**********





********************









Pierwsza strona - Spis stron






******************







a Notatki: Wstęp.

aa Notatki: 1977 a
Co to jest zło? Co to jest dobro?

ab Notatki: 1977 b
Kompleksy i zadufanie

ac Notatki: 1978a
O rozwoju społeczeństw.

ad Notatki: 1987a; 1988a
Cud świadomości człowieka.

ae Notatki: 1987; 2018
O żydowsko-polskich stosunkach.

af Notatki: 1991a; 1993a
Dylematy człowieka współczesnego.

ba Notatki: 1994a
Dlaczego nikt nie zwalcza gospodarczych oszustów?

bb Notatki: 1997a
Nie można biernie przyglądać się złu i nie reagować na przemoc.

bc Notatki: 1997b
Zawiedzione nadzieje

bd Notatki: 1997c, 1998a; 1999a
Pozory liberalizmu gospodarczego. Zniewolona wolność.

be Notatki: 1997b; 2001a
Świat jest obojętny na eksterminację narodu czeczeńskiego.

bf Notatki: 2001b
„Zabijanie” nudy na nocnej służbie.

bg Notatki: 2002a
Czy koszty przemian musiały być tak wysokie?

cc Notatki: 2007f
Nie takich przemian chcieliśmy. Która z poprawności wyrządziła więcej szkód?

cd Notatki: 2003a; 2007a
Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?

ce Notatki: 2003b; 2007b
Dlaczego po 1989 roku rozwój naszego kraju był tak chaotyczny, tak powolny i odbywał się z wielkim rozwarstwieniem i z tak ogromnymi kosztami społecznymi?

cf Notatki: 2003c; 2007c
O podatkach.

cg Zapiski: 2003d; 2007d
Wykluczanie obywateli z konsumpcji, to ograniczanie podaży i początek ciągłego procesu wykluczania.

ch Zapiski: 2003e
Czy bieda i ekonomiczne wykluczenie przystoi epoce wielkiego postępu i wzrostu wydajności procesów wytwarzania?

ci Zapiski: 2003f
Postulaty „Solidarności” wyrzucono do kosza.

cj Zapiski: 2003g; 2007e
Jaka ma być ta globalizacja?

ck Zapiski: 2003h
O stosunku do osób ułomnych i cierpiących.

ca Notatki sprzed 2003a
Pułapki myślenia zbyt doktrynalnie liberalnego.

cb Notatki sprzed 2003b
Niewykorzystane potencjały ludzkiej pracy i ludzkich zdolności.

da Zapiski: 2004a
Czy istnieją biedni Polacy? Społeczne podziały.

db Notatki: 2005a
„Nie lękajcie się”

dc Notatki: 2006a
Główna linia podziałów. Marginalizacja i wykluczenie wielu Polek i Polaków.

dd Notatki: 2006b
Exodus rodaków. Ucieczka z beznadziei.

de Notatki: 2007g
O poprawności ekonomicznej, politycznej i moralnej.

df Notatki: 2007h
Zaćmienie umysłów czy egoizm establishmentu?

dg Notatki: 2007i
O samozadowoleniu elit. „Humanizm” opresyjny. „Otwartość” marginalizująca i wykluczająca.

dh Notatki: 2007j
Nie powinno się ograniczać gry rynkowo-społecznej.

di Notatki: 2007k
O neoliberalnej poprawności i nadgorliwości.

dj Notatki: 2007l
Liberalny przechył.

fa Notatki: 2008a
Nieznośna propaganda sukcesu

fb Notatki: 2008b
Receptą na sukces gospodarczy i spokój społeczny jest równowaga gospodarczo-społeczna.

fc Notatki: 2008c
Świat jest tajemnicą. Jedynie słuszne myślenie jest niebezpieczne.

fd Notatki: 2008d
Czy jako naród mamy prawo do pozytywnego myślenia o sobie?

fe Notatki: 2008e
O światowym kryzysie i o zmianie światowego podziału konsumpcji i pracy.

ff Notatki: 2008f
Kryzys nie wziął się z niczego. Przyczyny kryzysu.

fg Notatki: 2008g
Gra rynkowa bez żadnych humanitarnych reguł.

ga Notatki: 2009a
Struktura dzisiejszego kapitalizmu. Czy sprywatyzować demokrację?

gb Notatki: 2009b
Dyktatura większości. Polityczna i medialna bezduszność.

gc Notatki: 2009c
Czy osoby produktywne są ofiarami osób nieproduktywnych?

gd Notatki: 2009d
Inercja świadomości elit w kwestii dotyczącej naszej transformacji. Unikajmy schematów.

ha Notatki: 2010a
Narodowa tragedia.

hb Notatki: 2010b
Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.

hc Notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.

hd Notatki: 2010d
Komu upodlenie, komu honory?

ia Notatki: 2011a
Opresyjny system. Odporni na rzeczywistość.

ib Notatki: 2011b
Jaka będzie nasza starość?

ic Notatki: 2011c
O kryzysach: gospodarki, wartości, demokracji, globalizacji.

id Notatki: 2011d
Kryzys w Grecji. Epoka prestidigitatorów i krzykaczy.

ie Notatki: 2011e
Brak poszanowania wartości pluralizmu przez „ucywilizowanych nowocześnie”

ie Notatki: 2011x


if Notatki: 2011f
Erozja neoliberalnego kapitalizmu. Kryzys nie wziął się z niczego.

ig Notatki: 2011g
Dysonans między wydajnością gospodarek a gospodarczym i społecznym zorganizowaniem.

ih Notatki: 2011h; 2012a
Idee „Solidarności” nie umarły.

ja Notatki: 2012b; 2013a
Przesilenie kapitalizmu, który nazywają liberalnym

jb Notatki: 2013b
Neoliberalny ustrój kastowy. Cofnięcie się w zaawansowaniu humanizmu.

jc Notatki: 2013c; 2014a
Neoliberalno-lewacko-korporacyjno-kapitalistyczny,”postępowy” system gospodarczo-społeczny jest źródłem napięć lokalnych, globalnych i ludzkich nieszczęść.

jd Notatki: 2014b
Współczesna „postępowa” ortodoksja. Kapitalizm ideologiczny, obłudny.

je Notatki: 2014c; 2015a
Liberalny letarg. Czy nastąpi przebudzenie?

jf Notatki: 2016a
Zaciekły opór establishmentu przed utratą ego-liberalnych przywilejów.

jg Notatki: 2016b; 2017a
Para-liberalna propaganda przestaje oddziaływać.

jh Notatki: 2018a; 2019a; 2020a
Pseudoliberalna i pseudo postępowa hucpa.

ji Notatki: 2020b
Wysferzone, egoistyczne, zarozumiałe elity

Notatki: Spis treści



OOOOO
OOOOO


NOTATKI - CAŁOŚĆ


OOOOO
OOOOO



Zabawy słowami a

Zabawy słowami b

hb Notatki: 2010 b

Po co nam ten konflikt? Para-liberalna bezduszność. Obrona pseudo liberalnej, postkomunistycznej rzeczywistości.


Młyn - Ldzań/Talar nad Grabią
Portiernia, lipiec 2010 r.

Po co nam ten konflikt?

Harcerze z potrzeby serc postawili krzyż w czasie traumy, jako wyraz żałoby po osobach, które zginęły w katastrofie i wyraz szacunku dla nich i dla nieustannie wcześniej wyśmiewanego i poniżanego prezydenta Kaczyńskiego. Postawili go przed Pałacem Prezydenckim, w którym przed katastrofą mieszkali Lech Kaczyński z małżonką.

Zamiast do kwestii krzyża podejść spokojnie, zamiast porozmawiać z harcerzami i z ludźmi, którzy chcą się pod krzyżem modlić, dla których krzyż jest symbolem, którym czczą ofiary katastrofy, pod którym wyrażają swój ból i wspólnotową jedność, władze rządowe i miejskie zachowują się histerycznie, podle i wywołują społeczny konflikt. Czy naprawdę dla obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego krzyż stanowi tak wielką przeszkodę, wywołuje aż tak wielką awersję, że nie jest on w stanie przechodzić obok niego i mieszkać w gmachu, przed którym jest on umieszczony? Czy naprawdę trzeba go w pośpiechu usunąć? Konflikt jest wyrazem niechęci żywionej do Prezydenta Kaczyńskiego i chyba zemstą liberałów za podważanie ich polityki, za zmącenie ich dobrego samopoczucia i podważania kreowanego przez nich swojego wizerunku twórców wielkiego narodowego sukcesu.

Postawiony przy pałacu prezydenckim krzyż jest oczywiście symbolem religijnym, symbolem wyznawanego systemu wartości, ale w tym smutnym czasie jest też imperatywnym wyrazem autentycznej potrzeby żałoby części obywateli i oddania hołdu ofiarom katastrofy. Jego obrona jest też wyrazem protestu przeciwko uniemożliwianiu oddawania tego hołdu, przeciwko blokowaniu potrzeby wyrażania pamięci o ofiarach i czci prezydentowi, który był wyrazicielem pragnień wielu obywateli, sprzeciwu przeciwko dezawuowaniu i wyśmiewaniu jego postawy.

Oczywiście spraw doczesnych człowieka lepiej zbytnio nie mieszać z jego sferą duchowości. Nie można jednak sprowadzić rozdziału sfery doczesności i świeckości społeczeństwa od jego sfer duchowych i religijnych do absurdu, do groteski. Przecież te sfery ludzkiego życia przenikają się nawzajem. Ważne by między tymi sferami i w ogóle w życiu wspólnoty istniała tolerancja, by nie było wzajemnych ostrych nacisków, by nie występowała nienawiść. Zresztą tolerancja jest podstawą budowania zdrowych stosunków społecznych w każdej dziedzinie.

Przesadą, nadużyciem myślowym i moralnym jest ocenianie zaistniałej przed pałacem prezydenckim sytuacji w okresie wyrażania przez rzesze ludzi żałoby, jako naruszenia zasady rozdziału kościoła od państwa i spraw świeckich od religii. Potrzebny jest tu, jak w każdym rozwiązywaniu problemów zdrowy rozsądek i rozwaga. „Liberalna”, „postępowa” histeria jest złym doradcą. Umiarkowanie, również w krzewieniu nowoczesności i świeckości, to też ważna cnota, której tak dzisiaj brakuje. Każda przesada, nawet ta z założenia w obronie wolności i tolerancji, która kończy się bezkompromisowym „krzewieniem” i „poszerzaniem” wolności staje się zniewalająca. Relacje społeczne, potrzeby duchowe ludzi nie są tak wymierne jak wielkości fizyczne, nie można ustanawiać wzorca wolności.

Dziwne są dla mnie głosy, że teraźniejszość nie jest godna upamiętnienia, że upamiętnianie tego, co się teraz zdarzyło przysłoni pamiątki z naszej przeszłości. Przecież pamiątek przybywa wraz z dziejąca się historią. Obiekty, eksponaty upamiętniające różne okresy historii skłaniają do zadumy, nadają też koloryt miastom, wsiom i innym miejscom kraju, dają impuls do wyciągania wniosków na przyszłość. Myślę, że książę Józef Poniatowski, (który zginął ostrzelany przez sojuszników w czasie, gdy przeprawiał się przez rzekę Elsterę) nie pogniewałby się gdyby w otoczeniu swego pomnika ujrzał pomnik poświęcony ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.

Chyba nie chcemy usuwać dzieł artystów z przestrzeni publicznej miast, z rynków, ulic, galerii, dlatego, że zakłócają swym artystycznym wyrazem zawartej w nich duchowości, symboliki, metafor aktualną funkcjonalność, doczesność i przyziemność tych miejsc. Wzajemna tolerancja i życzliwość są kluczem do społecznego spokoju. Uważam, że tej tolerancji brakło ze strony bezdusznych, sterylnych obrońców świeckości placu przed prezydenckim pałacem Wydaje mi się, że wynikał on bardziej z nienawiści do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nieakceptowania jego postawy niż z rzeczywistego zagrożenia świeckości państwa przez stojący na placu krzyż.

W moim mieście na rynku w sąsiedztwie kościoła z XVI wieku stoi pomnik, estetyczna maszkara, który był wybudowany w PRL-u nazywany przez mieszkańców miasta drwiąco piekarnią z racji swojej prostopadłościennej bryły i słupa przypominającego komin. Kształt bryły pomnika nawiązuje do stylu w jakim budowane były pomniki w ZSRR. Przed pomnikiem za czasu komuny urządzane były capstrzyki uczniów ze szkół miasta apologizujące komunistyczny ustrój. Jak do tej pory nikt w sposób radykalny nie domagał się usunięcia pomnika – wizualnego koszmaru, który stoi w pobliżu zabytkowego kościoła. Czemu liberałowie mają aż tak silną awersję w stosunku do postawionego przez harcerzy krzyża i z taką zaciętością chcą usunąć i to w sposób pospieszny ten symbol upamiętniający katastrofę pod Smoleńskiem?

Część społeczeństwa, której w RP wiedzie się źle, dla której RP nie jest tym państwem, o którym marzyła ma niewiele możliwości do manifestowania swych pragnień dotyczących państwowej wspólnoty. Ciągle odbierane jest ludziom prawo do wyrażania swoich uczuć i wspólnotowych, narodowych tęsknot. Nie mogą się przebić ze swoimi żalami do świadomości publicznej, do obowiązującej, oficjalnej opinii, są zagłuszani przez propagandzistów rzekomego wielkiego sukcesu transformacji, którzy swój sukces i sukces części społeczeństwa rozciągają na całą krajową wspólnotę. Po katastrofie spontanicznie wyrażają żałobę i chcą uhonorować ofiary katastrofy i oddają im hołd, oddają też hołd Prezydentowi, który był prezydentem wszystkich obywateli a nie tylko establishmentu i elit.

Ludzie potrzebują nadania ofiarom katastrofy godności. Potrzebują przywrócenia tej godności odbieranej przez polityków, elity i media Wyrażają też potrzebę uszanowania ich własnej godności, godności obywatelskiej i ludzkiej. Zadufane i wypieszczone przez politykę transformacyjną III RP władze i elity chcą im tę godność odebrać, chcą przypieczętować ich marginalizację i pośledniość.

Część społeczeństwa jest sfrustrowana tym, co się dzieje, nie potrafi do końca wyartykułować swoich odczuć, ale intuicyjnie wyczuwa, że ograniczane jest pole jej społecznej, narodowej, ludzkiej tożsamości.

Społeczeństwo polskie nie jest tak zachowawcze jakby to sugerowały wypowiedzi, opinie niektórych polityków, publicystów, ludzi elit. Uważam, że pomimo trudnych doświadczeniach historycznych i wynikającego z nich biedy i niskiego poziomu materialnego rozwoju jest wyjątkowo tolerancyjne, ceni pluralizm, jest otwarte na nowe wartości. Ale jego część jest też doświadczona znojami, upokorzeniem i niesprawiedliwościami towarzyszącymi jej przy transformacji i jest spragniona normalności i sprawiedliwości. Duża część ludzi wspierających PiS, oskarżanych za pryncypializm, wyszydzanych przez wypieszczony establishment jest otwarta na postęp i wartości, które niesie ze sobą nowoczesny świat, ale potrzebuje też zrozumienia i przebudzenia sumień polityków, ludzi elit i przede wszystkim decydentów.

Również niektórzy politycy PiS-u nie są wolni od małostkowości w stosunku do osób różniących się od nich poglądami, mających własne zdanie, wypowiadających własne opinie. Ale zachowanie ludzi, którzy sami nazywają siebie liberałami i ludźmi postępu jest nacechowane wyjątkową pogardą dla ludzi inaczej niż oni myślących i czujących, których nazywają prymitywami i „obciachowcami”.

Ludzie ze społecznych dołów, ale też ci, którym powodzi się lepiej, ale którzy nie potrafią się pogodzić z pauperyzacją części społeczeństwa, z występującymi społecznymi chorobami, z dotykającymi ludzi nieszczęściami, niesprawiedliwościami, krzywdami, z cynizmem i nieetycznymi zachowaniami niektórych ludzi establishmentu, z niemocą państwa, a także z niedocenianiem minionych pokoleń, z drwieniem z najnowszej historii, z nieposzanowaniem Polaków, którym przyszło żyć za wschodnią granicą itd. znaleźli poparcie i obronę u Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jego małżonki. Nic, więc dziwnego, że tak licznie i autentycznie gorąco przeżywali żałobę po nich i po innych ofiarach katastrofy.

Publicyści argumentują przewrotnie konieczność usunięcia krzyża i ludzi domagających się uczczenia osób, które zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem z otoczenia Pałacu Prezydenckiego tym, że pałac jest prywatnym mieszkaniem Prezydenta Komorowskiego, że jest miejscem jego pracy i że manifestacje zagłuszają to miejsce pracy. Ale przecież Prezydent nie jest zwykłym urzędnikiem a Pałac Prezydencki i jego otoczenie to nie tylko miejsce pracy Prezydenta. Prezydent reprezentuje państwo i jego obywateli. Obywatele nadają mu państwowy majestat i oczekują po nim godnego siebie reprezentowania, reprezentowania wszystkich obywateli. Pałac Prezydencki przynależy do wszystkich obywateli.

Dla nas Polaków krzyż oprócz symbolu religijnego był też symbolem przetrwania, walki o godność i integrowania się w niedoli. Dzięki Kościołowi przetrwaliśmy zachowując naszą narodową tożsamość. Jeszcze niedawno ludzie opozycji antykomunistycznej znajdowali w Kościele i w kościołach pomoc i schronienie. W stanie wojennym widokami na ulicach, które narzucały się naszej uwadze i budziły niechęć były widoki ZOMO a nie symboli. To między innymi dzięki Kościołowi i naszemu Papieżowi dokonały się przemiany i upadł komunistyczny ustrój. Dziś się o tym nie pamięta, dziś „postępowi” postrzegają Kościół i jego wyznawców prawie wyłącznie, jako siłę wstecznictwa, hamującą cywilizacyjny rozwój. Czy rozwój, nowoczesność nie mogą iść razem z poszanowaniem historii, tradycji i pamiątek? Czy nie możemy uszanować naszej przeszłości, czy musimy przyśpieszać unifikację naszego biednego społeczeństwa z liberalnym, sytym już światem w sposób, który odbiera ludziom tożsamość i godność?

Czy nasz kraj i nasze społeczeństwo nie może zmieniać się w sposób ewolucyjny, stopniowy, drogą przemian ekonomicznych i edukacyjnych, czy mentalne przemiany różnych społeczności nie należałoby pozostawić naturalnym procesom, czy konieczne jest stosowanie dokuczliwych przyspieszeń politycznych, ideologicznych i mentalnych? Zapewne są potrzebne działania stymulujące, przyśpieszające procesy liberalizacyjne i emancypacyjne, ale niech to będą działania pokojowe a nie wojenne. Niestety niecierpliwość dzisiejszych unowocześniaczy jest obudowywana ideologią i agresją.

Jesteśmy tolerancyjni wobec innych ludzi, społeczności, którzy żyją gdzieś daleko, w innych krajach, rejonach świata. Potrafimy być pobłażliwi nawet wobec takich społeczności, których myślenie i praktyki są okrutne, potrafimy być pobłażliwi choćby w stosunku do niektórych społeczności islamskich. Brakuje nam tej tolerancji wobec ludzi żyjących obok, wobec współobywateli. Część naszych elit jest małej wiary, nie wierzy w nasze społeczeństwo. Często „racjonalizuje się” i bagatelizuje dramat kobiet żyjących w niektórych społecznościach muzułmańskich, natomiast nieprzejednanie surowo ocenia się społeczeństwo własne.

Ekstremalnie wojowniczy są niektórzy młodzi ludzie, którzy czują się przedstawicielami „postępowych” elit, dla których szacunek dla ludzi starszych, to przejaw zacofania. A przecież zawdzięczają oni tak wiele, niekiedy prawie wszystko, co osiągnęli ludziom ze starszego pokolenia. To tym wyszydzanym, minionym pokoleniom zawdzięczamy, że najpierw z niebytu państwowego doszliśmy do niepodległej Polski a później z komunistycznego zniewolenia do dzisiejszej demokracji.

Jesteśmy pełni kompleksów. Boimy się, co o nas pomyśli i powie Świat. Jesteśmy delikatni wobec możnych tego Świata, boimy się ich urazić. …………....… A Świat głosi, że istniejące w czasie II wojny światowej obozy zagłady Żydów były polskie.

Pedagogika wstydu głoszona przez „autorytety”, polityków, media i podsycane przez nie obawy, że poziom moralności naszego społeczeństwa znacznie odbiega od poziomu moralności społeczeństw w państwach o utrwalonej demokracji i cywilizacyjnie rozwiniętych, że dochodzi u nas częściej do degeneracji ludzkiej moralności i przekonanie, że u nas występują większe zagrożenia szowinizmem i ksenofobią odziaływuje wciąż mocno, choć na szczęście coraz więcej osób uwalnia się od jej wpływu.

Co i róż dochodzą wieści z rozwiniętych, bogatych państw o ludzkich wynaturzeniach, ksenofobi, nikczemności a także o nieetycznych zachowaniach zarówno zwykłych ludzi jak i władz. Czy próby uwalniania społeczeństwa niemieckiego od brzemienia hitlerowskich zbrodni poprzez przerzucanie odpowiedzialności za nie na społeczeństwo polskie choćby przez dziennikarzy, literatów, filmowców są etyczne? Przykładów amoralnych zachowań w państwach dużo bardziej rozwiniętych od naszego można wymieniać wiele, a często wyrażenie niekorzystnych opinii o zdarzeniach, zjawiskach, które mają tam miejsce jest poddawane ostrej krytyce.

Na szczęście daje się zauważyć, że choć powoli, to jednak coraz więcej naszych obywateli pozbywa się zbiorowego wstydu i poczucia gorszości od innych społeczeństw, coraz częściej głosi swoją dumę z przynależności do swego kraju.


Portiernia, sierpień 2010

Ucywilizowani nowocześnie. Kompleks Hiacynty (bohaterki angielskiego serialu, „Co ludzie powiedzą?”)

„Ucywilizowanie” w wydaniu zakompleksiałych zadymiarzy przyjmuje formę wyniosłości i pogardy do broniących krzyża ludzi, którzy myślą i czują inaczej. Wojujący, przemądrzali „ucywilizowani” są przekonani o swoim nowoczesnym myśleniu i jedynie słusznych postawach. Pytanie zakompleksionych, „Co inne społeczeństwa o nas powiedzą?” przyjęło groteskową i jednocześnie groźnie nieprzejednaną formę pychy, arogancji i drwiny.

Nuworysze liberalizmu i postępu nie wstydzą się tego, że przez długie lata część społeczeństwa skazana była na życie w nędzy, nie wstydzą się istnienia w naszym kraju wielkiego bezrobocia i wykluczenia współobywateli, nie wstydzą się dziurawych dróg i ich małej gęstości, nie wstydzą się chaosu, istnienia korupcji, układów, łapówkarstwa, mafii, grup przestępczych, które kradną samochody również w innych krajach, nie wstydzą się „darów ZSRR dla naszego narodu” w postaci pomników i architektonicznych brył, wstydzą się, gdy ludzie czczą ofiary katastrofy umieszczeniem w miejscu publicznym, przed pałacem prezydenckim krzyża, wstydzą się modlących się przy nim osób.

Reaktywne zachowania ortodoksyjnych wyznawców neoliberalnej ideologii, to nie przejaw ich cywilizacyjnej dojrzałości, lecz przeciwnie przejaw braku kulturowych hamulców dla działań agresywnych. Zbyt często mamy dzisiaj do czynienia z brakiem szacunku do ludzi starych i do tego, co minione. Zapomina się o ciągłości życia rodzin, społeczności. Celebruje się prawie wyłącznie przyszłość i życie sprawne, młode, nasiąknięte postępem i nowoczesnością. Zbyt często brakuje pokory wobec ludzi starszych traktuje się pogardliwie ludzi niewykształconych, żąda się od nich postaw nowoczesnych, zapominając, że to dzięki ich pracy i mozołowi młodsi mogli zdobywać wiedzę w szkołach i żyć w państwie o wyższym stopniu cywilizacyjnego rozwoju niż w tym z ich młodości. Tak jakby to, co obecne, nowoczesne, zastane było dane ludziom od zawsze, jakby nie zostało wypracowane przez kolejne pokolenia. Aroganccy „nowocześni” uważają, że to oni i ich „nowoczesne” myślenie są immanencją człowieczeństwa a wszyscy ci, którzy myślą i czują inaczej niż oni są niegodni szacunku. Zapomina się też o tym, że życie nie jest pasmem szczęśliwości, że ludzie się starzeją, że życie, również to nowoczesne kończy się śmiercią. W pseudo liberalnych postawach naszych rycerzy nowoczesności i postępu zachwiana została równowaga między tym, co nowe, nowoczesne, a tym, co tradycyjne, między fascynacją, ciekawością i respektem dla przyszłości a fascynacją, respektem i szacunkiem dla przeszłości.

Ich ideałem jest wolność samolubna. Są wyzwoleni od solidarności ze społeczeństwem, z tożsamości etnicznej, narodowej. Rozsmakowani w „postępowym” egoizmie i poczuciu wyższości i bezwzględnej misji ulepszania i naprawiania świata organizują krucjaty przeciw „zacofanym prostaczkom”

Nasz umysł ma wyobraźnię, wyobraża sobie, co będzie w przyszłości, jaka ona będzie, jacy będziemy. Ma też zdolność pamiętania, pamięta i analizuje to, co już było. Nasza przeszłość formuje nas teraźniejszych i przyszłych, mocno wpływa na to jak myślimy i jakich dokonujemy wyborów dzisiaj i jak będziemy myśleć i działać w przyszłości. Jest tak w wymiarze pojedynczego człowieka jak i w wymiarze zbiorowości.

Szacunek dla pokoleń, które odeszły i dla pokolenia starych ludzi jest miarą ludzkiej dojrzałości i pokory wobec świata To tym pokoleniom, pokolenia, które teraz wstąpiły lub wstępują na drogę życia zawdzięczają to, co jest teraz. Bez „starego”, tego, co minione nie było „nowego”, nie byłoby teraźniejszości i przyszłości.

Łatwo jest okazywać szacunek dla przeszłości zaklętej w pięknych zabytkach, dziełach sztuki, trudniej dla przeszłości noszonej przez ludzi, często wiekowych, niesprawnych, marudnych. Jeśli nie ma się szacunku do przeszłości, jeśli się uważa, że z przeszłością należy zerwać wszelkie więzy i jeśli się nie ma szacunku dla osób starszych, babć, dziadków, dla rodziców, jeśli się uważa, że przeszłość i że osoby starsze są balastem, są przeszkodą w rozwoju, to nic dziwnego, że niektóre ich zachowania tak denerwują. „Nowocześnie ucywilizowani” są wyczuleni na to, co nazywają „obciachem”, są nietolerancyjni, są bojowi.

Różne sposoby są dobre na przeżycie świata, jeśli tylko nie są wymierzone przeciwko dobru innych ludzi, jeśli nie odbierają innym godności. Traktowanie obranej przez siebie drogi za jedynie słuszną jest zadufaniem w swoją mądrość i w swoją moralną wielkość.

Innym społeczeństwom nowoczesnym nie przeszkadzają inności, nie przeszkadzają grupy, których system wierzeń i wartości zatrzymał się w dalekiej przeszłości, nie przeszkadzają enklawy Amiszy czy Mormonów. Naszym zakompleksionym ucywilizowanym nowocześnie przeszkadza każda inność odbiegająca od ich myślowego wzorca normalności i nowoczesności. Brakuje im uszanowania historii i tradycji i przede wszystkim żyjących ludzi, ukształtowanych w niedalekiej przeszłości w innych niż dzisiejsze warunkach historycznych. Chcą koniecznie osądzać i formować ludzi, wszystkich ludzi według tego wzorca w sposób bezkompromisowy i raptowny. A przecież wydaje mi się, że wartością samą w sobie pozytywną i pożyteczną jest współżycie w tolerancji i dialogu z inaczej myślącymi i odczuwającymi świat, jeśli tylko nie zagrażają oni innym ludziom i nie ograniczają innym w sposób wyraźny wolności wyborów i kształtowania światopoglądu. Ucywilizowanym nie przeszkadza obłuda, arogancja, prywata ludzi pokroju Palikota, jego nieustające wypowiadanie frazesów o dbaniu przez niego o dobro państwa i jednoczesne unikanie przez niego płacenia podatków. Osobnik, któremu nie schodzą z ust komunały o dobru publicznym i dobru Polski, a na co dzień jest pełen cynizmu, nienawiści, szyderstw, bezwzględności w niszczeniu ludzi stał się bohaterem mediów i niektórych środowisk. Przeszkadzają im za to starsi ludzie, ich emocje, ich potrzeba manifestacji swoich odczuć i przekonań.

Histeryczne i butne wypowiedzi i zachowania Palikota, jego popleczników i wyznawców jego szkółki filozoficznej o konieczności usuwania krzyży z miejsc publicznych, dlatego, że społeczeństwo nasze składa się z wyznawców różnych religii i niewierzących są demagogiczne. Przecież czczenie symboli przez jedne grupy nie jest wymierzone przeciwko innym grupom. Przecież jest u nas w publicznych miejscach sporo symboli czczonych przez mniejszości religijne i etniczne i jest jeszcze bardzo dużo symboli komunistycznych.

Czemuż to nie postulują by usunąć kolorowe światła na skrzyżowaniach. Przecież nie wszyscy osobnicy w naszym społeczeństwie rozróżniają ich kolory, przecież są też w nim daltoniści? Może wystarczyłoby by o funkcjach, o których informują barwy świateł informować użytkowników ruchu przy pomocy położenia świecących świateł.

Bezwzględny racjonalizm staje się ortodoksją. Tak zwany racjonalizm, w którym nie ma miejsca na tolerancję i pluralizm, jest za to wojowniczość jest równie toksyczny jak fundamentalizm religijny czy ideologiczny. Czy ostentacyjne i agresywne narzucanie ludziom, grupom, społecznościom woli, by w miejscach publicznych nie było symboli religijnych, chrześcijańskich, żydowskich, hinduskich, buddyjskich, pogańskich czy jakichkolwiek innych nie jest przejawem ideowego fundamentalizmu? Czy narzucone „gołe”, pozbawione symboli przestrzenie nie są też symbolami? Czy nie są symbolami niewiary w Boga, w Bogów, w moce sprawcze, symbolami wiary w "nie ma nic"? Czy te sterylne wolne od symboli ulice nie są wyrazem wyalienowania się ludzi ‘nowoczesnych” ze społeczeństwa, usuwania z „postępu” ludzkich więzi i tolerancji? Czy nie jest to narzucaniem swoich przekonań, swojej woli innym? Czy wolne od symboli, pomników, informacji, sterylne ulice nie są mniej ciekawe, bardziej „zimne”? Czy te z symbolami nie uczą tolerancji? Czy przekonanie, że nie istnieje żadna siła sprawcza nie jest też wiarą? Czy ostentacyjnie i siłowe wyrażane swoich przekonań zarówno w formie "Wiem, że Bóg istnieje na pewno" jak i "Wiem na pewno, że Boga nie ma" nie jest aroganckie w stosunku do osób inaczej myślących? Czy zarówno wierze jak i niewierze nie powinny towarzyszyć pokora i tolerancja dla odmiennych przekonań? Uważam, że państwo nie powinno być z założenia ani państwem wyznaniowym ani ateistycznym, powinno być państwem pluralistycznym.


Spirala mądrości

Nieraz już intuicja i mądrość ludzi „prostych” okazywały się bardziej przenikliwe od mądrości ludzi wykształconych. Nierzadko wybitni uczeni, intelektualiści, myśliciele zbliżają się w swoim konkluzjach do prawd głoszonych przez ludzi „prostych”, nierzadko mądrość ludzka zatacza kręgi, rozwija się, kluczy, by po uczonych rozprawach i dysputach powrócić do źródeł. Dlatego może warto uchronić się przed pewnością, przed jedynie słusznym myśleniem, bo osoby, którym wydaje się, że wiedzą najlepiej mogą doznać rozczarowań, tym bardziej wobec najgłębszych tajemnic dotyczących świata i życia, wobec których nasz umysł wydaje się być zbyt ograniczony.

Dużo szkód, dużo dewastacji w zbiorowym myśleniu wywołują tzw. wojujący mądrale – osobnicy, o uproszczonym myśleniu, równię tacy, którzy uważają, że znaleźli się w jedynie słusznym nurcie postępu i jednocześnie z prawie zerową dozą pokory, którym się wydaje, że ich myślenie jest doskonałe, że posiedli mądrość absolutną.


Nowoczesność egoistyczna i opresyjna. Permisywizm wojujący.

Pełne arogancji, napastliwe postawy wobec ludzi, którzy bronią ustawionego przez harcerzy krzyża, znieważanie tego fundamentalnego dla wierzących symbolu wiary, usuwanie palących się zniczy, które są symbolami więzi ze zmarłymi są kolejną fazą zatracania społecznych więzi i brutalizacji życia. Wcześniej uznający siebie za nowoczesnego młody, zdrowy chłopak siedzący w tramwaju nie reaguje na widok starszej kobiety, która porusza się za pomocą kul, teraz, w następnej fazie rozwoju „myślenia nowoczesnego” atakuje ludzi, którzy czują żałobę po ofiarach katastrofy i chcą ją wyrazić publicznie, we wspólnocie osób czujących tak samo jak oni. Ten młody człowiek, to produkt dzisiejszego systemu gospodarczo-społeczno-filozoficznego, w którym zatracono społeczne więzi, życzliwość, w którym egoizm tryumfuje nad solidarnością. Kulturalne, uprzejme zachowanie, to dla niego obciach, wstecznictwo, a osoby starsze, do tego niemodnie ubrane nie zasługują na szacunek. Neoliberalni postępowcy nie lubią pluralizmu, różnorodności światopoglądów, religii, bogactwa kultur. Dla nich tolerancja oznacza publiczną pustkę i ciszę, puste bez żadnych symboli miejsca publiczne, place, ulice. Pluralizm pustynny i milczący jest ich ideałem.

Ale tak naprawdę nie lubią inności. Sterylność publiczna, asceza według ich postulatów ma dotyczyć tylko tych zachowań, tych grup społecznych i wyrażania tych przekonań, które kłują ich „wolnościową”, „tolerancyjną” wrażliwość. Dla zachowań i grup społecznych, które uważają (stosując swoją miarę) za postępowe są pełni otwartości, nawet, gdy grupy te są hałaśliwe i impertynenckie. Wtedy nie przeszkadzają im manifestanci wypełniający ulice. Nie przeszkadzają im zostawiane na ulicach instalacje wyrażające ich idee. „Ucywilizowani nowocześnie” rycerze neoliberalizmu chcieliby by przestrzenie, te ideowe, i te rzeczywiste były wyłącznie do ich dyspozycji, do dyspozycji bezideowców, ateistów. Ludzi wierzących, religijnych, myślących inaczej niż oni chcieliby pozamykać w gettach lub skansenach. Przeszkadzają im symbole religijne, symbole przynależności, poglądów, wartości.

Idee nowoczesności, wolności, liberalizmu przyjmują u niektórych osób formę idei zupełnych, totalnych, wyprzedzających realia, nieszanujących przeszłości i teraźniejszości, bezkompromisowych. Doświadczyliśmy, jako ludzie w przeszłości, że takie totalne idee zamieniają się w totalitaryzmy.

Porównanie naszych liberałów do wyznawców tych ideologii-totalitarnych z przeszłości jest pewnie przesadzone, niemniej jednak są oni w swojej arogancji, bucie, zapamiętaniu bardzo dokuczliwi, zwłaszcza dla ludzi ze starszego pokolenia.

Różnica między kimś myślącym nowocześnie, kto jest jednocześnie tolerancyjnym, otwartym, wyrozumiałym i przyjaznym ludziom, a kimś, kto uważa się za myślącego nowocześnie, awangardowo, według przyjętych dziś dość popularnie (np. w kręgach establishmentu) kanonów nowoczesności, kto jest jednocześnie nietolerancyjny, zadufany, arogancki w stosunku do myślących inaczej jest taka, że temu pierwszemu wystarcza bycie nowoczesnym i myślenie nowoczesne ma dla samego siebie i dla osób i grup myślących podobnie do niego, a ten drugi myślenie w przyjętych kryteriach nowoczesności uznaje za wartość wzorcową, którą należy narzucić wszystkim ludziom. Ten pierwszy szanuje inaczej myślących i czujących, ten drugi nie uznaje kompromisów. Uwarunkowania historyczne, środowiskowe i inne, które wpływają na kształtowanie się myślenia nie mają dla tego drugiego znaczenia. Wszyscy powinni myśleć sztampowo- nowocześnie. Czy takie „nowoczesne” myślenie nie staje się myśleniem skrajnie ideologicznym, fundamentalistycznym?


Bezduszność ludzi nowoczesnych.

Może motorem zachowania niektórych z tych młodych ludzi, którzy przejawiają w stosunku do obrońców krzyża skłonności terrorystyczne i sadystyczne jest poddanie się i zadośćuczynienie oczekiwaniom grupy krzykliwych „autorytetów”, która opanowała media i poczuwając się za guru i nauczycieli głupiego społeczeństwa wyznacza obowiązujący system wartości, normy myślenia i zachowania, którym według niej powinni podporządkować się wszyscy obywatele.

Człowiek, jako członek grupy, społeczności często wyrzeka się swego „ja”, rezygnuje z całej związanej z tym „ja” mocy i dumy i traci swą odrębność, rezygnuje z wolności, w zamian zyskuje nowe, często zwielokrotnione poczucie bezpieczeństwa i dumy z uczestniczenia w potędze zbiorowości, do której dał się wchłonąć. Słabe i jednocześnie apodyktyczne charaktery czują się w stanie zbiorowego uniesienia, pobudzenia i są gotowi do zwalczania inaczej myślących i zachowujących się niezgodnie z uznawanymi przez nich kanonami. Im słabsze są ich ofiary, tym mocniej je zwalczają i tym bardziej czują się pewnie i postępowo. Własne „ja”, z własnym systemem wartości, z własnym sumieniem zostaje świadomie lub nieświadomie podporządkowane lub całkiem zamienione na zbiorowe „my”, ze zbiorowym sumieniem, często ze zbiorową ideologią. Ci młodzi „ucywilizowani” z zamienionym „ja” na „ja = my, światli i postępowi” są bezlitośni wobec według nich ciemnych, zacofanych obrońców krzyża, w większości osób starszych. Według nich ciemnotę i zacofanie trzeba tępić, trzeba wypalić mieczem inkwizycji działającej w imieniu nowoczesności. Prawdopodobnie wielu z nich ma rodziców albo dziadków, dla których wiara jest czymś bardzo ważnym. To tak jakby szydzili ze swojej matki, ojca czy babci i dziadka, od których otrzymali życie, dzięki trudowi których zostali wychowani i otrzymali wykształcenie.


Despotyzm lewicowych i liberalnych elit.

Mamy dzisiaj we współczesnym świecie wielkie pokłady nienawiści do religii, w szczególności do religii katolickiej, do ludzi wierzących, zwłaszcza do katolików. Jeśli ludzie „postępu”, „nowocześni” starają się nawet być tolerancyjnymi, wyrozumiałymi w stosunku do innych religii i do ich wyznawców, to do katolików odnoszą się z ogromną wrogością

Lewicowa i liberalna wolność, dążenie do uwolnienia się od norm obowiązujących w przeszłości przekształciły się w gorliwe zwalczanie inaczej myślących, w ideologiczną liberalną ortodoksję.

Nienawiść Europejczyków do chrześcijaństwa, u nas do katolicyzmu, to nienawiść, do własnej przeszłości, kultury, do europejskiej cywilizacji, to lekceważenie procesów cywilizacyjnych i naszych antenatów


Dziwna papka wartości. Jak pogodzić dążenie do wolności z komercją i z agresją?

Epoka „rock and roll,a” i hippisów a dzisiejsza epoka komercji i bezwzględnego zwalczania niepoprawnych postępowo, to dla mnie zupełnie różne epoki. Okres dzieci kwiatów, to okres pacyfistycznych idei, okres wyzwalania się od stereotypów myślowych, moralnych od ograniczeń seksualnych, religijnych, tradycyjnej, surowej etyki. Wtedy to mogło być potrzebne i mieć sens. Dzisiaj wyzwalanie z ograniczeń i dążenie do wolności jest w dużej mierze pozorne, bo powiązane ze zniewalaniem komercją, pieniądzem, jest uzurpatorskie i jest związane z nienawiścią do tego co przeszłe i tradycyjne w całości, bez dokonywania rozgraniczeń.

Poprawności: polityczna, ideowa, ekonomiczna które są nieodłącznymi wizytówkami wielu dzisiejszych ludzi „postępu” są ideologiczne i są patologiczne. Ich wyznawcy nie znoszą sprzeciwu, odmiennego myślenia, są butni i nienawistni. Są niecierpliwi, chcą by pozostali ludzie stali się podobni do nich, do „wzorców postępu” i to natychmiast, by przeżywali świat ściśle według ich wyobrażeń.

Epoka dzieci kwiatów jest wspominana przez nas z sentymentem, kontestujący ruch młodych ludzi był ruchem wyzwalania się z zastanych społecznych norm ale nie był nie był tak wrogi zwykłym, przeciętnym ludziom. Ruch funkcjonował w świecie Zachodu, ale również dla nas, młodych ludzi oddzielonych od zachodniego świata komunistyczną kurtyną ruch hippisów i „rock and rolla” był bardzo atrakcyjną, pobudzającą wyobraźnię i wrażliwość choć w dużej mierze wyidalizowaną wizją świata bez komercji, blichtru, w którym funkcjonowały by niczym nie zmącone, wzniosłe zasady pokoju, miłości wolności, altruizmu. Szczególnie mocno odziaływały na nas koncerty rockowe, z pobudzającą wyobraźnię muzyką i tekstami, na których zbierały się wielkie rzesze młodych ludzi.

Co prawda ruch hippisowski był fajnym, dobrym sposobem życia na krótki czas, a w dłuższym horyzoncie czasowym totalna beztroska, totalna wolność, zachowania bez ograniczeń stają się iluzją i zamieniają się w anarchię i nieład i w destrukcję, to ruch ten pozostawił w nas ciepłe wspomnienia. Myślenie w jego duchu obejmowało szerokie rzesze ludzi, prawie całe populacje ludzi młodych.

Po tej epoce zapanowała epoka przemądrzałego nowoczesnego postępowego rozumu, butnego ducha komercji i znieczulenia zwana przez wielu neoliberalizmem. Dzisiaj przyjazność i spolegliwość występują tylko w społecznych enklawach. Regres humanizmu i ludzkie zniewolenie nazywa się wolnością i postępem.

Dzisiaj wielu nowoczesnych zawłaszcza sobie prawo do ocen i wyznaczania kierunku postępu, a tych którzy mają inne wizje postępu nie mieszczące się w wyznaczonych przez nich poprawnościach uważają za prostaków, prawie za niegodnych żyć we współczesnym świecie. „Postępowi” nie tylko całkowicie odcinają się od przeszłości i tradycji, ale traktują ludzi, którzy od przeszłości się nie odcinają za obskurantów. Ignoruje się humanistyczny dorobek wcześniejszych pokoleń mający swe źródła w chrześcijaństwie jak i w kulturze starożytnych: Grecji i Rzymie. Co więcej, to nowe myślenie jest immanentnie przypisane nowoczesnym, tak jakby powstało z niczego, „od zera”, jest traktowane, jako wynikające wyłącznie z ich zasług i w ich mniemaniu jest na pewno jedynie słusznym a kierunek rozwoju jedynie możliwy.

Głoszone przez hippisów idee wolności i ich bunt skierowane były przeciw establishmentowi ekonomicznemu, społecznemu, politycznemu. Dzisiaj bunt rodzi się najczęściej wśród ludzi establishmentu, a głoszone przez nich idee wolności straciły autentyczność, są oderwane od zniewalającej wielu ludzi społeczno-ekonomicznej rzeczywistości, ich działania wymierzane są często przeciw ludziom społecznych nizin i społecznego środka. Przekonania i postawy niektórych dzisiejszych niby obrońców wolności i tolerancji, to dziwna papka głoszenia z jednej strony pozornych, wykoślawionych szlachetnych wartości, i z drugiej strony egoizmu, serwilizmu wobec możnych tego świata, zgody, a nawet poparcia dla neoliberalnego systemu mocno dzielącego ludzi i histerycznych, nienawistnych działań. Dziś hasła wolności i buntu oblepione są niestrawną, brzydką papką komercjalizmu, egoizmu i są często wymierzone przeciwko zwykłym, spokojnym ludziom i społecznym dołom. Piękne idee wolności, tolerancji i braterstwa młodzieżowej kontestacji epoki dzieci kwiatów są dziś zmieszane ze zrodzonym w późniejszych okresach komercyjnym nastawieniem do życia, z dążeniami do efektywności, dorabiania się i osiągania sukcesów za wszelką cenę, z grą w: „Kto jest bogatszy, ma wyższą zawodową i społeczną pozycję, większy prestiż”

W epoce hippisów młodzież chciała odczuwać wspólnotową więź, chciała też zmieniać świat, ale zaczynając zmiany mentalne przede wszystkim od siebie, chciała żyć po swojemu, inaczej od establishmentu. Niektórzy dzisiejsi obrońcy wolności i tolerancji są bardzo butni i agresywni i chcą zmieniać przede wszystkim innych, a ich agresja skierowana jest do ludzi inaczej myślących i czujących. Za bardzo chcą też rozliczać ludzi starszych i minione pokolenia. Ich wspólnotowa więź jest jakaś chora, na pokaz, jest więzią samolubnych graczy, wyrażającą się często we wspólnej agresji wobec osób nie mieszczących się w ich optyce ludzi nowoczesnych.

To, co kiedyś przed laty było nowe, odważne i nowatorskie, co było walką o wolność, co budziło szczere fascynacje coraz to szerszych kręgów ludzi i co było symbolem wyzwolenia z ograniczeń tradycji i ludzkich schematów dziś coraz częściej przekracza granicę histerii, jest prymitywnym pseudo liberalizmem i jest buntem silniejszych wobec słabszych, manifestacją swojej buty i siły.

Ci dzisiejsi bojownicy wolności uważają, że są prekursorami, że to dopiero oni są w stanie budować świat postępu. Chcą przy tym świata sterylnego, według swoich wizji, bez jakichkolwiek domieszek inności. Potrzebują coraz to mocniejszych wrażeń i coraz to mocniej, bezwzględniej chcą przekazywać swoje racje i argumenty. Potrzebują mocniejszych efektów dla siebie i mocniejszych przekazów dla publiki.

Radykalizm buduje z czasem reakcję radykalizm u tych, w których jest skierowany. Coś, co rośnie ponad miarę wywołuje reakcje.

Bunt pokolenia hippisów miał duże znaczenie, był buntem pokoleniowym, zmienił w pewien stopniu sposób myślenia i podejście do życia i ludzkiego świata wielu ludzi. Był odreagowaniem na czas wojny i powojnia. Był buntem przeciwko konwencjom, normom, komercji, przeciw establishmentowi. Wynikał z tęsknoty za wspólnotowością, za wspólnym przeżywaniem świata, w którym komercja, pieniądze, bogactwo nie odgrywałyby najważniejszych ról. Miał też ujemne aspekty. Był destrukcyjny w stosunku do samych buntujących się. Rozpowszechnił wśród młodych ludzi narkomanię, Ale nie osiągnął takich gór cynizmu i pogardy dla inaczej myślących, dla ludzi starszych jak u dzisiejszych postępowców. Dzisiejsi zbuntowani, „postępowi i nowocześni” zbudowali w sobie ogromne, koszmarne pokłady cynizmu, obłudy, nienawiści i awanturnictwa.

Może to coraz szybszy, ale też coraz bardziej dzielący społeczeństwa rozwój, coraz szybciej zmieniający się świat i warunki życia powodują, że różnice w bytowaniu są coraz większe i coraz trudniej jest o porozumienie. A być może różnica bierze się stąd, że świat, przeciwko któremu się buntowali młodzi ludzie epoki hippisów był przeważnie światem ich rodziców i dlatego łagodzili go, nie chcąc kierować ostrza tego buntu przeciwko osobom najbliższym.

Dzisiaj najbardziej radykalni i agresywni wyznawcy tzw. nowoczesności pochodzą z rodzin „wyzwolonych”, a ostrza ich buntu skierowane są przeciwko innym środowiskom, przeciwko tym, którzy nie przebyli podobnej do nich drogi zmian mentalności. Dziś jest to bardziej wojna między środowiskami. Przede wszystkim jednak jest to chyba wojna między grupami establishmentu, którym dobrze się powodzi i grupami biedy i wykluczenia, między światem komercji i materialnego dostatku, nowoczesności mającej wyrażać się w modnym „desingu”, a światem zwanym przez „nowoczesnych” zgrzebnością i obciachem.

Dawniej w epoce hippisów orężem buntu wobec elit finansowych, politycznych, społecznych były wartości lewicowe, prospołeczne, dzisiaj „postępowi” manifestują swoją wrogość do ludzi społecznych dołów z pozycji społecznie wysferzonego establishmentu.

Natomiast ludzie społecznych nizin wyrażają swoją niezgodę na świat stworzony przez pseudo liberalne para-postępowe elity, świat wielkich społecznych nierówności, wyzysku, pogardy do wartości uznawanych za nienowoczesne. Ich orężem są często pomieszane wartości: prospołeczne, uznawane za lewicowe i uznawane za prawicowe wartości duchowe, poszanowania tradycji, historii itd.

Kiedyś pewien typ prawicowości ograniczał wolność, generował nierówności, skazywał wielu na wegetację, ograniczał rozwój, swobodę wyborów wartości, sposobów życia. Dzisiaj odwrotnie lewicowość obrosła w egoizm, arogancję, butę, nietolerancję, stawia szlabany na innomyślność, jest niecierpliwa, zagubiła pluralizm, wypełnia życie zbiorowe społeczeństw doktrynami i ideologią.

Domeną młodych ludzi w każdym czasie jest bunt, niezgoda na to, co zastane, ciekawość świata, tego, co jeszcze nieodkryte i poszukiwanie nowych wartości. Takie postawy sprzyjają rozwojowi jednostek, wspólnot, ludzkiego świata. Ideałem jest, gdy ta ciekawość i bunt idzie w parze z poszanowaniem dorobku minionych pokoleń, ze świadomością, że kolejne pokolenia kontynuują rozwój, że rozwijają to, co zostało im przekazane w sztafecie pokoleń, że aktualny stan ludzkiego świata, wiedzy, umysłów zawdzięczają wcześniejszym pokoleniom. Ale do takich postaw trzeba dojrzeć. Bunty młodych są z reguły spontaniczne i pozbawione takiej dojrzałości.

Dzisiaj problemem jest to, że wśród niedojrzałych, bezrefleksyjnych, bezkompromisowych apologetów nowoczesności są ludzie z różnych pokoleń, ludzie dorośli, a młodzież jest tylko elementem tego bezwzględnego, skomercjalizowanego i para liberalnego świata. Widać to w publicznych wystąpieniach i demonstracjach, w których najwięcej jest ludzi dojrzałych i zaawansowanych wiekowo. Zachowania niektórych dzisiejszych „oświeconych”, „ucywilizowanych nowocześnie” przekraczają granicę przyzwoitości, są agresywne, wulgarne i brutalne, są niedojrzałe, „grubo ciosane”, pozbawione refleksji, współodczuwania, „ucywilizowanym” brakuje dziś tolerancji i uczuć wyższych. Dorośli, którzy w przeszłości zwykle tonowali buntowanie się młodych i starali się, by świat rozwijał się w harmonii dzisiaj sami burzą tę harmonię i nie stanowią dla młodych ludzi wzorów rozwagi, spokoju, otwartości, tolerancji.

Postawy społeczne w ujęciu historycznym oscylują. Mam nadzieję, że po dzisiejszej epoce egoizmu, cynizmu i buty nadejdzie znów epoka tolerancji i solidarności. Dziś postawy walki o postęp, nowoczesność i tak zwaną wyższą świadomość osiągnęły chyba apogeum arogancji i wyświechtanych komunałów na sinusoidzie tych postaw. Wypowiedzi osób publicznych, celebrytów, polityków w duchu postępu, nowoczesności i modernizmu stały się już tak przewidujące, namolne i banalne, że wywołują mdłości. Zdania wytrychy mające świadczyć o intelektualnej i moralnej wyższości i o postępowości tych, którzy je wypowiadają irytują w kontekście sytuacji gospodarczej i społecznej, do której doprowadziła polityka „postępu i nowoczesności” popierana przez neoliberalne elity.


Bezwzględna machina komercji.

Świat ludzi w ujęciu globalnym dokonał w ostatnich kilku dekadach naukowego, technologicznego i technicznego skoku, a produkt globalny został zwielokrotniony. Jednak ten świat sprzed kilku dekad, na obszarach, w których nie panowała skrajna nędza i powszechny głód, świat z mojej młodości był światem bardziej człowiekowi przyjaznym. Ludzie traktowali siebie nawzajem, jako bliźnich. Dzisiaj traktują innych ludzi, jako podmioty lub przedmioty transakcji, jako tryby globalnej maszyny komercji produkującej egoizm i samotność jednostek. Pieniądze stały się chyba bardziej niż kiedykolwiek fetyszem, obiektem pożądania i uwielbienia. W dość krótkim czasie epoka, w której było wiele miejsca dla idei ludzkiej wspólnoty, dla przymiotów współdziałania i wolności we wspólnocie, w której wolność i solidarność nie były ze sobą w konflikcie, tak jak to było w ruchu „Solidarność” a wcześniej np. w ruchu hippisów została zamieniona na zupełnie sobie przeciwną epokę samodzielności egoistycznych jednostek. Jednostki stanowią dzisiaj samodzielne światy. To, co jest nazywane liberalizmem i wolnością w rzeczywistości jest egoistycznym trwaniem w sterylnej postępowości, w nowoczesnej samotności.


Portiernia, sierpień 2010 r.

Nie chcę uczestniczyć w krucjatach.

Nie jestem w stanie zrozumieć świata ani z Bogiem ani bez Boga, ale na pewno nie jestem ateistą a tym bardziej ateistą wojującym. Czy jestem agnostykiem, czy może mało gorliwym chrześcijaninem? Mój sceptycyzm w wierze wymieszany jest z pragnieniem, by świat miał swój Sens, z pragnieniem istnienia Absolutu.

Być może.

Poszukiwanie ładu i sensu istnienia świata zaowocowało powstaniem różnych idei i filozofii i jedną z nich była idea „Jedności”, jako prapoczątku i praprzyczyny wszystkiego. Ta idea została odkryta, podchwycona i przyswojona przez wielu ludzi. Jej odbicie popłynęło różnymi nurtami ludzkiej percepcji, bardziej lub mniej fabularnymi. Powstały idee Boga bardziej osobowego, mającego ludzkie cechy, dającego się zobrazować i idee Boga, sprawcy i uporządkowania. Może pragnienie zrozumienia świata i pragnienie przetrwania, konieczność współżycia zrodziło u ludzi współodczuwanie, moralność i religie. A może intuicyjność człowieka w istnienie Absolutu jest elementem ludzkiego geniuszu, śladem „świadomości” boskiej.

Myślenie ludzkie dokonuje się przez nazywanie rzeczy, czynności, stanów ciała i ducha, zjawisk, poprzez słowa. Świadomość a także komunikowanie się z innymi ludźmi i z sobą samym rozbudowuje się poprzez nadawanie znaczeń, opisywanie, poprzez werbalizację tego, co odczuwalne, zmysłowe, instynktowne, intuicyjne. Coraz bogatszy, precyzyjniejszy język umożliwia coraz to bogatsze i precyzyjniejsze myślenie, wyrażanie siebie, swoich stanów ducha i ciała i opisywanie, analizowanie i syntezowanie zjawisk przebiegających w naszym bliższym i dalszym otoczeniu, doświadczeń osobistych a także tych ogólnoludzkich, i tych przebiegających daleko na Ziemi i w Kosmosie, a także pozwala na myślenie coraz bardziej abstrakcyjne. Coraz to bogatsze myślenie tworzy coraz to bogatszy język. Następuje wzajemne oddziaływanie myślenia i języka. Powstaje coraz to precyzyjniejsze koło zależności, o coraz to większej intelektualnej mocy. Ale jednak pomimo tego chyba nigdy nie zrozumiemy świata do końca, nie odkryjemy jego tajemnicy.

Przemiany i rozwój ludzkiego świata jest nieunikniony. Ludzie w coraz większym stopniu mierzą się ze światem, zjawiskami, w coraz większym stopniu będą w stanie je tłumaczyć oswajać. Będą odchodzić od rytualności i ustalonych form koegzystencji. Będą coraz bardziej racjonalni, praktyczni, niezależni, wygodni. Ale w tym oswajaniu świata nie powinni być zbyt aroganccy, powinni zachować umiar i rozwagę. Świata zupełnie poznać się nie da, a poznanie dokonywane na swój ludzki sposób nie musi być obiektywne – absolutne. Brak pokory, umiaru w ekspansji wytworów ludzkiej umysłowości mogą być tak samo destrukcyjne jak lenistwo i umysłowa stagnacja. Potrzebne jest równoważenie i spokój. Zupełny brak pokory, zupełne zawierzenie ludzkiej umysłowej genialności i niechęć do tego co już ustalone i co minione może być dla części społeczeństwa opresyjne, dla całej ludzkiej populacji niebezpieczne.

Nie chcę uczestniczyć w krucjatach, czy choćby w słownych nagonkach ani w antyreligijnych: anty krzyżowych, anty buddyjskich, anty żydowskich, anty hinduskich, anty islamskich czy przeciw jakimkolwiek innym religiom, ani w krucjatach wobec niewiernych. Nie chcę obrażać niczyich uczuć ani ubliżać czczącym religijne symbole ani ateistom czy niedostępującym łaski wiary.

Istnieją wielcy umysłem i duchem ludzie, którzy poprzez stosowanie różnego rodzaju instrumentów: filozofii, fizyki i innych być może odkrywają lub zbliżają się swoim umysłem do tajemnicy świata i potrafią uporać się z problemem istnienia zła i cierpienia. Ja jestem małym, prostym człowiekiem i nie jestem w stanie świata pojąć. Zapewne z różnym skutkiem, ale przynajmniej staram się zachować wobec świata i życia pokorę i nie uzurpować sobie prawa do pouczania innych. Nie chcę uczestniczyć w zwalczaniu i wyśmiewaniu symboli religijnych, w drwieniu i wyszydzaniu osób, które są do tych symboli przywiązane. Nie chcę drwić z potrzeby wyrażania przez ludzi swojej duchowości, swoich uczuć. Nie przeszkadzają mi ani znaki wiary ani pamiątki ani oznaki tradycji i folkloru. Przeciwnie czuję się przy nich bardzo dobrze. Majowe śpiewanie przy kapliczkach łączące w sobie wiarę i tradycję, to dla mnie przejaw szukania transcendentnych doznań, wyróżniających ludzi od innych istot, a także przejaw wiejskich, grupowych, sąsiedzkich więzi. Tradycyjne formy wyrażania i budowania międzyludzkich więzi są tak samo wartościowe jak te nowoczesne. Liczą się w nich dobre intencje, forma jest sprawą otwartą.

Okazywanie przez niektóre osoby umysłowej i emocjonalnej wyższości wobec ludzi wierzących i czczących religijne symbole i aroganckie drwienie z „prostych i maluczkich” jak ich często nazywają „nowocześni” jest okazywaniem człowieczej buty wobec ludzi, świata, Boga.






Kolejne notatki: 2010c
Choroba wykoślawionych idei nowoczesności i postępu.


Notatki - całość
oo oo oo oo