oooo


monitoring pozycji



********************









Pierwsza strona - Spis stron






******************







a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

dd Notatki: 2006 b

Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.



Joli, Kamilki i Zdziska odpoczynek na skalistym brzegu jeziora - Killarney - 1995 r.
Portiernia – maj 2006 r.

Zdumiewające.

Tragedie rodaków, ogromne bezrobocie, zapaść służby zdrowia, demoralizacja różnych środowisk i wzmożona przestępczość, exodus Polaków, to są fakty, które powinny dać do myślenia również środowiskom, które bezkrytycznie oceniają politykę minionych 16 lat. Wydawałoby się, że fakty powinny ważyć w ocenach więcej niż doktryny, stereotypy i myślenie życzeniowe, jednak tak nie jest. W jakiejś mierze psychologicznie zrozumiała jest obrona prowadzonej przez lata polityki przez środowiska, które tę politykę kreowały i które jej sprzyjały, jednak w imię obiektywizmu i budowania lepszej przyszłości naszego państwa i nas, jego obywateli, środowiska te powinny zdobyć się na refleksję, ta obrona nie powinna być obroną bezwzględną, atakującą bez pardonu inaczej ją oceniających. Nie chodzi o masochistyczną samokrytykę, ale o wypracowanie w sobie zdolności do ciągłej weryfikacji poglądów i ocen, o przyznanie się do popełnionych błędów po to by wyciągnąć wnioski, by ich w dalszym ciągu nie popełniać, by korygować gospodarczą politykę. Zadziwiające, ale nawet exodus Polaków, ich masowe wyjazdy do pracy za granicę nie zmieniły świadomości sporej części, wydawałoby się przecież inteligentnych polityków i publicystów i ludzi elit dotyczącej problemu bezrobocia i biedy, nie uświadomiły im tego, że zjawiska te nie są wydumane, pozorne, że to nie spiskowa teoria dziejów zawładnęła umysłami tych, którzy krytykują naszą rzeczywistość, że naprawdę bardzo mocno doskwierają one dużej części rodaków. Słuchając wypowiedzi niektórych publicystów i polityków można dojść do przekonania, że albo z ich obserwacją społecznego życia jest fatalnie, albo niezmiernie trudno im się przyznać do błędnego myślenia z przeszłości.

Postawy niektórych znanych ludzi, jednostronne przedstawianie przez nich problemów i jednostronne oceny są irytujące. Zastanawiająca jest gloryfikacja wszystkiego tego, co działo się przez 17 lat istnienia wolnej Polski, a przede wszystkim niechęć a nawet wrogość do jakichkolwiek prób krytycznego, chłodnego, racjonalnego spojrzenia wstecz i jednocześnie przypisywanie winy za wyjazdy za granicę zdeterminowanych rodaków nowej, dopiero, co wybranej władzy. Dzisiejszy emigracyjny exodus jest wynikiem otwarcia europejskich granic, ale przede wszystkim dotychczasowych, zbyt liberalnych, nieefektywnych rządów kolejnych ekip. Dowody popełnienia ekonomicznych błędów są aż nadto widoczne. Niektórzy ludzie publiczni, osoby oceniające życie publiczne, kształtujące opinię publiczną, dziennikarze publicyści, nawet intelektualiści, pisarze, ludzie kultury, celebryci są chyba ślepi, snują jakieś skomplikowane i żałośnie komiczne teorie wyjaśniające exodus, doszukują się przyczyn w ideologii, przypisują je nowej władzy, której rzekoma zaściankowość i niemożność myślenia kategoriami współczesnego, nowoczesnego świata, niemożność integrowania się z Europą są tak odpychające i irytujące, że stanowią główny powód wyjazdów. A przecież przyczyny wyjazdów są proste, to bezrobocie i nędza wypycha ludzi z kraju. Po otwarciu granic przez Unię Europejską stworzyła się możliwość, której wcześniej nie było. Ponieważ Polacy nie wyjeżdżali wcześniej masowo, ponieważ nie dochodziło do publicznych buntów na dużą skalę (przestały istnieć wielkie zakłady pracy, a związki zawodowe zachowały się w mocno okrojonym kształcie i przestały mieć znaczenie), politycy, dziennikarze, osoby publiczne, których przecież nędza nie dotknęła bagatelizowali sygnały o biedzie i upokorzeniu wielkiej rzeszy ludzi. Uważano, że wysokie koszty społeczne są konieczne, a sami nie doświadczając wymienionych wyżej stanów traktowali te sygnały jak coś, co dzieje się gdzieś daleko, na innej planecie. Masowa emigracja rodaków przeczy bredniom o małej mobilności, o małej zaradności i zdolności do przemieszczania się bezrobotnych wewnątrz kraju, które często się słyszy, w których porównuje się mobilność Polaków do mobilności ludzi z innych nacji, w krajach, których mieszkania są dobrem łatwo dostępnym. Miejsc, w których brak miejsc pracy nie jest tak drastyczny jak w pozostałej części kraju i w których płace pozwalają w miarę godnie żyć jest niewiele. Aby wynająć mieszkanie w Warszawie lub innym dużym mieście, w którym miejsc pracy jest więcej trzeba albo być pewnym, że zostanie się zatrudnionym albo mieć oszczędności, by można zaryzykować przemieszczenie się.

Oczekiwanie przez niektórych polityków i publicystów, że samo głoszenie prostych tez o nieuchronności wielkich społecznych kosztów polityczno-gospodarczej transformacji złagodzą nastroje społeczne są naiwne. Przecież takie wyjaśnienia nie mogą zaspokoić potrzeby godnego życia, głodu, nie mogą ogrzać mieszkań.

Nie można nazywać populizmem krytyki naszej rzeczywistości, krytyki tych, którzy uważają, że RP rozwija się poniżej swoich możliwości i w chaosie, i że sposób transformacji doprowadził do wielu ofiar, przede wszystkim tych wynikających bezpośrednio z biedy, bezrobocia i wykluczenia, ale też tych związanych ze regresem moralności i wzrostem przestępczości u niektórych osób stymulowanych biedą, a także w wyniku działań grup mafijnych i przestępczych układów.

Brak rzetelnych analiz dokonywanych przez środowiska liberalne i lewicowe, brak dialogu, dyskusji o tym, co w polityce ostatnich lat było dobre a co złe, czego udało się dokonać a co nie przyniosło dobrych rezultatów i co trzeba zmienić powoduje radykalizację politycznych ocen i okopywanie się w swoich racjach środowisk politycznych, dziennikarskich, celebryckich i zwykłych ludzi.

Dużo zła i zamieszania wywołują te działania liberalnych polityków, publicystów, ludzi elit, celebrytów, które podziałom i konfliktom, które mają gospodarcze przyczyny nadają treści ideowe, światopoglądowe. Ta zmiana meritum sporu jest dla nich wygodna, odwraca uwagę od ich egoizmu i przekierowuje ją na rzekome wstecznictwo i nietolerancję wielkiej części społeczeństwa.


Portiernia – maj 2006 r.

Trzeba okiełznać ogromną Polaków do siebie nienawiść. (Bardzo krytycznie, być może z przerysowaniem o opozycji, z nadzieją na jej zreflektowanie się.)

Obserwuję scenę polityczną, jako zwykły, niezaangażowany czynnie w politykę obywatel i myślę, że w miarę bezstronny. Jestem sympatykiem PiS-u ale nie bezkrytycznym, moje poglądy nie są poglądami mocno prawicowymi, jednak nie podoba mi się histeryczna, pełna nienawiści nagonka na demokratycznie wybrane władze, na Prezydenta RP, na Rząd. Skoro zgodziliśmy się na demokratyczny ustrój to szanujmy demokratyczne zasady, albo odstąpmy od demokracji i wprowadźmy inny ustrój. Nieuczciwe jest odbieranie szans demokratycznie wybranej władzy na rządzenie krajem, nie uczciwy jest brak szacunku dla wyborców, którzy tę władzę wybrali, czynienie wszystkiego, by przeszkodzić jej w rządzeniu, by ją obalić przed upływem kadencji niedemokratycznymi metodami. Nawet jeśli było tak jak twierdzą politycy PO, że większą winę za zerwanie rozmów miedzy PO i PiS-em dotyczących powołania wspólnego Rządu ponosi PiS, to i tak PiS ma według przyjętych, demokratycznie zasad prawo do formowania Rządu wg swych koncepcji i potrzeb. Oczywiście konstruktywna krytyka jest potrzebna, pozwala racjonalizować działania władzy, jednak mam wrażenie, że obecna krytyka przekracza bariery przyzwoitości, jest przepełniona ogromną zawiścią i nienawiścią, że jest powodowana mniej troską o kraj a bardziej urażonymi ambicjami i walką o odzyskanie władzy.

Czy „demokraci” z opozycji chcą podważyć demokratyczne wybory, czy chcą ograniczenia demokracji, czy liberałowie z PO chcą podważyć prawo obywateli do wolności wyborów? Demokracja i liberalizm: tak, ale tylko według wyznawanych prze nich kanonów myślowych, wg ich własnych koncepcji. Czy opozycjoniści nie grzeszą pychą przekonania o wyłączności na mądrość i nieomylność i spoglądania z góry na maluczkich? Czy w swym mentorstwie, w nieustannym szukaniu autokratyzmu i radykalizmu u obecnie sprawujących władzę polityczną i gospodarczą, w swej zaciętości sami nie stają się radykałami i doktrynerami, czy ich myślenie nie przyjęło formę bezkompromisowej ideologii, w postaci liberalnej poprawności? Opozycja krytykuje dla samej krytyki, nie potrafi zdobyć się na dostrzeżenie choćby pojedynczych spraw, pojedynczych działań, które zostały w pozytywny, dobry dla kraju i jego obywateli sposób przez obecną władzę przeprowadzone. Przekonanie o swojej mądrości, nieomylności staje się ograniczające, przybiera formę ideologii, a myślenie ideologiczne wywołuje poczucie zagrożenia, strachu przed inaczej myślącymi.

Pisząc te przykre dla liberałów słowa, wymierzam je niejako także przeciwko samemu sobie z przeszłości gdyż i moje myślenie jeszcze kilkanascie lat temu było podobnie liberalnie-gorliwe. Dziś jest liberalnie-relatywne.

Nieuczciwym jest to, że opozycja tkwiąca w niezmiennym samozadowoleniu z polityki ostatnich 16 lat, niedostrzegająca nawet najmniejszych skaz w tej polityce, wbrew faktom, wbrew odczuciom dużej części obywateli naszego kraju, tak zajadle, z taką nienawiścią atakuje PiS i Prezydenta RP. Czy braciom Kaczyńskim nie dorabia się dziś „gęby”, czy nie posądza się o konserwatyzm i zachowawczość większe niż rzeczywiście prezentują? Pamięta się im myślową opozycję do funkcjonującego wśród części elit solidarnościowych neoliberalnego myślenia już od początku transformacji, że uważali (i uważają), że polityka przybrała zły kierunek, że była zbyt układną z prominentami PRL-u i zbyt radykalną ekonomicznie, pauperyzującą wielu obywateli i niesprawiedliwą. Przewidywania Kaczyńskich okazały się prawdziwe. Przylepiono im mocnym klejem łatki zachowawczych oszołomów, którzy przeszkadzają w neoliberalnym reformowaniu gospodarki i państwa.

To nie populistyczne paranoje i doszukiwanie się wszędzie spisku, kierują działaniami nowych władz, tak jak to przedstawiają opozycyjni politycy i publicyści. Dokonywanie rzetelnych ocen minionych lat przekształceń interpretuje się jako spisek przeciwko demokracji. Krytyczne, czy jak kto woli demaskatorskie spojrzenie na III RP, na minioną epokę para-liberalizmu gospodarczego, na politykę cudacznej integracji z gospodarką europejską i światową polegającą na wyprzedaży polskich firm i majątku, na dbaniu o miejsca pracy za granicą, a nie w Polsce i krytyczne spojrzenie na uwłaszczenie się komunistów i zamianie ich politycznych przywilejów na przywileje ekonomiczne nie mogą być poczytywane, jako zamach na demokrację. To właśnie obrońcy dawnego komunistycznego systemu, przeciwko któremu walczyli ludzie „Solidarności” i niepodległościowej opozycji spijają w wolnej Polsce śmietankę z przemian, natomiast wielu ludzi z dawnej opozycji cierpi biedę i jest odsuniętych na margines życia społecznego.

Zarzuca się przywódcom PiS-u, że są aroganccy i nie potrafią zdobyć się na wypracowanie kompromisów. Jeśli nawet jest w tych zarzutach trochę racji, to czy tym krytykującym nie można zarzucić jeszcze większej arogancji i niechęci do kompromisów. Przerzucanie na przeciwników swojego zachowania, nadmiernych emocji, ułomności i licytowanie się, która strona bardziej odpowiada za brak porozumienia w sprawie utworzenia rządu pogłębiło podziały, wzmogło nienawiść i nie mogło przynieść dobrych rezultatów, a na pewno oddaliło zdolność do kompromisu.

Owszem powstała koalicja rządowa jest osobliwa, ale przecież powstała taka z konieczności. Nie było innej możliwości, by PiS mógł realizować swój program. Za konfigurację dzisiejszej sceny politycznej i za konfigurację koalicji rządowej odpowiedzialny jest nie tylko PiS ale też PO.

Czy nie można zdobyć się na odrobinę wstrzemięźliwości i cierpliwości i odczekać kadencji, by się przekonać czy polityka prowadzona przez PiS przyniesie rezultaty pozytywne czy negatywne? Przez 16 lat przyjmowano politykę kolejnych ekip rządowych prawie bezkrytycznie, dziś nagle zabrakło cierpliwości. Ci tak nieprzejednanie krytykujący politycy, dziennikarze, osoby zabierające publicznie głos, w swym zarozumialstwie zachowują się tak jakby byli wyroczniami. Uważają, że ta liczna część społeczeństwa, która jest niezadowolona z jakości dotychczasowych przemian, która uważa, że nie wszystko przebiegało należycie i że zrobiono wiele błędów i która popiera program napraw PiS-u to osoby prymitywne, konserwatywne, zamknięte na przemiany lub osoby o mentalności niewolników ukształtowanej w komunistycznym ustroju lub też nieudacznicy, roszczeniowcy, którzy nie potrafią dostosować się do ustroju rynkowego. Liberałowie i lewicowcy krytykują prawie wszystkie poczynania obecnych władz bez względu na meritum, dla samej krytyki. Nie widzą rzeczywistego zła, korupcji, usadowienia się wielu prominentnych komunistycznych działaczy i pracowników służby bezpieczeństwa w różnych centralnych państwowych urzędach, bankach, firmach, rozgrywania i wykorzystywania przez nich politycznych i biznesowych powiązań, nie widzą błędów ekonomicznych i gospodarczych popełnionych w przeszłości, natomiast alarmują głośno i zaciekle i wskazują na potencjalne zagrożenie tkwiące w obecnej władzy.

Tak, koalicjant z Rządu jakim jest „Samoobrona” ma różne oblicza. Są w niej cwaniacy, ale jest dużo osób, których motywacje są szczere i uczciwe, które dostrzegają ułomność prowadzonej przez liberałów polityki finansowej i gospodarczej, które chcą bronić praw i godności zwykłych ludzi i nawet, gdy popierały one przed laty niezgodne z prawem działania, to było to wyrazem ogromnych społecznych frustracji i niezadowolenia społecznego. Myślę, że jest dla nich miejsce w oficjalnej polityce. Wielu krytykujących „Samoobronę” wypomina jej bardziej niż dzisiejszy jej styl działania zdarzenia sprzed lat, wysypywanie zboża, blokadę dróg. Jednak dziejące się w Polsce gigantyczne afery finansowe, gigantyczna niegospodarność i niefrasobliwość, powiązania polityków ze światem przestępczym, pobicia a nawet zbrodnie, to są przestępstwa niewspółmierne w natężeniu zła do czynów wynikających z frustracji popełnianych przez ludzi „Samoobrony”. Gigantyczne afery takie jak choćby ta związana z funduszem oddłużeniowym są traktowane, jako wypadki przy pracy, jako niegodne uwagi nieuchronne koszty przemian, natomiast zdarzenia takie jak blokady dróg, jako zło, które trzeba bezwzględnie napiętnować, jako zamach na państwo prawa.

Większe obawy niż w stosunku do „Samoobrony” mam w stosunku do mocno zideologizowanej „Ligi Polskich Rodzin”. Jednak widzę też dużo zła i w innych politycznych ugrupowaniach.

Dawni i dzisiejsi liberałowie, miejmy trochę pokory. Czy blokowanie dróg i wysypywanie zboża na tory, czynione w irytacji w atmosferze społecznego buntu w społecznej złości, prawie w afekcie, spowodowanym tragiczną sytuacja ludności wiejskiej są większymi przewinami niż doprowadzenie do tragedii wielu obywateli naszego kraju, niż odebranie godności wielu Polkom i Polakom? Dlaczego nie mierzy się wszystkich jedną miarą, dlaczego jednym nie daje się szansy na poprawę, natomiast w stosunku do tych drugich, np. przestępców w białych kołnierzykach zachowana jest obojętność, a nawet „chrześcijańskie” czy raczej liberalne miłosierdzie, dlaczego tych pierwszych odsądza się od czci i wiary za popełnione kiedyś przewinienia, a z SLD, której działacze w ubiegłej kadencji przekroczyli wszelkie normy przyzwoitości, którym ujawniono udział w różnych aferach i powiązania ze światem przestępczym, która wygenerowała dosłownie "wczoraj" masę wielkich afer, chce się wchodzić w koalicje? Czy tylko, dlatego, że ci „wielcy” aferzyści i przestępcy są nienagannie ubrani i mają nienaganne maniery?

Denerwują mnie nacjonalistyczne poglądy działaczy LPR i cwaniactwo niektórych działaczy „Samoobrony”, jednak daleki jestem od poglądu, że potrzebne jest obalenie władzy, że potrzebny jest przewrót, że wybranym w powszechnych wyborach ugrupowaniom tworzącym rządową koalicję należy koniecznie, nawet siłą odebrać władzę. A mam odczucie, że wielu polityków i dziennikarzy o to zabiega. Przyzwyczajenie do sprawowania władzy, do profitów jest u liberałów i lewicowców silniejsze od poszanowania demokracji. Po co namawiano tak usilnie do uczestniczenia w wyborach skoro ich wyników nie chce się uszanować?

Również zarzuty stawiane obecnej władzy, że chce podzielić społeczeństwo są dziwaczne, to społeczeństwo już dawno przecież zostało podzielone.

Z perspektywy minionego czasu, w obliczu koszmarnego, totalnego zadowolenia niektórych polityków, dziennikarzy, osób publicznych z dokonanych po 1989 roku przemian, bez odrobiny domieszki krytycyzmu, bez choćby cienia wątpliwości, widać jak łatwo mogą opanować ludzkie myślenie stereotypy, myślowe przyzwyczajenia, jak łatwo o nieposzanowanie faktów, jak łatwo jest o przeświadczenie o jedynie słusznej, niepodważalnej racji. Propaganda sukcesu przypomina tą stosowaną w PRL-u. Politycy, dziennikarze, tzw. światli ludzie jakby poddali się jakiejś masowej, stadnej emocji. W prezentowaniu racjonalności, w zwalczaniu stereotypów i populizmu sami wpadli w pułapkę stereotypów i nieomylności. Tłum zadowolonych z przemian i ze swego życia osób w jakimś szaleńczej zbiorowej nienawiści i histerii atakuje bezpardonowo, bez opamiętania, nieracjonalnie tych, którzy czują i myślą inaczej, tych, którym dzieje się w nowej Polsce źle i atakuje nowe legalne władze. Nowobogaccy nie potrafią wyjść poza własne doświadczenia, poza własne myślenie i odczuwanie, zatracili społeczną wrażliwość, nie potrafią myśleć i czuć kategoriami ogółu, odnoszą się pogardliwie do osób, którym się nie powiodło.

Wielu ludzi pragnienia i wizje dotyczące nowej, po-komunistycznej Polski z okresu „Solidarności” i prologu istnienia III RP traktuje jako dziejącą się rzeczywistość i nie potrafi dostrzec tego, że rzeczywistość daleko od tych pragnień i wizji odbiega, żyje w balonach dobrobytu, towarzyskich, środowiskowych, kastowych, politycznych, zupełnie nie dostrzegając mizerii, w jakiej żyje duża część społeczeństwa, współobywateli.

Niestety po zwycięstwie „Solidarności” i przejęciu władzy od komunistów po wyborach, w których społeczeństwo tak zdecydowanie i jednoznacznie opowiedziało się za całkowitym odsunięciem komunistów od władzy, wiele z osób ufnych w solidarnościowe rządy, w mające zachodzić przemiany doznało z czasem ogromnego rozczarowania, wielu zaznało upokorzeń a nawet wykluczenia. Upokorzenia finansowe szły często paradoksalnie w parze z wyszydzaniem ich zaangażowania ideowego, emocjonalnego i fizycznego w ruch „Solidarności” przez pracodawców, ale też niekiedy przez współpracowników. W wielu firmach właściciele a także kierownicza kadra, to byli komuniści z dawnych kręgów władzy i osoby z dawnego aparatu przemocy i represji. Wiele kluczowych pozycji w gospodarce i innych sferach funkcjonujących w państwie zajęli członkowie najwyższych władz PRL, i ludzie z ich bezpośredniego i dalszego zaplecza.

Bracia Kaczyńscy uważali, że kierunek przemian jest zły i aby go zmienić potrzebna jest jakaś forma potępienia, jakaś forma rozliczeń komunizmu, ale też osób odpowiedzialnych za represje wobec społeczeństwa i wobec osób z opozycji, że powinni oni przynajmniej na jakiś czas być odsunięci od władzy i ważnych stanowisk politycznych i gospodarczych. Liberałowie i ludzie lewicy mocno przeciwstawiali się takiemu myśleniu, uważali je za nieodpowiedzialne, niepotrzebnie wprowadzające ferment, przeszkadzające w spokojnym i harmonijnym budowaniu nowej polityczno-gospodarczej rzeczywistości.

Ja również na początku transformacji myślałem tak jak liberałowie, że potrzebny jest spokój i skupienie się na budowaniu lepszej Polski, że rozliczenia są sprawą drugoplanową. W tych koleinach myślenia tkwiłem przez jakiś czas. Trudno jest wydostać się z myślowych schematów, z myślowych kolein, w które się wpadło. Na szczęście życie i obserwacja rzeczywistości, opieranie się na faktach, na rzeczywistych rezultatach prowadzonej polityki, a nie na emocjach i przyzwyczajeniach doprowadziło mnie do zmiany myślenia.

Liberalni i lewicowi politycy, publicyści, ludzie establishmentu i elit, którzy uważacie się za ludzi postępu uwolnijcie się od uproszczonego, schematycznego myślenia, że ludzie kontestujący przemiany do nich nie dorośli, że są roszczeniowi, że tkwią w przeszłości i są godni potępienia. Jest odwrotnie, to wy widzicie postęp w wypaczonym kształcie. Nie potępiajcie nie odbierajcie nadziei i szansy tym wszystkim, których przemiany dotknęły negatywnie, a zwłaszcza tym sponiewieranym, wykluczonym. Nawet gdyby nie mieli oni sił na przebicie się w rynkowej gospodarce, byli niezaradni i nie potrafili odnaleźć się w kapitalizmie, to są przecież ludźmi, obywatelami naszego państwa i należy im się nadzieja i pomoc. Ale czy na pewno znaleźli się wszyscy oni w biedzie, pozostawali bez pracy z własnej winy i z powodu własnej nieudolności, czy decydenci nie popełniali błędów, które doprowadziły do ich wykluczenia i to wykluczenia na zasadzie losowej. Tych „nieudaczników” są miliony. czy te miliony osób to prymitywy i nieroby?

Zarzuca się wyrażającym swe niezadowolenie osobom, że ich postawy są roszczeniowe, że nie są racjonalni, że nie potrafią chłodno i roztropnie spojrzeć na minione lata przemian, że chcą zmian i rozliczeń. Oni mogliby zachować obojętność wobec wysokich ubeckich poborów gdyby nie fakt, że polityka realizowana przez minione lata przez kolejne ekipy neoliberałów i wyznawców rozmazanej moralności doprowadziła do tego, że miliony Polek i Polaków była pozbawiona jakichkolwiek dochodów albo ich udziałem były dochody głodowe, mogliby nie wypominać im życia ponad stan, gdyby nie to, że miliony rodaków, obywateli naszego kraju żyło całymi latami poniżej ludzkiej godności. Mają już dość, tego trwającego całymi latami schizofrenicznego, rozmazanego myślenia, podwójnej moralności, innej, wybaczającej i tolerancyjnej wobec prominentów PRL-u i innej, surowo oceniającej, wyszydzającej, wrogiej, wobec zwykłych obywateli naszego kraju.

Fundowaliśmy przez 16 lat miejsca pracy w Chinach, w innych krajach Dalekiego Wschodu i w bogatych krajach Unii Europejskiej? Czy te mocne złotówki, które podarowali nam liberałowie przydały się zwykłym obywatelom naszego kraju? Dlaczego bogate USA potrafi bronić swego rynku przed ekspansją towarów ze świata, zwłaszcza z Japonii obniżając przez długi okres znacząco wartość dolara i utrzymując deficyt budżetowy, a nasz biedny kraj ulegał presji zagranicznych instytucji i obniżał cła jeszcze przed formalnymi zobowiązaniami do ich zniesienia, i utrzymywał zawyżony kurs złotówki, powodując zachwianie ekonomicznej równowagi? Dlaczego w Polsce wahadło gospodarcze nie mogło ustabilizować się i zająć środkowego miejsca równowagi, a ciągle wahało się od skrajności do skrajności, od wielkiej inflacji i ucieczki naszych towarów za granicę do wielkiego zalewu naszego rynku towarami zza granicy, w tym również bublami i do powstania wielkiego bezrobocia?


Portiernia – maj 2006 r.

Śledząc opinie rodaków.

Okazuje się, że tyle samo Polaków jest zadowolonych z polityki transformacji, co i niezadowolonych. Zadowolonych jest około 30% społeczeństwa i zapewne na opiniach tej części społeczeństwa opierali i opierają swoje oceny politycy, publicyści, socjologowie i inne publiczne osoby, głosząc pełne zadowolenie z polskiej transformacji, jej stu procentowy sukces, nie dostrzegając żadnych błędów dotychczasowej polityki społecznej i gospodarczej i potrzeby jej korekt. Również około 30% społeczeństwa chciałaby zmian. To ta w opinii wspomnianych publicznych osób część społeczeństwa gorszego gatunku. To Polska „B”, w której tym razem podział dokonał się nie wg miejsca zamieszkania, ale wg ocen dokonanych i dokonujących się przemian, zapewne w dużej mierze wg odniesionych z nich korzyści, choć często te oceny z tymi korzyściami się nie pokrywają.

Taki rozkład głosów zapewne wynika przede wszystkim z oceny sytuacji gospodarczej kraju. Różnice w ocenach minionych lat transformacji są zresztą główną przyczyną dzisiejszych bezkompromisowych kłótni i występowania nienawiści zarówno wśród polityków jak i zwykłych obywateli.


Portiernia – maj 2006 r.

Pogódźmy się.

Kiedy wreszcie pękną balony nienawiści? Kiedy w zakresie ocen naszej rzeczywistości politycznej i gospodarczej wahadło opinii w końcu osiągnie stan równowagi? Dążmy do prawdy, odsłaniajmy wszystko to, co było pozytywne, budujące, jak i wszystko to, co było negatywne, bolesne. Wierzmy, że zarówno liberałowie, ceniący wolność i samodzielność jednostek, jak i ludzie ze środowisk o nastawieniu pro-wspólnotowym mieli i mają dobre intencje. Jedni i drudzy chcą dobra rodaków i Polski, mają tylko inne wizje drogi prowadzącej do osiągnięcia celu. Jedni i drudzy są przeświadczeni o słuszności swoich koncepcji. Czy nie można by w atmosferze szacunku i otwartości dyskutować i dopracowywać się wspólnych rozwiązań, wreszcie współpracować ze sobą. Nawet słuszne idee i koncepcje, jeśli towarzyszy im atmosfera awantury, nienawiści i wojny przestają być twórcze. Zamęt i chaos są z reguły destrukcyjne, otwartość, tolerancja i szacunek dla innych z reguły są budujące. Jeśli nawet kompromis nie jest z fachowego dla danej dziedziny punktu widzenia optymalny, to i tak jest lepszy od kłótni i zamieszania i wywołanej chaosem niemocy. Czy postawa podobna do „liberum veto”, postawa niezgadzania się musi obowiązywać w naszym politycznym życiu? Nie wydaje mi się zresztą prawdziwym twierdzenie, że tylko ostre, zdecydowane koncepcje i działania mogą być skuteczne (na pewno są bardziej ryzykowne). Życie i współżycie, również to gospodarcze potrzebuje rozwagi i równowagi, potrzebuje konsensusu i współpracy.


Portiernia, kwiecień 2006 r.

Trwa protest służby zdrowia. OOO Czy będziemy mogli godnie umierać?

Drastyczne niedofinansowanie służby zdrowia, mające rzekomo wymusić racjonalizację jej działania przynosi opłakane rezultaty.

Zarabiam niewiele, choć mam wyższe wykształcenie, i choć zarabiam jeszcze mniej od pracowników służby zdrowia, ledwie starcza mi to na przeżycie, to wolałbym by mnie opodatkowano dodatkowo na rzecz służby zdrowia o kilka procent, jeśli miałoby to poprawić jej funkcjonowanie, jeśli miałbym nadzieję na rzetelne leczenie mnie i mojej rodziny, na opiekę w czasie choroby i nadzieję na godne umieranie.

W przychodniach „pierwszego kontaktu”, w niektórych szpitalach, czy w niektórych szpitalnych oddziałach leczenie nas obywateli jest fatalne. Diagnozowanie bez odpowiednich badań jest w dzisiejszej dobie anachroniczne, jest naigrywaniem się z chorych. Mam przykre doświadczenia ze stosunku niektórych lekarzy do moich rodziców w czasie ich choroby. Mamy za złe niektórym lekarzom, tak samo jak innym grupom zawodowym, że wpisali się w ogólny nurt komercji, że egoizm, pazerność bierze górę nad powołaniem. Jest też dużo lekarzy uczciwych, z "sercem" dla pacjentów, jest wielu, których zarobki nie pozwalają na godne życie. Zarobki lekarzy są bardzo zróżnicowane i nie zawsze jest to wynikiem ich zaradności, a w jeszcze mniejszym stopniu jest to odzwierciedleniem ich wiedzy i fachowości. W trudnej sytuacji są zwłaszcza lekarze młodzi i tacy, których wiedza i fachowość nie idzie w parze z przebojowością, zaradnością i umiejętnością znalezienia się w odpowiednich układach zawodowych i towarzyskich. Jednak lekarze mają przewagę nad innymi grupami zawodowymi w tym, że mogą otwierać prywatne praktyki, że start do pracy na prywatny rachunek jest stosunkowo łatwiejszy, nie wymaga dużych finansowych nakładów.

Jest prawidłowością to, że wtedy, gdy w jakimś układzie jest źle, gdy osoby w nim funkcjonujące działają w złych warunkach pojawiają się postawy niegodziwe, pojawiają się patologie. Dotyczy to wszelkich innych układów, nie tylko służby zdrowia. Tak właściwie to funkcjonowanie całego życia społecznego w dzisiejszej Polsce poddawane jest tego typu zjawiskom.


Subiektywny odbiór. Przyzwyczajenia do ocen z przeszłości.

Te same słowa, te same kwestie odnoszące się do tej samej rzeczywistości odbieramy inaczej, mają inną dla nas wagę i wiarygodność w zależności od tego, kto te słowa wypowiedział, czy wypowiedziała ją osoba, którą uważamy za autorytet, za osobę inteligentną, fachową, moralną, czy za osobę płytką, ograniczoną, czy kierującą się własnymi interesami. W pierwszym przypadku wypowiadane słowa uważamy za efekt głębokich przemyśleń i doświadczeń osoby je wypowiadającej, w drugim za przypadkowe, nieobiektywne. Może często nasz subiektywny odbiór jest niesprawiedliwy, może pochopnie, niesprawiedliwie oceniamy niektóre osoby i niesprawiedliwie małą wagę przywiązujemy do ich przekazów.

Wydaje mi się, że obecnie nawet wśród osób z elit, politycznych, społecznych, opiniotwórczych przeważają oceny emocjonalne nad racjonalnymi, merytorycznymi, nad wymową faktów, i że zbyt ufnie część społeczeństwa odnosi się do opinii osób, które uznane zostały na początku transformacji za autorytety, pomimo, że obecna rzeczywistość odbiega od od ich diagnoz i prognoz.

Powinniśmy być w ocenach bardzo rozważni i nie bać się w naszym myśleniu przewartościowań.


Sam skazuję siebie na inność.

Byłem sympatykiem Unii Wolności, gdy ta wśród osób z mojego otoczenia nie cieszyła się zaufaniem, dziś znów moje poglądy dotyczące tego, co dzieje się w polityce, a zwłaszcza w polityce gospodarczej są inne niż poglądy większości osób z mojego otoczenia. Stałem się przeciwnikiem liberalizmu w kształcie jaki on u nas przybrał. Uważam go dzisiaj za fałszywkę liberalizmu. Przebyłem chyba drogę w przeciwnym kierunku niż poseł Niesiołowski. On dotarł do gospodarczych liberałów, ja od liberalizmu, a właściwie od wypaczonego liberalizmu odszedłem.


Regres kultury i sztuki po 1989 roku.

Skutkiem przemian, które dokonały się w ostatnich dekadach w Polsce a także w innych krajach pokomunistycznych była wielka recesja kultury i sztuki. Regres zaistniał gdy zaistniał u nas ustrój neoliberalnego, korporacyjnego kapitalizmu, ale był przede wszystkim rezultatem prowadzonej u nas nieudolnej polityki gospodarczej. Polityka neoliberalna, dogmatycznie wolnorynkowa i zbyt wysoki kurs złotego doprowadziły do pauperyzacji wielkiej części naszego społeczeństwa. Ludzi nie stać było na kupowanie książek, nawet czasopism i gazet codziennych. Państwo przestało dofinansowywać kulturę i sztukę. Mocno podupadły teatry publiczne, kinematografia. Część społeczeństwa była mocno zapracowana, pracowano po kilkanaście godzin dziennie wliczając w to soboty, część pozostawała bez pracy i prawie bez jakichkolwiek dochodów. Wyścig szczurów, bieda i prawie zupełne wycofanie się państwa w finansowania i dbania o kulturę przyniosły fatalne skutki, obniżenia poziomu życia kulturalnego społeczeństwa. Po 1989 roku podupadły teatry, spadła drastycznie ilość realizowanych filmów, zniknęły z publicznego pola widzenia znani i cenieni twórcy, reżyserzy, aktorzy.

Pomimo braku finansowania obszaru kultury i sztuki wielu twórców, artystów chwali neoliberalną rzeczywistość i gani społeczeństwo, dużą jego część, która tą rzeczywistość kontestuje.

Tworzone są kolejne propagandowe dziełka-kicze, prawie wszystkie wymierzone w nasze społeczeństwo, przedstawiające go w złym świetle, nakręcające nienawiść? Oczywiście twórcy mają prawo do swojego spojrzenia na naszą rzeczywistość przedstawiania różnego zła, patologii, ale gdy „postępowi” twórcy tworzą tylko i wyłącznie dziełka ukazujące nasze społeczeństwo w złym świetle, to jest to liberalno-lewicowa obsesja. Dziejącemu się faktycznie, ale często domniemanie złu nadaje się nimb powszechności, byleby pogrążyć społeczeństwo i grupy społeczne, byle by nadać im piętno podłości, byleby liberalno- lewicowe elity mogły poczuć swoją od nich wyższość.


Portiernia – maj 2006 r.

Jestem znużony, rozdrażniony. Czy dlatego, że starzeję się, czy dlatego, że straciłem nadzieję na zmianę rzeczywistości w III RP?

Trochę przewrotnie o pokoleniu, którego wyobraźnia, moralność, mentalność jest kształtowana w zbyt dużej mierze przez media i kino.

Od jakiegoś czasu przestały mnie ciekawić filmy, spektakle teatralne, wszelkie widowiska. Najczęściej oglądam widowiska sportowe. Ciekawi mnie bardziej wszystko to, co dzieje się na bieżąco, na żywo, nawet, gdy poziom jest mierny. Może to wynik starości, wypalenia się, życiowych niepowodzeń, a może rozczarowanie ludzkim światem a zwłaszcza światem niekontrolowanego, dzikiego postępu. Irytują i nudzą mnie płynące z liberalnej, „postępowej” twórczości, z filmów, spektakli pouczania, przesłania, oceny, wyznaczanie kierunków postępu, moralne dylematy, formułowane w większość w podniosłej aurze liberalno-lewicowego humanizmu, gdy tymczasem w świecie dzieje się mnóstwo zła, a duża część tego zła, to wynik para-liberalnego systemu, który opanował ludzki świat.

Kino dzisiaj, to w dużej części wielka fabryka złudzeń i jakże często pozorów, to projektor odrealnionych obrazów, zdarzeń i ludzkich zachowań i niestety często też przekłamań, dający fałszywe alibi dla pseudo liberalnej rzeczywistości.

System polityczno-gospodarczo-społeczno-kulturalny i twórczość artystyczna wpływają na siebie zwrotnie. Według mnie dzisiaj twórczość jest mało krytyczna wobec liberalno-lewicowego systemu i mocno go apoteozująca. Twórczość artystyczna wzmacnia lub kreuje modne dziś fałszywie liberalne myślenie skancerowanego postępu.

Zachwiana została hierarchia wartości. To co w realu mocno doskwiera wielu ludziom na poziomie podstawowym, egzystencjalnym, co odbiera im ludzką godność przegrywa u liberalnych elit z tym, co jest pozornie ważniejsze, np. z troską o wybiórczą wolność wypowiedzi pseudo liberalnych twórców szydzących w sposób ostentacyjny, złośliwy, chamski z wiary, tradycji, przyzwyczajeń.

Oczywiście ważnym zadaniem dzieł sztuki jest kształtowanie nowego, coraz to bardziej zanurzonego w humanistyczne wartości człowieka. Ale to zadanie nie może być realizowane w sposób chamski, autorytarny, poniżający ludzi nawet wtedy gdy twórcy uważają, że oceniani przez nich ludzie są źli. W dziełach sztuki powinny być zawarte pytania, a nie jedynie słuszne wzorce myślenia i postępowania. Liberalno-lewicowe-postępowe elity i środowiska, które są ekspansywne i nie przebierają w środkach, by kształtować ludzki świat na swoją modłę są obłudne, ich zmagania są zaprzeczeniem głoszonych przez nie haseł wolności i pluralizmu. Chcieliby zmieniać Świat i ludzi w sposób jedynie dla nich słuszny, bezwzględny i natychmiastowy, rewolucyjny.

Zapewne jest i dzisiaj dużo wspaniałych spektakli, filmów, są świetni twórcy, niezależni od modnych dziś trendów, jednak w ogromnej lawinie filmów komercyjnych i postępowo poprawnych giną, a przeciętni widzowie, otępiali, zmęczeni życiem, niemający ani czasu ani sił na skupienie oglądają wszystko „jak leci” i ulegają wpływom neoliberalnej natrętnej poprawności.

Oglądane dawniej u nas w Polsce spektakle teatralne i filmy dawały więcej satysfakcji, poruszały i wzruszały. Twórcy spektakli, filmów, reżyserzy, scenarzyści, aktorzy, to były ciekawe, wielkiej klasy osobowości. Również gra aktorska była sztuką a nie odtwarzaniem. Byli wspaniali aktorzy, a nawet ci mniej świetni, też przez swoje ciepło, traktowanie aktorstwa, jako powołania, przez swoją miłość do zawodu i do widzów dawali nam wiele wzruszeń.

Twórcy, artyści czuli się częścią narodowej wspólnoty, traktowali wszystkich, całe społeczeństwo z szacunkiem. Dzisiaj część twórców, artystów ze społeczeństwa się wysferzyła i traktuje część obywateli za wrogów, za balast, za niegodnych życia w para-liberalnym ustroju. Dziś kino polskie wpisało się w trendy kina światowego. Mamy dzisiaj wielu bardzo dobrych, sprawnych warsztatowo twórców, bardzo dobrych, sprawnych aktorów, niestety wielu z nich wpisuje się dziś w ideologiczne mody i w nurt komercji, wielu szuka „szmalu” wszędzie, również biorąc udział w reklamówkach bogatych sponsorów, najchętniej banków i innych finansowych instytucji i jednocześnie potrafi bezceremonialnie atakować społeczeństwo, społeczności. Może nie jest to ich winą, może są to normalne ludzkie zachowania, może to tylko wpisywanie się w obecne nieciekawe czasy.

Jednak szkoda, że niewielu jest w naszym dzisiejszym artystycznym świecie takich wspaniałych twórców i aktorów- artystów zaangażowanych i traktujących swój zawód, jako misję jak chociażby: Zofia Mrozowska, Zofia Kucówna, Adam Hanuszkiewicz, Gustaw Holoubek i wielu innych, którzy byli oddani sztuce i którzy nie licytowali się ilością zarobionej kasy w komercyjnych filmach.


Rozszczepienie umysłów czy gra interesów?

Zniknięcie prawie zupełnie osób tworzących kulturę i sztukę w PRL-u, nawet tych najwybitniejszych, z życia publicznego po powstaniu już wolnej RP, zapomnienie ich przez media było czymś bardzo przykrym ale też symptomatycznym dla stanu umysłów i ducha naszych nowych elit. Media wolały kalkować bez umiaru zagraniczne wzorce programowe i emitować nawet te nie najlepsze twory aktualnych naszych twórców niż poświęcić choćby trochę czasu dla zasłużonych osób z minionej epoki. Sposób myślenia i działania polityków, menedżerów, również menedżerów mediów, publicystów był bardzo przewrotny. Zupełnie im nie przeszkadzało zaangażowanie w komunistycznej przeszłości w politykę i popieranie komunistycznego reżimu a nawet udział w zwalczaniu i represjonowaniu anty-reżimowej opozycji, polityków, menedżerów uczestniczących w życiu publicznym RP, w tworzeniu naszej politycznej i gospodarczej rzeczywistości, a nawet w imię swoiście rozumianego pluralizmu promowali oni te osoby i jednocześnie odcinali się od przeszłości kulturalnej i społecznej minionej epoki węsząc wszędzie i u wszystkich pozostałych osób ze starszego pokolenia pozostałości mentalnych z komunistycznych czasów. Zafascynowanie „nowym” i troska o czystość mentalną twórców i zwykłych ludzi i jednoczesne przyzwolenie na działalność w polityce i gospodarce osób blisko związanych z dawnym systemem to przejaw wyjątkowej schizofrenii, jakiegoś przedziwnego stanu umysłów i poczucia moralności. Miało się wrażenie, że wolna już RP karała artystów i przedłużyła im nieobecność w mediach i w życiu publicznym za ich bojkot mediów w czasie trwania stany wojennego i wojny społeczeństwa z reżimem Jaruzelskiego. W wielu miejscach podobnie zresztą nieufnie podchodzono do zwykłych obywateli starszego pokolenia, podobnie posądzano ich o komunistyczną mentalność, nawet tych, którzy uczestniczyli aktywnie w solidarnościowym ruchu i w antykomunistycznej opozycji, podobnie ich karano np. nie przyjmując do pracy i jednocześnie nad-przeciętnie traktowano, często hołubiono młodych o skrajnie nowo-lewicowych poglądach.






Kolejne notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.


Notatki - całość
** ** ** ** ** **