OOOOO





********************









Pierwsza strona - Spis stron


******************



a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

ch Notatki: 2003e

Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?



Mierzączka - Tato Mieczysław, Wujek Stanisław i Dawid

Ograniczenie pojemności gospodarki.

Zła polityka transformacji, źle ustalona wartość złotego oraz wyprzedaż gospodarczego majątku ograniczyła pojemność gospodarki, ograniczyła wielkość krajowej wytwórczości na rzecz importu z Chin, państw Dalekiego Wschodu, a także z innych krajów, w tym z bogatych krajów Europy, co spowodowało podział społeczeństwa na część, której na krajowym gospodarczym rynku funkcjonuje się stosunkowo dobrze i na część której funkcjonowanie w gospodarce jest mocno ograniczone, która czuje się zmarginalizowana i upokorzona.


Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

Jeśli we wspólnocie, niezależnie od jej wielkości, w małej, dużej czy wielkiej dochodzi do sytuacji, w której nie są zaspokajane przynajmniej podstawowe życiowe potrzeby wszystkich osób ją stanowiących a istnieją możliwości ich zaspokajania, gdy nie są zaspokajane nie z powodów obiektywnych, na które wspólnota nie ma wpływu np. z powodu klęsk żywiołowych, wojen, niesprzyjającego klimatu lub terenu, a część sprawnych osób nie ma zajęcia, to jest ona źle zorganizowana.

W wspólnotach rozwiniętych, w których praca jest oprzyrządowana i wydajna nie wszyscy jej członkowie muszą uczestniczyć w wytwarzaniu czy dostarczaniu dóbr materialnych, część z nich może zaspokajać duchowe potrzeby wspólnoty, może tworzyć dzieła sztuki, zaspokajać potrzeby rozrywki itd. We wspólnotach rozwiniętych, w których praca jest bardzo wydajna nawet gdy część osób nie bierze udziału w tworzeniu dóbr materialnych czy duchowych, nie powinien obniżyć się znacząco poziom zaspokajania potrzeb wszystkich osób wspólnoty, choć oczywiście pożądany jest stan, gdy wszyscy członkowie wspólnoty uczestniczą w tworzeniu dóbr wspólnocie potrzebnych.

We wspólnotach nawet tych bogatych, o dużej wydajności pracy może dojść do sytuacji, gdy potrzeby części osób są zaspokajane na bardzo wysokim poziomie a potrzeby innych osób na niskim, do korzystania w nadmiarze z pracy osób wspólnoty przez część jej osobników, gdy inni nie mogą zaspokoić potrzeb nie tylko standardowych dla danego społeczeństwa ale nawet podstawowych.


Portiernia – styczeń 2003

Są różne drogi dochodzenia do rozwiniętego kapitalizmu. Nasi decydenci wybrali drogę skrajnie liberalną, drapieżną.

Aby gospodarka była efektywna i przyjazna całej wspólnocie muszą w niej być wykorzystywane w maksymalny sposób potencjały pracy i twórczości obywateli, a przede wszystkim muszą być zapewnione wszystkim obywatelom dochody zapewniające godne życie.

Do najbardziej rozwiniętych należy gospodarka USA oparta na wolności i indywidualizmie. W nowo kształtującym się społeczeństwie amerykańskim struktura społeczna była tworzona od początku, nie było ustalonej hierarchiczności, było miejsce na kształtowanie się klasy średniej, każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie. W stosunku do gospodarek nie można jednak stosować schematów i automatyzmu działań. W rozwiniętych Wielkiej Brytanii i USA przed wprowadzeniem nowych polityk przez Tacher i Regana istniała już klasa wielkich przedsiębiorców i istniała klasa średnia, istniały odpowiednie proporcje między ludźmi biznesu a pozostałą częścią społeczeństwa, a sytuacja gospodarczo- społeczna aż prosiła się o zdyscyplinowanie. Ale nawet w USA i innych krajach uchodzących za liberalne, w różnych okresach istniała różna polityka finansowo- gospodarcza.

W państwach o zapóźnionej gospodarce i scentralizowanym jej zarzadzaniu istnieje bardzo duże zagrożenie tym, że wcześniejsza hierarchiczność ukształtowana przez inne kryteria niż gospodarcze np. hierarchiczność polityczna zostanie zamieniona w nowo wprowadzanych liberalnych warunkach funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki rozumianych nie, jako tworzenie równych szans dla wszystkich, ale jako zaistnienie zupełnej rynkowej dowolności na hierarchiczność gospodarczą, że nastąpi proces przejmowania firm przez dawną nomenklaturę i tworzenia się struktur oligarchicznych.

Zbyt trudne warunki finansowe: zbyt mocny pieniądz i wielkie trudności w zdobywaniu kredytów powodujące olbrzymie trudności w zaistnieniu i funkcjonowaniu na rynku osób nieposiadających własnego kapitału i z poza układów stworzyły olbrzymie dysproporcje możliwości biznesowych i pogłębiły niesprawiedliwe rozwarstwienie naszego społeczeństwa i innych społeczeństw pokomunistycznych.

W nowych „liberalnych”, anarchiczno-układowych warunkach część społeczeństw jest prawie zupełnie eliminowana z konsumpcji, co jest nie tylko karygodne moralnie, ale też zubaża konsumpcyjny rynek. Doktryna dyscyplinowania gospodarek i stwarzania trudnych warunków gospodarowania przy jednoczesnym zachowaniu statusu dostępu do stanowisk i kredytów w czasie szeroko prowadzonej prawie totalnej prywatyzacji w naszym biednym państwie, państwie ze zrujnowaną gospodarką doprowadziła do wielkiej niesprawiedliwości i do koszmaru bezrobocia i biedy wielu osób i rodzin. Na dodatek irytujące są bardzo butne postawy i wypowiedzi niektórych beneficjentów przemian, których dochody są kilkadziesiąt razy większe od przeciętnych, uważających się za ludzi wielce zasłużonych dla budowania tej nowej lepszej rzeczywistości, za niezastąpionych, za lepszych od innych, bez których nie możliwe byłyby przemiany i rozwój, uważających się za dobrodziejów, którym należy się od wszystkich wdzięczność.


Portiernia; styczeń 2007

Wydaje mi się, że światowe tendencje dyscyplinowania gospodarek i wymuszania ich unowocześnienia i podnoszenia jakości produktów i usług i cedowania uciążliwej pracy na inne społeczeństwa z jakimi mieliśmy do czynienia przez ostatnie ćwierćwiecze powoli łagodnieją. Tendencje te były odpowiedzią na potrzeby sprostania jakościowej konkurencji innych gospodarek, w szczególności bardzo zdyscyplinowanej gospodarki japońskiej i doprowadziły do oczekiwanych rezultatów, jednak obok unowocześnienia gospodarek spowodowały wielkie rozwarstwienie społeczeństw. Społeczeństwa, łącznie ze społeczeństwem japońskim, są już zmęczone takim dyscyplinowaniem i tęsknią coraz mocniej za życiem bez opresji, bez rygorów, bez pośpiechu, za mniej różnicującą ludzi rzeczywistością. W społeczeństwach takie jak nasze wielkie rzesze obywateli tęsknią szczególnie mocno za życiem w harmonii, za prawdziwymi: demokratyzacją i liberalizacją, za wolnością powszechną a nie wybiórczą.


Portiernia, styczeń 2003

Dlaczego nie po europejsku?

Trudno pojąć, dlaczego mogąc obserwować z bliska rozwinięte gospodarki państw europejskich, tym bardziej, gdy chcemy stać się częścią europejskiego organizmu, nasi decydenci wzorowali się nie na tych gospodarkach, ale wprowadzili u nas kapitalizm takiego typu jaki istniał w niektórych państwach Ameryki Południowej i Łacińskiej. Nawet przy wprowadzaniu konkretnego, szczegółowego rozwiązania dotyczącego systemu emerytalnego wzorowano się na rozwiązaniu chilijskim. A przecież europejskie wzory funkcjonowania gospodarek i mechanizmów wprowadzanych przez państwa na rzecz społeczeństw są nie tylko blisko, ale są też i efektywniejsze i bardziej sprawiedliwe.


Kapitalizm – tak, ale jaki?

Ustroje gospodarcze mogą zawierać się między stanami brzegowymi, między niczym nieokiełznaną grą między ludźmi mającą na celu zaspokojenie ich indywidualnych potrzeb a altruistycznym działaniem dla dobra wspólnoty, między totalną kapitalistyczną grą wolnorynkową a totalnym kolektywnym komunizmem. Człowiek jest istotą zarówno indywidualną jak i wspólnotową, społeczną, dlatego obie skrajności są dla niego katastrofalne.

W jaki sposób ustroje gospodarcze będą ewoluować razem z rozwojem ludzi i społeczeństw?


Styczeń 2003

Polski kapitalizm.

Po kilkunastu latach budowania i funkcjonowania u nas ustroju kapitalistycznego mamy inne na niego spojrzenie. Widzimy go mniej jednorodnie. Dostrzegamy wyraźniej, że pod pojęciem kapitalizmu kryje się cała paleta systemów gospodarczo-społecznych, z różnymi nasileniami i proporcjami wolnego rynku i działaniami prospołecznymi.

Wizja demokracji i gospodarki rynkowej była przez nas uczestników komunistycznej rzeczywistości bardzo wyidealizowana. Widzieliśmy rzeczywistość świata w czarno-białych barwach. Demokracje i wolny rynek jawiły nam się jako bardziej jednorodne systemy, idealne, sprzyjające człowiekowi, prawie pozbawione jakichkolwiek ułomności, a ustrój socjalistyczny, jako ten nieludzki, siermiężny, pozbawiający wolności, w którym w imię ideowości odziera się ludzi z godności. Okazuje się, że natura ludzka jest niezależna od ustroju, jest ponad ustrojami, że złe cechy tkwią w ludzkich charakterach niezależnie od społecznych ustrojów. Nikt rozsądny nie chciałby dziś po historycznych doświadczeniach funkcjonowania państw komunistycznych ustroju „idealnie sprawiedliwego”. Ustrój rynkowo-demokratyczny jest zdecydowanie wydolniejszy i uczciwszy, daje możliwość wpływania obywateli na władzę, a gospodarka rynkowa jest bardziej efektywna. Jednak nie jest on tak jak byśmy chcieli idealny i może przyjmować różne formy, bardziej humanitarne lub bardziej opresyjne.

Współżycie społeczne w harmonii i spokoju jest ważną wartością. Nie można stosować radykalnych środków, aby zaspokoić prawa i słuszne skądinąd żądania jednych obywateli kosztem innych, wymuszania respektowania jednych wartości łamiąc inne. Na przykład prawo do rynkowej wolności właścicieli firm nie może być ponad prawem do zachowania ludzkiej godności zatrudnionych w nich pracowników. Potrzebna jest rozwaga i umiar. Narzuca się nam nieustannie poprzez propagandowe media popieranie nazywanych przez establishment „sił zdroworozsądkowych”, „postępowych”, „liberalnych” i przeciwstawianie się „populistom”. Jednak czy myślenie takie nie jest błędne, skoro doprowadziło do dzisiejszej sytuacji, do tego, że duża część społeczeństwa jest u kresu fizycznej i psychicznej wytrzymałości i czuje się stłamszona i poniżona? Ten dzisiejszy polski kapitalizm jest dla wielu ustrojem opresji i upokorzenia, kapitalizmem chorym.


Portiernia styczeń 2003r.

Rozterki dotyczące dokonanych i dokonujących się przemian

Niektórzy, nawet ci cenieni wcześniej przeze mnie publicyści gospodarczy, którzy niezmiennie, bez żadnych korekt głoszą poglądy skrajnie liberalne od jakiegoś czasu mnie drażnią. Opisują naszą dzisiejszą rzeczywistość w taki sposób jakby wieści o ludzkich tragediach dochodziły do nich gdzieś z dalekiego kosmosu. Słyszą komunikaty o tym, że część dzieci jest niedożywiona i jednocześnie piszą, że ta część społeczeństwa, która narzeka na warunki życia nie potrafi zrozumieć przemian, że jest obarczona komunistyczną świadomością i tym podobne bzdury. Mam wrażenie, że dziś znów niektórzy ludzie szeroko pojętej władzy, a także publicyści, ludzie szerokich elit politycznych stracili kontakt z rzeczywistością. Zupełnie nie przyjmują do swej świadomości istniejącej obok nich społecznej rzeczywistości, nie przyjmują głosów zwykłych ludzi, uważając je za przejaw ograniczenia politycznej świadomości, tkwią w przeświadczeniu, że wszystkie przemiany i dzisiejsza rzeczywistość przyjęły optymalne formy.

Czy z perspektywy minionych lat nie jest jednak zasadnym zweryfikowanie a przynajmniej skorygowanie poglądów, co do konieczności neoliberalnego, friedmanowskiego sposobu przekształcania gospodarki (przeznaczonego dla krajów rozwiniętych, nasyconych dobrami) i zastanowienie się, czy unowocześnianie gospodarki, dochodzenie do kapitalizmu i gospodarki rynkowej na skróty jest dla naszej gospodarki najlepszą drogą?

Dotkliwa bieda niemałej części społeczeństwa i jego wielkie rozwarstwienie zmuszają do zastanowienia się, czy jednak nie lepsza, bardziej naturalna byłaby droga stopniowych przemian, np. poprzez tworzenie gospodarki opartej na wolnym rynku i na samorządach gospodarczych, tak jak tego chcieli niektórzy działacze i eksperci „Solidarności”. Czy tak kontestowane formy prywatyzacji jak zbiorowe przejmowanie zakładów przez ich załogi nie przyniosłoby lepszych rezultatów? Na pewno dałoby możliwości biznesowego działania szerszej rzeszy osób, a nie tylko tym nielicznym, w większości z politycznej nomenklatury i z różnego rodzaju układów. Ten kapitalizm dzisiejszy przecież nie jest wcale kapitalizmem o prostych i przejrzystych zasadach funkcjonowania, jest w dużej mierze kapitalizmem układowo-mafijnym.

Przyłączam się do głosów osób, które uważają, że zrobiono też dużo błędów w prywatyzacji firm i banków oddając wszystko, co się da w ręce obcych inwestorów po zaniżonych cenach, zamiast dążyć do tego by możliwie jak najwięcej majątku i aktywów przemysłowych i bankowych pozostało w polskich rękach. Sprzedaż firm, banków daje oczywiście natychmiastowe, namacalne wpływy do budżetu, ale ogranicza mocno te wpływy w przyszłości, zubaża gospodarkę, ogranicza prowadzenie własnej polityki gospodarczej i powoduje nieustający transfer zysków za granicę. Głosy sprzeciwu wobec prowadzonej polityki prywatyzacyjnej nie wynikały i nie wynikają z zachowawczych, nacjonalistycznych pobudek, jak to często się je interpretuje, ale z gospodarczego realizmu i pragmatyzmu. Zarządzający naszą gospodarką prowadzili jakąś absurdalną politykę, rekompensowali niedobór pieniądza, i zbyt wysoki jego kurs poprzez sprzedaż rodzimych firm.

Oczywiście brakuje w Polsce kapitału i trzeba dbać o ściągnięcie kapitału zagranicznego, nowych technologii i systemów organizacji, jednak nie powinno się tego robić bez umiaru, bezkrytycznie, ideologicznie. Idea sprzedaży majątku, po to by przyciągnąć obcy kapitał nie może stać się sztywną doktryną, musi być rozważna, przynosić wymierne korzyści.

Chyba nie doceniono polskiej przedsiębiorczości. Dlaczego pod zaborami, w Wielkopolsce Polacy potrafili się organizować, potrafili stworzyć system finansowo-gospodarczy, który inkubował gospodarcze zaangażowanie i umożliwiał gospodarczy rozwój w sposób o wiele efektywniejszy niż w innych rejonach zniewolonej Polski? Działo się tak, chyba nie tyle, czy może nie tylko, za sprawą ukształtowanej, innej mentalności niż w innych rejonach, ale również, a chyba przede wszystkim za sprawą funkcjonowania w pewnym systemie finansowo-gospodarczym funkcjonującym u pruskiego zaborcy. Myślę, że po 1989 roku zabrakło u nas takich sprzyjających warunków do rozwoju rodzimej przedsiębiorczości.

Szkoda, że z reformami finansowymi Balcerowicza nie były zmieszane rynkowe, ale bardziej prospołeczne koncepcje gospodarcze innych ekonomistów, że reformom finansowym nie towarzyszyły w większym stopniu uwłaszczenia obejmujące wszystkich obywateli. Szkoda, że ekonomiści z różnych opcji, o różnych poglądach nie współpracowali ze sobą w rządzie. Myślę, że ich koncepcje wcale nie musiały się wykluczać i że z ich dyskusji i współpracy mogłaby powstać dobra, wyważona koncepcja gospodarczego rozwoju.


Portiernia – sierpień 2007.

Uzupełnienie do notatki: „Rozterki dotyczące dokonanych i dokonujących się przemian.”

Szkoda, że przy tworzeniu pierwszego rządu w prawie już wolnej Polsce nie doceniono mądrości ruchu „Solidarność” i nie zaufano solidarnościowym ekonomistom, szkoda, że premier Mazowiecki zawierzył doradcy Waldemarowi Kuczyńskiemu i jego bardzo radykalnie-liberalnej koncepcji gospodarczej tożsamej z teoriami i doktrynami Sorosa. Szkoda, że nie brano pod uwagę opinii innych ekonomistów i posłów, których nie tylko nie wysłuchiwano, ale, z których szydzono.

Ogromne oczekiwania polityczno-gospodarczo-cywilizacyjnych przemian powodowały zapotrzebowanie na autorytety, które by wskazały skuteczna drogę do tych przemian. W związku z tymi oczekiwaniami w rywalizacji osób pretendujących w świadomości społecznej do miana autorytetów zdobyły przewagę osoby, które przedstawiały w sposób pewny, bez wahań swoje wizje i programy nad osobami nawet o wielkiej wiedzy i osiągnięciach, które jednak zadawały choćby od czasu do czasu sobie i innym pytania, które przedstawiały problemy do rozwiązania, a nie, jako gotowe, dopięte do końca recepty. Temu pragnieniu zaufania kompetentnym, jasno, niezachwianie przedstawiającym swe plany osobom poddał się premier Mazowiecki obdarzając zaufaniem przekonanego i zdecydowanego liberała Waldemara Kuczyńskiego, który zaproponował na stanowisko ministra finansów, pracującego akurat wtedy nad naukowymi, liberalnymi koncepcjami funkcjonowania gospodarki i mającego bardzo liberalne podejście, Leszka Balcerowicza. W tej atmosferze chęci zaufania autorytetom i zagranicznym wzorom, społeczeństwo w swej przeważającej części zaufało Leszkowi Balcerowiczowi i jego programowi naprawy finansów i odbudowania gospodarki. Jednak teorie i wzorce być może odpowiednie w pewnych okresach dla krajów i gospodarek rozwiniętych i ustabilizowanych, lub niewiele im szkodzące nie przystawały do polskich realiów i spowodowały wiele szkód, wymagały przynajmniej korekt. Zwłaszcza program drastycznego dyscyplinowania gospodarki, który zamiast unowocześnienia gospodarki, przyspieszenia inwestycji i szybkiego rozwoju spowodował ograniczanie konsumpcji znacznej części społeczeństwa, bezrobocie i wykluczenia obywateli był jak się okazało dla gospodarki i społeczeństwa mocno destruktywny.


Portiernia styczeń 2003r.

Niesprawiedliwe i mało efektywne przemiany.

W państwach „Zachodu” klasa kapitalistów tworzyła się stopniowo, w sposób naturalny. Przytaczana jest często historia Rockefellerów, którzy stali się wielkimi przemysłowcami przez długie lata wytężonej pracy kolejnych pokoleń; zaczynając od „zera”.

U nas duża część majątku społecznego, państwowego została sprywatyzowana poprzez bardzo niesprawiedliwe uwłaszczenia, poprzez natychmiastowe przejęcia przez pojedyncze osoby lub grupy. Uwłaszczyły się osoby, grupy z różnorakich układów zawodowych, towarzyskich, partyjnych, lub osoby będące w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu, np. pracujące w zakładach przemysłowych, centralach handlowych, bankach itp. w czasie ich przekształceń lub likwidacji.

Powszechnym sposobem zdobywania kapitału było tworzenie prywatnych tzw. firm córek, które zajmowały się sprzedażą produktów tworzonych w przedsiębiorstwach państwowych lub uspołecznionych. Łatwo bogacili się też ci, którzy zawiadywali pieniędzmi banków. Strumieniami pieniędzy zdecydowanie łatwiej jest manipulować niż strumieniami towarów. Do przejęcia pieniędzy nie trzeba posiadać własnych magazynów i środków transportu, do obracania nimi nie trzeba własnych hurtowni, kampanie reklamowe nie muszą być tak intensywne. Zawłaszczanie majątku jest prawie wirtualne, konkretnie istniejący w postaci dóbr majątek jest gdzieś daleko.

Część osób, „przedsiębiorców”, bogaciło się też w szybkim tempie dokonując różnego rodzaju przekrętów, pasożytując na państwowej gospodarce, kupując np. w państwowych przedsiębiorstwach. surowce, półprodukty lub wyroby gotowe za bezcen i sprzedając je z dużym zyskiem nie wkładając w ich przetworzenie żadnej swojej pracy lub wkładając prace minimalną, często stosując tylko księgowe machinacje.

Państwo bagatelizowało i przyzwalało na wielkie przekręty i afery wielkiego biznesu i jednocześnie traktowało nieufnie, podejrzliwie średnie i małe rodzinne firmy. Niektóre z nich pod byle pretekstem niszczono.

Kapitalizm w naszym wydaniu okazał się ustrojem super niesprawiedliwym i super nieuczciwym. Pensje niektórych menedżerów sięgają zenitu. Oczywiście zarządzają oni i odpowiadają za wielkie majątki i oprócz satysfakcji moralnych powinni też być odpowiednio wysoko wynagradzani. Jednak ich pensje są tak nieporównywalne do zarobków przeciętnych ludzi, że sugerowałoby to, że są oni nadludźmi, że dysponują kosmiczną inteligencją i kosmiczną wiedzą, których to inni osobnicy nie są w stanie osiągnąć, że efektywność ich działania, korzystny wpływ na gospodarkę są niedoścignione. Również niektórym politykom, działaczom gospodarczym, ekspertom, którym udało się wywindować na polityczne i finansowe szczyty uderzyła do głowy przysłowiowa woda sodowa, ich zachowania ewidentnie wskazują na to, że poczuli się super ludźmi, herosami, wszechwiedzącymi, nieomylnymi guru, górującymi nad całą resztą społeczeństwa, dobroczyńcami, którym lud powinien oddawać niekończące się wyrazy wdzięczności. Wyznawcy naszej formy kapitalizmu zakładają, że ludzie dzielą się na tych nielicznych niezastępowalnych nadludzi o super inteligencji i super możliwościach i na pozostałych, których to możliwości są zbliżone do zera. Ich moralność pozwala dzielić ludzi na dwa odrębne gatunki, o różnych drogach ewolucji.

Niektórzy ludzie twierdzą, że prawdy, zasady, zjawiska ekonomiczne są uniwersalne. Myślę, że jest to tylko częściowo słuszne. Niektóre elementy teorii ekonomicznych są uniwersalne inne nie, inne są prawdami cząstkowymi, niepełnymi, kontekstowymi, a o ich przydatności decydują niuanse. To tak jakby się chciało udowodnić, że człowiek znajdujący się w zbiorniku wodnym, zgodnie z zasadą wyporności dopóki ma powietrze w płucach powinien utrzymywać się na powierzchni wody i nie ma prawa utonąć, a jednak jest inaczej, jeśli nie umie pływać tonie.

Zbyt rzadko dochodziło do publicznych rzetelnych dyskusji między ekonomistami o różnych poglądach dotyczących naszej ekonomicznej transformacji, w których poglądy wszystkich dyskutantów byłyby szanowane? Jeśli dochodziło do dyskusji, to ustawiano je w taki sposób, by zwolennicy opcji neoliberalnej mogli uzyskać przewagę i narzucić publice przekonanie, że myślenie para-liberalne jest jedynie słusznym.

Po zastosowaniu przełomowych, szokujących, uciążliwych, i skutecznych w krótkiej perspektywie czasowej antyinflacyjnych reform (skutecznych według decydentów i wyznawców neoliberalnych doktryn), po zlikwidowaniu hiperinflacji i po widocznych efektach szybkich zmian w dyscyplinowaniu rynku, nie tylko reformatorzy utwierdzili się w przekonaniu o słuszności ich stosowania ale również większość nas zwykłych obserwatorów przemian zawierzyło reformatorom, (jak się wydawało autorytetom ekonomicznym) obdarzyło ich kredytem zaufania. Uwierzyliśmy, że stworzone, trudne warunki gospodarowania, i trudne, dla niektórych obywateli spartańskie warunki życia były potrzebne do uzdrawiania, rozwoju i unowocześniania naszej gospodarki.

Jednak u wielu z nas to zawierzenie szybko topniało w obliczu dziejącej się rzeczywistości. Dostrzegliśmy, że teorie, poglądy decydentów i wspierających ich polityków i ludzi występujących publicznie odbiegały od tego co działo się w realu, że stawały się niewiarygodne, propagandowe.

Największym błędem okazała się polityka stosowania bardzo trudnego pieniądza. Ale błędną była też polityka przekształcania gospodarki, zmian jej form własności. Można było pozostawić gospodarkę bardziej samej sobie, rzeczywiście liberalnym przemianom, bardziej zaufać oddolnym, naturalnym społecznym i gospodarczym procesom przekształceniowym. Może lepsza byłaby droga oparta w większym stopniu na intuicyjnych i naturalnie biegnących procesach i na intuicyjnych ocenach moralnych, może zamiast haseł o konieczności ograniczania roli państwa powinno być rzeczywiście mniej państwa w narzucaniu form przekształceniowych, w tworzeniu przekształceniowych doktryn, ustalaniu i narzucaniu podmiotów, które mogą i które są „godne” przejmować firmy. Hasło „mniej państwa” realizowane jest przewrotnie w ten sposób, że państwo tworzy zbyt sztywne, ograniczające obywateli regulacje, tworzy kierunki i sposoby przekształceń. Niektóre procesy tworzenia i później rozwoju ustroju kapitalistycznego, które działy się w innych krajach w sposób naturalny narzucano naszej gospodarce i społeczeństwu, które znajdują się w innym miejscu rozwoju. Nie wiemy, w jaki sposób by te oddolne procesy przebiegały, wiemy natomiast, że te narzucone przyniosły wielkie nadużycia i małą efektywność. Przykładami polityki nierównego traktowania obywateli i ograniczania ich praw, są znane opinii społecznej przypadki eliminowania lokatorów budynków mieszkalnych z przetargów dotyczących zakupu tych budynków i pozostawiania możliwości zakupu ustalonym z góry osobom prywatnym, które te budynki przejmowały razem z lokatorami, którzy traktowani byli później przez nowych właścicieli w sposób uwłaczający ludzkiej godności. Takim praktykom daleko do podejścia prawdziwie liberalnego, wolnościowego, są one raczej wynikiem stosowania liberalizmu koślawego, o wypaczonych doktrynach, liberalizmu dla wybranych, eliminującego podmioty z rynkowej gry i wynikają z chęci budowania kapitalizmu i tworzenia klasy kapitalistów na skróty.

Wydaje się, że całkiem realną była idea ”Samorządnej Rzeczpospolitej” wolnorynkowej, samo-społecznej, samo-załogowej, samo-grupowej, która była właśnie taką na wpół intuicyjną ideą. Można było przynajmniej od budowania takiej samorządnej Polski rozpocząć gospodarcze przemiany i drogę dochodzenia do kapitalizmu typu zachodniego. Mogła ona być punktem startowym do późniejszej wolnej ekonomicznej gry. Wydaje się, że argumenty głoszące, że szkoda czasu na eksperymenty, że trzeba dochodzić do czystego kapitalizmu na skróty okazały się argumentami przewrotnymi, to właśnie to budowanie kapitalizmu na skróty okazało się wywołującym złe skutki eksperymentem.

Drogi transformacji i system gospodarczy tworzą się tu i teraz, oczywiście na bazie sprawdzonych gdzie indziej wzorów, ale jednak odrębnie, uwzględniając specyfikę miejsca i czasu, specyfikę historyczno- geopolitycznego miejsca i fazy rozwoju.

Samorządy gospodarcze mogły być taką osadzoną w konkretnym miejscu i czasie tzn. w Polsce posolidarnościowej, przekształcającej ustrój komunistyczny w wolnorynkowy drogą do zrównoważonego, mniej kosztownego społecznie rozwoju. W społeczeństwie posolidarnościowym wyeliminowano lub pomniejszono wpływ ludzi „Solidarności” na dokonujące się przemiany i zastąpiono neoliberalnymi guru.


Portiernia, styczeń 2003r.

Jeszcze o złotówce.

Doświadczamy aż nadto, jak wiele zależy od jednej niepozornej wielkości, jaką jest kurs waluty Od niej zależy, w jaki sposób rozwija się gospodarka, od niej zależy jakość życia obywateli, ona wpływa pośrednio na stabilizację lub destabilizację życia społecznego, kulturalnego, politycznego, od niej zależą nawet oceny i poglądy grup społecznych.

Wartość waluty jest funkcją siły rodzimej gospodarki, siły innych walut i funkcją prowadzonej w państwie polityki finansowo-gospodarczej, funkcją zarówno tego, co dzieje się po stronie podaży jak i po stronie popytu. W szczególności jest funkcją zasobów pieniężnych będących w dyspozycji obywateli i struktury tych zasobów, które wpływają na koniunkturę wewnętrzną i jej strukturę. Moc waluty wpływa na wielkość i strukturę wymiany handlowej, na powiązania gospodarcze i inwestycyjne.

Siła waluty powinna odzwierciedlać poziom i siłę gospodarki, powinna też być instrumentem regulującym współdziałanie z innymi gospodarkami. Waluta nie powinna być w stosunku do gospodarki zbyt słaba, ani zbyt silna. Relacje rodzimej waluty do walut obcych powinny być adekwatne do relacji stanu i siły własnej gospodarki do stanu i siły gospodarek zagranicznych. Utrzymywanie równowagi, nie przekraczanie zakresu, w którym oscylować winna moc pieniądza jest niezwykle ważnym czynnikiem regulującym funkcjonowanie całej gospodarki.

Siła waluty odzwierciedla siłę gospodarki a wzrost jej kursu do innych walut może odzwierciedlać gospodarczy rozwój, ale wtedy, gdy nie ma w jej ustalaniu przekłamań, gdy siła waluty jest adekwatna do siły gospodarki, gdy odzwierciedla rzeczywistą gospodarczą moc. Gdy relacje są przekłamane, życzeniowe powodują gospodarcze perturbacje.

Jeśli dawniej nasza gospodarka była powiązana z gospodarkami, które wytwarzały produkty podobnej lub nawet niższej jakości niż u nas i nie trzeba było zbytnio dbać o zapewnienie odpowiedniego poziomu eksportu, to zbyt słaba złotówka powodowała, że produkty uciekały od nas w nadmiernej ilości, a nasze społeczeństwo (jako całość) było przepracowane i eksploatowane przez inne gospodarki. Również na rynku wewnętrznym miały popyt produkty o bardzo niskiej jakości, nietrwałe, czasami prawie bezużyteczne. Nadmiar pracy nie zapewniał zaspakajania potrzeb i dobrobytu Następowało wielkie marnotrawstwo pracy. Wtedy zasadnym powinno być dbanie o podniesienie mocy złotówki. Nadmierna inflacja wywołuje zawsze duży wzrost cen bezwzględnych produktów, jednak dla zagranicy produkty te są i tak tanie (niski kurs złotego). Za ten sam wkład pracy „zagranica” może kupić więcej towarów z gospodarki dotkniętej inflacją niż w sytuacji jej zrównoważenia.

Dziś mamy powiązania z gospodarkami bez porównania bardziej rozwiniętymi od naszej, które nie przyjmą od nas produktów niskiej jakości i dbałość o to, by złotówka była silna może być mniej rygorystyczna. Ograniczeniem, choć niewystarczającym dla obniżania jakości naszych produktów są rynki innych krajów i ich produkty, zwłaszcza te wysoko przetworzone, technicznie zaawansowane, które konkurują z naszymi produktami również na naszym rynku.

Dziś brakuje nam pracy. Nadmiernie silny pieniądz powoduje eksploatację pracowników, bo powoduje wzrost bezrobocia i zaniżanie płac, co powoduje eksploatację pracowników przez rodzimych i obcych pracodawców.

Przy dużej inflacji brak towarów odczuwany jest prawie przez całe społeczeństwo, odczuwany jest bardziej równomiernie. Przy zbyt silnej walucie słabość gospodarki, braki towarowe nie są pogłębiane wypływem produktów za granicę, ale są powodowane ograniczeniami w ich produkcji i są odczuwane bardzo nierównomiernie przez obywateli, a część z nich może odczuć to w sposób drastyczny, ma ograniczone możliwości ich nabycia, z powodu małych dochodów lub ich braku, co jest spowodowane zawężeniem rynku pracy i możliwościami zarobkowania, niskimi płacami, a także słabością pomocy socjalnej.

Tak jak kiedyś przez długie okresy, tak i dzisiaj kurs naszej waluty w stosunku do innych walut jest ustalany przeciwnie do naszych potrzeb i nie zapewnia gospodarczej równowagi.

Dopiero po uregulowaniu wewnętrznego popytu i uporaniu się z niedoborem pracy można myśleć o obniżeniu i uproszczeniu podatków, jako drugiego bodźca rozwoju. Oczywiście nie należy przesadzać w żadnym kierunku i trzeba dbać o stan równowagi. Niemniej równowaga dziś potrzebuje słabszej złotówki i więcej pieniędzy w obiegu.

Na inicjatywy i aktywności inwestycyjne, na inwestycyjny wzrost i na optymizm gospodarczy mają wpływ nie tylko koszty obsługi kredytów, nie tylko ich oprocentowanie, względne wysokości spłacanych rat, ale chyba w dużo większym stopniu możliwości zbytu produktów i usług. Przy zbyt mocnym pieniądzu jego funkcja dyscyplinująca zamienia się na funkcję ograniczającą. Firmy muszą sprostać wtedy nie tyle konkurencji innych firm, co przytłoczeniu silną walutą. Silna waluta skuteczniej niż monopole ogranicza rynek producentów.
Zarówno zbyt słaba jak i zbyt silna waluta ogranicza rozwój


Listopad 2011

Dolar w dłuższym okresie stracił znacznie na wartości w stosunku do euro i do innych walut, i w USA nastąpiło gospodarcze ożywienie. Gospodarka USA ma się lepiej od gospodarek europejskich pod względem jakości i innowacyjności, rozwija się od nich szybciej i potrafi obronić się przed ekspansją zagranicznych towarów, Nasza złotówka jest zbyt silna nawet w stosunku do chyba zbyt silnej waluty europejskiej.

Styczeń 2003

Równowaga gospodarcza i akuratność siły waluty są ważne niezależnie od istniejącego systemu gospodarczego.

Wydaje mi się, że kunszt rządzenia polega między innymi na utrzymaniu równowagi i utrzymaniu akuratnego, naturalnego kursu waluty. Jestem przekonany, że nie tylko najbardziej harmonijnie, ale i najszybciej rozwijają się kraje, w których występuje rzeczywista ekonomiczna równowaga, które rozwijają się w sposób zrównoważony. Ta równowaga zapewnia wykorzystywanie wszelkich dostępnych, tkwiących w gospodarce i społeczeństwie szans, zapewnia maksymalne wykorzystywanie ludzkich zdolności i możliwości.


Portiernia styczeń 2003r.

Różne spojrzenia na dzisiejszą rzeczywistość.

Spojrzenie 1 -- Neoliberalne.

Nie ma alternatywy dla gospodarki radykalno-liberalnej, wolnorynkowej. Nie można rozwiązać problemów społecznych, pomóc biednym, bezrobotnym, bezdomnym bez stworzenia warunków do rozwoju gospodarczego. Nie można niczego nalać z próżnego naczynia. Należy ograniczać do minimum pomoc dla biednych i bezrobotnych. Interwencje w gospodarkę, inflacja, podatki mogą tylko doprowadzić do jej zapaści i do jeszcze większych ludzkich tragedii.

Spojrzenie 2 – Oczami wyeliminowanych z życia gospodarczego i społecznego, sponiewieranych.

Niezmienni w swych poglądach rycerze nad-liberalizmu gospodarczego, który wg nich musi funkcjonować w każdych warunkach i w każdym miejscu, wyobcowani, zamknięci za drzwiami wydumanych teorii nie dostrzegają otaczającej ich rzeczywistości, nie dostrzegają tragedii ludzi. W imię strategicznego celu, jakim jest szybki rozwój, w imię przyszłości, tak jak na wojnie skłonni są poświęcić współrodaków i proponują do osiągnięcia tego celu utopijną drogę.

Nasza dzisiejsza gospodarka funkcjonuje obok demokracji, a nawet wbrew demokracji, jest autorytarna i oligarchiczna i mocno dzieli społeczeństwo pod względem jakości życia. Trudno się pogodzić z tym, że dzisiejsza polska rzeczywistość jest tak diametralnie inna od tęsknot i wizji wolnej Polski z przed 1989 r. tym bardziej, że niestety wielka część środków nie jest inwestowana racjonalnie, jest marnowana, jest transferowana za granicę, a także jest przeznaczana w dużej części na wybujałą, rozpasaną i bezsensowną konsumpcję części establishmentu.

W różnych dyskusjach poruszany jest problem wpływu kosztów pracy na konkurencyjność firm. Oczywiście koszty własne przedsiębiorstw są ważnym czynnikiem konkurencyjności na rynku, jednak prawie zupełnie ignoruje się to, że do sprzedaży wyrobów i usług potrzebny jest odpowiednio ukształtowany rynek konsumentów, potrzebna jest konsumpcja. Niskie koszty uzyskane dzięki stosowaniu niskich zarobków pracowników i ograniczaniu kosztów ich ubezpieczeń emerytalnych, zdrowotnych i socjalnych powodują bezpośrednio i pośrednio ograniczenia konsumpcji wewnętrznej. Efekt obniżania kosztów jest niwelowany przez stosowanie zbyt silnej waluty, która powoduje, że dla zagranicy i dla inwestorów koszty te stają się i tak wysokie a produkty za drogie w stosunku do ich funkcjonalności, jakości i renomy.

To nie bogaci utrzymują biednych, jak to jakże często się słyszy w wypowiedziach tych pierwszych. Jest to wielkie uproszczenie. Gospodarka to skomplikowany mechanizm, w którym powiązani są na różnorakie sposoby wszyscy, którzy w niej uczestniczą.

Spojrzenie 3 -- Chyba racjonalne.

Nie ma dzisiaj alternatywy dla gospodarki rynkowej, ale mogą do niej być wpisywane z umiarem państwowe i społeczne interesy, państwowe i społeczne: rozsądek racjonalizm.

Nie tylko obciążenia podatkowe hamują jej rozwój, w dużo większym stopniu hamuje ją zachwianie gospodarczej równowagi, zachwianie w każdym kierunku, w tym takie, które powoduje nadmierne ograniczenie konsumpcji.

Skoro kapitalizm w polskim wydaniu nie przynosi oczekiwanych rezultatów, przeciwnie, wystąpił regres społecznej pomyślności, społecznego zadowolenia, skoro intensywne szukanie efektywności okazało się mało efektywne, to może jednak obrońcy skrajnego pazernego kapitalizmu zdobyliby się na refleksję, skorygowali, złagodzili swoje skrajne, nieprzejednane dotąd poglądy.

To nie zbyt wysokie koszty pracy wynikające z opodatkowania i składek ubezpieczeniowych i socjalnych są przyczyną nieefektywności gospodarki, główną przyczyną są koszty wynikające ze zbyt silnej złotówki i ze złej dystrybucji pieniędzy i efektów gospodarowania. Skoro nie można zaspokoić podstawowych potrzeb wielkiej rzeszy osób i jednocześnie nie ma pracy dla milionów obywateli, to w polityce ekonomiczno- społecznej musi tkwić błąd, to oznacza, że zorganizowanie się społeczeństwa jest złe. To oznacza niewykorzystywanie ludzkich zasobów energii, chęci, umiejętności. Marnowanie tych narodowych dóbr musi prowadzić do załamania się ducha optymizmu i nadziei.

Ograniczanie się w imię lepszej przyszłości nie może przybierać formy skrajnej. Nędza dużej rzeszy obywateli, przesadne oszczędności finansowe nie mogą być sposobem na rozwój, nie gwarantuje tego rozwoju, przeciwnie hamują go. To nie księgowe, papierowe zasoby będą stanowić moc gospodarki w przyszłości, to realnie zbudowana jej moc, to stan w jakim zostanie ona przekazana przyszłym pokoleniom ma znaczenie. Jeśli jest tłamszona dzisiaj, to jej poziom startowy dla przyszłych pokoleń będzie niższy od tego, który mógłby być w przypadku jej prawidłowego i szybszego rozwoju dzisiaj. Oczywiście dzisiejsze zadłużenia gospodarki przekazywane następnym pokoleniom będą dla nich obciążeniem, ale ważniejszym będzie dla nich jej poziom.

Oskarżanie sfrustrowanych, cierpiących biedę, odsuniętych poza nawias społecznej wspólnoty ludzi o tęsknoty za komunizmem, dlatego że wyrażają swoje niezadowolenie z dzisiejszej rzeczywistości jest nie tylko wielkim interpretacyjnym nadużyciem ale mocno krzywdzące.

Wybiórcze stosowanie ekonomicznych instrumentów w celu uzyskania jakiegoś efektu, w oderwaniu od innych ekonomicznych czynników i zależności jest nie tylko niewystarczające ale niebezpieczne i szkodliwe. Samo np. obniżanie podatków w celu potanienia produkcji, może nie przynieść spodziewanych rezultatów, zmniejsza się wtedy koszty produkcji, ale zmniejsza się ilość pieniądza konsumpcyjnego u ludzi mniej zamożnych, zmniejsza się ich siłę nabywczą, zmniejsza się możliwości pomocy państwa w sferach nieprodukcyjnych, a nawet eliminuje się potrzebne, ale nieprodukcyjne segmenty szeroko rozumianej gospodarki, zmniejsza się choćby możliwość korzystania obywateli z opieki zdrowotnej. Obniżenie siły nabywczej części społeczeństwa i utrudnianie funkcjonowania podmiotów gospodarczych w nieprodukcyjnych sferach spowodowane obniżaniem podatków i zasiłków musi być zrekompensowane innymi instrumentami, przede wszystkim obniżeniem kursu waluty i umożliwieniem wszystkim obywatelom korzystanie z gospodarczych efektów. Obniżanie podatków może przynieść większe korzystne rezultaty w gospodarkach, w których nie ma bezrobocia lub jest ono niewielkie i w których jest nasycenie produktami i usługami domowych gospodarstw a nie tylko sklepów. Poza tym obniżanie podatków w społeczeństwach ascetycznych i solidarnych może szybciej przynieść efekty pozytywne, efekty inwestycyjne niż w społeczeństwach rozrzutnych, w których posiadane zasoby pieniężne u ludzi bogatych przeznaczane są na konsumpcję produktów zagranicznych a nie na inwestycje. Nierzadko zresztą społeczeństwa solidarne (np. skandynawskie) przyjmują podatki bez oporów, z własnej woli, ale też z wygody by scedować obowiązek pomocy na państwo, które w ich imieniu udziela jej wszystkim potrzebującym.

Ascetyczna dla części społeczeństwa, cząstkowa równowaga rynkowa, nieuwzględniająca nawet podstawowych potrzeb społeczeństwa polegająca na zrównoważeniu popytu i podaży nie jest równoznaczna z równowagą gospodarczą, z wykorzystywaniem możliwości gospodarki na aktualnym etapie jej rozwoju do możliwie pełnego zaspokajania potrzeb wszystkich obywateli.

W konkretnie, aktualnie istniejącej gospodarce równowaga miedzy popytem a podażą może funkcjonować na różnych poziomach zaspakajania społecznych potrzeb.


Portiernia; styczeń 2003

Mieszanka izmów.

Korwinizm - liberalizm zapamiętały, uproszczony, utopijny, chorobliwy, bez jakichkolwiek elementów myślenia prospołecznego, zadowolony z siebie, niekorygowalny.

Kuczynizm – liberalizm doktrynalny, szczelnie zamknięty na myślenie prospołeczne, zadowolony z siebie, z dotychczasowych efektów swego działania, niekorygowalny.

Kaczynizm – ruch opowiadający się za mniej „liberalną”, bardziej prospołeczną polityką gospodarczą, i opowiadający się za zmianami sposobu transformacji, za bardziej sprawiedliwymi przekształceniami i bardziej sprawiedliwie funkcjonującą gospodarką, za likwidacją warunków sprzyjających zaistnieniu gospodarczej korupcji, oligarchizacji, układów, za rozliczeniami zła i zbrodni systemu komunistycznego, nieco zachowawczy ideologicznie

Donaldyzm – ruch obecnie liberalno- prawicowy, opowiadający się za możliwie najmniejszym uczestnictwem państwa w gospodarce i życiu publicznym, za prawie zupełną, dowolnością w grze rynkowej i społecznej, który został utworzony wokół ludzi o poglądach „liberalnych” takich jak Tusk, czy Olechowski. Według wyznawców tego nurtu, każdy obywatel powinien dążyć wszystkimi możliwymi, nawet nieuczciwymi, przestępczymi sposobami, za wszelką cenę do bogacenia się. „Pierwszy milion można ukraść, jeśli posłuży do pomnażania swoich pieniężnych zasobów”. Każdy jest „kowalem swego losu”. „O sile gospodarki decydują wyłącznie osobnicy najobrotniejsi, najsprytniejsi, najcwańsi”
Kolejnym dogmatem neoliberałów jest pogląd, że siła waluty nie musi odzwierciedlać siły gospodarki ale może ją kreować, że windowanie siły waluty wpływa korzystnie na gospodarczą jakość i jej rozwój.


Dwa rodzaje polityki.

Polityka centrum, na poziomie zarządzania państwem i polityka w terenie, to dwie różne polityki, do prowadzenia których mogą być przydatne różne predyspozycje. W centrum ustala się zasady i ramy działania, przede wszystkim ramy finansowe. To na szczeblu centralnym można tworzyć warunki funkcjonowania gospodarki, dbać o koniunkturę, regulować inflację, tworzyć finansowe warunki do inwestowania, ustalać zasady podatkowe itd. Na szczeblu lokalnym decydenci i gospodarcze podmioty działają w tych ustalonych centralnie kryteriach. Oczywiście władze terenowe oprócz funkcji administrowania powinny dbać o zaspokajanie potrzeb mieszkańców, rozwiązywać lokalne problemy, tworzyć sprzyjające warunki dla wytwórczości, handlu, dla pozyskiwania inwestorów, inicjować działania mieszkańców, wykorzystywać ich potencjał i chęci, różnego typu okazje, istniejące warunki geograficzne, przyrodnicze itd., niemniej jednak są ograniczone przez politykę centrum, nie mają bezpośredniego wpływu na warunki ramowe, w których funkcjonuje gospodarka, nie są w stanie zmienić koniunktury, inflacji, zasad podatkowych (oprócz wysokości niektórych podatków lokalnych) itd. Na szczeblu lokalnym władze powinny optymalnie budować i wykorzystywać zasoby finansowe, wykorzystywać dostępne „siły i środki”, i tak jak inne podmioty gospodarcze powinny być ostrożne i dbać o to, by wielkości zadłużeń miast, gmin nie przekraczały możliwości ich spłaty.







Kolejne zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.



Notatki - całość

oo ooo ooo ooo