duchowych funkcjonujących w ich otoczeniu, w ich kręgu kulturowym, cywilizacyjnym, a które nadal potrzebują sfery ducha, czasami świadomie, czasami podświadomie, próbują odnajdywać się w innych duchowych zbiorowościach. Bardzo dużo ludzi, zwłaszcza młodych osób kontestujących duchowość, tradycje i sposób myślenia i życia społeczeństw Zachodu zwróciło się ku duchowości i tradycjom Wschodu. Zafascynowały ich wschodnie religie, systemy wierzeń, stosunek do świata, do człowieka, do życia. Odrzucając tradycję, folklor, sposoby życia społeczności Zachodu odnajdywali się w innych tradycjach, w innym folklorze, ale czasami też wpadali w kolejne pułapki. Zrezygnowani stwierdzali, że i w innych kręgach kulturowych istnieje też wiele stereotypów, uprzedzeń, ograniczeń wolności jednostek.

Żadna z kultur nie jest idealna, każda jest obarczona zarówno ludzkim geniuszem jak i ludzkimi małościami. Dobrze, że mamy dziś coraz większy wybór form, w których możemy rozwijać swoją duchowość. Każdy może odnaleźć to co najbardziej mu odpowiada. Byleby fascynacje nowym były rozważne, byleby nie okazały się tylko modą albo nawet pułapką.


Listopad 1987 r.

Ludzkie wspólnoty.

W wiosce, małym mieście, wspólnota budowana jest na zasadzie zażyłości, podobieństw losów itp. Wspólnota taka może być bardziej podatna na zamknięcie się na inności W wielkich miastach wspólnota jest na inności bardziej otwarta. Bogactwo kultur, upodobań nie ogranicza, nie antagonizuje, ale wzbogaca jednostki. W samotni, na odludziu człowiek jest wolny, niezależny od innych, uspokojony, ale nie może realizować się, jako jednostka społeczna. W dużych skupiskach pomimo mnogości osób, pomimo różnorakich powiązań jednostka może być również wolna, autonomiczna, a to dzięki jej anonimowości w tłumie i przede wszystkim dzięki tolerancji, która idzie w parze z rozwojem kulturowym i cywilizacyjnym dużych miast. Tęsknimy przemiennie za spokojem w samotności, za życiem w małej zbiorowości, w której wszyscy się znają, w której poczulibyśmy się bezpiecznie, w której znalibyśmy swoje miejsce i swoją rolę i w której wiedzielibyśmy, czego możemy spodziewać się po innych współmieszkańcach, w której możemy oczekiwać pomocy od konkretnych osób, i za życiem w wielkim mieście, w którym moglibyśmy korzystać z cywilizacyjnych zdobyczy i systemowej pomocy. W dużym mieście też można poczuć się dobrze, można znaleźć bezpieczną niszę. Możemy czuć się dobrze, bezpiecznie w grupie wybranych, zaprzyjaźnionych osób, a jednocześnie możemy czerpać z bogactwa form życia w mieście bogatym społecznie i kulturowo.


O globalnej wiosce.

Współczesnego człowieka coraz mniej determinuje przywiązanie do określonej społeczności, nacji, do określonego obszaru. Świat staje się coraz „mniejszy”. Idee przenikają na falach eteru. Ludzkość ma coraz więcej wspólnych celów, społeczeństwa poznają się nawzajem. Człowiek przekonuje się, że natura ludzka jest jedna, wspólna wszystkim rasom, nacjom, wyznawcom religii. Rozwój świadomości jednostek i społeczeństw, rozwój komunikacji sprawia, że ludzie integrują się w coraz większe społeczności. Może przyjdzie moment, gdy cała ludzkość na Ziemi będzie stanowiła jedno państwo, a przynajmniej federację większych organizmów. Na pewno będzie się dokonywać jeszcze większa integracja w sferach nauki, kultury, sztuki, filozofii itd. Już dziś ważniejsze od powiązań krwi stają się powiązania w sferze ducha, w sferze kultury. Ważniejszy staje się człowiek–osoba o określonym systemie wartości niż człowiek– członek np. określonej nacji, czy człowiek– wyznawca określonej religii. Choć człowiek pozostanie istotą społeczną realizującą się w społeczności, w rodzinie, to jednak ma on coraz więcej swobody w wyborach swoich życiowych celów, w doborze miejsca zamieszkania, w doborze grup i społeczności, wśród których chce żyć. Jest to na razie początek procesu, który w pewnej mierze realizuje się już w państwach rozwiniętych.


Marzec 1988 r

O zaawansowaniu w rozwoju.

Społeczeństwa rozwinięte cywilizacyjnie szczycą się (słusznie) tym, że są tolerancyjne, otwarte na ludzi z różnych nacji, o różnych kolorach skóry, o różnych przekonaniach, orientacjach seksualnych itd. Oczywiście są to wartości godne najwyższego szacunku. Niekiedy jednak daje się zauważyć, że uzasadniona duma z przynależności do takiego społeczeństwa utrudnia wyważanie sądów o innych społeczeństwach, które są zapóźnione, którym niedany był systematyczny rozwój. Niekiedy osobom mieszkającym dzisiaj w takich rozwiniętych społecznościach wydaje się, że te społeczności były takie zawsze. Zapomina się o tym, że dzisiejsze systemy wartości ukształtowały się w długotrwałych procesach. Stopniowo w czasie rozwoju cywilizacyjnego, uzyskiwania dobrobytu i poczucia bezpieczeństwa, społeczeństwa te pozbywały się swoich kompleksów, swoich frustracji, co sprzyjało tworzeniu się ducha tolerancji. Należy szanować kulturę każdego kraju, każdej nacji. Dużo trudniej jest wykazać tolerancję, cierpliwość w stosunku do społeczeństw zacofanych, o innych systemach wartości niż wobec społeczeństw o podobnym stopniu rozwoju i podobnych systemach wartości. Społeczeństwa zapóźnione należy traktować, jako obrazy społeczeństw rozwiniętych, w ich wcześniejszych fazach rozwoju. Dlatego wobec nich, a może szczególnie wobec nich, należy wykazać maksimum dobrej woli, chęci zrozumienia i pomóc im w możliwie szybkim wyzwalaniu się z zacofania i doganianiu najlepszych. Jest to trudne, ale konieczne. Nie należy zapominać, że społeczeństwa dzisiaj nowoczesne też kiedyś, w przeszłości „przerabiały” różnego rodzaju fobie. Rozwoju świata i społeczeństw trudno zatrzymać. Kto wie, jakie spojrzenie na dzisiejszy świat będą miały przyszłe pokolenia? Tak jak profesor wyższej uczelni nie może oczekiwać od ucznia szkoły podstawowej, aby myślał takimi samymi kategoriami jak on, tak samo społeczeństwa o wysokim rozwoju cywilizacyjnym powinny być tolerancyjne wobec społeczeństw zapóźnionych, w których funkcjonują archaiczne idee i sposoby myślenia. Ortodoksyjnych i często niebezpiecznych fanatyków jakiejś idei czy religii powinno traktować się, jeśli jest to możliwe i nie zagraża innym niewinnym osobom czy społecznościom raczej, jako potencjalnych pacjentów z chorobą psychiczną, których trzeba wyleczyć, niż jako śmiertelnych wrogów, przed którymi obrona miałaby polegać na ich zniszczeniu.

Byłoby pięknie gdyby geniusz ludzki i ludzka dobroć i solidarność zapanowały nad ludzkimi: ciemnotą, zawiścią i nienawiścią, gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi mogli żyć w godności i zaznawać szczęścia, gdybyśmy wszyscy zaczęli szanować ten pyłek w kosmosie, jakim jest nasz glob.


Styczeń 2017

Czy tolerancja wobec ortodoksyjnych, niebezpiecznych fanatyków w kontekście tego co dzieje się na Bliskim Wschodzie i powstania państwa ISIS nie jest szkodliwą naiwnością?


Kwiecień 1988 r.

Środowisko człowieka.

Dobrze jest się znaleźć w społeczeństwie, czy choćby w mniejszej społeczności, której rozwój, ucywilizowanie są wysokie, która stymuluje nasz osobisty rozwój. Jeśli znajdziemy się w środowisku, które odpowiada naszym poglądom, naszemu podejściu do życia, nie musimy tracić czasu i energii na próby przeciwstawiania się zjawiskom odpowiednim dla środowisk zacofanych, nienowoczesnych, które hołdują innym niż nasze wartościom. W środowisku nam przyjaznym, czujemy się dobrze, czujemy się docenieni, zrozumiani, wspierani, czujemy się bezpiecznie. Jeśli jeszcze nie musimy borykać się z trudnościami finansowymi, to takie dopasowanie jest psychicznym komfortem. Jeśli osoby otwarte na nowoczesność, otwarte na inności i nowości, żyją w środowisku konserwatywnym, zacofanym, są narażone na ciągłe frustracje, nieporozumienia, na ciągłe stresy. ……………………


Styczeń 1991

Nie jest ważne to, gdzie, w jakim kraju się mieszka. Ważne, czy się dobrze w środowisku, w którym przebywamy czujemy, czy jest szansa i czy jesteśmy w stanie w tym środowisku się odnaleźć i się w nie wpisać. W dzisiejszym skomunikowanym świecie osobisty rozwój jest bardziej niezależny od miejsca zamieszkania. Nierzadko też postęp materialny i cywilizacyjny nie prowadzi społeczeństwa do lepszego dobrobytu duchowego, niekiedy do regresu humanizmu.


Luty 1988 r.

Pochwała umiaru i zdrowego rozsądku.

Człowiek z dużą wiedzą, kulturą tzw. człowiek cywilizowany, nawet, jeśli ulega pewnym ideom nie staje się fanatykiem, zachowuje zdrowy rozsądek, jest tolerancyjny wobec inaczej myślących. Jest na pewno bardziej „człowieczym” od człowieka prymitywnego, „pierwotnego”. Postęp cywilizacyjny jest budowany również na takich cechach ludzi jak ambicja, chęć przodowania, chęć posiadania, chęć bycia docenionym itp., cech tych nie można potępić i należy je traktować, jako cechy normalne, naturalne i pozytywne. Wszystko musi być jednak wyważone i żadna cecha nie może być doprowadzona do absurdalnych rozmiarów. Należy wystrzegać się przerostów zagrażających innym i nam samym. Nie można dopuścić, by w społeczeństwach doszło do bezwzględnej rywalizacji.

Bądźmy dobrzy i kierujmy się zawsze zdrowym rozsądkiem— może to jedyny pewnik, który się liczy, który łączy przesłania różnych mędrców, z różnych kultur i z różnych religii.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Marzec 1988r.

O postawach wobec tradycji

Można wyróżnić trzy postawy ludzi:

Pierwsza (skrajna)
Ludzie przyzwyczajają się, przywiązują do swych tradycji, wierzeń, idei, sposobów życia i trwają w nich za wszelką cenę, bezkrytycznie, ortodoksyjnie, broniąc je przed jakimikolwiek odstępstwami, modyfikacjami, a „odmieńców” traktując, jako śmiertelnych wrogów.

Druga (skrajna)
Ludzie porzucają wszelkie tradycje i dokonania swojej społeczności, swojego kręgu kulturowego i fascynują się bezkrytycznie, bez opamiętania, nowo odkrywanymi kulturami, religiami, ideami.

Trzecia (idealna)
Ludzie biorą ze wszystkich kultur, z całego dorobku ludzkości wszystko, co najlepsze, co tworzy świat lepszym, przyswajając też nowe pozytywne prądy i dokonania, bez względu na to, w których miejscach globu powstały.



Listopad 1987 r
Przekornie o roli słów, znaczeniu czytania i o deklaracji miłości do całego świata.
(Po dzisiejszych, butnych telewizyjnych wypowiedziach i deklaracjach i chwalbach politycznych dyskutantów.)

Przekornie o roli słów.

Dawniej nie potrzeba było zbyt dużej ilości słów, często wypowiadanych, by być i czuć się z kimś blisko, bezpiecznie. Słowa miały swoją wagę i wystarczały na długo. Można było być pewnym stałości uczuć i związków. Dzisiaj jest tak dużo zagrożeń, niestabilności, układy zmieniają się tak często, że istnieje potrzeba ciągłego przypominania, ciągłego odnawiania relacji, a i tak nie można całkowicie wyeliminować niepewności. Nie jest się pewnym siebie ani innych. Lawiną słów chce się tworzyć rzeczywistość, budować, wymuszać więzi. Oczywiście nie można nie doceniać słów, słowa liczyły się zawsze, waga ich jest i była zawsze wielka, bez nich trudno jest cokolwiek budować, trudno jest też budować zaufanie. Ale dzisiaj słów jest chyba za wiele. Zatracają one swoją moc, swoje znaczenie.


O deklaracjach miłości do całego świata.

Czy stwierdzenie, że kochamy cały świat, wszystkich ludzi nie jest stwierdzeniem mocno przesadzonym? Trzeba docenić intencję wypowiadających takie słowa. Są one dla nich drogowskazem, drogą, po której chcą kroczyć. Niemniej są one tylko nieweryfikowalną deklaracją. Czy nie przypisujemy sobie na wyrost gotowości do miłości wszystkich? Czy nie jest w tym sporo pychy i zarozumialstwa? Czy stać nas na bezwzględne poświęcenie i przebaczenie, które są miarami miłości? Czy stać nas na tak wielkie poświęcenia dla innych, jakie jest udziałem np. Matki Teresy, czy osób zajmujących się niepełnosprawnymi, upośledzonymi? Czy mamy prawo się z nimi porównywać? Czy nie wystarczy poprzestać na stwierdzeniu, że staramy się być wobec innych tolerancyjni, życzliwi, niezawistni, pomocni? Jak wygląda w świetle tych górnolotnych deklaracji nasze codzienne współżycie z bliźnimi? Jak wygląda nasz stosunek do ludzi starych, ułomnych, do ich upodobań, wierzeń i przyzwyczajeń, jak wygląda nasza gotowość do dzielenia się z nimi ich troskami, radościami? Czy potrafimy życzliwie i cierpliwie wysłuchiwać ich wspomnień? Czy nie zapominamy o tych, których już nie ma, czy potrafimy docenić ich dokonania, życzliwie spojrzeć na ich życie? Jak często chcemy się podzielić z innymi tym co jest dla nas drogie, wartościowe?


Przekornie o znaczeniu czytania.

Mamy dziś dość często do czynienia z intelektualną pychą, intelektualnym pozerstwem. Jeśli oczytanie, erudycja prowadzi tylko do doskonałej elokwencji i nie towarzyszy temu proces otwierania się na ludzi, istoty żywe i świat w ogóle, to jest to rozwój ograniczony, jeśli prowadzi do wykształcenia cynizmu, poczucia własnej wyższości i drwin z tzw. maluczkich, to jest to proces szkodliwy. Traktowanie wszystkich tych, którzy nie mają perfekcyjnej, zupełnej, szczegółowej, drobiazgowej, faktograficznej wiedzy, którą można zdobyć tylko poprzez czytanie wszystkich modnych książek i oglądanie będących na topie filmów, jako osób prymitywnych i ułomnych jest wyrazem pychy. Ciekawe, czy ci perfekcyjni w swym mniemaniu jajogłowi są w stanie rozróżnić rosnące na polu kartofle od buraków, czy są w stanie odczuwać świat w inny sposób niż tylko poprzez czytanie i oglądanie filmów, czy mają w sobie, choć trochę wdzięczności dla osób ciężko pracujących, wytwarzających materialne dobra, z których korzystają na co dzień? Jeśli czytanie, oglądanie są traktowane, jako źródła wiedzy o świecie, o życiu, o zachodzących relacjach międzyludzkich, jako źródła wiedzy psychologicznej, filozoficznej, socjologicznej, praktycznej, jako środki do rozwijania osobowości, to spełniają niezwykle pozytywną, wręcz wzniosłą rolę, i są powodem do dumy. Jeśli jednak mają stanowić tylko powód do pychy i zarozumialstwa, jeśli nie towarzyszy im elastyczność myślenia i umiejętność współżycia, to lepiej być nieoświeconym i „głupim”. Lepiej mieć do czynienia z nieporadnymi, prostymi ludźmi niż z osobami oświeconymi, próżnymi, zaliczającymi siebie do elity, a faktycznie poddającym się groźnym schematom myślenia. Wspaniały wynalazek ludzi polegający na przekazywaniu faktów, myśli, nastrojów, idei itd. w postaci doskonałego zapisu graficznego, jakim jest pismo ma już tysiące lat tradycji i jest wyrazem ludzkiego geniuszu i jeszcze długo pozostanie na usługach nas ludzi, ale wykorzystywanie faktu, ze ktoś nie przeczytał jakiejś książki do deprecjonowania jego człowieczeństwa jest niegodziwe.


Maj 1988 r.

O wychowaniu. O równowadze między dawaniem a braniem.

W wychowaniu dzieci, w procesie rozwijania ich osobowości, kształtowania otwartości na ludzi i świat, nabywaniu pewnych umiejętności zarówno praktycznych jak i psychologicznych ważnym jest, aby nauczyć je umiejętności zarówno dawania jak i brania. Obok dawania innym coś od siebie, ważnym jest też to by wykształciły w sobie też umiejętność brania od innych, aby potrafiły zadbać w tym zwariowanym świecie o siebie, aby umiały również poprosić o coś dla siebie, aby potrafiły brać to, co jest im dostępne, co im się należy. Osoby, które potrafią tylko brać i nie potrafią dawać od siebie innym, osoby egoistyczne nie doświadczają uczucia satysfakcji i radości dawania, są nielubiane, nieakceptowane. Z kolei osoby, które nauczyły się tylko dawać, ale które nie nauczyły się brać, ani prosić o coś innych, zbyt honorowe, zbyt zadufane w swoim „ja”, a może zbyt zakompleksione o zaniżonym „ja” mogą być nieszczęśliwe, mogą pozostawać na uboczu. Jeśli jako dzieci dostawały wszystko od dorosłych bez potrzeby proszenia, to w dorosłym życiu nie będą potrafiły prosić innych. Często oczekują od innych zainteresowania, pomocy, nie potrafią o to poprosić wprost. Dochodzi do rozgoryczenia i pretensji. Przez brak racjonalności, bezpośredniości, „normalności” mogą stać się też uciążliwymi dla otoczenia, mogą też wpaść w masochistyczny stan umysłu.


Styczeń 2017

Ufff, przy dzisiejszej modzie na egoizm i na przebijanie się i rozpychanie namawianie na „branie” jest już chyba niepotrzebne.


Wrzesień 1978 r.

O rozwoju społeczeństw.

Zarówno teorie głoszące, że istnieje determinizm historyczny, determinizm rozwoju społeczeństw, jak i teorie głoszące, że rozwój społeczeństw jest całkowicie przypadkowy, że nie zmierza w jakimś kierunku są chyba teoriami nieprawdziwymi, czy nie zupełnie prawdziwymi? Nie jest tak, że istnieją ściśle określone, zapisane na „górze” fazy rozwoju, że po każdej fazie musi na pewno nastąpić kolejna ściśle określona faza, taka a nie inna? Nie jest też tak, że społeczeństwa nie podlegają rozwojowi idącemu w pewnym kierunku, że wszystko jest całkowitym przypadkiem? Obie teorie są prawdziwe częściowo? Prawdy częściowe nie mogą być uznawane i głoszone za prawdy absolutne.







ad Notatki: 1991 - 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.



Notatki - całość
OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO