YYYYYYYYY





********************









Pierwsza strona - Spis stron


oooooooooooooo



a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

cd Notatki 2003a; 2007a

Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był powolny, chaotyczny i odbywał się z ogromnymi kosztami społecznymi?



Mama - Zofia Działecka - Drzewociny gmina Dłutów.
Portiernia – styczeń 2003 r.

Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

W III RP rozwijamy się, jako kraj przy permanentnych zakłóceniach ekonomicznej równowagi, przy dużym rozwarstwieniu i ostrych społecznych podziałach i dużo wolniej niż byłoby można. Niewykorzystany jest potencjał bieżący gospodarki jak i potencjał do rozwoju, nie uruchomione są aktualne możliwości społeczeństwa, jego zasoby twórcze i potencjał pracy.

Nie można mówić o ekonomicznej równowadze i rozwoju w harmonii w sytuacji, gdy wytwórcy nie mogą sprzedać podstawowych, niezbędnych do życia, czy standardowych dla obecnej epoki wyrobów, których jednocześnie brakuje w wielu domowych gospodarstwach.

Dlaczego podział pracy i dóbr jest u nas tak ułomny, tak mocno ograniczony? Dlaczego nie można uruchomić opanowanych już przez nasze społeczeństwo produkcji towarów, na które jest zapotrzebowanie? Dlaczego kogoś nie stać na zakupienie zwykłej szafy, a ktoś inny, umiejący ją wyprodukować nie ma pracy, nie może otworzyć stolarskiego zakładu, dlaczego rolnicy nie mogą sprzedać swoich produktów, a inni, w tym dzieci przymierają głodem, dlaczego nie mają pracy rzemieślnicy oferujący popularne usługi, dlaczego nie mają pracy pracownicy budowlani i pracownicy kamieniołomów i cementowni skoro brakuje mieszkań, dlaczego nie mają pracy górnicy a ludzie marzną w nieogrzewanych mieszkaniach itd.?

Równowaga ekonomiczna występuje wtedy, gdy z jednej strony podaż nadąża za popytem, gdy w obiegu nie ma zbyt dużej ilości pieniędzy, gdy nie ma lub gdy jest niewielka inflacja, gdy nie ma spowodowanych inflacją braków zaopatrzeniowych, gdy społeczeństwo nie jest przepracowane i gdy nie produkuje się bubli, i z drugiej strony gdy nie ma zbyt małej ilości pieniędzy w obiegu, gdy popyt nadąża za potencjałem podaży i nie jest hamowany, gdy wykorzystany jest potencjał ludzkiej pracy i zdolności, a w państwie takim jak nasze, w którym nie są zaspokojone podstawowe czy niewygórowane konsumpcyjne potrzeby obywateli gdy nie ma bezrobocia lub jest ono niewielkie, a także, gdy jest zrównoważona wymiana handlowa z zagranicą.

Skoro części społeczeństwa nie stać na zakup towarów standardowych i prostych, które gospodarka może łatwo wyprodukować i jednocześnie istnieje wielkie bezrobocie, to czy nie jest uprawniona teza, że występuje u nas wielka ekonomiczna nierównowaga. Równowaga ekonomiczna nie jest tożsama z równowagą ustalającą się między popytem a podażą, równowaga popytowo-podażowa jest tylko jednym z elementów ogólnej równowagi ekonomicznej, jest równowagą cząstkową, która w zależności od działań decydentów może się ustalić w konkretnie funkcjonującej gospodarce, przy określonym poziomie jej rozwoju, na różnych poziomach przepływu towarów, usług i pieniędzy, przy różnym stopniu wykorzystania potencjału gospodarki i społeczeństwa. Równowaga między podażą a popytem może zaistnieć gdy wytwórczość jest daleko niższa od możliwej i jednocześnie daleko niższa od możliwej jest konsumpcja społeczeństwa. Na jej kształt i jakość ma też wpływ sposób dystrybucji pieniędzy i produktów, a więc cząstkowe równowagi podażowo-popytowe w podgrupach społecznych.

Naszej gospodarce nie daje się szans na uzyskanie pełnej równowagi ekonomicznej, stosując ciągle antyinflacyjne instrumenty, wysoką stopę kredytową i podwyższając ją w krótkich odstępstwach czasu przez Radę Polityki Pieniężnej, windując niepotrzebnie moc złotego, a obserwowana równowaga jest równowagą pozorną albo równowagą obejmującą tylko część społeczeństwa. Niskie dochody innej części społeczeństwa wraz ze wzrostem wartości złotego realnie nie wzrastają, nie zwiększa się ich siła nabywcza, gdyż wzrost siły złotego (mniej pieniędzy w obiegu) nie powoduje obniżania cen produktów rynkowych pierwszej potrzeby, gdyż są tak relatywnie niskie, że wytwórcom, którzy ponoszą koszty zakupu surowców i oprzyrządowania nie opłaca się zwiększać produkcji gdyby obniżyły się ceny. Następuje odwrót od produkcji wytworów pierwszej potrzeby i powiększanie produkcji artykułów komfortowych przeznaczonych dla bogatszych konsumentów. Tworzą się odrębne rynki i odrębne rynkowe równowagi, tworzą się rynki dla ludzi bogatszych, w których potencjał produkcji wytworów komfortowych jest bardziej wykorzystany i dla ludzi biedniejszych, w których potencjał gospodarczy produkcji tych wytworów jest wykorzystywany słabo.

Te konsumpcyjne, rynkowe podziały społeczeństwa powodują głębokie podziały w sferach pozagospodarczych.

Przez całe ostatnie lata i dziesięciolecia mieliśmy w Polsce permanentne zakłócanie ekonomicznej równowagi, złe zorganizowanie gospodarki, zły podział pracy i niepotrzebne ograniczanie konsumpcji dużej części społeczeństwa.

Gdy dopływy pieniędzy do gospodarki są zbyt duże i zbyt częste rynek nie jest w stanie wyregulować relacji dochodowo cenowych, produkcja nie jest w stanie podążyć za popytem przy wykorzystaniu aktualnego, bieżącego potencjału gospodarki, potencjału jakościowego i ilościowego (Nie ma możliwości szybkiego wzrostu podaży produktów utrzymujących aktualny jakościowy poziom). W sklepach i hurtowniach są wtedy puste półki, albo ta niby-równowaga ustala się na takim poziomie, przy którym obok produktów użytecznych produkowane i kupowane są też buble - towary mało lub zupełnie bezużyteczne, produkcja jest przegrzana, pracownicy przepracowani a produkcja ledwie nadąża, by półki w sklepach były zapełniane towarami zlej jakości i małej użyteczności. (Okres późnego Gierka)

Z kolei, gdy ciągle drenuje się z pieniędzy rynek i gdy pieniądze docierają do społeczeństwa lub jego części w sposób mocno ograniczony, a niektóre osoby są ich prawie pozbawione, gdy dochody części społeczeństwa są nadmiernie mrożone, popyt nie może osiągnąć stanu równowagi z potencjalną podażą, produkcja i usługi ulegają stagnacji albo ich wzrost jest mocno spowalniany a nazywana przez decydentów równowaga jest równowagą pozorną. Ustalające się na krótko równowagi miedzy podażą a popytem nie można traktować jako równowag ekonomicznych. Niby-równowaga ustala się wtedy na poziomie niższym od poziomu możliwego dla danej gospodarki, od poziomu potencjalnego, poziomu potrzebnego do utrzymania możliwej przy danym gospodarczym potencjale wielkości konsumpcji, przy utrzymaniu odpowiedniej jakości produktów, towarów i usług.

Równowaga popytowo-podażowa może być ustalona na takim poziomie, przy którym części społeczeństwa nie stać na zakup towarów pierwszej potrzeby a możliwości produkcyjne są niewykorzystane (okres po 1989 roku, epoka balcerowiczowska).

Nie dość, że wzrost gospodarczy w naszym kraju jest niewielki, to jeszcze jest bardzo nierównomierna w nim partycypacja różnych grup społecznych, nie ma on przełożenia na wzrost dochodów grup mniej zamożnych, na podnoszenie ich poziomu życia. Ważna jest struktura równowagi, ważne są struktury dochodów, popytu, podaży.

Można założyć podział i zróżnicowanie ogólnego krajowego obszaru popytowo-podażowego na popytowo-podażowe przedziały, podobszary obejmujące grupy społeczne o różnych poziomach dochodów, (granice tych przedziałów i poziomów dochodów są nieostre) i założyć, że równowaga podażowo-popytowa składa się z równowag obejmujących poszczególne zbiory społeczne. Istniejąca u nas (w państwie biednym, zapóźnionym gospodarczo) struktura popytowo-podażowa mocno różnicująca grupy społeczne jest daleko od struktury optymalnej. Nawet pomijając względy humanitarne i moralne, uwzględniając tylko rachunek matematyczny, to wpływa ona ujemnie na kondycję gospodarki.

Można też wyodrębnić pola podaży i popytu dla poszczególnych grup asortymentowych produktów.

Krajowy przyrost dobrobytu spowodowany wzrostem krajowego produktu może być bardzo nierówny, wybiórczy i obejmować tylko niektóre grupy społeczne.

Ogólny wzrost gospodarczy, wzrost krajowego dochodu i wzrost krajowego produktu mogą nie zwiększać w istotny sposób dochodów, konsumpcji i poziomu życia biedniejszych warstw społecznych. Gospodarka może „pracować” w ten sposób, że jej moce są zaangażowane do wytwarzania produktów o wyższej złożoności, klasie, jakości, które są kupowane przez bogatsze części społeczeństwa, gdy tym czasem ludzi z biedniejszych grup społecznych nie stać na kupowanie produktów prostych, a produkcja tych produktów jest hamowana.

Jeśli wzrost dochodów opiera się tylko na wzroście dochodów grup najzamożniejszych powoduje przede wszystkim wzrost popytu i podaży na produkty niedostępne biedniejszym grupom (na produkty dla biedniejszych zbyt luksusowe i fanaberyjne), co prawda nie powoduje istotnego wzrostu popytu w tych zamożniejszych grupach na produkty standardowe z powodu wcześniejszego nasycenia nimi i nie powoduje większych zakłóceń istniejącej podaży w obszarze dóbr podstawowych i standardowych, ale też nie wpływa na zwiększenie produkcji tych dóbr. Z uruchamianych dodatkowych mocy produkcyjnych gospodarki korzystają tylko te bogatsze grupy społeczne.

Wzrost dochodów grup mniej zamożnych spowodowałby wzrost popytu, artykułów podstawowych i standardowych, i uruchomił niewykorzystane potencjały do ich produkcji.

Zwiększenie dochodów części społeczeństwa i związany z tym wzrost konsumpcji wywołuje duży wzrost cen wtedy, gdy gospodarka wykorzystuje swój aktualny potencjał, gdy nie może w miarę szybko zareagować wzrostem wytwarzania. Gdy na wzrost popytu w miarę szybko zareaguje i zwiększy się podaż produktów inflacja jest niegroźna, może być niewielka i trwać krótko. Uwalnianie gospodarczego potencjału jest ważniejsze niż te niewielkie i krótko trwające inflacyjne perturbacje.

Po 1989 roku zbyt mocno ograniczano u nas w kraju dochody, zbyt mocno wzmacniano złotego i bezsensownie ograniczano konsumpcję i nie wykorzystywano potencjalnych możliwości gospodarczych. Nieracjonalne ograniczenia trwają do dziś, choć już w nieco mniejszej skali.
Udział w konsumpcyjnym rynku wielu osób jest u nas mocno redukowany. Marginalizowanie lub eliminowanie osób z konsumpcyjnego rynku jest nie tylko niehumanitarne, ale i nieracjonalne, niepotrzebnie ogranicza gospodarkę.

Bardzo ważną częścią równowagi gospodarczej jest równowaga lub nadwyżka w wymianie handlowej z zagranicą. Deficyt w wymianie handlowej z zagranicą może wystąpić zarówno przy zbyt słabej walucie jak i przy zbyt mocnej. Przy zbyt słabej, gdyż pomimo eksportowania dużej ilości produktów, znacznie większej od ilości produktów sprowadzanych ich ceny są na tyle niskie, niewspółmierne do włożonej w ich wyprodukowanie pracy i do cen wyrobów importowanych, że ich ilość nie zapewnia pokrycia deficytu (okres „późnego” Gierka); przy zbyt mocnej, dlatego, że zbyt wysokie ceny utrudniają i zmniejszają ilość sprzedawanych produktów (okres po 1989 r).

Deficyt w handlu z zagranicą powoduje w dłuższej perspektywie nie tylko zaniżanie poziomu życia obywateli, ale także ogranicza prowadzenie inwestycji i rozwój gospodarki.

Prowadzona przez państwo wymiana handlowa z zagranicą nie powinna stanowić celu samego dla siebie. Powinna być czynnikiem pro rozwojowym. Niestety, może w pewnych okolicznościach przynosić więcej szkody niż pożytku, może być czynnikiem hamującym rozwój i przynoszącym wiele nieszczęść obywatelom (choćby brak pracy).

Poziom wydajności gospodarki państwa o słabo rozwiniętej gospodarce, takiego jak nasze wyznacza przede wszystkim poziom wydajności w sektorze wytwórczości i poziom nakładu pracy w tym sektorze.

Jeśli zachwiana jest równowaga, jeśli nakład pracy własnej w całej naszej zapóźnionej gospodarce jest zbyt mały (nie dlatego, że zatrudnieni niewiele i źle pracują, ale dlatego, że jest duże bezrobocie), jeśli chcemy zbyt intensywnie korzystać z pracy innych społeczeństw, to gospodarka się nie rozwija, następuje stagnacja lub recesja. Pochodną zbyt trudnego pieniądza, zbyt małej ilości pieniędzy w obiegu, zbyt niskiego popytu i zbyt dużego importu jest ograniczanie rynku pracy, brak gry rynkowej między pracodawcami a pracobiorcami, obniżanie kosztów wytwarzania przez zaniżanie płac pracowników w poszczególnych przedsiębiorstwach, obniżanie ich siły nabywczej. Przyczynia się to do hamowania koniunktury i gospodarki.

Również zła, niesprawiedliwa struktura dochodów hamuje u nas konsumpcję wewnętrzną, koniunkturę i rozwój.

To jest jakaś chora sytuacja, gdy przy zdecydowanie niższych płacach i kosztach produkcji niż w krajach Europy i ich bliskości geograficznej i jednocześnie z niskim poziomem zaspokajania potrzeb własnych obywateli istnieje u nas tak duże i długotrwałe bezrobocie. Dlaczego nasza gospodarka nie jest w stanie znacząco zwiększyć produkcji? To tak jakby nasz rynek wewnętrzny był już mocno nasycony, eksport efektywny, a potencjał gospodarki wykorzystany optymalnie, jakby nie można już było zwiększyć ani zatrudnienia ani wydajności.

Niekorzystne ustawienie naszych wewnętrznych finansów, zwłaszcza złe ustalenie ich parametrów na początku transformacji i ich niekorzystne relacje do finansowych parametrów innych państw spowodowały dotkliwe niewykorzystywanie możliwości eksportowych naszej gospodarki i zbyt duży udział obcych produktów w zaspokajaniu naszych potrzeb. O konkurencyjność naszych produktów i całej naszej gospodarki trzeba było dbać ustalając odpowiednią, niższą od tej stosowanej moc złotego a nie poprzez drastyczne zaniżanie kosztów pracy i dochodów dużej części społeczeństwa.

Zbyt silna waluta, zwłaszcza w państwach słabo gospodarczo rozwiniętych, to niekorzystny bilans wymiany handlowej z zagranicą, zbyt duże, niesprzyjające rozwojowi korzystanie z pracy innych społeczeństw, ograniczanie miejsc pracy w kraju, finasowanie miejsc pracy za granicą. Ogranicza to rozwój, ogranicza rzeczywiste umacnianie gospodarki i waluty. Siła waluty adekwatna do siły gospodarki, do poziomu jej rozwoju sprzyja racjonalnej, korzystnej wymianie handlowej z zagranicą i korzystnemu wymienianiu się pracą (zawartą w wymienianych produktach) W krajach bogatych rozsądne korzystanie z pracy innych społeczeństw jest celowe i wygodne, ale w kraju na dorobku, takim jak nasz powinno się korzystać z pracy własnych obywateli dużo bardziej niż to się dzieje.

Krajom bogatym niespieszno jest do tego by wyrównywać dochody i poziomy życia z krajami biednymi takimi jak nasz. Im mniejsze różnice tym mniej intensywne korzystanie z pracy innych społeczeństw, im szybciej te różnice niwelowane, tym krótszy okres czerpania korzyści.

Ale to przede wszystkim w naszej krajowej gestii, a właściwie w gestii zawiadujących naszą gospodarką jest to, by dbać o nasze krajowe interesy, o interes całego społeczeństwa i by ani nie pozbywać się niepotrzebnie miejsc pracy, ani by nie było ono zbyt mocno eksploatowane przy wytwarzaniu produktów dla zagranicy.

W gospodarce, jak zresztą w każdej innej dziedzinie ludzkiego życia i ludzkiej aktywności potrzebna jest równowaga, tak zresztą jak dzieje się w przyrodzie, gdzie z reguły równowaga sprzyja rozwojowi a jej zachwianie niszczy. Plony są małe i niskiej jakości, zarówno przy zbyt dużych opadach deszczu jak i przy zbyt dużej i długiej suszy.

Gospodarka powinna być w równowadze, jednak w praktyce osiągnięcie równowagi idealnej jest trudne. Gospodarkę cechuje dynamika i powinna ona oscylować w pewnym zakresie ograniczeń odbiegających nieco od idealnej równowagi. Jednak te odchylenia nie mogą być zbyt duże i trwać zbyt długo.

Nie jest też tak, że zawsze, w każdym okresie rozwoju gospodarki sprzyjają jej stabilne, niezmienne reguły. Gdy rynek, gospodarstwa domowe są nasycone produktami i usługami o użyteczności i jakości adekwatnymi do poziomu gospodarczego zaawansowania, korzystniejszym dla gospodarki jest dbanie o podmioty gospodarcze, obniżanie podatków, po to by zwiększyć inwestycje, jakość i innowacyjność gospodarki, natomiast gdy w wielu gospodarstwach domowych brakuje produktów standardowych i niezbędnych i niewykorzystywane są możliwości gospodarki i społeczeństwa korzystniejszym jest dbanie o konsumenta, by pobudzić koniunkturę.


Na bezrobociu; wrzesień 1999

Wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani.

W zależności od stanu gospodarki potrzebne są różne działania decydentów. Gdy gospodarka nie wykazuje symptomów niezrównoważenia, gdy wykorzystywany jest aktualny jej potencjał, i gdy tworzone są produkty dobrej jakości ingerencji w nią powinno być jak najmniej, gdy pieniędzy w obiegu jest za dużo, gdy jakość produktów obniża się potrzebne są delikatne, rozsądne działania w kierunku deflacji, gdy niewykorzystywane jest gospodarczy potencjał, a części społeczeństwa nie stać na zakup produktów podstawowych i standardowych potrzebne są delikatne, rozsądne działania w kierunku inflacji.

Liberalni ekonomiści i politycy dość zgodnie uważają, że wciąż są u nas potrzebne działania antyinflacyjne, że inflacja jest u nas jeszcze zbyt duża i trzeba ją usilnie dławić. Ale dlaczego w takim razie pomimo inflacji (nadwyżki popytu nad podażą) jest tak olbrzymie i długotrwałe bezrobocie i jednocześnie części społeczeństwa nie stać na zakup produktów podstawowych a nawet tych niezbędnych do życia. Zapewne ważną przyczyną takiej sytuacji jest bardzo nierównomierna dystrybucja pieniądza, wielkie społeczne rozwarstwienie. Gdy część społeczeństwa, ta bogatsza kupuje coraz więcej dóbr, również markowych produktów importowanych i wydaje część pieniędzy za granicą części społeczeństwa nie stać na zakupienie produktów prostych. Dławiony jest popyt części społeczeństwa. Brak wewnętrznej, środowiskowej koniunktury na produkty krajowe nie może sprzyjać gospodarczemu wzrostowi.

Widocznie walka z inflacją koncentruje się na minimalizowaniu dochodów warstw najbiedniejszych i średnich, a pomija ograniczanie dochodów ludzi bogatszych.

Niekiedy słyszy się opinie ludzi, którym się powiodło, przedsiębiorców, urzędników, artystów, że skoro sami swoją pracą i talentami doszli do swoich sukcesów, do swojego statusu społecznego i materialnej niezależności, to jest to sprawiedliwe i nic nikomu do ich cenzusu, że jeśli tylko nie naruszają w sposób drastyczny obowiązującego prawa, to nie muszą obchodzić ich inni, którym się nie powodzi, nie muszą dzielić się z tymi, którym żyje się ciężko i mają prawo dążyć do jak największych zysków, profitów, gaż nawet, gdy dzieje się to kosztem swoich pracowników, lokalnych społeczności, kolegów. Maksymami typu: „Każdy jest kowalem swojego losu” wyciszają swoje wątpliwości, swoje sumienia, dezawuują myślących inaczej, bardziej pro-społecznie, oceniając ich, jako zacofanych nieumiejących odnaleźć się w nowoczesności. Takie myślenie jest tylko pozornie słuszne i pozornie efektywne.

Różnice w dochodach, w statusie nie wynikają tylko z nakładów pracy, talentów, umiejętności, w większej czy mniejszej części wynikają z procesów nadmiernego, niesprawiedliwego przejmowania pracy jednych grup przez drugie, jednych osób przez drugie, co zachodzi szczególnie intensywnie przy istnieniu bezrobocia i ograniczaniu gry rynkowej w sferze płac. W dłuższym przedziale czasowym takie egoistyczne i grupo-centryczne myślenie może prowadzić na manowce. Przecież sukcesy osób wypowiadających takie opinie, ich fortuny nie byłyby możliwe bez udziału innych, przecież wszyscy żyjemy w tym samym społeczeństwie, jesteśmy ze sobą powiązani. Zorganizowanie się społeczeństwa w państwo ma na celu między innymi ułatwienie podziału pracy i wzajemne się wspomaganie.

Na gospodarkę mają wpływ różne czynniki, jest ich coraz więcej, ich wpływanie na siebie jest coraz bardziej skomplikowane, trudne do uchwycenia. Trudno jest je rozpatrywać razem. Łatwiej tworzyć modele, w których rozpatrywane są pojedyncze lub ograniczone ilościowo grupy problemów.

W

pewnych krótkich przedziałach czasu rządy pro biznesowe, proinwestycyjne mogą dać gospodarce napęd, gospodarka może rozwijać się szybciej niż przy rządach pro społecznych. Jednak w długich przedziałach czasowych przy wyłącznie pro biznesowym nastawieniu gospodarka musi zacząć się dławić lub przybierać charakter niewolniczy. Wytworzone przez całe społeczeństwo (przez pracodawców, pracowników, urzędników, artystów) dobra są konsumowane przez ograniczoną ilość osób, nie docierają lub docierają w bardzo niewielkich ilościach do pracowników i ludzi społecznych nizin. Ogranicza się ogólny popyt hamując gospodarkę, lokuje się go prawie wyłącznie w bardzo ograniczonej części społeczeństwa, która opływa w nadmiarze dóbr, w luksusach, gdy pozostali służą tylko do ich tworzenia. Mogą tworzyć się wtedy stałe, wielopokoleniowe dziedziczone podziały na ludzi, rodziny żyjące w dobrobycie i na tych, którzy wraz z rodzinami żyją w ubóstwie i nie są w stanie, nie mają szans z niego wyjść. Gdy z gospodarki i jej rozwoju korzysta całe społeczeństwo, również pracownicy, gdy nie ma odrzuconych, gdy podnosi się ogólny poziom konsumpcji i dobrobytu, jest możliwa aktywność również części pracowników, mogą oni inwestować w małe przedsięwzięcia gospodarcze, mogą też inwestować w naukę swoich dzieci. Oczywiście zbyt duże i zbyt długotrwałe obciążenie gospodarki socjalnymi wydatkami, też może być jej hamulcem. Zasada równowagi obowiązuje również między inwestowaniem i konsumowaniem.

Liberałowie uważają, że motorami napędowymi gospodarki są tylko przedsiębiorcy i ludzie bogaci. Jest to bardzo uproszczona, i nieprawdziwa teza.

Owszem bogaci, czy hiper bogaci, przy odpowiedniej, fachowej polityce gospodarczej i finansowej mogą przyczyniać się do rozwoju gospodarki, ich pieniężne zasoby mogą przynosić korzyści ogółowi społeczeństwa. Fortuny ludzi bogatych, w części, która nie jest przez nich konsumowana, „pracują”, dają zatrudnienie innym albo bezpośrednio w ich firmach, albo pośrednio przez systemy bankowe, kredytowe, są wykorzystywane do inwestowania w innych miejscach, pracują dla całej gospodarki.

Niekiedy jednak zdarzają się ludzie wielkiego sukcesu finansowego i społecznego (nawet jeśli doszli do niego w sposób nie zupełnie uczciwy), którzy zaczynają wierzyć w swój geniusz, w swoją boskość i chcą naprawiać i urządzać swój kraj czy cały ludzki świat po swojemu, chcą przyśpieszać procesy społeczne, przyrodnicze, gospodarcze w sposób radykalny, mało ostrożny, do tego często bezkompromisowy i bezduszny. I tacy ludzie sukcesu stają się zagrożeniem dla społeczeństwa i dla świata.

Zasoby finansowe mogą pracować na rzecz gospodarki niezależnie od tego, od kogo pochodzą, czy pochodzą z większej ilości mniej zasobnych źródeł czy z mniej rozproszonych źródeł bogatych. Najważniejszym napędem dla gospodarki jest jednak konsumpcja, i to konsumpcja pełna, konsumpcja produktów niezbędnych, standardowych, komfortowych a więc ważne są zasoby finansowe całego społeczeństwa, i bardzo ważne są zasoby finansowe ludzi niezamożnych.

Zaistniałe w naszym kraju drastyczne różnice w poziomie gromadzonych dóbr i poziomie konsumpcji powodują poczucie niesprawiedliwości i hamują popyt, ograniczają gospodarkę. Jeśli konsumpcja na tak biednym jak nasz rynku jest nie tylko drastycznie różna dla osobników tego samego społeczeństwa, ale niektórych ludzi nie stać nawet na zakup produktów niezbędnych, pomimo nasycenia dobrami sklepów i placówek handlowych, magazynów, to powoduje to powszechne frustracje i niezadowolenie, poczucie wykorzystywania, a w drastycznych przypadkach nawet poczucie powrotu do ustroju niewolniczego, do nowej formy tego ustroju, gdzie praca nie jest towarem, lecz przymusem potrzebnym do zaspokojenia mniej niż podstawowych potrzeb człowieka, poczucie, że wytwarzane dobra są prawie w całości przejmowane przez klasę kapitalistów, ludzi z układów i plutokratów.

Kapitalizm liberalny, to system który doprowadził do wielkiego rozwarstwienia w wielu krajach, również w tych najbardziej rozwiniętych, w USA rozwarstwienie osiągnęło rozmiar jak nigdy dotąd, ale nie ma w tych bogatych państwach obywateli, którzy by nie z własnej woli żyli w biedzie drastycznej, u nas niestety dochody niektórych osób są na granicy biologicznego przetrwania, albo niestety poniżej tej granicy.


Na bezrobociu; wrzesień 1999 Trzeba zapewnić wszystkim obywatelom godziwe życie. Trzeba zapewnić wszystkim obywatelom godziwe życie albo przez zorganizowanie efektywnego wolnego rynku, który pomieści wszystkich obywateli, rynku typu amerykańskiego, albo przy ograniczonym rynku pracy stosować europejskie kanony społecznego współżycia i społecznej solidarności, stosując dla pozostających bez pracy i dla biednych system pomocy. Jeśli dąży się do całkowitej i totalnej wolności gospodarczej, do „wolnej amerykanki”, to powinno się zadbać o ten swój wewnętrzny rynek, tak by wszyscy obywatele chcący tego, mogli na nim zaistnieć, by nie było bezrobotnych. Jeśli natomiast tłumi się niepotrzebnie wewnętrzną koniunkturę i jeśli korzysta się w nadmiarze z pracy społeczeństw innych krajów, tak jak to się dzieje w naszym kraju, to powinno się przynajmniej zadbać o to, by część swoich obywateli z tego powodu nie została pozbawiona prawie zupełnie konsumpcji, by nie została wyeliminowana ze społecznego życia. Stymulowanie gospodarki W gospodarkach rozwiniętych, w których rynek jest nasycony i rozkład popytu, koniunktura i podaż są prawie optymalne inwestycje powodujące wzrost naukowych i technologicznych odkryć i wzrost wdrożeń tych odkryć do produkcji i powstawanie nowych, nieznanych lub ulepszonych produktów są zaczynem wzrostu konsumpcji w przyszłości, i spowodują podnoszenie tej konsumpcji na wyższy jakościowo poziom. Nowe lub zmodyfikowane produkty mogą stymulować pobudzenie nasyconego znanymi już produktami rynku. Obniżanie podatków firm stymuluje wtedy postęp naukowy, konstrukcyjny, technologiczny i podnoszenie jakości gospodarki. W gospodarkach zapóźnionych, takich jak nasza wzrostu koniunktury należy jednak szukać przede wszystkim we wzroście dochodów ludzi biednych i średniozamożnych. Gdy jest zły rozkład popytu, a dzieje się tak przy zbyt dużym społecznym rozwarstwieniu, i gdy jest ograniczana koniunktura dla lepszego rozkładu dochodów powinno się zwiększać płace i inne dochody osób biednych i średniozamożnych a także ograniczać podatki lub zwalniać od nich osoby o dochodach najniższych, tak by towarami i usługami już produkowanymi i już istniejącymi, przynajmniej tymi standardowymi dla aktualnego poziomu gospodarczego rozwoju można było obdzielać wszystkich obywateli, by wykorzystane były już istniejące gospodarcze możliwości. Obniżanie podatków osobom bogatym i wzrost popytu na produkty luksusowe i fanaberyjne, w dużej mierze wyprodukowane za granicą raczej nie spowoduje zbyt dużego gospodarczego ożywienia, a to które zaistnieje nie będzie odczute przez biedniejszą część społeczeństwa. Bez porównania lepszym, efektywniejszym sposobem na wywołanie gospodarczego rozwoju jakościowego i ilościowego są zwolnienia podatkowe dotyczące konkretnych inwestycji niż zwolnienia od podatków ludzi bogatych. Polityka gospodarcza nie powinna być statyczna, powielana, powinna być dostosowywana do aktualnych potrzeb, powinna dążyć do równowagi ogólnej i do składających się na nią równowag cząstkowych. Dbanie o innowacyjność, o rozwój naukowy, technologiczny, o firmy, instytuty, o lokomotywy innowacyjności powinno być w równowadze z dbaniem o maksymalne wykorzystanie już istniejących możliwości produkcyjnych ilościowych i jakościowych, o zaspokajanie w standardowe dla bieżącego okresu produkty wszystkich obywateli. Dziś tej dbałości o pełne wykorzystanie tego, co już jest możliwe i dbałości o wszystkich obywateli brakuje. Optymalne zaspokajanie potrzeb wszystkich obywateli i zwolnienia podatkowe sensownych inwestycji, to czynniki prorozwojowe gospodarki. Działania decydentów powinny być dostosowane do aktualnego stanu i uwarunkowań gospodarki. Wychylenia, oscylacje gospodarek od stanu równowagi idealnej, również wychylenia od stanu idealnej równowagi popytowo podażowej powinny być możliwie niewielkie. Gospodarki podlegają takim samym ekonomicznym prawom, ale nie jest tak, że wszystkie gospodarki i w każdym czasie wymagają takich samych warunków i bodźców do harmonijnego funkcjonowania i do rozwoju. W zależności od ich stanu, poziomu nasycenia produktami, zewnętrznych wpływów, gospodarki potrzebują różnych działań i różnych ich intensywności. Działania przeciw inflacyjne, które w pewnych okolicznościach są pożyteczne, w innych prowadzą do deflacji i stagnacji. W każdej gospodarce, zwiększaniu się puli produktów i usług towarzyszy albo deflacja - obniżka cen, co działa na gospodarkę hamująco, ale jednocześnie wymusza działania podnoszące jakość produktów i gospodarczą innowacyjność, stan równowagi tworzy się wtedy z mozołem, z lekkim opóźnieniem. Gdy decydenci zaaplikują w takiej sytuacji delikatne bodźce pro inflacyjne, zmniejszą stopy bankowe, wpuszczą na rynek dodatkowe pieniądze równowaga następuje szybciej, bez odczuwalnych nadmiernych oporów. Ponieważ w gospodarkach rozwiniętych jest wielkie nasycenie rynku produktami i występują trudności ich sprzedaży, co samo w sobie wymusza podnoszenie jakości i gospodarczej innowacyjności, to dodatkowe deflacyjne bodźce nie są potrzebne i mogą być bardziej destrukcyjne niż pożyteczne. Działaniom decydentów, w każdych warunkach powinny towarzyszyć: rozwaga i nieustająca, wnikliwa obserwacja rynku. Istnieje dość powszechny pogląd, że w gospodarce, aby można było zasilić ją dodatkowymi pieniędzmi musi zwiększyć się wcześniej pula towarów i usług i że aby jakiejś grupie społecznej dać dodatkowe pieniądze trzeba tyle samo pieniędzy odebrać innym. A przecież gospodarki, w których jest niewykorzystywany ich potencjał potrzebują zasilenia ich (w szczególności grup społecznych, które najmniej kupują) w dodatkowe pieniądze, by powstały bodźce do zwiększenia wytwarzania towarów i usług. Rozsądne działania w kierunku delikatnej, okresowej inflacji są wtedy potrzebne. Po 1989 roku zabrakło w naszym kraju u gospodarczych decydentów rozwagi, rozsądku, obserwacji gospodarki, powściągliwości w wprowadzaniu polityki antyinflacyjnej, co razem z wyprzedażą firm, gospodarczych aktywów i krajowego majątku spowodowało gospodarczy chaos i hamowanie gospodarczego rozwoju. Zdecydowane zwalczanie wielkiej inflacji zaraz na początku przemian było potrzebne, ale było realizowane bez umiaru, było zbyt drastyczne, zbyt szokowe i przede wszystkim politykę „trudnych pieniędzy” kontynuowano zbyt długo. Polityka trudnych pieniędzy obejmowała tylko część społeczeństwa, a na pewno różne grupy społeczne dotykała bardzo nierówno, dla niektórych ludzi jej skutki były katastrofalne. Nieszczęsne i niepotrzebne ograniczanie możliwości nabywczych dużej części społeczeństwa. Przyczyną stagnacji, braku popytu na naszym ubogim rynku nie jest nasycenie rynku (domowych gospodarstw) produktami, jest nią brak możliwości nabywczych ludzi. Wprawdzie trudności w zbyciu produktów wymuszają wprowadzanie przedsięwzięć powodujących innowacyjność gospodarki i do pewnego momentu polepszenie jakości artykułów, tak by można było znaleźć na nie nabywców za granicą i wśród bogatych klientów krajowych, jednak niewykorzystane są zarówno możliwości nabywcze ludzi jak i możliwości produkcyjne, dławiony jest rynek wewnętrzny: nie ma popytu i nie ma pracy. Nieliczna grupa korzysta z luksusowych jak na ten rynek produktów, duża część konsumentów nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb pomimo niewykorzystanego krajowego wytwórczego potencjału. Jeśli rynek krajowy goni rynki rozwinięte i już wiadomym jest, jakich produktów na nim brakuje, to konsumpcja, chęć nabywania produktów nowych, nowoczesnych, jakie już występują na innych rynkach powodują, że inwestorzy mali, średni, wielcy chcą zaspokoić te potrzeby co jest naturalnym, dodatkowym, niedeflacyjnym bodźcem do poprawy użyteczności i jakości produkowanych dóbr do unowocześniania gospodarki. Nie potrzeba wymuszać jakości i nowoczesności produktów tak drastycznym wzmacnianiem wartości waluty jakie ma u nas miejsce. W zależności od tego, co nazwiemy popytem możemy różnie określać równowagę ekonomiczną. Popyt naturalny, niezakłócony, niewymuszony i nietłamszony, to popyt skorelowany z aktualnym potencjałem gospodarki i wynikający z potrzeb ludzi uczestniczenia w cywilizacyjnym globalnym rozwoju, ale ludzi świadomych, że żyją w określonych czasie i miejscu tzn. w społeczeństwie o określonym poziomie tego rozwoju tzn. z potrzeb ambitnych, ale też umiarkowanych, nie-roszczeniowych. Jeśli mamy taki popyt, skorelowany z aktualnym potencjałem podaży tkwiącym w gospodarce, który jest bez przeszkód uwalniany, to mamy do czynienia z równowagą gospodarczo-społeczną. Popyt „fiskalny”, kreowany przez politykę finansową może powodować sztuczny wzrost lub sztuczne hamowanie popytu. Sterowany i zakłócany złą emisją i dystrybucją pieniędzy, ich nadmiarem lub niedomiarem, ustalaniem nieprzystających do gospodarki stóp bankowych powoduje czasowe ustalanie się zależności podażowo-popytowej na poziomie odbiegającym od równowagi naturalnej. Bez niełatwego pieniądza, bez mozolnego tworzenia nie byłoby rozwoju, nie byłoby starań o postęp, jednak zbyt trudny pieniądz też hamuje i deformuje rozwój, zniechęca i tworzy bariery. Jeśli importuje się towary wysoko przetworzone, do których wyprodukowania użyto myśli naukowej, technicznej, technologicznej, organizacyjnej, u nas jeszcze niedostępnej, to taki import ma jeszcze sens, wymusza na naszym rynku działania zwiększające kulturę techniczną, kulturę produkcji polepszające jakość wyrobów. Jeśli jednak importuje się masowo towary proste, korzyści wynikające z obniżenia cen na te towary i wymuszania zmniejszenia kosztów produkcji przez nasze rodzime firmy produkujące podobne towary są nieporównanie mniejsze od strat spowodowanych niekorzystnymi zjawiskami temu towarzyszącymi. Zbyt trudny pieniądz może też chyba sprzyjać powstawaniu monopoli w trudnych, skomplikowanych technologicznie, wymagających dużych nakładów segmentach rynku, co sprzyja z kolei, pomimo ogólnej tendencji do polepszania produktów i zwiększania jakości obniżeniu jakości produktów w sektorze rynku, w którym ten monopol działa. Zbyt trudny pieniądz może też powodować zbyt mocne zbijanie kosztów produkcji, co też może prowadzić do obniżenia jakości produktów. Polityka finansowa Narodowego Banku i budżetowa Rządu. Polityka podatkowa Rzadu powinna być skorelowana z polityką powinna być skorelowana z polityką Narodowego Banku Polskiego ustalającą moc waluty. Oddziaływanie instrumentów finansowych na gospodarkę trzeba rozpatrywać łącznie. Działania poszczególnych instrumentów pakietu mogą się znosić lub wzmacniać. Dopiero rezultaty stosowania wszystkich instrumentów zestawu i tych bankowych i tych rządowych mogą stanowić podstawę do rzetelnej oceny ich przydatności. Portiernia – styczeń 2003r. O równowadze c.d. – Wystarczy zaobserwować targowisko. W kształtowaniu się rynkowych relacji między sprzedającymi a kupującymi w całej gospodarce i na targowisku zachodzą analogie. Producent, który się „nie ceni” lub „zbyt nisko się ceni”, który zbyt nisko ceni wytworzone przez siebie wyroby łatwiej od innych je sprzedaje, ale uzyskane dochody są zaniżone w stosunku do włożonej pracy, jest przepracowany, a efekty jego pracy mogą być niewielkie i może mieć małe szanse na rozwój. Z kolei producent, który „się ceni zbyt wysoko”, nie wykorzystuje potencjału swoich produkcyjnych możliwości (możliwości ilościowych) sprzedaje swoich produktów niewiele lub może tych produktów w ogóle nie sprzedać, a jego praca wtedy może być zmarnowana i to zmarnowana w całości, również on może pozbawić się szans na rozwój. Czy rzemieślnik, który nie ma pracy, na dodatek jego warsztat pracy jest prymitywny, zrujnowany, źle wyposażony i nie pozwala na wyprodukowanie nowoczesnych, wysokiej jakości wyrobów, a który ceni zbyt wysoko swoją pracę i umiejętności może liczyć na zamówienia i czy ma szansę na rozwój? Potrzebne jest takie skalkulowanie cen swoich wyrobów, by była możliwość uzyskania środków do życia i do choćby mozolnego unowocześniania i rozbudowy swojego warsztatu pracy. Stagnacja powoduje też brak handlowych kontaktów, brak nawiązywania współpracy i uzyskiwania finansowej, kredytowej pomocy, brak możliwości tworzenia wspólnych z innymi podmiotami przedsięwzięć. Podobnie dzieje się z całą gospodarką. Gospodarka jest dynamiczna, jest w ciągłym ruchu i powinna oscylować wokół stanu równowagi. Jednak lepiej jest, gdy trochę odbiega od niego w kierunku zwiększonego wysiłku pracy niż w kierunku stagnacji. W dzisiejszym świecie zyskuje coraz bardziej zasada nie stosowania barier w międzynarodowym handlu. Ma ona umożliwić państwom wchodzenie ze swoimi produktami na rynki innych państw. W państwie biednym, takim jak Polska rezygnację ze stosowanych dawniej zaporowych ceł powinno się rekompensować odpowiednim obniżaniem kursu swojej waluty i w określonych sytuacjach, w miarę potrzeb budżetowym deficytem, by nie doprowadzić do zalewu rynku produktami zagranicznymi i to nierzadko produktami bardzo niskiej jakości pochodzącymi z gospodarek o bardzo słabych walutach np. z „zapracowanych” gospodarek Dalekiego Wschodu. Portiernia, czerwiec 2007 Czy na pewno bardzo mocna waluta wymusza lepszą jakość produktów? Inflacja (zbyt słaba waluta), zbyt dużo pieniędzy w obiegu powoduje niedobór produktów na rynku, brak konkurencyjności i obniżenie jakości. Kupowane są wtedy nawet produkty mało użyteczne. Ale również zbyt mocna waluta, zbyt mało pieniędzy w obiegu może przyczynić się do obniżenia jakości produktów. Gdy podnoszenie jakości i użyteczności nie powoduje wzrostu sprzedaży z powodu wyczerpania się zasobów pieniędzy u części społeczeństwa producenci obniżają koszty wytwarzania, niektórzy z nich obniżają koszty obniżając jakość produktów. Na rynku konsumenckim obok produktów wysokiej jakości przeznaczonych dla osób z wysokimi dochodami istnieje bardzo wiele produktów bardzo niskiej jakości i tych sprowadzanych z Chin, państw Dalekiego Wschodu i innych i tych produkowanych u nas w kraju. Niska siła nabywcza dużej części społeczeństwa, coraz trudniejszy zbyt na produkty, coraz większa konkurencyjność cenowa, powoduje obniżanie „na siłę” kosztów produkcji. Koszty obniżane są już nie tylko przez racjonalne podnoszenie wydajności pracy przez stosowanie nowych, lepszych technologii i technik produkcji, ale przede wszystkim poprzez oszczędzanie na wynagrodzeniach pracowników i stosowaniu gorszych surowców i półproduktów, uproszczonych technologii a nawet oszustw. Takie działania widać wyraźnie np. w branży spożywczej. Mamy dziś bardzo niskiej jakości produkty wędlino podobne, masłopodobne, sero-podobne, chlebo-podobne. W zrównoważonej gospodarce występuje zdrowa konkurencyjność, racjonalne dążenie do obniżania kosztów i dbanie o jakość produktów. Wyroby złej jakości nie są kupowane przez konsumentów. Natomiast przy przesadnie wysokiej wartości waluty, przy przesadnie trudnym pieniądzu następuje nie tylko niepotrzebne dławienie konsumpcji ale konkurencyjność przybiera szkodliwą dla gospodarki i funkcjonowania rynku formę niezdrowego obniżania kosztów produkcji i dystrybucji. Nietrzymanie inflacji w ryzach, wypuszczanie jej spod kontroli powoduje nakręcanie się spirali inflacyjnej aż do osiągnięcia postaci hiperinflacji i mocno dokuczliwe obniżanie jakości produktów. Z kolei przesadnie wysoka siła waluty wywołuje przesadną konkurencyjność, przesadne obniżanie kosztów produkcji i również obniżanie jakości produktów. Obniżanie kosztów zatrudnienia (płac, liczby pracowników) wzmaga dławienie konsumpcji, co powoduje jeszcze większe obniżanie kosztów wpływających na jakość produktów. Mozolnie a nie szokowo. Przesadnie silna waluta to zmrażanie gospodarki. Pomimo jej dużej jednostkowej siły nabywczej obniża popyt (siłę nabywczą) całej krajowej gospodarki. Krajowe produkty są zbyt drogie. Pomimo obniżonej mobilności i siły nabywczej całej gospodarki ludzie establishmentu tego nie czują. Przy bardzo zróżnicowanych, niesprawiedliwych dochodach ludzie establishmentu przejmują dużą część dochodu krajowego i chcą silnego złotego. Mogą wtedy kupować prawie dowoli zagraniczne, wysokiej klasy produkty, mogą podróżować i czuć się w czasie tych podróży swobodnie, nawet, gdy odbywają je w bogatych krajach. Wydatki na nabycie produktów podstawowych, żywności stanowią dla nich małą część domowego budżetu. Dla osób o przeciętnych i niskich dochodach silny złoty, to brak dostępu do produktów, często produktów pierwszej potrzeby, to uciążliwe, znojne życie. Dążenie do przesadnie silnego złotego to postawa egoistyczna, ale też wynika z myślenia krótkowzrocznego, bo przy zbyt silnym złotym następuje mrożenie całej gospodarki i hamowanie jej rozwoju ilościowego i jakościowego. Uzyskiwanie coraz to wyższej jakości gospodarki i produktów powinno odbywać się w sposób ciągły, mozolny a nie skokowy, szokowy. Próby skokowej poprawy jakości gospodarki i produktów muszą powodować przytłumienie gospodarki i ograniczenia ilościowe, nie wytwarzanie dostatecznej ilości produktów potrzebnych społeczeństwu i wysokie bezrobocie. Część społeczeństwa nie jest nawet w stanie zaspokoić swych podstawowych potrzeb. Zła polityka finansowa w połączeniu ze złym prawem przetargowym, które wymuszają zbyt drastyczne, nieracjonalne obniżanie kosztów, co powoduje obniżenie jakości inwestycji, produkcji lub usług, niekiedy katastrofalne, a także drastyczne, niekiedy dramatyczne obniżanie płac, zmniejszanie popytu i wewnętrznej koniunktury są przyczynami powodującymi spowolniony i chaotyczny rozwój naszej gospodarki. Portiernia, styczeń 2003 r. Optymalny rozwój, to rozwój z wykorzystaniem wszystkich tkwiących w społeczeństwie i gospodarce potencjałów. W kraju takim jak nasz, zacofanym technologicznie, o niskiej wydajności wytwórczej niewykorzystywanie potencjału gospodarczego i ludzkiego jest niewybaczalnym błędem. Czy nie lepiej jest rozszerzać wewnętrzny rynek i pomagać obywatelom wyzwolić energię i pomysłowość, (nie zaniedbując korzystania z dorobku innych społeczeństw i wpuszczania nowoczesności razem z zagranicznymi inwestorami) zamiast dążyć do unowocześniania gospodarki poprzez stosowanie drastycznych rygorów, nadludzkim wysiłkiem, kosztem wielkiej rzeszy rodaków, ograniczając społeczny popyt? Powinniśmy rozwijać się przede wszystkim wykorzystując maksymalnie własny potencjał. Najważniejszym instrumentem, za pomocą, którego można wpływać na gospodarkę jest wg mnie kurs waluty (stopy procentowe) w powiązaniu z odpowiednią dystrybucją dochodów, dóbr i rozkładem gospodarczych korzyści w społeczeństwie. Rozwój gospodarki zależy od wykorzystania potencjału inwestycyjnego i potencjału pracy wszystkich obywateli. Tak jak w licznej rodzinie jest trudno o to by żyło się dostatnio, gdy na jej utrzymanie pracuje tylko jedna osoba, łatwiej, gdy praca dostępna jest większej liczbie osób, tak samo jest w społeczeństwie, w gospodarce biednej słabo oprzyrządowanej, o niskiej wydajności wzrost dobrobytu możliwy jest wtedy, gdy wykorzystuje się istniejący w nim potencjał pracy. Osada wioślarska, w której niektórym zawodnikom odebrano wiosła nie ma szans na płyniecie optymalnie szybko. W naszym biednym zapóźnionym gospodarczo i cywilizacyjnie kraju nie wykorzystywanie potencjału ludzkiej pracy i skazywanie wielu obywateli na egzystencję na poziomie biologicznej wegetacji a niektórych na zupełne wykluczenie z obywatelskiej, państwowej wspólnoty jest nie tylko naganne etycznie, ale jest i wielkim marnotrawstwem i hamowaniem rozwoju. Oczywiście pożądanemu ożywieniu gospodarczemu, powinno towarzyszyć unowocześnianie gospodarki, podnoszenie jej na wyższy jakościowy poziom. Zaspakajanie bieżących społecznych potrzeb musi iść w parze z unowocześnianiem gospodarki. Musi być zachowana gospodarcza równowaga, ekonomiczny rozsądek. Postawy skrajne: zbiorowego rozrzutnika i zbiorowego „sknery” nie są postawami racjonalnymi. Tam gdzie odpowiedzią na trudności gospodarcze jest nadmierne zwiększanie inflacji, gdzie ulega się zbyt łatwo społecznym żądaniom wzrostu płac i wpuszcza się zbyt dużo pieniędzy do obiegu i osłabia się ich wartość, tam następuje marnowanie ludzkiej pracy (przede wszystkim pracy prostej), „gospodarka się nie ceni”, produkowane są buble a nawet nikomu niepotrzebne towary, gospodarka jest też wykorzystywana przez inne gospodarki, z kolei tam gdzie dba się do przesady o moc pieniądza, gdzie lęk przed inflacją jest zbyt duży, gdzie „gospodarka się zbyt ceni” i jest za mało pieniędzy w obiegu następuje marnowanie potencjału ludzkiej pracy, ludzkich możliwości. Co prawda są bodźce do tego by gospodarka była bardziej innowacyjna, bardziej oprzyrządowana, by było w niej więcej myśli i usprawnień, to jednak staje się ona „okrojona” Duża część społeczeństwa nie korzysta z jej efektów lub korzysta w mocno ograniczony sposób. Trudny rynek daje możliwość wykazania się swoimi przymiotami: pracowitością, talentami, pomysłami itp. osobom w nim uczestniczącym- mającym pracę, nie daje jednak takich szans wielkiej rzeszy ludzi z niego wykluczonych. Pieniądz nie powinien być ani zbyt trudny ani zbyt łatwy, powinien być „akuratny”. Cóż z tego, że przy silnej złotówce możemy za określony wkład pracy kupić więcej towarów zza granicy a nasze produkty uzyskują wyższe ceny i za sprzedaż naszych jednostkowych produktów możemy otrzymać więcej „zagranicznej” pracy zawartej w produktach kupowanych, skoro nie możemy naszych produktów w dostatecznej ilości sprzedać i brakuje nam pracy i pieniędzy. Niewątpliwie bardzo ważnym celem gospodarczej polityki powinno być dążenie do unowocześnienia gospodarki, jednak dbałość o podnoszenie jej jakości powinna iść w parze z troską o zaspokojenie przynajmniej podstawowych potrzeb wszystkich członków państwowej wspólnoty. Wydaje mi się, że te zasady powinny być dla ekonomistów oczywistymi, że jest to ekonomiczne „ABC”, jednak tak nie jest. Mocno przesadne umacnianie złotego i wybiórcza, niesprawiedliwa dystrybucja pieniędzy/dóbr bezsensownie ograniczające pojemność rynku stały się u nas praktyką. Wymuszanie innowacyjności, wysokiej jakości i efektywności poprzez wzmacnianie złotego przyjęło u nas takie rozmiary, że spowodowało odwrotne do zamierzonych skutki, nie tylko spowodowało nieefektywność i stagnację gospodarki ale w niektórych dziedzinach cofnięcie w rozwoju a nawet zapaść. Zamiast nowoczesnych budowli, mamy ruiny. Lepiej, korzystniej dla gospodarki byłoby, gdyby Rada Polityki Pieniężnej nie stosowała zbyt dużych bodźców antyinflacyjnych, gdyby dano gospodarce więcej możliwości na samoregulację. Stosowanie zbyt dużych stóp zwrotu pieniędzy i nieustanne, w krótkich odstępach czasu ich podwyższanie, wzmacnianie złotego paradoksalnie osłabiało skutecznie konkurencyjność naszej gospodarki, która wskutek tych ciągłych zakłóceń nie była w stanie uzyskać stanu prawdziwej równowagi. Zły, niesprawiedliwy, nieefektywny podział dochodów i dóbr Pochodną zbyt szybkiego i mocnego zbijania inflacji, zwłaszcza w kraju tak biednym jak nasz są niesprawiedliwe płace i zła, bardzo niesprawiedliwa dystrybucja wytwarzanych przez gospodarkę dóbr. Wzmacnia się złotego i utrzymuje na niskim poziomie przepływ pieniędzy i dóbr kosztem ludzi ze społecznych dołów tworząc i poszerzając sferę ubóstwa, ograniczając dochody i popyt na dobra podstawowe. Ograniczanie popytu na dobra, które gospodarka jest w stanie wytworzyć ogranicza wytwórczość, powoduje niewykorzystywanie rezerw prostych i hamuje gospodarczy rozwój pod względem wielkości produktu krajowego, ale pośrednio również rozwój jakościowy. Oprócz zbyt małej ilości pieniędzy na rynku bardzo zróżnicowane i mocno niesprawiedliwe dochody wynikają też ze społecznych procesów, z politycznych zaniechań, z układowych powiazań, nieuczciwego lobbingu z pazerności i bezwzględnego egoizmu niektórych grup i osób, w post komunistycznej rzeczywistości i z neoliberalnej gospodarczej ideologii. Ogromnie niesprawiedliwa dystrybucja dóbr powoduje, że osoby najbogatsze konsumują produkty luksusowe, ale też te najdziwniejsze często mało przydatne produkty zbytku i fanaberii, a osób biednych i wykluczonych nie stać na zakup podstawowych produktów codziennego użytku. Zła dystrybucja pieniędzy, ich zbyt ograniczony obieg, prawie omijający niektóre grupy obywateli, a na pewno wprzęgający ich zbyt mało intensywnie do rynkowego ruchu jest równie ważną a może jeszcze ważniejszą od nieodpowiedniej siły waluty i zbyt małej ilości pieniędzy w gospodarczym obiegu przyczyną powodującą destrukcję gospodarki. Siła waluty jest wielkością, która po pewnym czasie upływającym od zaistnienia bodźców, które ją deregulują potrafi się sama regulować i naprawiać, aktualizować do stanu odpowiadającemu aktualnej sile gospodarki, oczywiście, jeśli de-regulujące bodźce nie będą się powtarzać. Natomiast zła, bardzo nierównomierna i niesprawiedliwa, omijająca część obywateli dystrybucja krajowego dochodu, powodująca, że część społeczeństwa ma niewielki udział w obiegu pieniędzy i w tworzeniu krajowego popytu, a niektórzy obywatele są z niego prawie całkiem wykluczeni powoduje ograniczanie koniunktury, niewykorzystywanie prostych gospodarczych rezerw i tłamszenie gospodarki. Zbyt niskie płace, to ograniczanie koniunktury Nieprawdziwa jest opinia, że podnoszenie płac pracowników firm musi powodować redukcję zatrudnienia i że „umowy śmieciowe” i nieopodatkowane płace zmniejszają bezrobocie. Taka opinia może wydawać się trafna z punktu widzenia pojedynczego pracodawcy, który znajduje się pod presją chwili, bieżących trudności, bieżącej gry rynkowej. Niestety wygłaszają ją też bezrefleksyjnie, automatycznie osoby zajmujące się zawodowo ekonomią i organizowaniem życia gospodarczego bez wgłębiania się w aktualny stan rynku i gospodarki. A przecież powinni oni mieć spojrzenie makroekonomiczne, powinni spoglądać na gospodarkę całościowo i uwzględniać dłuższe horyzonty czasowe. W gospodarce, w której istnieją rezerwy popytowo-podażowe wzrost płac zwłaszcza tych najniższych uruchamia te rezerwy. (Oczywiście gdy przekroczy się stan równowagi i u obywateli znajdzie się zbyt dużo pieniędzy w stosunku do aktualnych możliwości gospodarki nastąpi zbyt duża inflacja) Prostym sposobem, choć niewystarczającym na spłaszczenie dochodów, na walkę z biedą i marginalizacją obywateli w naszym kraju, ale też na poprawienie koniunktury jest podniesienie wysokości najniższej płacy za ustalony kodeksowo limit ilości godzin pracy (i podniesienie najniższej stawki godzinowej). Portiernia – czerwiec 2007 Uzupełnienie notatki: Jaka ma być ta gospodarcza równowaga? Jesteśmy krajem biednym na dorobku a zachowujemy się tak jakbyśmy byli krajem rozwiniętym. Od 1989 roku chcemy (a właściwie chcą nasi decydenci) umiejscowić nasz kraj na pozycjach przeznaczonych dla krajów bogatych, chcemy mało pracując czerpać korzyści z pracy innych społeczeństw, chcemy konsumować produkty wytwarzane przez innych, a przecież jesteśmy krajem biednym i przyjęcie takiej postawy przynosi korzyści tylko mocno ograniczonej części społeczeństwa. Pozostała część może jedynie zaspokoić swoje potrzeby na bardzo niskim poziomie, a wielu nie może zaspokoić nawet potrzeb podstawowych. Zachowujemy się tak jak kraje rozwinięte, które mają gospodarki wysokiej jakości, które za myśl naukową, technologiczną, również tą zawartą w produktach kupują pracę prostą innych społeczeństw. Jeśli się takimi możliwościami nie dysponuje, to kupowanie w nadmiarze pracy zawartej w zagranicznych produktach musi powodować zubożenie przynajmniej części społeczeństwa i musi spowodować ograniczenie rynku pracy. Ograniczając produkcję na potrzeby wewnętrzne i na eksport naszych produktów nie tylko nie czerpiemy, jako społeczeństwo korzyści (czerpie je tylko część społeczeństwa), nie tylko nie mamy dostatecznie dużo pieniędzy z eksportu, ale jeszcze ponosimy straty spowodowane wypływem z kraju kapitału do krajów, w których praca jest tańsza a także straty spowodowane niedostatecznym wpływem do nas inwestycyjnego, twórczego kapitału zagranicznego. Mamy zbyt drogą gospodarkę w stosunku do jej jakości i renomy, zbyt drogi produkt krajowy w całości i zbyt drogą pracę, ale pracę drogą nie ze względu na wysokie zarobki pracowników, ale ze względu na zbyt dużą siłę złotego. To, że pracę kupują państwa bogate, rozwinięte jest zrozumiałe, ale gdy pracę w ogromnych ilościach kupuje państwo takie jak nasze mało rozwinięte gospodarczo, w którym występuje ogromne bezrobocie jest czymś zadziwiającym. To jest zrozumiałe, że decydenci w państwach rozwiniętych, bogatych starają się stworzyć warunki, by produkty wytworzone przy użyciu wyspecjalizowanej pracy własnych społeczeństw wymienić na produkty tworzone przez inne społeczeństwa przy zastosowaniu mniej wyspecjalizowanej pracy, w szczególności na produkty wymagające pracy prostej i z dużym udziałem siły fizycznej. Decydenci dbają, by wysiłek własnych społeczeństw w tworzeniu jak najwyższego poziomu życia i dobrobytu był jak najmniejszy, by rozwijać własny aparat wytwórczy ułatwiający pracę własnych obywateli, ale też, by cedować uciążliwości pracy przy wytwarzaniu produktów na inne społeczeństwa. Nasi decydenci po 1989 roku zachowywali się i działali tak jakby nasze państwo było gospodarczo super rozwinięte i super bogate. Chcieli, by nasza gospodarka goniła gospodarki rozwinięte bez wysiłku naszego społeczeństwa kupując dużą część pracy innych społeczeństw zawartej w importowanych produktach. Takie ich myślenie było i jest utopijne, a ich działania szkodliwe. Bezmyślne kalkowanie myślenia i działania decydentów z państw rozwiniętych a także uleganie modnej gospodarczej neoliberalnej ideologii okazało się bardzo destrukcyjne dla naszego państwa. Nie dość, że ograniczali pracę naszego społeczeństwa, że stłamsili aktywność obywateli, proces rozwoju i dorabiania się, to jeszcze pozbyli się dużej części naszego dorobku, wyprzedali już istniejący majątek naszego kraju i nasze krajowe firmy, nawet te w których można było produkować produkty dobrej jakości i zaawansowane technologicznie tylko po to, by uzupełniać ponoszone straty, bieżące gospodarcze deficyty. Tracimy niezwykle korzystny okres światowej koniunktury dla krajów takich jak nasz, gospodarczo zapóźnionych, w których społeczeństwa są gotowe do włożenia w rozwój dużo własnej pracy, tracimy okres w którym państwa bogate korzystają mocno z pracy innych, nie swoich społeczeństw. Ciężka praca, wykonywanie prac prostych i postęp wzajemnie się nie wykluczają. Rozwój nauki, myśli technologicznej, technicznej, organizacyjnej i doganianie pod tym względem państw rozwiniętych powinien być jednym z priorytetów polityki naszego państwa, tak abyśmy i my w coraz większym stopniu korzystali ze światowego podziału pracy i byli tego podziału beneficjentami. Jednak nie możemy, jako państwo zachowywać się dziś tak jakbyśmy już byli państwem rozwiniętym. Z troską o postęp powinna iść w parze troska o wykorzystanie tkwiącego w naszym społeczeństwie potencjału pracy. Nie powinniśmy bagatelizować potrzeby wykonywania pracy prostej. Pragmatycznego podejścia, dostosowywania się do aktualnej naszej sytuacji, do aktualnego miejsca na drabinie rozwoju nie można zastępować doktrynami, górnolotnymi hasłami, „bujaniem w obłokach”. Bez ciężkiej pracy odpowiadającej naszemu stopniowi rozwoju nie da się zdobyć środków na rozwój. Inwestycje i konsumpcyjna koniunktura wewnętrzna i koniunktura eksportu powinny być ze sobą w równowadze. Państwa takie jak np. Japonia, Korea Południowa, a w ostatnich dekadach Chiny czy Indie wykorzystały globalizację gospodarki i handlu i otwarcie się świata na ich produkty, wykorzystały możliwość sprzedaży pracy swoich obywateli do państw rozwiniętych. Ceny ich produktów były na tyle niskie, że Świat kupował wielkie ich ilości, ale na tyle wysokie, że oprócz zaspokajania bieżących konsumpcyjnych potrzeb pozwalały na akumulację zysków i prowadzenie inwestycji wzbogacających gospodarczą bazę. My w Polsce odwrotnie, „wykorzystaliśmy” globalizację do kupowania pracy za granicą. To tworzenie warunków do eksportu własnych produktów i wykorzystanie potencjału pracy i zdolności naszego społeczeństwa powinno być motorem napędzającym inwestycje i rozwój. Tłamszenie eksportu i wewnętrznej koniunktury hamowało u nas inwestycje i rozwój. Byle co, byle gdzie, byle tanio, byle jak, byle od obcych. Dzisiejsze neoliberalne myślenie gospodarcze odeszło mocno od gospodarczego pragmatyzmu i zdrowego rozsądku. Pewne liberalne doktryny tak się mocno wryły w umysły, że są traktowane jak ekonomiczne aksjomaty. Zasady wolnego, nieograniczonego niczym rynku i konkurencyjności są traktowane jak świętości, których nie wolno nie tylko podważyć, ale nawet lekko poruszyć. Wypowiedzi i zachowania niepoddające się modnym dziś dogmatom traktowane są jak zamach na obiektywne prawa ekonomiczne i na racjonalność. Według dzisiejszych zapamiętałych wyznawców gospodarczego para-liberalizmu świat i poszczególne społeczeństwa mogą się optymalnie rozwijać tylko i wyłącznie przy zachowaniu totalnego, sterylnego wolnego rynku i zupełnej konkurencyjności. To przekonanie o optymalnych zbawiennych zasadach ma odniesienie nawet do małych wspólnot. Myślenie według sterylnych zasad, które nawet nie dopuszcza występowania zakłóceń tych zasad, które nie przyjmuje korekt staje się ideologiczne. Jednym z tych doktrynalnych ideologicznych już przekonań jest takie, że kapitały własny i obcy są tak samo dobre i użyteczne, że tak samo dbają o rodzimą gospodarkę. Innym z tych doktrynalnych przekonań jest przeświadczenie, że zawsze opłaca się kupować taniej, bez względu na to, od kogo kupujemy, że zawsze korzystniej jest kupić taniej od obcego, zagranicznego podmiotu niż drożej od własnego. A przecież kupując coś nawet drożej od kogoś z własnej wspólnoty niż od kogoś spoza niej zostawiamy w niej pieniądze i wzmacniamy popyt. Przecież wewnątrz mniejszego zbioru ludzi, wewnątrz wspólnoty są nieporównanie silniejsze powiązania, a kontakty są łatwiejsze i częstsze. Kupując coś od kogoś we własnej wspólnocie nawet drożej niż od kogoś spoza niej działamy na korzyść wspólnoty i na korzyść własną. Prawdopodobieństwo, że ten ktoś wyda otrzymane pieniądze również we wspólnocie i w efekcie ktoś następny ze wspólnoty zakupi wytworzone przez nas produkty jest bez porównania większe niż w przypadku zakupu produktu wytworzonego poza nią i że uzyskamy dochody pozwalające nam egzystować i materialnie się rozwijać. Poprzez rozwój poszczególnych członków wspólnoty rozwija się cała społeczność, jej wspólnym wysiłkiem poprawia się także infrastruktura zamieszkiwanego przez nią obszaru Oczywiście konkurencja zza granicy wspólnoty ma też i pozytywne aspekty, pozytywne oddziaływanie na procesy przebiegające wewnątrz niej. Zmusza chociażby do polepszania jakości i do obniżania kosztów, do zmian sposobów wytwarzania. Jednak po 1989 roku nie doceniano u nas korzystnego wpływu kupowania produktów wytworzonych w naszym kraju na naszą gospodarkę. Jak we wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek i rzetelna kalkulacja i zrównoważenie w działaniu. Ograniczona świadomość ekonomiczna części opiniotwórczych elit To, co działo się i co dzieje się w gospodarce wpływa na to co dzieje się w sferach pozagospodarczych, Nierozumienie procesów gospodarczych rzutuje na oceny tego co dzieje się w niegospodarczych sferach. Duża część naszych elit, opiniotwórczych środowisk żyje w ułudzie rozmijającej się z rzeczywistością, dlatego tak niesprawiedliwie ocenia tą część społeczeństwa, która wyraża różnymi sposobami swoje niezadowolenie z naszej transformacji. Dla jakości przemian decydująca była pierwsza dekada istnienia III RP, o której myśleliśmy, że jest demokratyczną i wolną. Wytyczone na początku jej istnienia kierunki i sposoby przemian okazały się błędnymi, bardzo dotkliwymi dla wielkiej części naszego społeczeństwa, przyniosły milionom obywateli biedę, upokorzenie, zniechęcenie. To co działo się w tej dekadzie miało i ma przełożenie na następne lata istnienia III RP. Do dziś rzutuje na sytuację bardzo wielu osób. Wielu z tych, którzy utracili z różnych przyczyn miejsca na przepełnionej gospodarczej, pracowniczej, społecznej platformie nie są w stanie dostać się na nią ponownie. Ci, którzy sprzeciwiali się kierunkom transformacji byli mocno i powszechnie zwalczani, nazywani oszołomami. Portiernia; styczeń 2003 O innowacyjności. Reformy neoliberalne po 1989 roku stłamsiły gospodarkę, ograniczyły jej ilościowe możliwości wytwórcze, ale także stłamsiły jej unowocześnianie i innowacyjność W gospodarkach dzisiejszych jest miejsce na produkcję dóbr już sprawdzonych i na innowacyjność, na zaspakajania standardowych potrzeb ludności i na tworzenie coraz to lepszych, bardziej użytecznych i coraz bardziej ułatwiających życie ludzkie produktów. Konsumenci w naszym kraju potrzebują zarówno zwykłych, prostych mebli jaki najnowszej generacji urządzeń elektronicznych. Innowacyjność jest ważna dla podnoszenia atrakcyjności gospodarki, dla polepszenia funkcjonalności i jakości wytwarzanych przez nią produktów, dla coraz to lepszego zaspokajania potrzeb konsumentów, dla pozyskiwania zagranicznych rynków zbytu. Za eksport produktów nowoczesnych uzyskać można większe przychody. Państwo powinno dbać o naukowców, konstruktorów, technologów. Oczywiście rozwój jakościowy gospodarki, podnoszenie jej wydajności i polepszanie jakości produktów i usług, to atrybuty rozwoju. Nie powinniśmy jednak zaniedbywać czy pozbywać się produkcji typowej, mniej zaawansowanej technologicznie. Ważna jest każda, nie tandetna, przydatna nam, krajowym konsumentom, a także mogąca być korzystnie wyeksportowana produkcja. Należy wykorzystywać potencjał gospodarczy do zaspokajania standardowych potrzeb obywateli. Ważnym jest nasycanie rynku w produkty przydatne, już sprawdzone. Coraz lepsze zaspokajanie potrzeb podstawowych i standardowych spowoduje naturalne, oddolne, rynkowe szukanie możliwości zwiększania sprzedaży i podnoszenia jakości i funkcjonalności produktów. Innowacyjność pojawi się sama. Wymusi ją rynek. Pojawi się też więcej wspólnych z firmami zagranicznymi, z udziałem zagranicznego kapitału przedsięwzięć, z których produkcji coraz atrakcyjniejszych, nowocześniejszych produktów korzystać będzie nasze społeczeństwo. Pełna zrównoważona gospodarka sama podąży drogą innowacyjności, choć można też ją stymulować i przyspieszać, ale dbać trzeba, by było to bez uszczerbku dla produkcji zaspokajającej bieżące potrzeby społeczeństwa. Dbanie o konkurencyjność gospodarki i o zaspokajanie bieżących potrzeb powinno być w równowadze. Oczywiście nowoczesność i innowacyjność warto wzmacniać poprzez ukierunkowane działania. Innowacyjność zwiększa potencjał gospodarki, rozszerza konsumpcję społeczeństwa i podnosi ją wyższy poziom, daje nowe, dodatkowe możliwości sprzedaży, pracy twórczej, i typowej pracy produkcyjnej, zwiększa konkurencyjność gospodarki. Ważnym jest, aby był wykorzystywany aktualny potencjał gospodarki i potencjał pracy naszego społeczeństwa zarówno do wytwarzania produktów standardowych jak i nowoczesnych, by były zaspakajane wszystkie nasze potrzeby. Przy dzisiejszym postępie technicznym i technologicznym i niebywałym wzroście wydajności procesów wytwórczych są możliwości zaspokajania ludzkich potrzeb na dużo większym niż dawniej poziomie. Niewykorzystywanie potencjałów gospodarczych i społecznych do zaspokajania społecznych potrzeb, nawet tych podstawowych i fundowanie wielu obywatelom biedy i nie licującego z aktualnym postępem miernego poziomu egzystencji nie pozwala oceniać decydentów, którzy zawiadywali naszą gospodarką przez ostatnie dziesięciolecia pozytywnie. By potencjał gospodarczy był wykorzystywany optymalnie gospodarka musi być w równowadze Powinno się dążyć do tego, by popyt był adekwatny do aktualnego potencjału gospodarki, by zasoby pieniędzy i ich dystrybucja umożliwiały korzystanie w optymalny sposób przez całe społeczeństwo z aktualnych jej możliwości i z drugiej strony by potencjał gospodarczy był tworzony adekwatnie do istniejącego już poziomu życia obywateli, Wzrosty potencjału gospodarczego i poziomu życia powinny być budowane mozolnie, systematycznie, we wzajemnej harmonii. Bank Centralny i Rząd powinny ze sobą przynajmniej ściśle współpracować. A według mnie w sytuacji w jakiej znajduje się nasz kraj byłoby korzystniej gdyby bank centralny podlegał rządowi, gdyby była prowadzona spójna polityka gospodarcza. Moc waluty, ilość pieniędzy w gospodarczym obiegu i sposób ich dystrybucji powinny być zsynchronizowane, powinny zapewniać racjonalny i sprawiedliwy rozdział krajowego produktu. Powinno obserwować się gospodarkę, rynek. Gdy jest zastój i bezrobocie powinno wprowadzać się więcej pieniędzy do obiegu, ale też w kraju w którym wielu obywateli nie stać na zakup prostych, niezbędnych do życia, czy standardowych dzisiaj produktów pieniądze powinny w większym stopniu trafiać do ludzi ubogich, którzy zapewnią koniunkturę na produkty proste, których produkcję gospodarka jest w stanie szybko zwiększyć. Zwiększenie konsumpcji i rozwój produkcji prostej wpływa na ogólny rozwój gospodarki i na jej rozwój jakościowy i innowacyjny. Z kolei, gdy występują braki zaopatrzeniowe, gdy tworzą się towarowe luki w hurtowniach i sklepach, gdy spada jakość produktów powinno się wycofywać pieniądze z obiegu i wzmacniać złotego. Gdy rynek, odbiorcy produktów, gospodarstwa domowe są nasycone produktami, których funkcjonalność i jakość są adekwatne do aktualnego zaawansowania technologicznego, technicznego gospodarki, wytwórcy mogą starać się bronić przed stagnacją swoich firm stosując nakłady na postęp naukowy, technologiczny i podmieniając produkty już nasycające rynek, nowymi, lepszymi jakościowo, bardziej funkcjonalnymi, tańszymi lub produktami zaspokajającymi nowe, nieznane wcześniej ludzkie potrzeby. Obniżenie płaconych przez nich podatków pomaga w ulepszaniu i unowocześnianiu produkcji. Natomiast w gospodarce (takiej jak nasza), w której potencjał jest niewykorzystywany, w której istnieją proste rezerwy wytwarzania a popyt jest ograniczany nie przez nasycenie produktami, ale przez zbyt mały zasób pieniędzy u odbiorców (u części społeczeństwa) wzrost wytwarzania można stosunkowo szybko uzyskać zwiększając pulę pieniędzy w obiegu i poprzez lepszą, mniej różnicującą społeczeństwo ich dystrybucję. Oczywiście byłoby to łatwiejsze gdyby nie były wcześniej zniszczone gospodarka, wytwórczość, gdyby nie były sprzedane przedsiębiorstwa, które mogłyby produkować „od zaraz”. Nie zaszkodzi ostrożna, delikatna współpraca decydentów z rynkiem w kwestii równowagi, zmniejszania rynkowych oporów i stymulacji rozwoju. Aby wraz z nasycaniem rynku produktami nie zaistniała choćby krótkotrwała deflacja, aby nie zwiększała się trudność w sprzedaży produktów, aby nie zostały zachwiane płynności wytwarzania produktów i usług, aby nie następowały zbyt mocne obniżki cen, aby wzrosty konsumpcji nie były chwilowe i dużo niższe od możliwych, przy intensyfikowaniu produkcji, zwiększaniu się w gospodarczym obiegu strumieni nowo wytwarzanych produktów materialnych, tych bardziej trwałych i tych nietrwałych, konsumowanych na bieżąco i usług może być potrzebny niewielki wyważony wzrost ilości pieniędzy na rynku, (wzrost dochodów, płac kupujących). Oczywiście systematyczne delikatne obniżanie cen produktów, zwłaszcza obniżanie względne cen w stosunku do zarobków obywateli w dłuższych przedziałach czasowych wynikające ze wzrostu wydajności wytwarzania, podnoszące dobrobyt obywateli nie hamują rozwoju, (powodują wzrost siły nabywczej waluty). Pożądane jest jak najbardziej łagodne, systematyczne wymuszanie tych obniżek przez rynek. Przy wzroście gospodarczym i zwiększeniu ilości produktów na rynku i przy niezmiennej puli pieniędzy na rynku nastąpi obniżenie popytu i cen produktów, i do momentu zrównoważenia podaży i popytu może nastąpić pewien opór przed zwiększaniem produkcji, natomiast gdy wzrostowi produkcji towarzyszy odpowiedni, ostrożny dopływ dodatkowych pieniędzy ceny mogą pozostać bez zmian lub zmiany mogą być mniejsze a oporu nie będzie lub będzie minimalny. W sytuacji gospodarczego wzrostu, lepszego wypełniania rynku produktami i usługami zasilanie rynku dodatkowymi ilościami pieniędzy i jednoczesne obniżanie cen nie muszą być zjawiskami sprzecznymi. Dodatkowe pieniądze mogą łagodzić obniżki i mogą być potrzebne do harmonijnego zgodnego z rynkowymi potrzebami regulowania rynku i nie odchodzenia nadmiernie od stanu zrównoważenia. Wydaje mi się, że w takich jak nasza gospodarkach z anemiczną koniunkturą korzystnym byłoby unikanie nawet niewielkich turbulencji. Przyrostom nowo wyprodukowanych dóbr materialnych i usług (przyrostom wytwarzania dóbr odtworzeniowych w określonych przedziałach czasowych w stosunku do okresów wcześniejszych) powinny towarzyszyć dopływy nowej określonej puli pieniędzy do gospodarczego obiegu (najlepiej w formie przyrostu płac osób najmniej zarabiających). Zawiadujący finansami Banku Centralnego powinni bacznie obserwować gospodarczy rynek, monitorować zachodzące procesy i w miarę potrzeb wpuszczać do obiegu nowe pule pieniędzy. Obserwacja rynku, reagowanie na zachodzące zmiany, pilnowanie rynkowej równowagi, to zasadnicze zadania banku centralnego. Oczywiście nie zachodzi proste przełożenie między wielkościami wzrostu wytwarzania a ilością pieniędzy, którymi trzeba zasilić rynek. Choćby wzrost eksportu powoduje zwiększenie ilości pieniędzy otrzymanych z zagranicy i puli pieniędzy w obiegu. Pożądane jest też obniżanie kosztów produkcji. Jednak pomimo zdolności rynku do powracania do równowagi podażowo-popytowej jest miejsce na delikatne działania anty zakłócające bezwładnościowy opór rynku. Pula nowo pozyskiwanych pieniędzy na cele inwestycyjne od banków jest wykorzystywana przez inwestorów do zakupu na rynku materiałów i usług, projektów itp. do uruchomienia lub zwiększenia produkcji. Po sfinalizowaniu inwestycji następuje wzrost ilości produktów tych trwałych i tych nietrwałych, ciągle odtwarzanych i nowych i wzrost konsumpcji i majętności a więc wzrost dobrobytu obywateli. Banki udzielają kredytów, również tych inwestycyjnych z pieniędzy, które w dużej mierze ściągają z rynku. Oczywiście w całej gospodarce przy wielości rynkowych graczy i wielości prowadzonych inwestycji, gdy inwestowanie i procesy intensyfikowania wytwarzania przebiegają w miarę systematycznie i harmonijnie gospodarczy rynek ma czas na reagowanie na wzrost wytwarzania. Jednak mogą istnieć różnego rodzaju zakłócenia i rolą Banku Centralnego i Rządu jest pilnowanie by wzrost produktu krajowego i obniżanie cen i kosztów wytwarzania przebiegały harmonijnie. Poza tym, przy gospodarczym marazmie w naszym kraju, niskim poziomie życia obywateli i wielkim bezrobociu lepiej by w myśleniu i działaniach decydentów konieczność zapewnienia koniunktury gospodarczej przedkładana była dzisiaj ponad konieczność obniżania kosztów wytwarzania. Zapewne trudne a nawet niemożliwe jest ścisłe i drobiazgowe uchwycenie i opisanie zachodzących gospodarczych procesów, natomiast należy bacznie śledzić zachowania uczestników rynku i rynku w całości i reagować adekwatnie do ogólnych rynkowych tendencji. Niestety decydenci w naszym kraju zachowują się tak jakby byli gdzieś daleko, albo za jakimś wysokim murem, jakby byli od gospodarki odizolowani. Ich myślenie i działania są od gospodarki i naszej rzeczywistości oderwane, pozostają w sprzeczności z potrzebami. Ograniczanie roli państwa w gospodarce i życiu społecznym może ewentualnie następować dopiero przy równowadze rynkowo-społecznej. Wycofywanie się państwa z gospodarki i z życia społecznego mogłoby ewentualnie następować dopiero po osiągnięciu równowagi rynkowo-społecznej, gdy nie byłoby bezrobocia, gdy występowałaby gra w sferze dochodów i wynagrodzeń i gdyby wszyscy obywatele mieli szansę na godziwe dochody i na godne życie. W sytuacji takiej, do jakiej doprowadziła polityka gospodarczo-społeczna NBP i kolejnych rządów III RP, gdy występuje wielkie bezrobocie, gdy płace nie ustalają się w grze rynkowej a są narzucane wyłącznie przez pracodawców wycofanie się państwa z pomocy i ochrony socjalnej obywateli, których nie stać na ponoszenie kosztów pseudo rynkowych przemian jest niegodziwe. Neoliberałowie wciąż odwracają porządek przemian. Nieustająco priorytetem jest dla nich wycofywanie państwa z życia społecznego, z gospodarki przed uzyskaniem równowagi i prawdziwej gry rynkowej, nie bacząc na to, jakie ludzkie dramaty takie podejście przynosi. Są różne modele funkcjonowania państwa, bardziej lub mniej socjalne, z większymi lub mniejszymi obciążeniami podatkowymi. Jednak w każdym modelu powinno zapewnić się obywatelom szansę na godziwe życie. U nas po 1989 roku priorytetem władz nie było tworzenie takich szans, priorytetem był swoiście rozumiany rozwój gospodarki i państwa, walka z inflacją i zapamiętałe wycofywanie się państwa z życia obywateli bez względu na płynące z tego dla nich konsekwencje. Na sposób myślenia liberałów nie wpływała nawet nasza skrzecząca rzeczywistość, nieszczęścia wielu osób i rodzin. Jak najmniej pomocy, rozwój poprzez pogłębianie nierówności, poprzez dopieszczanie tzw. lokomotyw, w wymiarze zbiorowym - metropolii a w wymiarze pojedynczych obywateli - ludzi bogatych. Para-liberałowie niestety chętnie i bezrefleksyjnie przejmują ze świata wszystko bez modyfikacji, przejmują też to, co jest złe. xoxoxoxoxoxoxo Przed moimi kolejnymi amatorskimi rozważaniami o naszej gospodarce kilka moich niefachowych dywagacji dotyczących rynku i finansowych działań banków: System bankowy. Stopy bankowe. Banki w momencie udzielania kredytów działają w kierunku inflacji, w momencie odbierania spłat działają w kierunku deflacji. Banki komercyjne aby zarobić na swojej działalności muszą stosować większe stopy kredytowe od banku centralnego Oczywiście oprocentowanie udzielanych kredytów przez system bankowy musi być większe od oprocentowania wkładów, by był wygenerowany zysk, by kreacja pieniędzy nie stała się pustym, oderwanym od gospodarki działaniem, by pieniądze nie stały się bezwartościowe, by był zachowany trud w pomnażaniu pieniędzy przez kredytobiorców, by pula rynkowych pieniędzy nie narastała szybciej od puli produktów i usług, by nie nastąpiła hiperinflacja. Jednak ustalanie zbyt dużych stóp zwrotu kredytów powoduje, że ten trud jest dla producentów i usługodawców zbyt duży, że działalność gospodarcza jest dla nich zbyt znojna albo staje się zupełnie nieopłacalna. Zbyt mocna waluta hamuje popyt wewnętrzny i eksport, a więc i podaż. W tym samym okresie banki udzielają nowych kredytów i otrzymują spłaty kredytów wcześniej udzielonych. Różnica między sumą spływających od wierzycieli spłat a sumą udzielonych kredytów w okresie rozliczeniowym, to dochód banku. Dochód pomniejszony o płace pracowników banku, dywidendy, inne bankowe koszty, to zysk banku Bank centralny z założenia dysponuje ogólną, zbiorczą pulą będących w obiegu pieniędzy, ma pieczę nad ogólnymi procesami popytowo-podażowymi, inwestycyjnymi, dba o ogólną, zbiorczą gospodarczą równowagę, emituje dodatkowe pule pieniędzy i zasila nimi gospodarkę, udziela kredytów, ustala stopę ich zwrotu, buduje walutową rezerwę, pokrywa też stosunkowo niewielkie w stosunku do całej gospodarki koszty swego funkcjonowania. W momencie udzielania kredytów działa w kierunku inflacji, ściągając spłaty działa w kierunku deflacji. Pojedynczy przedsiębiorca, kredytobiorca przez uruchomienie lub rozwinięcie swojej działalności nawet gdy ceny rynkowe maleją stara się ściągnąć z rynku (od kupujących jego produkty) tyle pieniędzy by przynajmniej starczyło mu na opłacenie zaciągniętego kredytu, jego oprocentowania. Ogólnie dla całej gospodarki oprocentowanie kredytów działa deflacyjnie, zmniejsza popyt, również przyrosty dóbr rynkowych działają deflacyjnie. Producenci i importerzy zasilając rynek nowymi towarami zwiększają pulę produktów, a więc działają w kierunku obniżenia cen. Odwrotnie od kredytów działają wkłady oszczędnościowe obywateli i podmiotów. Lokaty bankowe, to zamrażanie siły nabywczej pieniędzy, zmniejszanie popytu w czasie trwania lokaty, ale to też zwiększanie popytu w momencie ich wykorzystania. Oprocentowanie bankowych oszczędnościowych wkładów działa inflacyjnie. Bank centralny zasilając rozsądnie rynek dodatkowymi pieniędzmi działa pro inflacyjnie, wyzwala dodatkowe gospodarcze moce, wtedy zwiększenie ilościowe wytwarzanych dóbr, podnoszenie ich użyteczności i jakości jak i pojawianie się nowych produktów i usług nie wywołuje obniżania ich cen i czasowych oporów i ograniczeń w ich wytwarzaniu. Stopy bankowe ustalane przez bank centralny powinny być możliwie niskie. Zbyt wysokie stopy zwrotu razem z niedostatecznym zasilaniem rynku w nowe pule pieniędzy, to zbytnie drenowanie gospodarki z pieniędzy, to działanie w kierunku deflacji, to hamowanie gospodarki. Konieczne jest stałe obserwowanie rynku i gospodarki a działania banku centralnego powinny być dostosowane do aktualnych gospodarczych potrzeb. Obligacje Rząd wypuszczając obligacje polskim firmom działa odwrotnie niż przy udzielaniu kredytów. Sprzedając obligacje gospodarczym podmiotom, (ściąga od nich pieniądze), działa deflacyjnie, spłacając je (zasila rynek w pieniądze), działa inflacyjnie. Uwzględniając cały okres, w którym działają obligacje Rząd działa inflacyjnie (więcej pieniędzy spłaca niż otrzymuje) Ratowanie się i zasilanie bankowych funduszy obligacjami sprzedawanymi podmiotom zagranicznym jest ryzykowne. Obligacje, które są sprzedawane podmiotom zagranicznym uwzględniając cały okres działają deflacyjnie – uszczuplają fundusze państwa i możliwości zasilania pieniędzmi rynku krajowego. Oddaje się tym podmiotom część wysiłku rodzimej gospodarki i pracę naszych obywateli. Chyba, że pieniądze ze sprzedaży obligacji będą wykorzystane w celach inwestycyjnych, i przyszłe korzyści wynikające z inwestycji zrekompensują z nawiązką koszty wykupu obligacji. Wtedy sprzedaż obligacji należy traktować jako zaciąganie przez Rząd (państwo) kredytu w celach rozwojowych. Ale trzeba wtedy mieć ściśle określone inwestycyjne cele i dobre w odniesieniu do inwestycji rokowania. Jeśli to możliwe należy wykorzystywać potencjał inwestycyjny własnej gospodarki, własnego rynku i własnych obywateli. Importując z jakiegoś kraju produkty lub kupując je jako pojedynczy konsumenci: Zubożamy rynek konsumencki tego kraju, jeśli nie był on tymi produktami nasycony Działamy korzystnie na gospodarkę tego kraju, stymulując wytwórczość, jeśli rynek był tymi produktami nasycony.






Kolejne notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?



Notatki - całość
*** *** *** ***