NNNNNNNNN

monitoring pozycji



********************









Pierwsza strona - Spis stron






******************







a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

cm Notatki sprzed 2003 roku a

Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.



Mama - Zofia Działecka - Drzewociny gmina Dłutów

Czerwiec 1977

O złotych środkach i równowagach.

Istnienie świata oparte jest na równowadze. Równowaga ogólna składa się z równowag cząstkowych. Te równowagi cząstkowe, równowagi różnych systemów, zjawisk są zbudowane z kolejnych bardziej szczegółowych równowag cząstkowych. Brak równowag, to destrukcje, kataklizmy.

Świat dąży do równowagi. To, co dzieje się na Ziemi również podlega prawu dążenia do równowagi?

Również funkcjonowanie ludzi, społeczeństw opiera się na równowagach. Te równowagi można opisywać na różne sposoby, używając różnych wypracowanych aparatów opisowych. Można je definiować, jako np. równowagi socjologiczne, polityczne, psychologiczne, ekonomiczne itd. Można mówić np. o równowadze między narodowymi kompleksami a narodową dumą, o równowadze między dawaniem i braniem itd. itp.

Marzec 2005

To przesłanie towarzyszy mi przy pisaniu notatek.


Wrzesień 1997

Rodzaje zniewoleń.

Gdy żyliśmy w państwie komunistycznym byliśmy zdeterminowani, chcieliśmy upadku komunistycznego ustroju. Mieliśmy piękne wizje przyszłego demokratycznego państwa, państwa przyjaznego wszystkim jego obywatelom. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że budowanie takiego państwa nie będzie łatwe, że konieczne będzie pokonywanie wielkich, różnorakich trudności, ale wierzyliśmy, że będzie to możliwe, przy zachowaniu społecznego solidaryzmu, przy zachowaniu godności wszystkich obywateli. Niestety nasze wizje były wyidealizowane, życzeniowe. Oczywiście nie żałujemy naszych pragnień i naszych anty reżimowych działań, cieszymy się z upadku komunistycznego ustroju i za nim nie tęsknimy. Oczywiście, jako społeczeństwo mamy po 1989 roku pewne osiągnięcia. W jakiejś mierze poszerzyliśmy sfery wolności, wolności słowa, wolności zrzeszania się itd. Niestety pojawiły się również nowego rodzaju zniewolenia, zniewolenie komercją, propagandą sukcesu, przede wszystkim zniewolenie biedą i społeczną niesprawiedliwością. Zniewolenia państwowe, partyjne zostały zastąpione zniewoleniami jednych obywateli przez drugich, nieprzebiegłych przez cwanych, idealistów przez cyników, uczciwych przez szalbierzy, nieprzekupnych przez skorumpowanych, mających własne zdanie przez konformistów, uczciwych grup i społeczności przez koterie i mafie. Ogromne rozwarstwienie spowodowane tylko w małej części różnicami w aktywności zawodowej czy społecznej jednostek, przestępstwa gospodarcze, mafie, korupcja, to dziś powszedni krajobraz społecznego życia. Zniewolenie ideologią komunistyczną zostało zamienione na zniewolenie ideologią para-liberalnego kapitalizmu.

Wolność musi iść w parze z poczuciem godności. Wolność bez odczucia godności jest niewiele warta, tak właściwie nie jest wolnością prawdziwą, jest wolnością pozorną. Jeśli coś, co jest nazywane wolnością nie jest odczute od wewnątrz, wolnością nie jest.

W jakiejś mierze na takie kształtowanie się naszej demokracji i nowego systemu gospodarczego ma wpływ to, że przemiany ustrojowe w naszym kraju nałożyły się na przemiany dokonujące się we współczesnym świecie. Świat również wszedł w przyśpieszoną fazę przemian. Trudności nasze w transformacji zostały pogłębione przez światowe neoliberalne trendy. Jednak nic nie usprawiedliwia morza głupoty i podłości zalewających nasz kraj, tych odziedziczonych po socjalizmie i tych nowo nabytych. Jeśli warunkiem wystarczającym, a często koniecznym do tego żeby osiągnąć sukces w jakiejkolwiek dziedzinie życia jest działanie niemoralne, cyniczne, często przestępcze, jest uczestniczenie w bezwzględnej grze interesów pozbawionej jakichkolwiek skrupułów, to trudno się dziwić milionom zwykłych obywateli, u których pozostały choćby resztki przyzwoitości i moralności, że są u kresu psychicznej wytrzymałości i że naszą nowo powstałą rzeczywistość traktują jako kontynuację zniewolenia komunistycznego.

Stan umysłów części społeczeństwa, w tym elit, to pomieszanie naiwności, łatwowierności, zawierzenia neoliberalnej gospodarczej ideologii i jej krzewicielom jednych oraz cynizmu, cwaniactwa, pazerności, dzikiej rywalizacji drugich.

Niektórzy tak zwani „mądrzy ludzie” głoszą, że frustracje społeczne wynikają z przesiąknięcia społeczeństwa komunizmem i z nieumiejętności dokonania zmian w myśleniu, z nieumiejętności wyzwolenia się z niewoli i zagospodarowania wolności. Wydaje mi się, że bardziej te zaszłości uwidaczniają się wśród elit politycznych, biznesowych, kulturalnych niż wśród zwykłych ludzi. Denerwują mnie komentarze socjologów, politologów, różnych innych specjalistów, ekspertów, tak łatwo zrzucających niezadowolenie społeczne na karb komunistycznej mentalności, szukających zawile przyczyn w przeszłości, a przecież główne przyczyny są widoczne „gołym okiem”. To właśnie ci, którzy chcą, by wszyscy wbrew swoim doświadczeniom i odczuciom wyrażali swe zadowolenie z istniejącej teraz rzeczywistości są przesiąknięci komunistycznymi, dyktatorskimi zwyczajami, chcą dyktować ludziom, co jest dla nich dobre a co złe. Skoro całe społeczeństwo jest posądzane o przesiąknięcie komunizmem, to tym samym dotyczy to również elit gospodarczo-politycznych. Moim zdaniem to elity o neoliberalnej i lewicowej proweniencji bardziej od pozostałej części społeczeństwa tkwią mentalnie w minionym ustroju. To mentalność tych elit jest podobna do mentalności dawnych działaczy PZPR. Buta, polityczna ludzi elit, ich hucpa, sobiepaństwo, poczucie niezastępowalności, okazywanie, że od nich zależą losy innych, poczucie, że szacunek i poważanie należą im się z urzędu i zajmowanych pozycji, a nie tylko za prawdziwe umiejętności i zasługi, egoizm, uwikłanie w układy, sitwy, to cechy elit a nie społecznych dołów.


Wrzesień 1997

Era Wodnika.

Przed laty można było usłyszeć, przeczytać przepowiednie, że nadchodząca era Wodnika przyniesie rozwój, uspokojenie życia społecznego, że na Ziemi zapanuje pokój, wzajemne zrozumienie i międzyludzka solidarność. Niestety to, co się dzieje obecnie jest przeciwieństwem tej wizji. Doczekaliśmy się wywyższenia wartości: komercji, posiadania i bogacenia się za wszelką cenę. Są w zaniku lub są cenione przez coraz węższe kręgi takie wartości jak społeczna solidarność, życzliwość, współczucie. Liczą się: bogactwo, posiadanie władzy (choćby niewielkiej) nad innymi, blichtr. Zapanował niespotykany dotąd wyścig ludzi do sukcesu, do pozyskiwania dóbr materialnych za wszelką cenę. Komercjalizacja jest wszechogarniająca. Zatracane są mozolnie przez wieki tworzone wartości humanizmu. Ludzie się „odczłowieczają”, stają się automatami biegnącymi po sukces, po władzę, po sławę, po bogactwo, nie rozglądając się, nie bacząc na innych, a nawet tych innych depcząc. Zatracili inne wartości, zatracili „ludzkie” odruchy i zachowania. Serce, życzliwość, to dla nich frajerstwo.

Dusza „komercjusza”, to wydawało by się dusza przeciwstawna duszy humanisty i artysty, jednak dzisiaj również duża część osób ze środowisk zwanych humanistycznymi i artystycznymi jest zainfekowana samolubstwem i zachłannością. Takie wartości jak wolność, poszukiwanie, chęć zrozumienia natury i ludzi, otwartość zarówno na to, co tradycyjne, jak i na to, co nowatorskie, na to co inne, na różnorodność, są im obce.


Wrzesień 1997

...”Byt kształtuje świadomość”...

Warunki życia wspólnot wpływają na ludzkie zachowania. Im trudniejsze warunki egzystencji całej wspólnoty tym widoczniejsze są zachowania egoistyczne. W warunkach zagrożeń, ścigania się, wydobywane są z ludzkiej natury zachowania egoistyczne i często podłe, nieliczące się z innymi członkami wspólnoty, zostaje zamrożone nasze człowieczeństwo. Mamy liczne przykłady upadku ludzkiej moralności w warunkach istnienia biedy, głodu, w warunkach niewoli, zewnętrznych represji, ale też w warunkach rywalizacji o pracę, stanowiska, pozycję społeczną. W naszych firmach, urzędach, instytucjach aż nadto widoczne są takie egoistyczne, a nawet podłe zachowania. Tworzą się kręgi, koterie, w których kształtowane są wspólne, jednorodne dla wszystkich członków, wygodne sposoby myślenia, w których wspólnota interesów zabija indywidualność i myślenie w kategoriach ogółu.


Październik 1997

Dzień podobny do dnia i tak samo nijaki.

Dzień podobny do dnia. W naszej świadomości i pamięci czas „szybko” umyka, gdy nie ma znaczących zdarzeń. Brak wypełnienia czasu znaczącymi wydarzeniami powoduje, że w naszej pamięci zlewa się on w czas krótki, prawie epizodyczny. „Zestarzeliśmy się szybko”, „lata mijają jak dni”, to tylko niektóre powiedzenia, w których wypowiadające się osoby skarżą się na monotonię, nudę i znój naszego dorosłego, biednego życia w Polsce post liberalnej, które stało się udziałem sporej części naszego społeczeństwa.


Sierpień 1997

O poglądach Korwina Mikke i działaczach Unii Polityki Realnej.

Korwin Mikke, to przedstawiciel ludzi myślących w kategoriach skrajnego, odczłowieczonego, odspołecznionego liberalizmu. Teorie Mikke są tak samo utopijne jak teorie Marksa. Jego pomysły i teorie nie uwzględniają tego, że w naturze ludzkiej tkwią obok dobrych cech także te złe, egoizm, próżność, chytrość, chęć dominowania. Wydaje mi się, że wprowadzenie jego teorii w życie nie tylko by te negatywne cechy utrwaliło, ale prowadziłoby do ich pogłębienia. Okresy niewolnictwa, to też przecież wolność rynkowa, niedemokratyczna gra sił, wykorzystywanie jednych przez drugich, słabszych przez silniejszych, prostolinijnych przez cwańszych itd.

Ludzie od zarania dziejów organizowali się w grupy, we wspólnoty, po to, by było im łatwiej żyć i po to, by się wzajemnie wspierać, by wykorzystywać różne talenty i umiejętności poszczególnych swych członków, by silniejsi bronili słabszych, by sprytniejsi, inteligentniejsi opiekowali się mniej zaradnymi itd. Kształtowały się coraz to doskonalsze organizacje, coraz to doskonalsze demokracje. Społeczeństwa coraz bardziej się integrowały. Tworzono też coraz to nowe normy postępowania i współżycia. Oczywiście z czasem to tworzenie norm poczęło przybierać coraz bardziej drastyczne, skrajne formy, zabierające coraz to więcej wolności jednostkom. Tak jak we wszystkich dziedzinach życia potrzebne jest zachowanie równowagi. Żadne przerosty, żadne skrajności nie prowadzą do dobrego. Doktryny głoszące skrajne tezy, zawierające skrajne, a przy tym „czyste, przejrzyste” i uproszczone poglądy są chwytliwe. Również hasła gospodarki rynkowej i liberalnej nie powinny stawać się fetyszami, zaklęciami, nie powinny stawać się sztywnymi doktrynami.

I ci, którzy chcieliby zbyt drastycznego ograniczenia wolności jednostek w imię dobra wspólnoty i ci, co chcieliby prawie zupełnego wycofania się państwa z życia społecznego i pozostawienia społeczeństwa swobodnej grze, swobodnym relacjom między jednostkami (cofnięcia się do przed-państwowych relacji lub utrwalenie stosunków panujących w państwie kastowym) głoszą niebezpieczne dla społeczeństwa hasła.

Mikke głosi: żadnej pomocy, żadnych podatków, żadnych zasiłków, żadnych obciążeń gospodarki. Myślenie takie może było dobre dawno temu, gdy rozwój gospodarek powodował szybkie wchłanianie do niej ludzi. Dziś przy szybkim rozwoju technicznym i technologicznym, przy automatyzacji, racjonalizacji i porządkowaniu organizacji pracy, przy zwiększaniu się wydajności pracy, nawet przy zwiększaniu się produktu globalnego i zwiększaniu się sfery usług, duża część społeczeństwa musi pozostać bez pracy lub znaleźć pracę w usługach lub administracji, również w takich usługach i takich miejscach administracji, które nie wnoszą wiele publicznego pożytku (bezrobocie ukryte). Czy bezrobotnych można traktować, jako bezproduktywny, bezużyteczny balast i pozwolić by byli oni wyrugowani ze społeczeństwa, by niechciani umierali?

Przez wieki kształtowały się: poziom społecznego rozwoju, społecznego zorganizowania, kształtowały się charaktery ludzi i społeczeństw. O poziomie społecznego rozwoju świadczy między innymi poziom społecznej solidarności. Społeczeństwa nie godzą się na to, by stosunki społeczne były kształtowane przez prawa buszu, na prymitywne „ptasie” czy „gadzie” myślenie i relacje, gdzie osobnicy silniejsi pożerają słabszych. Czy o rozwoju społecznym decydują wyłącznie wskaźniki produktu globalnego, średnie dochody jednostek? Czy w naszym myśleniu nie powinny pojawić się inne wskaźniki rozwoju, stanu społecznej kondycji? Czy procent, liczba osób pozostających na społecznym marginesie, żyjących w nędzy, pozostających bez środków do życia, liczba ludzi chorych, liczba ludzi bezdomnych, wysokość najniższych pensji itd. nie są prawdziwymi, najważniejszymi wskaźnikami na podstawie których można oceniać poziom społecznego rozwoju? Jeśli ludzkość pretenduje do tego, by wyróżniać się ze świata zwierząt, to powinniśmy pozbywać się swoich egoizmów, powinniśmy rozwijać w sobie takie cechy jak współczucie, społeczną solidarność itp. Jeśli komuś nie odpowiada życie stadne, może przenieść się przecież w odludne miejsce i żyć samemu, bez wspierania innych ale i bez korzystania z pomocy innych i bez korzystania z dorobku wspólnoty, choćby w postaci infrastruktury państwa.

Poglądy Korwina Mikke i polityków UPR są tylko pozornie logiczne, są bardzo uproszczone, jednostronne, wycinkowe, nie uwzględniają całej złożoności funkcjonowania gospodarki i życia społecznego. Obejmują tylko jedną dziedzinę gospodarki, jaką są podatki i to w sposób bardzo powierzchowny. Zadufanie, wiara w nieomylność, w jedynie słuszne poglądy działaczy Unii Polityki Realnej są chorobliwe, są przejawami sztywnego myślenia doktrynalnego, ideologicznego.

Politycy „Unii Polityki Realnej” nie potrafią wyjść z ograniczeń perspektywy pojedynczego gospodarczego gracza. Gdyby uwolnili się od wąskiej i bliskiej perspektywy i zobaczyli problemy w perspektywie szerszej i dalszej, to może dostrzegliby, że ich widzenie jest ograniczone.


Potrzebne są umiar i rozwaga.

Czy samoregulacja rynku i życia społecznego wystarczy do etycznego i efektywnego funkcjonowania państwa i społeczeństwa? Chęć wpływania jednostek, grup na zorganizowanie życia społeczno-gospodarczego jest tak stara jak to społeczne zorganizowanie. Naturalnym procesom organizowania się społeczności towarzyszą naturalne chęci i procesy wpływania na nie osób i grup. Również organizowanie się społeczeństw w państwa, wyłanianie różnymi drogami osób zarządzających tymi państwami i wpływanie rządzących na państwa i pośrednio na społeczeństwa, to naturalne, historyczne procesy. W demokracjach społeczeństwa wybierają kompetentne władze, by poprzez nie mieć wpływ na to, co dzieje się w państwie. Dlatego pewien wyważony, kontrolowany wpływ rządzących na procesy zachodzące w państwie jest naturalnym i pożądanym stanem rzeczy. Głosy skrajnie liberalne, by państwo całkiem wycofywało się z życia społecznego, z życia swych obywateli, by wolny rynek i wolna gra osób i grup same regulowały społecznymi relacjami są zaprzeczeniem tych naturalnych tendencji i potrzeb, przynajmniej w obecnej fazie społecznego rozwoju. Choćby działanie grup przestępczych wpływających na rynek z pozycji brudnej siły, poprzez zastraszanie i fizyczne eliminowanie przeciwników, oszustwa, lichwa, ale też inne może mniej drastyczne patologie wymagają przeciwstawienia się państwa. Dlaczego państwo nie miałoby bronić swych obywateli, dlaczego miałoby pozostawiać grę gospodarczą i społeczną i podporządkowywanie ludzi innym nie zawsze kierującym się etyką podmiotom? Państwo, jako forma organizacji społeczeństwa nie jest jeszcze niepotrzebnym przeżytkiem. Oczywiście, zbytnie ingerowanie państwa w życie nie tylko pojedynczych osób, ale i w funkcjonowanie grup i społeczności, a zwłaszcza narzucanie siłą ustroju i praw jest szkodliwe i niemoralne. Odczuliśmy to zresztą drastycznie na „własnej skórze” żyjąc w PRL-u. Oczywiście państwo, jako gracz najsilniejszy, dysponujący największymi możliwościami, największymi aparatami kontroli i przymusu powinno zachować szczególną ostrożność i umiar w tej grze, powinno stale samo ograniczać się. Ale nawet w państwach rozwiniętych, bogatych, dobrze zorganizowanych istnieją różnego rodzaju zakazy i ograniczenia.

Rządzący dzisiaj Polską działają tak jakby obawiali się, że zelżenie liberalnych, ale też trudnych warunków gospodarowania i wprowadzenie więcej społecznego solidaryzmu oznaczałoby powrót do skompromitowanego ustroju „społecznej sprawiedliwości”, do komunizmu.


Sierpień 1999

Czy dławienie inflacji nie jest zbyt drastyczne?

Wydaje mi się, że w obawie przed powrotem zbyt dużej inflacji następuje u nas zbyt duże ograniczanie popytu części społeczeństwa i zbyt dużo osób pozostaje na obrzeżach naszej gospodarki. Być może terapia szokowa wydawała się najskuteczniejszą metodą, ale hiperinflacji dałoby się przeciwstawić chyba mniej drastycznymi sposobami, z uniknięciem wielu nieszczęść, bez gospodarczej zapaści i cofania się w gospodarczym rozwoju. Obniżenie poziomu gospodarczej wydolności dotknęło społeczeństwo nierówno. Dla części obywateli było koszmarem.

Być może na początku transformacji trudno było ustalić siłę powziętych środków do zwalczenia hiperinflacji i być może powzięcie mocnych antyinflacyjnych bodźców i rygorystyczne trzymanie w ryzach inflacji było potrzebne na początku funkcjonowania i utrwalania nowych gospodarczych reguł, ale później, gdy już było widać, że ogranicza to gospodarczy rozwój trzeba było rygory poluzować.

Wzrost konsumpcji wywołuje duży wzrost cen wtedy, gdy gospodarka wykorzystuje swój aktualny potencjał, gdy nie może w miarę szybko zareagować wzrostem wytwarzania. Gdy na wzrost popytu szybko zareaguje i zwiększy się podaż inflacja może być niewielka i trwać krótko. Uwalnianie gospodarczego potencjału jest ważniejsze niż te niewielkie i krótko trwające inflacyjne perturbacje. Oczywiście, zbyt dużo pieniędzy w obiegu, zbyt duża konsumpcja, przekraczająca aktualny potencjał tkwiący w gospodarce i społeczeństwie powoduje inflację i pogorszenie jakości produktów i nie dopinguje do podnoszenia jakości i innowacyjności wytwarzania.

Oczywiście z biedą i bezrobociem można skutecznie uporać się poprzez inwestycje i gospodarczy rozwój. Ważnymi środkami do rozwoju są: ożywianie i poszerzanie wewnętrznego rynku, włączanie w niego wszystkich obywateli, wykorzystywanie ich inicjatywności, a także ściąganie zagranicznego kapitału i nowoczesnych technologii, które zapewnią sprzedaż produkowanych u nas towarów i naszych usług u nas i na rynkach zagranicznych. Przedsiębiorczość w Polsce podobnie jak w niektórych innych krajach budować się powinno na inicjatywie i włączeniu w rynek szerokiej rzeszy obywateli, na powstawaniu małych i średnich przedsięwzięć, a nie na wspieraniu tylko niewielkiej warstwy najbogatszych i tworzeniu struktur oligarchicznych, tak jak to czynią rządy neoliberałów. Czy ożywienie można osiągnąć likwidując osłony dla najuboższych, skazując wielu na wegetację poniżej ludzkiej godności? Czy poczynione kosztem nich oszczędności, spowodują ożywienie? Jeśli nawet spowodują krótkotrwałe zwiększenie gospodarczego wzrostu o 1% czy 2%, (jeśli zostaną one zainwestowane, a nie „przejedzone” przez bogatych), to czy będzie on zauważalny? Potrzebny jest wzrost przynajmniej 4%, przy wykorzystaniu potencjału całego społeczeństwa, a nie tylko potencjału niektórych grup społecznych. Czy niewielkie, krótkotrwałe zwiększenie gospodarczego wzrostu warte jest tego, by część społeczeństwa żyła w skrajnej nędzy, na granicy fizycznej egzystencji, by przygnębiająca atmosfera towarzyszyła społecznemu życiu? Czy obecne odchodzące pokolenie, tak bardzo doświadczone, musi do końca żyć w przygnębieniu, w imię wyimaginowanej lepszej egzystencji następnych pokoleń? Gdyby miało ono pewność, że to poświęcenie jest konieczne i nie zostanie zmarnowane, może lżej byłoby mu znieść swą nędzę, ale nie tylko takiej pewności nie ma, ale przeciwnie jest przekonane, że jego kosztem żyją w luksusie obecne elity, elita gospodarcza, elita władzy i polityki, przestępcy gospodarczy, mafiozi, a nie przyszłe pokolenia.

Poziom życia przyszłych pokoleń będzie tym wyższy im na wyższym poziomie rozwoju zostawimy im gospodarkę.

Jesteśmy być może zbyt biednym krajem, by angażując tylko własny kapitał można było szybko zmniejszać różnicę w poziomach życia naszego społeczeństwa i społeczeństw bogatych, żyjących w państwach, w których inwestuje się coraz więcej i to bez większych społecznych wyrzeczeń, jednak ograniczanie aktywności własnych obywateli poprzez ograniczanie konsumpcji i wewnętrznego rynku jest ogromnym marnotrawstwem społecznych możliwości. Kraje bogate mogą więcej środków przeznaczać na inwestycje, na rozwój. Przepaść między krajami bogatymi i biednymi może łatwo się pogłębiać. Wyjściem dla krajów biednych jest przede wszystkim stworzenie możliwości do zaangażowania się jak największej liczby własnych obywateli, nie zaniedbując starania się o pomoc i o zaangażowanie w ich gospodarki inwestorów zagranicznych, o zagraniczny kapitał.

Nie można liczyć tylko na to, że oszczędności w sferze konsumpcji, obniżanie i tak już niskiego poziomu życia obywateli wystarczą na szybki wzrost inwestycji, i szybki rozwój gospodarki. Oszczędności można stosować przez krótki czas, w dłuższej perspektywie bez wzrostu konsumpcji nie może być wzrostu gospodarczego. Także inwestorów dzisiaj nie przyciągnie się już tylko polityką liberalną, ale przede wszystkim tanią siłą roboczą i rzeczywistym a nie tylko potencjalnym rynkiem konsumentów. To konsumpcja powoduje nie tylko powstawanie rodzimych przedsiębiorstw, ale przyciąga też zagranicznych inwestorów.

Uzyskiwanie oszczędności wyłącznie na najuboższych, traktowanie ich jak wyrobników i niewolników, odbieranie im ludzkiej godności, może przynieść opłakane rezultaty. Zróżnicowanie dochodów i poziomów życia ludzi jest czymś normalnym, ale jednak najuboższym nie powinno brakować żywności i podstawowych, niezbędnych do życia i standardowych dzisiaj produktów, którymi rynek może być łatwo uzupełniony.

Błędną jest też opinia, że tylko ludzie establishmentu, ludzie, którym się powiodło zasługują na uwagę, że są ludźmi sprawdzonymi i hołubiąc ich i finansując nie marnuje się państwowych, społecznych pieniędzy. Czasami, to czy ktoś znajdzie się na świeczniku publicznego i ekonomicznego życia, czy zostanie pariasem jest kwestią całkowitego przypadku.

Rygory gospodarcze, konsumpcyjne, ascetyczne ograniczenia, odkładanie na przyszłość korzystania z owoców demokracji i przekształceń ustrojowych i gospodarczych były przedstawiane przez kreatorów gospodarczej polityki, jako warunki konieczne do tego, by słaba gospodarka mogła nabrać rozpędu. Jednak dziś już widać, że ta asceza, która zresztą dosięgła tylko część społeczeństwa nie tylko nie przyniosła spodziewanych rezultatów, ale przyhamowała gospodarczy rozwój. To przecież konsumpcja jest celem i warunkiem gospodarowania. Państwo może być i powinno być silne siłą swoich obywateli, dobrobyt i szczęście całej państwowej społeczności wynika ze składowych dobrobytu i szczęścia wszystkich osób budujących tą społeczność.


Sierpień 1999

O liberalizmach.

Dzisiaj w społecznym odbiorze występuje wymieszanie pojęć. Słowo liberalizm oznacza chyba w polskim języku: wolność wyborów. Nie można do jednego worka z nazwą „liberalizm” wrzucać liberalizmów dotyczących różnych dziedzin ludzkiego myślenia i działania. Liberalizmy: światopoglądowy, polityczny, gospodarczy czy inny nie są tożsame i nie muszą być i jakże często nie są wyznawane przez te same osoby. Oczywiście uważam, że prawdziwy liberalizm dotyczący światopoglądu, koncepcji życia człowieka i funkcjonowania świata jest czymś pozytywnym, jest zaporą przed ideologiami, przed wpadnięciem w sidła „jedynie słusznych” doktryn, ucieranie się poglądów jest motorem postępu. Chociaż i w tych sferach ludzkiego myślenia i aktywności wolność nie powinna przekształcać się w dowolność, a myślenie i działanie nie powinno być wymierzone przeciwko innym ludziom. Ale często to co nazywa się dzisiaj liberalizmem, liberalizmem nie jest, staje się anty pluralistyczną hucpą.

Tym bardziej w tak konkretnej, mającej bezpośredni wpływ na życie ludzi i społeczności sferze gospodarczej liberalizm nie powinien stawać się dowolnością i nie powinien być antyspołeczny. Mało pozytywnie oceniam to, co liberalizmem gospodarczym określa się dziś dość powszechnie w Polsce, ten gospodarczy liberalizm w takim kształcie, z jakim mamy dziś do czynienia nie jest liberalizmem prawdziwym, z jednej strony daje swobodę działaniom przestępczym, z drugiej głosząc zasadę wolności gospodarowania narzuca paradoksalnie kształt tej wolności i przyjmuje w dużej mierze formę liberalizmu wybiórczego, protekcyjnego i formę ekonomicznej ideologii, a wolność rynkowa nie jest dostępna wszystkim obywatelom. Jakże często wybrane osoby i grupy z układów przejmują bezzasadnie państwowy i społeczny majątek i gospodarcze aktywa, a pozbawiani są tej możliwości w rygorystyczny sposób zwykli ludzie np. załogi firm i lokatorzy mieszkań.

Ten nasz liberalizm gospodarczy jest też w dużym stopniu utożsamiany z polityką trudnego pieniądza.

Dzisiejszy liberalizm gospodarczy przynosi wolność korporacjom natomiast ogranicza wolność małym i średnim firmom i przede wszystkim ogranicza wolność zwykłym obywatelom. W biednych krajach takich jak Polska neoliberalny model rozwoju generuje szczególnie dotkliwe niesprawiedliwości.


Sierpień 1999.

Pozory liberalizmu gospodarczego i wolnej gry rynkowej. Zniewolona wolność.

Liberalizm to wolność, wolna gra. Wolność oddziela bardzo niewyraźna granica od wolności bez zasad, od dowolności. Wydaje się, że w naszej gospodarce zaistniała nie tylko gospodarcza wolność, ale też zbyt dużo gospodarczej dowolności. Na naszym rynku obok autentycznej gry rynkowej zaistniało za dużo pozorów takiej wolnej gry, a nawet gry przestępczej. Rynek w dużej mierze opanowują zamiast najlepsi najsilniejsi i najcwańsi.

W moim odczuciu osobliwym i bardzo destrukcyjnym jest to, że silny i trudny pieniądz i wielkie społeczne rozwarstwienie są traktowane błędnie, świadomie lub nieświadomie przez dużą część elit, jako niezbędne elementy gospodarczego liberalizmu i gospodarczego rozwoju.

Paradoksalnie nasi „liberałowie gospodarczy” dążą pośrednio do wprowadzania do gospodarki nadmiernych rygorów i ograniczeń, tak by w grze rynkowej i w rynku pracy nie mogła uczestniczyć zbyt duża część społeczeństwa. Łatwiejszy pieniądz mógłby spowodować szerszy udział społeczeństwa w inwestycjach i rynkowej grze, liberalizm gosp. przyjąłby bardziej demokratyczną formę. Wydaje się, że korzyści wynikające z racjonalizacji inwestowania i gospodarowania wymuszane trudnym pieniądzem nie rekompensują strat wynikających z ograniczania dostępu do rynku. Zbyt trudny pieniądz nie zawsze zresztą prowadzi do racjonalizacji jego wydawania i racjonalizacji gospodarowania, często powoduje, że inwestorami stają się niekoniecznie ci bardziej zaradni, czujący rynek i orientujący się w jego potrzebach i tendencjach, ale jakże często ci z różnego rodzaju układów, powiązań mających dostęp do pieniędzy.

Liberalizm gospodarczy powinna cechować wolność gospodarowania i odnajdywania się na wolnym rynku, ale rynku czystym, wolnym od układów, przemocy i patologii.


Sierpień 1999

Potrzeba nam równowagi między uporządkowaniem a wolnością.

Myślenie ludzkie tęskni za wolnością i jednocześnie dąży do uporządkowania. To dążenie do uporządkowania ma pozytywne skutki, nadaje rozwojowi świata ludzi kierunki i sens, ma też i skutki negatywne, prowadzi ciągle na nowo do ideologizacji. Nawet deklarowane: otwartość, tolerancja i wolność myślenia i działania przyjmują z czasem formę obarczoną mniej lub bardziej ideologicznością. Również liberalizm światopoglądowy, kulturowy, gospodarczy jakże często wbrew swej nazwie staje się dziś sformalizowany, zindoktrynowany, staje się daleką od praktycyzmu, pluralizmu i zdrowego rozsądku ideologią. Zupełny bezład w myśleniu i działaniu też nie jest pożądany, może prowadzić na manowce.

Społeczeństwa, ludzkość muszą wciąż na nowo szukać równowagi między uporządkowaniem i ideologicznością a wolnością.


Sierpień 1999

Dzisiejszy światowy „liberalny” kapitalizm.

Dzisiejszy kapitalizm różni się od tego sprzed kilkudziesięciu lat. Istnieje niebezpieczeństwo, że powstające dzisiaj wielkie korporacje gospodarcze, monopolistyczne, ponadnarodowe molochy mogą coraz bardziej upodobnić się do gospodarek (państw) nakazowo-rozdzielczych. Po zdominowaniu i zmonopolizowaniu przez nie rynków w pewnych obszarach lub w pewnych sektorach gospodarki światowej, ustanie gra rynkowa, która jest elementem wymuszającym racjonalne i korzystne dla wszystkich rozwiązania. Już jest ona zastępowana przez odgórne sterowanie przez inwestorów wiodących i zarządców korporacji. Część udziałowców korporacji jest coraz bardziej rozproszona, anonimowa, ma coraz mniejszą świadomość, coraz mniejsze rozeznanie tego, co dzieje się z ich kapitałem. Kapitałem dysponują wielcy gracze, mający duże części akcji i zarządcy. Dochodzi do pozorów i paradoksów. Coraz bardziej demokratyczny, powszechny dostęp do rynku kapitałowego, inwestycyjnego idzie w parze z coraz bardziej autokratycznym zarządzaniem korporacjami. Wielka liczba wspólników jakiegoś przedsięwzięcia, ich rozproszenie powoduje utratę przez nich nad nim kontroli. Kontrolę i władzę przejmują w ich imieniu, ale z ich niewielkim wpływem zarządzający.


Wrzesień 1999

Moje poglądy na tematy gospodarcze powoli się zmieniały.

Przyznaję, że powoli acz systematycznie zmieniało się moje spojrzenie na proces przekształcania gospodarki od gospodarki odgórnie, „ręcznie” sterowanej do gospodarki wolnorynkowej. Przed okresem przemian i na ich początku moje poglądy gospodarcze były liberalne. Wierzyłem ekonomicznym autorytetom. Wydawało mi się, że rynek stanowi panaceum na wszystko, że jest najlepszym regulatorem we wszystkich dziedzinach: gospodarczej, społecznej itp. Uważałem, że dzisiejsza gospodarka rynkowa, dzisiejszy kapitalizm ma już „ludzkie oblicze” i że przyjmie takie oblicze również w Polsce, że ludzie dorośli już do tego, by gospodarka rynkowa i wolna gra nie były w sprzeczności ze społeczną otwartością i solidarnością, z postawami pro-społecznymi i pro-państwowymi. Takie myślenie wydawało mi się racjonalnym, logicznym, a gra rynkowa jawiła się prawie jak przejrzysta, prosta gra logiczna, wydawało mi się, że funkcjonują w niej niezmienne jak w fizyce prawa. Przyznaję, że dość długo uważałem liberalne podejście za słuszne i dopiero z czasem pod wpływem obserwacji i własnych odczuć powoli je zmieniałem. Przyznaję, że uważałem, że ci, którzy chcą większego zaangażowania państwa w procesy przekształceniowe, w ich kontrolę są przeczuleni, że wszędzie tropią spiski i nie ufają ludziom, grupom, środowiskom. Wydawało się, że rozwój gospodarczy przyniesie nieuchronnie coraz lepsze zaspokajania potrzeb społeczeństwa, całej wspólnoty. Dziś, wiem, że się myliłem, rzeczywistość skorygowała moje myślenie. Gospodarka jest poddawana tak wielu różnym czynnikom, różnym zakłóceniom, bodźcom, zależnościom, również tym spoza czystej ekonomii, że liberalne wyobrażenia o gospodarce okazały się zbyt uproszczone. Teoretyczne naukowe reguły mogą pomagać tylko w sterowaniu pewnymi procesami, pewnymi fragmentami gospodarki, natomiast konieczny jest w nią bieżący, ciągle na nowo podejmowany wgląd.

Dziś jestem już znacznie mniej liberalny. Z upływem czasu, w ciągu kolejnych lat życia w demokratycznej Polsce zmalała, a nawet chyba wyczerpała się moja ufność w to, że demokratyzacja i wolny rynek same w sobie spowoduje uzdrawianie i normalizację życia publicznego. Z perspektywy czasu przyznaję, że poglądy polityczne i gospodarcze tych polityków, którzy uważali, że majątek narodowy jest zbyt łatwo i zbyt pośpiesznie przejmowany przez prominentów dawnej władzy i ludzi z układów a także sprzedawany zagranicznym podmiotom i poglądy o zbyt gorliwym uleganiu zagranicznym podpowiedziom i naciskom, co do sposobów przekształceń były w wielkiej mierze zasadne. Szybkość prywatyzacji stała się fetyszem, za którym szły w parze bylejakość i beztroska. Wielkie reperkusje gospodarcze i społeczne były spowodowane nieuczciwą prywatyzacją, nieuczciwym przejmowaniem i roztrwanianiem wspólnotowego majątku i tym, że byliśmy prymusami w zbyt mocnym zbijaniu inflacji i budowaniu zbyt silnej złotówki. Wszystko to spowodowało, że pod względem rozwoju gospodarczego jesteśmy w ogonie państw środkowej Europy. Przekonałem się, że zbyt trudny pieniądz, zbyt trudna ascetyczna gospodarka sprzyja pauperyzacji społecznej, drapieżności i bezwzględności tworzących ją podmiotów, bezwzględności i przestępczości w życiu społecznym. Politykom z różnych politycznych opcji, których łączy liberalne myślenie o gospodarce bardzo trudno jest się przyznać, że takie myślenie było obarczone choćby w części błędem. Dzisiejszy kapitalizm, przynajmniej ten w dzisiejszej Polsce nie różni się od tego z początków jego kształtowania się, jest tak samo bezwzględny i niesprawiedliwy. Egoizm, pazerność są podniesione dziś do wielkich, pożądanych cnót. Jakże często, ci, którzy doszli do fortun dzięki cwaniactwu i hucpie, politycznym, ubeckim powiązaniom, a także dzięki nowym politycznym i towarzyskim układom, przez wykorzystywanie swoich pozycji zawodowych w likwidowanych państwowych i społecznych zakładach, mienią się dobroczyńcami, głoszą, że doszli do swych fortun dzięki swoim zdolnościom, zaradności i aktywności, że są niezastąpieni i że to oni dźwigają największe ciężary przemian, że to oni są patriotami i przyczyniają się do rozwoju kraju. Widoczne „gołym okiem”: pazerność i wyzysk tłumaczą przewrotnie i nieprawdziwie koniecznością inwestowania i tworzenia nowych miejsc pracy. Gdyby ta pazerność wynikała z chęci inwestowania i rozwijania swych firm byłaby pożyteczna, przynosiłaby wymierne społeczne korzyści, ale w wielu wypadkach jest ona podyktowana próżnością, chęcią pokazywania swego bogactwa, swojej władzy, swej pozycji w establishmencie, egoistycznymi potrzebami, chęcią życia w coraz to większym luksusie. Tak naprawdę to, że część społeczeństwa żyje w skrajnej biedzie, że niektórzy przymierają głodem, że dzieci chodzą głodne do szkół zupełnie ich nie wzrusza. Zadufani, uważają się za niezastąpionych, to oni są dobrodziejami, którym należy się szacunek, poważanie i respekt. Oczywiście takie wielkopańskie, egoistyczne i schizofreniczne postawy są udziałem tylko części przedsiębiorców, urzędników, polityków, ludzi z dorobkiem. Jest bardzo wielu przedsiębiorców, ludzi establishmentu, uczciwych, którzy doszli do swoich fortun, do swoich pozycji ciężką, uczciwą pracą. Jest jednak prawie regułą, że im bardziej pokrętnymi, nieuczciwymi drogami ktoś doszedł do fortuny czy zawodowej i społecznej pozycji, tym głośniej mówi o swoich zasługach i tym mniejsza jest jego pro społeczna i pro państwowa otwartość. Coraz bardziej jestem skłonny do tego, by państwo wkraczało tam gdzie dzieje się zło, by przeciwdziałało tworzeniu się i rozwijaniu zła, by broniło pokrzywdzonych i by dbało o wszystkich swoich obywateli. Zresztą rozwój gospodarczy nie powinien być tylko celem samym dla siebie. Nie tylko suche wskaźniki, produkt globalny, stanowią o rozwoju cywilizacyjnym społeczeństwa.

Od państwa totalitarnego, w którym ograniczano do minimum wolność jednostek i grup, w którym hasło „sprawiedliwości społecznej” stanowiło alibi do zniewalania, do zbrodni na swych obywatelach, do szykan wobec niepokornych, inaczej myślących, przeszliśmy do państwa, w którym zanikły prawie zupełnie społeczna więź i solidarność, w którym hasła „wolności jednostek” i „prywatnej własności” (bez względu, w jaki sposób zdobytej) stanowią alibi dla społecznej niesprawiedliwości, dla istnienia biedy i rzeszy odrzuconych i wyeliminowanych z korzystania z jakichkolwiek profitów gospodarczych przemian. Nauczanie Jana Pawła II: „Jedni drugich brzemiona noście” wzywające do społecznej solidarności zupełnie nie ma dziś posłuchu.

Nie jestem za odejściem w naszej polityce gospodarczej i społecznej od liberalizmu, od wolności gospodarczych podmiotów, za wprowadzaniem autorytaryzmu, chodzi mi o odejście od liberalizmu totalnego, który staje się ideologią, być może tak samo groźną jak inne myślenia ideologiczne. Chodzi o choćby tylko pewną dozę realizmu i praktycyzmu i współodczuwania.

Upłynie pewnie jeszcze dużo lat zanim wahadło postaw, ideologii, doktryn i społecznych relacji osiągnie środek, zanim nastąpi równowaga i normalność.


Wrzesień 1999

Bardzo trudno jest porzucić myślowe przyzwyczajenia.

Bardzo trudno jest porzucić myślowe przyzwyczajenia, bardzo trudno jest przyznać się do pomyłek, do tego, że własne myślenie było obarczone błędami, że nie przewidziało się wszystkich konsekwencji takiej a nie innej polityki, bardzo trudno przyznać, że przeciwnicy polityczni, których poglądy się wcześniej podważało mają choćby cząstkowe racje. To okopywanie się we własnych poglądach jest widoczne po wszystkich stronach politycznej sceny, ale najbardziej po stronie tak zwanych liberałów, uważających się za ludzi postępu. Bardzo trudno dochodzi się też do kompromisów. Jednak nawet wtedy, gdy swoje racje nadal uważa się za słuszne kompromis jest często niezbędny do tego, by wektor całego układu politycznego, jakim jest państwo skierować ku rozwojowi.

Moje poglądy ewoluują. Wcześniej uważałem liberalne poglądy głoszone przez niektórych działaczy i publicystów za rozsądne i racjonalne, dziś uważam je za zbyt jednostronne i życzeniowe, niedopuszczające myśli, że może w transformacji gospodarczej i społecznej popełnione zostały jakieś błędy, za niedostrzegające dzisiejszych społecznych problemów. Zmieniała się też moja ocena poglądów gospodarczych niektórych polityków nieliberalnych. Wcześniej uważałem, że są oni zbyt zachowawczy nie tylko politycznie, zbyt zanurzeni w przeszłości i teraźniejszości, w chęci rozliczeń ludzi, a mało otwarci na przyszłość, ale też zbyt mało odważni w reformowaniu gospodarki. Dziś uważam, że w ich poglądach było bardzo dużo racji i że jak we wszystkim potrzebny jest umiar, również umiar w liberalnych poglądach gospodarczych i pozagospodarczych.

Najkorzystniejszym rozwiązaniem dla Polski byłoby doprowadzenie do konsensusu między różnymi politycznymi siłami szeroko pojętego politycznego środka. Zamiast okopywania się na swoich dotychczasowych, ustalonych pozycjach, zamiast kurczowej obrony swoich racji, swojego dotychczasowego myślenia, otwieranie się na poglądy innych.

Potrzebne jest skupienie uwagi na najważniejszych dla kraju sprawach, przede wszystkim na jego przyszłości, na warunkach potrzebnych do jego rozwoju, ale potrzebne są też moralna odnowa, porządkowanie życia społecznego i zwalczanie istniejących patologii gospodarczych i społecznych i nie dopuszczanie do ich powstawania w przyszłości. Potrzebne jest zjednoczenie wszystkich sił, skupienia całego społeczeństwa wokół nadrzędnych celów i zadań.

Potrzebna jest przebudowa systemu wartości dokonana przez społeczeństwo, a zwłaszcza przez elity i to wszystkie elity, niezależnie od ich politycznego umiejscowienia. Potrzebne jest większe poczucie społecznej wspólnoty, większe wyczulenie i solidarność z najsłabszymi, z najuboższymi, potrzebne jest rozróżnianie aktywności i przedsiębiorczości od pazerności na pieniądze i władzę i nie doszukiwania się bierności w ludzkiej bezsilności a aktywności w cwaniactwie i bezwzględności. Aktywność i przedsiębiorczość nie mogą przekształcać się w bezwzględne dążenie, w bezwzględną walkę o osiągnięcie osobistego lub grupowego super sukcesu.


Stereotypy dotyczące trudności w prowadzeniu firm.

Funkcjonuje u nas sporo zaklęć i propagandowych haseł, w rodzaju tego, które głosi, że zbyt mała liczba powstających małych i średnich przedsięwzięć rynkowych i niedostateczne, zbyt wolne powstawanie klasy średniej wynika z formalnych trudności związanych z założeniem firm i ich zarejestrowaniem. Nie negując tych perturbacji i tego, że formalności jest za dużo, rzeczywistych trudności trzeba szukać w trudnościach w sprzedaży wyrobów i usług, z wpisywaniem się w mało konsumpcyjny rynek, a także w zalewie produktów z importu, w trudności w eksporcie, a także w braku odpowiednich środków pieniężnych lub dostępie do nich. Wszystkie te trudności związane są ze zbyt mocną złotówką.








Kolejne notatki - Sprzed 2003 b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.



Notatki - całość
** ** ** **